czwartek, 28 kwietnia 2016

Dwie nowe propozycje dla dzieci - Opowieści biblijne i Elemantarz matematyczny

OPOWIEŚCI BIBLIJNE

Grzegorz Gortat, Grzegorz Kasdepke, Maria Ewa Letki, Jarosław Mikołajewski, Joanna Papuzińska, Eliza Piotrowska, Wojciech Widłak, Marcin Wroński

Nie trzeba nikogo przekonywać, jak ważna jest Biblia dla chrześcijan. Jednak w naszym kręgu kulturowym ten zbiór ksiąg Starego i Nowego Testamentu to dzieło pełne znaczeń nie tylko dla ludzi wierzących. Literatura, teatr, film i sztuki plastyczne wciąż czerpią z niego tak obficie, że bez jego znajomości olbrzymia część dorobku kultury pozostanie niezrozumiała. Co więcej, niejasne będą liczne frazeologizmy, jak choćby: miłosierny samarytanin, syn marnotrawny, plagi egipskie czy… krzyż pański. Nawet same imiona postaci biblijnych – Hiob, Jonasz, Judasz i inne – są przecież dla nas, Europejczyków, symbolami. Dlatego, bez względu na światopogląd, warto zapoznać dzieci z treścią Biblii. Utwory do tego zbioru napisało ośmioro wyjątkowych polskich pisarzy. Każdy autor spogląda na sprawy przedstawione w Starym i Nowym Testamencie w sposób indywidualny. Każdy przybliża młodemu czytelnikowi jeden lub kilka wątków, zgodnie z własną wrażliwością i wyczuciem. Dzięki temu powstała książka różnorodna stylistycznie (jak sama Biblia przecież), pełna świeżych pomysłów. 



Pamiętacie Biblię w obrazkach, którą niemal każdy dostawał z okazji pierwszej komunii?
Ja w każdym razie taką miałam i byłam ogromnie ciekawa, jak inaczej można zaproponować młodszym czytelnikom Biblie. Okazało się, że między kanonem a znaną mi z dzieciństwa pozycją znalazło się miejsce dla "Opowieści biblijnych". Książka ta zawiera najważniejsze historie biblijne ze Starego i Nowego Testamentu opowiedziane przez różnych autorów językiem przystępnym dla młodego czytelnika. Autorzy to m.in Grzegorz Kasdepke, Joanna Papuzińska i Wojciech Widłak. Każdy z nich postawił sobie za zadanie przedstawienie wybranego fragmentu w sposób przystępny dla dzieci. dodatkowo książka zawiera ilustracje autorstwa Anny Gensler, a wszystko to jest tak skonstruowane, ze stanowi chronologiczną całość. Wszelkie próby zmierzenia się z pewnym znanym standardem, tak by stał się ona bardziej dostępny uważam za dobry pomysł, tutaj muszę przyznać bardzo dobrze został on zrealizowany. Chociaż autorzy mieli z czym się zmierzyć, bo archaiczny język oraz konwencja były niewątpliwie wyzwaniem. Jedyne, co mi nie przypadło do gustu to ilustracje, ale to niewątpliwie sprawa indywidualna.





BEATA OSTROWICKA - POCZYTAM CI MAMO. ELEMENTARZ MATEMATYCZNY

Antek, Lenka, Ada, Julek i Krzyś to piątka przyjaciół. Poznajcie bliżej ich świat. Dużo w nim zabaw, podróżowania, marzeń, szalonych pomysłów, a także wielu innych ważnych dla wszystkich dzieci spraw. No i matematyki, bo ona jest naprawdę wszędzie! "Poczytam ci, mamo. Elementarz matematyczny" to wspaniała pomoc dla dzieci rozpoczynających naukę matematyki. Pozycja nie tylko wprowadza w świat zagadnień matematycznych, lecz także wspiera naukę czytania. Zalety książki to: duża, czytelna czcionka, ponad 30 zabawnych opowiadań o tematyce bliskiej współczesnym dzieciom, zakres merytoryczny materiału zgodny z podstawą programową klas 1–3, wiedza matematyczna wprowadzana na pełnych humoru ilustracjach, stopniowanie trudności, ponad 20 matematycznych zagadnień, takich jak: cyfry, klasyfikowanie obiektów, tworzenie zbiorów, dodawanie i odejmowanie, pomiary długości, ciężaru, pojemności, czasu, temperatury, obliczenia pieniężne, liczby rzymskie, odczytywanie godziny, daty, znajomość kalendarza, rozpoznawanie figur, tabliczka mnożenia, wygodne podsumowanie na wyklejce książki, doskonałe uzupełnienie szkolnego podręcznika i zeszytu ćwiczeń. Nauka matematyki może stać się naprawdę dobrą zabawą!





