wtorek, 26 lutego 2019

Natalia Minge - Tosia czeka na braciszka



Tosia będzie miała rodzeństwo! Jest podekscytowana i jednocześnie trochę się boi, bo nie bardzo rozumie, co się dzieje. Widzi, jak rośnie brzuch mamy, pomaga w szykowaniu wyprawki, ale też zastanawia się, co narodziny braciszka zmienią w jej życiu. Czy będzie musiała dzielić się zabawkami? Czy rodzice znajdą dla niej czas?

Książka, która dziecku pomoże poradzić sobie z nieznaną sytuacją, a rodzicom wyjaśni, czego obawiają się ich pociechy. Pogodne ilustracje oraz poruszane tematy zachęcają do rozmów o powiększającej się rodzinie.  





Ta książka do doskonała propozycja zarówno dla dzieci, które oczekują na pojawienie się rodzeństwa, jak i dla rodziców, którzy czekają na kolejnego potomka. Muszę przyznać, ze jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. 
Autorka bowiem doskonale wie, o czym pisze. W jej książce ukazane są niemal wszystkie możliwe reakcje, wrażenia i zachowania małego dziecka, które czeka na brata, czy siostrę. Świat przedstawiony oczami małej Tosi zmienia się, a zmiana ta niesie za sobą całe mnóstwo obaw i leków, które stara się oswoić autorka. 
Co najważniejsze nie tylko oswaja to, co trzeba oswoić, ale również pokazuje rodzicom sytuacje trudne, które ich mogą spotkać oraz zagrożenia uczuć, o które trzeba zadbać. Rodzicielstwo bliskości w pigułce. To, co również przyciąga uwagę to fakt, ze autorka nie ogranicza się do sytuacji trudnych i zagrożeń, przedstawia również sytuacje, które ta zmiana wyzwala np. więcej czasu spędzonego z tatą, wspólne zabawy z małym braciszkiem. 

Forma przekazu - może kolorystycznie ciut za bardzo zdominowana przez fiolet - jedna sytuacja z Tosią w roli głównej i jedno zdanie opisujące to co sie wydarzyło lub to, co czuje Tosia - to idealny przekaz zarówno dla dwulatka, jak i pięciolatka. 

We wstępie autorka kieruje kilka słów i rad do rodziców, przed którymi nie lada wyzwanie (wiem, co mówię!). Dla mnie to niezbędna pomoc, dla rodzin, których życie zmieni się wraz z przyjściem na świat małego członka rodziny. 

Bardzo żałuję, że nie było jej, kiedy my czekaliśmy na narodziny drugiego syna, wiele sytuacji i emocji można byłoby oswoić, a pewne zachowania stałby się czytelniejsze i dla nas i dla naszego starszego syna. 

czwartek, 21 lutego 2019

Hanna Kowalewska - Zanim odfrunę

Jeżeli sięgasz po książki Hanny Kowalewskiej musisz liczyć się po pierwsze ze skrywaną tajemnicą, po drugie ze specyficzną narracją - nie zawsze łatwą, po trzecie ze skomplikowaną relacją międzyludzką oraz co najważniejsze po czwarte z dość wysublimowaną ucztą czytelniczą, która nie zawsze i nie każdemu może przypaść do gustu. Jeżeli spodziewacie się lekkiej i prostej książki obyczajowej w sam raz na lutowe popołudnie to zdecydowanie nie będzie ta propozycja. Jeżeli chcecie przeczytać o skomplikowanych relacjach, trudnych wyborach i niełatwym finale to zdecydowanie jest to powieść, której szukacie.

Chociaż to drugi tom serii, której akcja rozgrywa się w nadmorskiej Jantarnii to można ją czytać osobno - ma to swoje plusy i minusy. Minusem, czy plusem, z zależności od interpretacji jest to, że dość długo czeka się na wyjaśnienie tego, co tak naprawdę się wydarzyło i jakie relacje łączą tak naprawdę bohaterów. Z drugiej strony to duże napięcie związane z nieznanym i niepewnością sprawia, ze książkę czyta się zdecydowanie dużo szybciej, czekając, aż wszystkie watki się połączą pokazując czytelnikowi, jak to wszystko się zaczęło. 

