sobota, 26 lipca 2014

Jo Nesbo - Czerwone gardło

"Harry Hole, samotnik i alkoholik, a jednocześnie genialny śledczy, przypadkowo wpada na ślad przemyconego do Norwegii snajperskiego karabinu marki Märklin. Trop prowadzi komisarza w kręgi neofaszystów. Czy to przypadek, że starego hitlerowca znaleziono z poderżniętym gardłem w pobliżu miejsca, gdzie zbierają się neonaziści? Hole podejrzewa, że sprawa może mieć początek w czasach drugiej wojny światowej. Jednak morderca jest ciągle o krok przed nim. Zdaje się mówić: "Jestem sędzią, ławą przysięgłych i katem… Nie powstrzymasz mnie"."


To lato zdecydowanie należy u nas do Jo Nesbo - każda książka jak się pojawi jest niemalże wyrywana czy podbierana żonie/mężowi/teściowej/mamie. I wcale nam nie przeszkadza to, ze czytamy książki z tej serii w niekoniecznie właściwej kolejności.

"Czerwone gardło" to niemal początek przygód Harrego Hole - dużo rzeczy, o których czytałam w dalszych tomach stało się jasne dzięki temu, ze dotarłam do początku. Jednak, tak jak ktoś mi to przepowiedział, że im starszy Nesbo tym lepsze jego książki w przypadku tej książki zdecydowanie się sprawdziło. Wcześniejsze przeczytanie jednego z końcowych tomów sprawiło, że poprzeczka była ustawiona niesamowicie wysoko i tutaj poziom okazał się być jednak ciut niższy. Gdybym czytała tomy we właściwej kolejności nie miałby to tak wielkiego znaczenia, a tak jest bardziej zauważalne.

Co zdecydowanie cenię u Nesbo to genialne budowanie napięcia, szybkie zwroty akcji i zawsze zaskakujące zakończenie - tak było i tym razem. Lubie autorów, po których wiadomo czego się spodziewać i mimo, że wiadomo to i tak zawsze jest się zadowolonym. 

Ten tom był również ciekawy ze względu na dużo odniesień do okresu II wojny światowej - co lubię. Tym bardzej, że tym razem miałam okazje poznać to wszystko z perspektywy Norwega - która do tej pory była mi zupełnie nieznana. Współpraca Quislingowców z Trzecią Rzeszą, rozliczenie z przeszłością i bolesne tajemnice w zgrabnym połączeniu z morderstwami w teraźniejszości. Czytało się to bardzo dobrze.
Do tego zgrabne połączenie osobistych wątków z życia Harrego ze śledztwem, które ujawnia więcej niż Hole chciałby przekazać swojej ukochanej...Cyniczny Harry w zderzeniu z bolesną prawdą i dylematem moralnym.

Podobało mi się, za co stawiam ocenę 8,5/10


środa, 23 lipca 2014

Mieszko Zagańczyk - Allah 2.0

Kiedy pierwszy raz ta książka wpadła mi w ręce, odłożyłem ją po przeczytaniu streszczenia - opisu fabuły związanej z relikwią- ręką papieża Jana Pawła II...

http://www.fabrykaslow.com.pl/ksiazki/allah-2-0
Rok 2072. Można jeździć na wypożyczonym klonie. Można spędzić swoje życie w wirtualnym świecie. Można być zdrowym, szczęśliwym i zadowolonym.

Pod warunkiem jednak, że nie włamujesz się na serwery rządzących potentatów.

Pod warunkiem, że nie szukasz największej relikwii chrześcijaństwa XXI wieku — dłoni Jana Pawła II…

Po dwóch światowych rewolucjach państwa narodowe i demokratyczne odeszły w przeszłość. Panuje totalitaryzm: religijny, polityczny i korporacyjny.

A nad wszystkim czuwa Allah 2.0.


Autorowi na sucho uchodzi odcinanie ręki JPII, uchodzą na sucho ogromne zmiany polityczno-kulturowe, uchodzą nawet zapożyczenia matrixowe. Uchodzą, bo to jest naprawdę kawał dobrej literatury. Nie każdemu autorowi udaje się w swobodny sposób dojść do tworzenia się korpopaństw, pseudodżichadu, grzybów neurotoksycznych i miast-państw będących ostoją chrześcijaństwa (gdzieżby inaczej jak nie w Polsce). A do tego niesamowite wyczucie realiów muzułmańskiego średniowiecznego świata i swobodne stworzenie e-boga, który ma moc stwórcy i wyznawców.

Akcja składna i wciągająca, postacie zbudowane bez zarzutu (chyba że ktoś wymaga w książce akcji retrospekcji i wglądu w głąb swojej psyche bohaterów...) Trochę rozczarowuje zakończenie, gdzie wszem, może i wszyscy są szczęśliwi, ale świat podlega zmienie radykalnie i trochę nieakceptowalnie dla człowieka 21 wieku, no i niestety, wątek rodem z matriksa - człowiek sterowany przez program - nie doczeka się rozwinięcia i reaktywacji...