Piątka małych przyjaciół, którym przyszło się zmirzyć z wszystkimi tymi liczbami...Biedne maluchy muszą poznac świat liczb, który dla as wydaje się tak oczywisty, ze czasem ciężko tą oczywistość wytłumaczyć. Całe szczęście na ratunek wyruszyła nam autorka, któa w zabawny i prosty sposób wyjaśnia zarówno bohaterom jak i małym czytelnikom podstawy mamtematyki, choć nie tylko. Wraz z naszymi bohaterami poznajemy również kalendarz, strony swiata, godziny, miesiące i wiele innych. Powiem szczerze, że książka jest napisana w tak przystępny a jednocześnie znośny (dla dorosłego) sposób, że mamie również czytało się ją bardzo dobrze. Super propozycja edykacyjna, która w niewymuszony sposób pozwala nauczyć dzieci świata liczb. Do tego autorka postarała się, zeby nie było nudno - dołożyła na koniec ćwiczenia :). Wszystko to stanowi doskonała uzupełnienie do standorowej edykacji szkolnej(klasy 1-3).



wtorek, 26 kwietnia 2016

Jagoda Miłoszewicz - Chata Magoda. Ucieczka na wieś

W 2004 roku Jagoda i Maciek zrezygnowali z życia w mieście i przeprowadzili się na wieś, do Lutowisk, gdzie kupili kawałek ziemi. Nie chcieli budować nowego domu. Pod Rzeszowem znaleźli chatę z bali z 1930 roku i przenieśli ją w całości w Bieszczady. Tak powstała Chata Magoda, w której zaczęli przyjmować gości i prowadzić gospodarstwo agroturystyczne. Później wyremontowali jeszcze drugą, prawie stuletnią chatę, bojkowską. Mieszkają z piątką zwierząt, mają przydomowy ogród ziołowo-warzywny, hodują kozy, produkują na własne potrzeby ser. Starają się żyć samowystarczalnie i ekologicznie, ale przede wszystkim cieszyć się każdym dniem. Bogaci o lata doświadczeń, chcą tą książką pomóc innym, którzy także marzą, żeby porzucić miasto i żyć prościej, bliżej natury.  "Chata Magoda. Ucieczka na wieś" to nie tylko opowieść o Jagodzie i Maćku, lecz także poradnik, w którym szczegółowo opisanych zostało wiele praktycznych tematów, takich jak: przenoszenie chaty, naturalna oczyszczalnia wody, przydomowa wędzarnia, z czego żyć na wsi, prowadzenie ekologicznego domu, ogrzewanie czy urządzanie wnętrz. Poza tym autorka podzieliła się w książce przepisami na potrawy, które gotuje gościom, oraz poradami na temat rękodzieła (wiklina, lepienie w glinie, patchwork czy metamorfozy starych rzeczy), dzięki któremu można nadać domowi niepowtarzalny klimat. Zebrany materiał został ułożony wedle por roku, które organizują życie na wsi. Wszystko zaczyna się wiosną. Początek to szukanie ziemi, zakup domu, remont, sadzenie roślin… Lato to czas kulinarnego przepychu. Jesienią trzeba przygotować się do zimy. Zimą jest wreszcie czas na sprawy odkładane "na potem"… Przede wszystkim jednak "Chata Magoda. Ucieczka na wieś" to książka o spełnionym życiu i o tym, że warto uwierzyć we własne marzenia.


Muszę przyznać, że najpierw książka przez kilka dni była prawdziwą ucztą dla oczu, bo tak naprawdę zanim ją przeczytałam przeglądałam wielokrotnie podziwiając zdjęcia i aranżację. To co uwiodło nie w zdjęciach, a później również i w tekście to ogromny autentyzm opowieści. Nie jest to zdecydowanie poradnik jak zostać pięknym i bogatym raczej prawdziwa historia z konkretnymi radami dla tych, którzy czy to mieszkają, czy zamierzają zamieszkać na wsi. Prawdziwa historia bez upiększeń, stylizowanych zdjęć i ścianek. Opowieść podzielona na pory roku, w każdej natomiast autorka serwuje nam całą garść przepisów bez wyszukanych składników, raczej są to typowe dania, słodkości i napoje, które przygotować może każdy (mieszkaniec wsi).

Oprócz mnóstwa wskazówek dotyczących życia na wsi autorka przedstawia nam dużo rozwiązań dla konkretnych problemów->budowy drewnianego domu, organizacji ogródka, hodowli zwierząt itp. i co najważniejsze są to praktyczne rady, wypróbowane, a nie wątpliwe złote rady starszej ciotki ;)

Bliskość natury, proste rozwiązania, ciężka praca, własny dom i radość z prowadzenia gospodarstwa agroturystycznego to najważniejsze elementy opowieści. Do tego portrety znajomych, przyjaciół i bliskich ludzi, których dane było autorom spotkać. wszystko to sprawia, ze w opowieści tej się przepada i zatraca, można czytać, przeglądać, garściami czerpać i znów czytać, oglądać... Polecam nie tylko tym, którzy planują przeprowadzkę.



poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Nikola Kucharska - Opowiam ci mamo co robią koty