Narracja prowadzona przez autorkę zdecydowanie podsyca tą niepewność- każdy z rozdziałów poświęcony jest innemu bohaterowi, który ze swojej perspektywy przybliża czytelnikowi to, co się wydarzyło, jak również odnosi się do wydarzeń z przeszłości.
Jak to często u Hanny Kowalewskiej nic nie jest proste - wzajemne relacje bohaterów, uwikłania i powiązania są trudne i zagmatwane. Jak to w życiu tak i tutaj happy end wydaje sie być zbyt odległy. Wielu bohaterów, wiele wątków, uczuć i tajemnic - wszystko to sprawia, ze dostajemy powieść wyjątkową i niepowtarzalną. Bo przede wszystkim niebanalną i nieprzewidywalną. Obyczajową, ale prawdziwą.


Granica miłości i nienawiści bywa jak brzeg morza, zaskakująco zmienna…

W nadmorskim miasteczku po sezonie niejedno może się zdarzyć. Plotki rozprzestrzeniają się tak szybko, jak pędzi zimowy wiatr, i każda zmienia się w sensację. 

Matka i córka. Po pierwszej zostały obrazy, trochę niepokojących opowieści i rzeczy w dużym, dawno nieużywanym domu. Druga pierwszej nie pamięta, ale postanawia odtworzyć łączące je więzi i zrozumieć, co stało się w przeszłości. Nie jest to łatwe, ponieważ dwadzieścia lat temu bliscy Inki postanowili ukryć przed nią przeszłość i zamknąć na zawsze dom, w którym mieszkała z matką. Teraz Inka może wreszcie go otworzyć i zgłębić zagrzebane pod kurzem tajemnice. Ktoś jednak był tam pierwszy i zabrał najcenniejszą rzecz, bez której prawda już zawsze będzie niepełna. 

Czy Inka ją odzyska? Czy poradzi sobie z niechęcią miasteczka i ludzi, którym staje na drodze? Czy wygra z człowiekiem, który chce mieć monopol nie tylko na prawdę, ale i na Inkę? 

„Zanim odfrunę” to powieść wielowątkowa. W wędrówkach po tajemnicach Ince towarzyszą postacie znane z Tam, gdzie nie sięga już cień, i zupełnie nowe. Mamy tu kaszubskie rody; galerię nietuzinkowych kobiet; barwną grupę młodych, żyjących według własnych zasad; piękny wątek stuletniej Weroniki, walczącej o swoje zwierzęta, mimo że drzwi na drugą stronę już się uchyliły i czuje przeciąg wieczności. Metafizyka przeplata się z życiem, dramatom towarzyszy humor. Do tego gęsta sieć uczuć – zapomnianych, niechcianych, niebezpiecznych, aktualnych, niespodziewanych… 

poniedziałek, 18 lutego 2019

Agnieszka Litorowicz-Siegert - Olszany. Droga do domu

Mała pomorska miejscowość – jedna z tych, w których wszyscy się znają, a plotki rozchodzą się z prędkością światła. Olszany to jeden z domów, o jakich zwykło się mawiać, że mają duszę. Choć znaleźliby się i tacy, którzy prędzej nazwaliby go nawiedzonym…
Matka Julii odziedziczyła Olszany po ojcu, który w tajemniczych okolicznościach opuścił je niedługo po wojnie i wyjechał z kraju. Niejasna historia rodzinnej posiadłości Borowiczów rzuca cień na możliwość sprzedaży dobytku. Kiedy Julię dotyka potężny życiowy kryzys, kobieta wyjeżdża na Pomorze, żeby dać odpocząć myślom i ostatecznie zakończyć sprawę kłopotliwego spadku. Aby tego dokonać, Julia musi poznać prawdę o dziadku, ta zaś nierozerwalnie łączy się z pewną tajemniczą historią z przeszłości.
Olszany to opowieść o tym, jak przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a podążanie tropem tej plątaniny może całkowicie odmienić życie. Kobieca książka o rodzinnych sekretach, przyjaźni i miłości, wzbogacona duchem minionych czasów i nutą współczesnego przepychu.