Ocena wysoka - bo aż 8, i z chęcią przeczytałbym tę pozycję ponownie.

środa, 16 lipca 2014

Jo Nesbo - Wybawiciel

W zasypanym śniegiem Oslo inspektor Harry Hole ściga nieuchwytnego płatnego zabójcę z byłej Jugosławii. Przeczesuje środowiska narkomanów, dewiantów, członków Armii Zbawienia wyczekujących nowego zbawiciela, który ma ich wyzwolić od beznadziei życia - choćby przez śmierć. Inspektor Harry Hole to policyjny anarchista stosujący metody dalekie od procedur, nieprzystosowany do życia nałogowy palacz i alkoholik. Przed wyrzuceniem na bruk chroni go jednak to, że jest niezwykle inteligentnym i efektywnym policjantem. Ma także parasol ochronny, który rozpina nad nim Bjarne Moller, jego przyjaciel i bezpośredni przełożony.


Długo Jo Nesbo dał nam na siebie czekać. Próbowaliśmy go przeczytać jakiś czas temu, ale nie zaskoczyło. Wydawało się zbyt ciężkie, zrobiliśmy podejście do norweskiej ekranizacji "Łowcy głów", ale nas zmęczyło i jej nie dokończyliśmy. Teraz książki tego autora wypożyczyła moja mama i pełna zachwytu dala je nam do przeczytania. Wciągnęło niemal od pierwszej strony. Mimo, że takie raczej wymagające i nieoczywiste.

Jest mrocznie, skandynawsko, zaskakująco niemal z każdą kolejną stroną. Mimo, że początkowo wydaje się, że autor poskładał mnóstwo wątków w jedną całość, ale brak im powiązań, bądź są one bardzo luźne. 

Główny bohater- Harry Hole, który równie dobrze mógłby posłużyć jako antybohater wyróżnia się na tle znanych nam komisarzy nieprzeciętną inteligencją, dużą dozą sarkastycznego humoru, który o dziwo nie razi, ironią w stosunku do siebie i innych. A co najważniejsze jest bacznym obserwatorem rzeczywistości, w której prowadzi śledztwo. Irytując wszystkich dookoła doprowadza do rozwiązania zagadki, która okazuje się tak zagmatwana, że po odłożeniu książki rozgrywamy w głowie tysiące scenariuszy-co by było gdyby.

Jednak podczas lektury nie ważne jest kto zabił, czy go złapią i jak tylko wszystko inne, co dzieje się dookoła. Autor zadał sobie wiele trudu dopracowując najdrobniejsze szczegóły. Aż miło czytać, kiedy odbiorca czuje się dowartościowany przez autora. Z drugiej strony to lektura dla skupionych i wymagających-każdy detal ma znaczenie, nie można nawet na chwile sobie odpuścić, trzeba być ciągle skupionym.

Trochę żal, ze zaczęliśmy przygodę z Nesbo od środka przygód Harrego, a podobno autor rozwija się wraz z kolejnymi tomami. No i niestety nie znając wątków rozgrywających się w poprzednich powieściach było ciężko odnaleźć kontekst, tym niemniej książka porwała i zachwyciła. Już wiemy, że Nesbo dołączy do grona naszych ulubionych autorów.

Mała uwaga - myślę, że do tłumacza i wydawnictwa - w obecnych czasach wydawać by się mogło, że wszyscy znają i rozumieją angielski, jednak szkoda, że nie pomyślano o czytelnikach 50+, dla których angielski nie jest już taką oczywistością, a długie, nietłumaczone kwestie w tym języku mogą sprawiać im problem. 

Moja ocena 9/10


czwartek, 3 lipca 2014

Jo Ann Bender - Lebensborn

"Młoda Francuzka, powiązana z ruchem oporu, zostaje wplątana w skomplikowane relacje z oficerami SS. Mieszkańcy miasteczka widzą w Antoinette zdrajczynię. To jednak dopiero początek jej perypetii - wkrótce okazuje się, że jest w ciąży i musi opuścić rodzinne strony, by doczekać rozwiązania w z jednym z tajemniczych ośrodków Lebensborn na terenie Niemiec. Pobyt w ośrodku nie ma nic wspólnego ze spokojnym oczekiwaniem na przybycie potomka. Antoinette jest świadkiem przedziwnych wydarzeń, poznaje mnóstwo osób, lecz przez cały czas obmyśla plan ucieczki. Dobrze wie, że jeśli zostanie w ośrodku, zarówno ją, jak i jej dziecko czeka niepewny los.




Wartka akcja z nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Czytelnik dowiaduje się o tajnej kwaterze Himmlera, gdzie odbywały się spotkania wybranych przez niego "rycerzy", i poznaje ideę ośrodków Lebensborn, powołanych przez Himmlera w celu stworzenia czystej rasy nordyckiej. Autorka koncentruje uwagę na przedstawieniu realiów drugiej wojny światowej z punktu widzenia ludności cywilnej oraz na codziennym życiu na terenach okupowanych."





