niedziela, 19 sierpnia 2012

Marcin Hybel - Awantura na moście

Zacznę od ciekawostek

Awantura na moście
Czy wiecie, że, żeby znaleźć jakieś info o autorze, trzeba się nieźle napracować?

Autor ukończył Politechnikę Krakowską na kierunku inżynieria środowiska.
U mnie, na Politechnice Łódzkiej mówiło się, że na inżynierię środowiska idzie się jak się nie ma pomysłu na życie.

Autor jest prawie moim rówieśnikiem - a to oznacza ogromy wpływ twórczości Janusza Christy i zaczarowanie humorem H.J. Chmielewskiego - i to widać w powieści.

Dlaczego się trzeba mocno napracować przy szukaniu notki o autorze ?
- Bo internet pęcznieje (tylko) od recenzji jego książki na multum różnych blogów
- Bo nikt nie jest w stanie znaleźć czegoś więcej niż krótka informacyjka z okładki
- Bo jest to jego debiut
- Wujek Gugiel zna go tylko z blogów i jutuby, a Ciocia Wikia nawet o nim nie słyszała (czy chodziło ci o hotel ?)


a i jeszcze wiemy że lubi sesje RPG (które prowadzi od piętnastu lat - cóż jeśli rzeczywiście jest Mistrzem Gry - czyli osobą, która prowadzi sesje, od piętnastu lat, to spodziewałbym się lepszej kreatywności)
Swoją drogą piętnaście lat... czy to znaczy że zaczął w wieku około 17u lat i w wieku trzydziestukilku nadal się tym zajmuje - takie sesje RPG mogą trwać godzinami, dniami itp, jak on, mając pracę (prawdopodobnie), rodzinę (prawdopodobnie), dom (prawdopodobnie) znajduje czas na tak czasochłonne zajęcie jak wspomniane gry i jeszcze na napisanie książki (chyba że też zaczął pisanie piętnaście lat temu)

Bardzo żałuję, że nie mam więcej informacji o tym człowieku, bo widzę w nim bratnią duszę - i być może zbyt ostro oceniam go tylko dlatego, że sam siebie oceniłbym równie ostro (a być może dlatego, że to On wydał książkę a nie Ja!)

Praktycznie każdy z blogerów pisze o pierwszych słowach z powieści - tych których znajdują się na okładce pod tytułem:
"Poznaj świat, w którym było tak błogo, że niektórych aż krew zalewała", nie można tej formułki skrócić do "Poznaj świat, że aż krew zalewa"

Nuda. Nuda wszechogarniająca wychodzi z każdego zakątka. Nic się nie dzieje. Tak wygląda świat stworzony przez pana Marcina, w takim świecie przyszło żyć bohaterom powieści. Jedyna rozrywka to biust przechodzący pod karczmą, zawody w piciu, i opowiadanie żartów typu "Zgaś świecę to wezmę do buzi - Wosk żrą ?".

Swoją drogą gdyby nie ten żart to potraktowałbym tę pozycję jako książkę dla dzieci, a tak, traktuję jako książkę dla powiedzmy piętnastolatków (którzy nie słyszeli tego żartu jeszcze w swoim życiu).

Jak napisać powieść o przygodach w świecie w którym wszystko jest cukierkowo proste i łatwe, może pomijając zastawione wytrychy i zgubioną księgę czarów (ale tylko dlatego, że nikomu przez dziesięciolecia się do niczego nie przydawały) a rozbójnicy próbując rabować po traktach wykańczają się sami siebie zanim przyjedzie pierwsza ofiara, na skutek mniej lub bardzie głupich wypadkach przy pracy. Ogólnie rzecz biorąc po Mistrzu Gry spodziewałbym się czegoś więcej.

Lekturę przerwałem mniej więcej w połowie. Poczekam, może przy odrobinie lepszego humoru i różowych okularach (i braku innych pozycji do przeczytania) wrócę do niej i przekonam się, że druga połowa była o dużo lepsza - cóż, gdybym ją przeczytał piętnaście lat temu na 100% by mi się bardziej podobała, jestem stary i już odliczam ile mi zostało czasu na przeczytanie wszystkich książek jakie bym chciał przeczytać.
Bardzo bym jednak chciał zweryfikować (kiedyś) moją ocenę.