To jest jest już taki czas, że niemal odlicza się dni do wiosny, a że pogoda ostatnio nas rozpieszcza serwując zapowiedź tego, co czeka nas już niedługo także podczas lektury ma się już ochotę na coś lekkiego, w wiosennym klimacie. Akcja powieści Agnieszki Litorowicz-Siegert wprawdzie toczy się latem, ale całość stanowi idealną zapowiedź tego, na co czekamy z utęsknieniem.

O czym jest ta książka? Pierwsze słowo, jakie wpada mi do głowy, które brzmi ciągle nawet po skończonej lekturze to zmiana, czy raczej przemiana... nie tylko głównej bohaterki Julii, która uciekając od zdradzającego ją narzeczonego nie zdając sobie sprawy, czym to się skończy ucieka w przeszłość, ale również starego rodzinnego domu, a którego wszyscy uciekali, a do którego to na przekór wszystkiemu jedzie nasza bohaterka.
Ostatnio mam szczęście do książek o odkrywaniu przeszłości rodzinnych, skrywanych tajemnic oraz odnajdywaniu czegoś tylko dla siebie. Tak jest i tym razem, chociaż muszę przyznać, że tutaj zgodnie z zapowiedzią na okładce akcja ani przez chwilę nie jest oczywista, a nasza bohaterka wprawdzie ucieka przed tym, co się w jej życiu wydarzyło to jednak, do zakończenia może ciut w stylu romansu prowadzi nas jednak ścieżką, która nie jest już tak utarta, jak mogłoby się wydawać. 

Julia odkrywając bowiem tajemnice z przeszłości nie tylko swojego dziadka, czy matki, ale również mieszkańców miasteczka, dopasowuje puzzle w wielu układankach sprawiając, ze ani przez chwilę nie jest nudno. Bohaterowie powieści - mieszkańcy miasteczka to postacie często barwne i nierzadko z tak zagmatwaną przeszłością, jak ta w rodzinie Julii. Każdy z nich coś przeżył, czegoś doświadczył, przed czymś ucieka lub o coś walczy. 
Dawno nie czytałam powieści, w której tło byłoby tak wyraziste, jednocześnie poprzez postawionych na nim aktorów drugoplanowych nie zasłaniało tego co najważniejsze - zmiany w naszej bohaterce. Jakiej? Zachęcam do lektury i gorąco polecam. 



niedziela, 17 lutego 2019

Michelle Cuevas - Jak hodować i karmić domową czarną dziurę

To nie jest książka dla mnie...

Jako ojciec dwóch synów, nieustannie powraca do mnie myśl, jak sobie poradzą, kiedy mnie już nie będzie i z trwogą dopuszczam do siebie myśl, że może to się stać, zanim będą na to gotowi...
Historia opowiada o jedenastoletniej dziewczynce, która musi sobie z takim kryzysem poradzić. Utrata ojca dla niej jest ogromną stratą, i gdyby nie to, opowieść miałaby zupełnie inny charakter.
Niestety z powodów, o których napisałem na wstępie ciężko mi się ją czytało. Tym bardziej, że narracja prowadzona jest właśnie przez tę małą dziewczynkę i skierowana jest własnie do jej taty...

Niestety zamiast tytułowej czarnej dziury, wątkiem przewodnim, który niejako pozostaje w formie domyślnej, jest właśnie ten ból i strata jaką przeżywa. Jedną z nielicznych pamiątek jest nagranie śmiechu jej ojca, które chce dostarczyć do NASA, do Carla Sagana, żeby je umieścił na złotej płycie sondy Voyager. (Zobaczcie jak wielkie znaczenie ma dla niej to nagranie, że chce wysłać je w kosmos wszystkim cywilizacjom kosmosu...) Niestety nie udaje jej się to, a w drodze do domu z nieudanej misji jej uwagę przyciąga czarna dziura, która zjada wszystko w koło. W celu ochrony całego świata, postanawia udomowić ją, by nie połknęła całego globu. 

Właśnie dlatego, że ta opowieść ma tak duży nacisk na zmiany psychologiczne dziecka przeżywającego stratę, odczuwającego strach przed swoim własnym końcem świata, uważam, że to nie jest książka dla dzieci, przynajmniej nie tych młodszych, którym historyjka o Czarku - czarnej dziurze, Śmierdzącym chomiku Ciapku i Bezimiennym szczeniaku, mogłaby przypaść do gustu.