Jakiś czas temu czytałam książkę, w której procedura Lebensbornu stanowiła jeden z wątków powieści (recenzja tutaj). Dlatego z ogromną przyjemnością, zainteresowana pogłębieniem wiedzy na ten temat skorzystałam z możliwości przeczytania i recenzowania kolejnej powieści poświęconej, zgodnie z tytułem, temu tematowi. Tym razem akcja dzieje się na terenach okupowanych we Francji,a nie w Polsce.

Niestety okazało się, że książka jest bardzo powierzchowna, akcja nieciekawa, a główna bohaterka w swojej naiwności męcząca i denerwująca. Spodziewałam się rzetelnego podejścia do tematu, tymczasem dostałam powieść, która ociera się ledwie o prawdziwą historię. Zamysł, opis i zapowiedź, a także okładka zapowiadały tak dużo, że rozczarowanie było tym większe. 
Już sam początek - zakochana w swoim towarzyszu broni z ruchu oporu Antoinette, targana dość słabymi wątpliwościami szybko podporządkowuje się żonatemu okupantowi, niemieckiemu żołnierzowi, który zamieszkał w domu rodzinnym bohaterki. Po tym wstępie miałam tak dość głupoty bohaterki i zupełnego braku pomysłu na rozkręcenie akcji przez autorkę, że doczytanie książki do końca stanowiło spore wyzwanie ;)
Będę szukać w takim razie dalej książek podejmujących tą problematykę. Na tą pozycję szkoda czasu. 

wtorek, 1 lipca 2014

Irene Hannon - Tej idealnej wiosny

"Claire Summers jest zdeterminowaną, niezależną samotną matką, która daje z siebie wszystko, by przeciągnąć los na swoją stronę. Keith Watson jest pracoholikiem nastawionym na zyski, bez czasu na życie towarzyskie. Jako asystent kierownika, lokalnego filantropa przywykł do radzenia sobie z wnioskami o dotacje. Lecz gdy na jego biurko trafia list od jedenastoletniej córki Claire, wszystko się zmienia. Dziewczyna nie prosi o pieniądze, ale o pomoc w odnalezieniu zaginionego syna starszej sąsiadki. Gdy Keith niechętnie, pod naciskiem szefa, zaczyna badać sprawę, nie ma pojęcia, jak bardzo zwiąże to jego los z losem Claire, ani w jaki sposób dobroduszna prośba małej dziewczynki doprowadzi do całej serii szczęśliwych rozwiązań."



Lubię tego rodzaju książki czytać albo w chłodne zimowe wieczory, albo w leniwe letnie przedpołudnia... Zimą ogrzewają myśli, latem nastrajają pozytywnie na nadchodzący dzień. 

Historia wydawałaby się dość banalna i przewidywalna, jednak okazało się, ze wraz z kolejnymi przewracanymi przeze mnie stronami zaskakiwała pozytywnie.  

Autorka przedstawia nam czwórkę, a raczej piątkę -licząc sprawczynią całego zamieszania, najmłodszą postać Haley - bohaterów. Clarie - samotną, borykającą się z problemami - głownie finansowymi matkę, jej sąsiadkę panią profesor Maureen, samotną, chorą na raka kobietę w średnim wieku, ukrywającą tajemnicę z przeszłości, pragnącą poznać syna, którego oddala do adopcji. Keitha, któremu powierzono odszukanie syna pani profesor oraz jego szefa Davida McMillana, który powierzając zadanie swojemu podwładnemu, knuje spisek mający na celu emocjonalne pobudzenie Keitha i uchronienie go przed pracoholizmem, sam wpada w zastawianą przez siebie pułapkę. Każdy z bohaterów ma za sobą trudne momenty i doświadczenia. Aby zbudować nowy związek, zacząć od nowa muszą uporać się z przeszłością, zapomnieć o uprzedzeniach. Jak możecie się domyślać zakochani z zadaniem tym oczywiście sobie poradzą, ale droga do tego nie będzie już taka oczywista, a autorce uda się czytelnika niejednokrotnie zaskoczyć.

Dużą rolę w życiu bohaterów odgrywała modlitwa i obecność Wszechmogącego. Może nie wszystkim czytelnikom to się spodoba. Według mnie jest swoistą nowością w tego rodzaju powieściach. Wszystko jest realizacją planu z góry, z którym bohaterom przyszło się zmierzyć. 

To, co pozytywnie zaskoczyło mnie w tej powieści to dużo miejsca poświęconego przez autorkę na budowanie relacji, związku, przełamywanie barier itp. A dużo mniejsza rola fizyczności. Dobrze się to czytało, coś innego niż to, z czym mamy do czynienia w powieściach dla kobiet.

Muszę przyznać, ze trochę byłam rozczarowana zakończeniem - w pewnym momencie zdecydowanie autorka przesłodziła ;) Z chęcią przeczytałabym kilkanaście stron więcej, ale z pewnymi elementami dramatycznymi, czy też może mniej oczywistymi. 

Mimo tego wystawiam ocenę 7/10