Podchodząc analitycznie ocena wygląda tak:
Minusy:
- Nudny świat
- Niepotrzebny opis cukierkowego stworzenia Państwa Nograd
- Autentycznie głupi bohaterowie
- Nie dotrwałem do końca

Plusy:
- Średnioudany (ale udany) debiut literacki
- i dodatkowe punkty za debiut - tak na zachętę

Dokonuję drobnej korekty (po dokończeniu), dodaję jeden cały punkt. Autor usilnie starał się rozbawić mnie treścią i w końcu się udało... co prawda trochę za długo na to kazał czekać ...

Ocena : tak koło 4,5/10 +1=5,5/10

Ok, teraz może kilka słów do Wydawcy (dzięki któremu ta recenzja mogła w ogóle powstać)
Wydawca dostałby o wiele wyższą notę za: Danie szansy "młodemu", za bardzo dobry marketing i promocję, za szatę graficzną i wszystko to czym zajmuje się wydawca. Rynek książek fantasy polskich autorów jest bardzo chłonny i niecierpliwy, a niestety Sapkowskich nie jest zbyt wielu (nie wymieniam wszystkich znanych i cenionych autorów. Tych którzy budowali i szlifowali swój warsztat latami, pisząc i próbując wydawać swoje dzieła, tu trafiamy na zupełnie nieznaną osobę - tym bardziej brawa za odwagę!)


Recenzyja powstała dzięki życzliwości Instytutu Wydawniczemu Erica

4 komentarze:

  1. PostScriptum: w czasopismach poświęconych fantastyce jest taka rubryka, dotycząca pisarzy z grupy "wannabe". Generalnie są tam nawet dobre uwagi, konstruktywne krytyki, a czasem typu "zajmij się czymś innym".
    Jeśli ktoś widział autora tej pozycji w takiej rubryce, niech mi da znać gdzie, z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie;)
    Szanowna matula (przy której agent Mosadu to niechybna farsa) uprzejmie mi doniosła o powyższym wpisie:)
    No bardzo mi miło za słowa krytyki.
    Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to faktycznie - niewiele o mnie słychać. Wynika to pewnie z tego, że nic w tym względzie nie robie;)
    By zaspokoić ciekawość, owszem mam pracę, mam dom, mam dzieci, ba, nawet kreta mam, który z roku na rok doprowadza mnie do szewskiej pasji. W rpg gram, choć ostatnim czasem może trochę rzadziej. Mam jednak o tyle dobrze, że małżonka jest zapalonym graczem, sesje owszem trwają godzinami, ale i zdarza się kilkudniowy wyjazd w las pod namioty gdzie z pochodnią w ręku i mieczem przy boku robimy z siebie… ( tu proszę wstawić dowolnie wybrany przez siebie epitet)
    I to chyba na tyle, by nie zanudzać. Bo cóż jeszcze mógłbym napisać. Że lubię filmy, klasyczną muzę i ciężkie metalowe brzmienie? To wszystko myślę jest mało istotne. Namawiam jeszcze tylko by dać szanse Awanturze, usiąść do niej i doczytać do końca, kto wie, może sympatia wobec tej komedyji wzrośnie. Tym bardziej, że kolejne części zbliżają się wielkimi krokami;)

    Pozdrawiam i kłaniam się w pas
    Marcin Hybel

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Panie Marcinie,
    mam nadzieję, że nie poczuł się Pan bardzo dotknięty moim postem. Mocno wierzę w to, że następna powieść będzie dużo lepsza
    Pozdrawiam
    Adrian

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ w żadnym razie nie poczułem się dotkniety. Pana prawo jak i każdego innego by chwalić, narzekać bądź krytykować:) Pozdrawiam gorąco.

    Marcin Hybel

    OdpowiedzUsuń