To może dla mam? Hmm... a czy mama zrozumiałaby porównanie życia tej dziewczynki do "podwodnego poziomu jakiejś gry komputerowej"* albo "TYLKO BEZ PANIKI"**

Zmieniłem zdanie - to jednak jest książka dla wrażliwych tatusiów, którzy z jednej strony są traktowani wywracającymi duszę metaforami, z drugiej humorem na osłodę (dla przykładu - nacieranie nowego chomika śmierdzącym kawałkiem starego sera zza lodówki po utracie oryginału)

Opieka nad czarną dziurą to bardzo złożona sprawa. Jedenastoletnia Stella Rodriguez przekonuje się o tym na własnej skórze, kiedy pewnego dnia ten mroczny twór postanawia pójść jej śladem z siedziby NASA aż do domu. Najwyraźniej chce być udomowiony.

Czarna dziura pochłania wszystko na swojej drodze. Jest to dosyć frustrujące, ale też całkiem przydatne, gdy Stella chce się pozbyć kilku rzeczy. Zwłaszcza pamiątek po niedawno zmarłym tacie, który zostawił po sobie kosmicznie wielką pustkę w jej sercu.

W końcu jednak czarna dziura niechcący połyka coś zbyt cennego dla Stelli. Dziewczynka musi to odnaleźć, więc wyrusza w pełną przygód międzygwiezdną podróż. Stawką jest przecież cały jej świat. Kto by przypuszczał, że oswojona czarna dziura oznacza tyle problemów?


* W większości gier komputerowych, zwłaszcza tych, w których pojawia się poziom pod wodą, tenże poziom jest najbardziej znienawidzony przez grających, i często najtrudniejszy, gracz odczuwa presję czasu związaną z brakiem powietrza, a w dodatku zmiana percepcji środowiska i poruszania postaci komplikuje w ogromnym stopniu samą grę. 
** patrz Douglas Adams "Autostopem przez galaktykę"

wtorek, 12 lutego 2019

Bernard Minier - Siostry

Maj 1993. Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione na brzegu Garonny. Dziewczyny, ubrane w pierwszokomunijne sukienki, siedziały naprzeciwko siebie przywiązane do drzew.

Młody Martin Servaz bierze udział w swoim pierwszym śledztwie. Szybko zwraca uwagę na Erika Langa, autora porywających, pełnych okrucieństwa kryminałów. Zamordowane siostry były fankami Langa, a jedna z jego najbardziej znanych książek nosi tytuł Panna w bieli. Śledztwo zostaje zakończone. Servaza prześladują jednak wątpliwości: czyżby pominęli jakiś istotny element?


Minęło dwadzieścia pięć lat od podwójnego morderstwa. W mroźną noc Erik Lang znajduje zwłoki swojej żony. Śledztwo prowadzi Martin Servaz. Dawne wątpliwości powracają i stają się obsesją komendanta, która nie daje mu spokoju, podobnie jak złowrogi list pisany czarnym atramentem…


Bernard Minier to autor, którego jeżeli się raz pozna to po każdą jego kolejną książkę czyta się z takim samym zachwytem. Niby wydaje się, że akcja aż tak zajmująca nie jest, bo tak naprawdę podejrzany jest jeden - autor książek, w których możemy znaleźć schemat, według którego później rozegrało się morderstwo, bo w końcu kto inny mógłby zaplanować zbrodnię w taki sposób, jeżeli nie sam autor? 
To jednak okazuje się, że zaskoczenie na końcu powieści jest tak ogromne, że przesłania wszystko, a cała dotychczasowa akcja staje się tylko mało znaczącym preludium do finału. Chociaż finały są nawet dwa, bo jedno zaskoczenie dla czytelnika w powieści to według autora zdecydowanie za mało. Na końcu mamy wielką niepewność i niewiadomą, co zdarzy się w kolejnej powieści, bo, że będzie co do tego nie mam żadnej wątpliwości!
Głównego bohatera Servaza znam ze słuchanej wcześniej powieści "Bielszy odcień śmierci" - a "Siostry" to wprawdzie już piąta części z cyklu, którego bohaterem jest policjant z Tuluzy - jednak brak znajomości kolejnych części zupełnie nie przeszkadza czytelnikowi w odbiorze całości. Oczywiście niektóre watki byłby bardziej zrozumiałe, gdybym znała ich szerszy kontekst to jednak wspomniane wcześniej zakończenie rekompensuje wszytko. 

Do tego połączenie wielu płaszczyzn czasowych akcji, ich różnych uwikłań w połączeniu z czasem, w którym się wydarzyły, ograniczone możliwości prowadzenie śledztwa na początku lat dziewięćdziesiątych, ci sami bohaterowie i w końcu ten sam podejrzany uwikłany w całkiem inne morderstwo - konstrukcja godna mistrza - i taka jest własnie najnowsza powieść Miniera - dopracowana i zaskakująca. Polecam gorąco!

niedziela, 10 lutego 2019

Wojciech Widłak - Figiel i Pskikus Burzliwe życie chochlików




Co zrobić, gdy figle nie wychodzą? Dlaczego, aby wygrać leśny konkurs, potrzebna jest stonoga? Czy można zatruć się powagą, przygotowując eliksir na dobry humor? Wszystko to i wiele więcej w książce o Figlu i Psikusie.

Wspaniały duet twórców książek o Panu Kuleczce – Wojciech Widłak i Elżbieta Wasiuczyńska – opowiada słowem i ilustracją o leśnych chochlikach, przyjaźni i o tym, że śmiech jest dobry na wszystko.





Przyznam szczerze, że u nas niestety książki Wojciecha Widłaka niestety nie cieszą się zainteresowaniem i sympatią młodszych czytelników. Pomimo kilkukrotnych prób zaprzyjaźnienia się z Panem Kuleczką pozytywnego odzewu nie było.

Tym razem również przygody dwóch niesfornych chochlików kazały się być mało interesujące. I o ile przy Panu Kuleczce było mi ciężko pojąć dlaczego nie wzbudza zainteresowania, tak tutaj niestety do braku sympatii syna dołączył brak sympatii rodzicielki.

Przygody dwóch chochlików niestety okazały się być nie tylko mało śmieszne w odbiorze, co trochę zbyt trudne w poziomie swojej abstrakcyjności. Bo o ile powitalny psikus Fikusa, witającego nowego sąsiada Psikusa, który jak się okazuje jest sprytniejszy od nowego znajomego jest dla młodego czytelnika zrozumiały to udział w konkursie dobrego humoru, który okazuje się być wielką komedią pomyłek jest zdecydowanie zbyt trudny w odbiorze przez naszego prawie sześciolatka. 

Do tego tym razem niestety nie zachwyciła nas również szata graficzna, która podobnie jak okładka pozostaje w wymiarze tylko szaro-pomarańczowym, który przy zalewie kolorowych reklam i krzyczących kolorem książek dookoła niestety również nie przykuwa uwagi czytelnika. 
Pozostając z nadzieją, że może inne książki autora kiedyś nas zaczarują, z tą propozycją żegnamy się raczej bez żalu, bo do niej najprawdopodobniej nie powrócimy. 






niedziela, 3 lutego 2019

„Blisko natury” to książki:

- o życiu dzikich zwierząt,

- wykonane na kartonie w 100% z recyklingu,

- drukowane ekologicznymi farbami.







Z tej serii ukazały się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia dwie książeczki autorstwa Britty Teckentrup - "Moja biała myszka"  oraz "Moja mała kaczuszka".

Pierwsza z nich opowiada historię ciekawej świata małej myszki, która wraz ze swoimi przyjaciółmi jeżykiem i ptaszkiem wyrusza w przyrodę na przygodę :) I tak razem bawią się w chowanego, zmęczeni po zabawie korzystają z darów pół i lasów - jedzą jagody i poziomki. Zmęczeni pod koniec dnia wracają do swoich mam i do swoich domków. 

Druga z książeczek opowiada o małej kaczuszce, która zaraz po tym, jak wstaje słonce człapie wraz ze swoim rodzeństwem i mamą nad staw, by tam szaleć w wodzie. Oprócz wesołych zabaw nasza mała bohaterka poznaje również mieszkańców stawu i okolicy - ważkę, żabkę, ryby i kijanki. Zajęta zabawą nagle traci z oczy swoich najbliższych i trochę przestraszona będzie musiała ich poszukać, by wieczorem po tak udanym dniu zasnąć bezpieczna pod skrzydłami mamy.

Te krótkie historyjki idealnie nadają się dla maluchów - pokazują im prosty świat małych zwierzątek i ich przyjaciół, wskazują różne zabawy, pokazują jak ważna jest natura i jej skarby. Co ciekawe także pokazują maluchom rytm dnia, opowiadając o kolejności zdarzeń i ich następstwach. No i w bonusie w obu mamy koniec dnia w ramionach mamy - jakże prawdziwe! 
Niestety poza historią u nas format "eko" zupełnie się nie sprawdził, o ile przesłanie jak najbardziej, to już wykonanie niekoniecznie, bo wszystkie ilustracje okazały się być na tyle mało wyraźne, że na tle innych, dostępnych u nas w domu książek dla maluchów po prostu nie wzbudziły zainteresowania.





Ruta Sepetys - Sól morza

Zima 1945 roku. Troje młodych ludzi. Trzy tajemnice.

Druga wojna światowa zbliża się ku końcowi. Tysiące uchodźców szukają ratunku przed nadciągającą Armią Czerwoną. W trakcie ewakuacji Prus Wschodnich krzyżują się drogi trojga nastolatków. Emilia, Joana i Florian – każde z innego kraju, każde dręczone poczuciem winy, strachem i wstydem – muszą zrobić wszystko, by dostać się na pokład Wilhelma Gustloffa. Tylko czy zdołają sobie zaufać? I czy to wystarczy, żeby przetrwać?

Ruta Sepetys, autorka „Szarych śniegów Syberii” i laureatka wielu nagród, rzuca światło na największą tragedię morską w historii i składa hołd jej ofiarom, a jednocześnie dowodzi, że człowieczeństwo może zatriumfować nawet w najmroczniejszych czasach. 



To historia fascynująca niemal od pierwszej strony. Po pierwsze przez to, ze pisana za pomocą niezliczonej ilości krótkich rozdziałów - maksymalnie dwukartkowych, z których każdy kolejny poświęcony jest innemu bohaterowi - a każde wydarzenie mamy szansę obejrzeć innymi oczami. 
Po drugie to powieść poświęcona fragmentowi historii końca drugiej wojny światowej, o której tak naprawdę niewiele wiadomo - dużo wiadomo o ostatniej podroży Titanica, niewiele o ostatniej Wilhema Gustloffa. Może dlatego, ze znaleźli się na jego pokładzie nie piękne damy i eleganccy panowie tylko ci, którzy w trudnych czasach wojennych ledwo przeżyli, a wsiadając na pokład tego statku mieli nadzieję na lepsze jutro po zejściu z jego pokładu... nie wiedzieli, ze nie tylko dla statku, ale dla większości jego pasażerów to będzie ostatni rejs.

Co jeszcze zasługuje na uwagę - przede wszystkim dramatyzm losów naszych bohaterów. 
Mamy tutaj młodego chłopaka, niezwykle utalentowanego, któremu wydawało się, że pomaga wielkim niemieckim historykom sztuki ratować bezcenne dzieła wielkich mistrzów, a który tak naprawdę uczestniczył w wielkim rabunku. Gorzka prawda skłoniła go do ucieczki, a zdolności fałszerza zaopatrzyły w niezbędne dokumenty. Tylko, czy przeszłość pozwoli mu tak po prostu uciec?
Joanna to młoda dziewczyna, Litwinka, która większość wojny pracowała w szpitalu pomagając ratować ludzie życie. Poświęcenie miało zmazać z niej poczucie winy, ze na początku wojny nieumyślne skazała ukochaną kuzynkę na wywózkę do łagrów.
Emilia to Polka, która spodziewa się dziecka. O swojej przeszłości mówi niewiele, nie wiadomo, kto jest ojcem jej dziecka i jak taka młoda dziewczyna poradzi sobie z odpowiedzialnością...
Ich losy splotą się na małej drodze wśród pól i lasów gdzieś w Prusach Wschodnich.Czy dramatyczna chęć przetrwania pomoże im zapomnieć o przeszłości, którą ukrywają?
Fascynująca historia odkrywająca nieznane karty historii, młodzi bohaterowie z tajemniczymi przeszłościami w walce o lepsze życie, do tego dramatyczna walka o życie i ciekawa narracja - gorąco polecam!