Na każdą nową propozycję z serii Opowiem ci mamo zawsze czekamy z dużą niecierpliwością. Większość z nich bowiem gwarantuje dobrą zabawę na wile wieczorów i stanowi nowe wzwanie dla ciut znudzonych znanymi już wcześniejszymi propozycjami z tej kolekcji. Dziecko oczywiśie do znudzonych nie należy, a nasza ksiażka o autach z tego właśnie cyklu jest już bardzo wyeksploatowana. 
Tym razem jednak nie o maszynach będzie, ale o kotach. Mimo, że nasza rodzina to zdecydowanie ta frakcja, która optuje raczej za psami, to jednak miłość do zwierzaków wszelkich, zwłaszcza tych, które da się głaskać zwyciężyła i rozpoczeliśmy nasza przygodę z Gburem-czyli głównym bohaterem najnowszej propozycji wydawnctwa Nasza Księgarnia. 
Już na poczatku autorka zafundowała nam wprowadzenie-wszyscy głowni bohaterowie zostali przedstawieni - uff matka odetchnęła, bo woli wiedzieć kto jest kto ;), potem - jedna z moich ulubinych stron - zaprezentowała nam bohatera we wszelkich mozliwych pozycjach do spania oraz pokazała dzieciom jak się adoptuje nowego kota - ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale najpierw przed nami quiz, który pokazuje wszelkie blaski i cienie posiadania takiego pupila. Pomysl z zapoznaniem dziecka z procesem wprowadzania nowego zwierzaka, zarówno poprzez blaski jak i cienie oraz konsekwencje to doskonały pomysł, bo jak wiadomo wsród dzieci szał na nowe zwierzaki jest dość powszechny. Zdecydowanie mniejszy jest wśród rodziców. 
Dodatkowo możemy liczyc podczas lektury na porównanie obrazków-szukanie detali różniących, podróz uliczkami miasta, wizytę w parku oraz zapoznanie z anatomią kota - oczywiście z przymrużeniem oka. 
Polecam nie tylko fanom :)



Życie grubego Gbura jest poukładane i spokojne – toczy się (dosłownie!) od miski do kanapy i z powrotem. Jego ludzie stwierdzają jednak, że Gburowi potrzebny jest ktoś, kto go rozrusza… i tak rodzina powiększa się o przygarniętą ze schroniska rudą kotkę Żabkę. 
„Opowiem ci, mamo, co robią koty” to przezabawna historia obrazkowa, a jednocześnie pierwsza kocia encyklopedia dla małego czytelnika, który nie będzie mógł się oderwać od przygód Żabki, Gbura, a także ich licznych przyjaciół. W tej książce czeka was jednak nie tylko czytanie i oglądanie rysunków, lecz również rozwiązywanie zadań i ćwiczenie spostrzegawczości poprzez wyszukiwanie poukrywanych przez autorkę szczegółów. Już wkrótce wy także się przekonacie, że co dwa koty, to nie jeden. Tylko czy Gbur uważa tak samo? 
Ilustracje: Nikola Kucharska 
Teksty: Nikola Kucharska, Joanna Wajs 

czwartek, 21 kwietnia 2016

Levi Henriksen - Pieśń Harfy

I nagle ożyły dźwięki i nagle je zacząłem widzieć wszędzie w otaczającym świecie. Trzeba rozbudzić w sobie tę wrażliwość na doznania słuchowe podczas lektury pieśni harfy i to nie tylko na pieśni kościelne ale również na dźwięk przesiewarki do żwiru...

W zwykłym miasteczku może się znaleźć skarb, oto trio znane nie tylko w Skandynawii ale również na kontynencie Ameryki Północnej, mieszka tutaj próbując odciąć się od świata w jakim żyli. Od trosk i zmartwień jakich doświadczyli... Nic dziwnego, że gdy pojawia się agent i producent muzyczny Jim Gystad i oczarowany ich śpiewem w kościele podczas mszy próbuje przywrócić czas ich minionej chwały, wolą odrzucić jego propozycję...

Jednak Jim nie jest w stanie się pogodzić ze stratą tak pięknych głosów, wreszcie w jego wypalonym życiu zawodowym pojawił się ktoś, kto przypomni mu dlaczego w ogóle zainteresował się muzyką, rozbudzi w nim to, co szarość dnia stłumiła już dawno...


To nie jest powieść w moim typie. Niezbyt interesują mnie powieści o życiu bez czarów... a jednak jest tu magia. Nie taka jaką widujemy w fantastyce, ale magia słowa (i opisywanego dźwięku). To sprawiło, że jednak nie odłożyłem książki po przeczytaniu kilkudziesięciu stron... Doszedłem do wniosku, że ze słów Leviego bije melodia... że nasze życia są pieśnią, czasem smutną, żałobną lecz także dającą ulgę wytchnienie i nadzieję o świcie...
Nie spodziewajmy się tutaj szalonej akcji, zwrotów i zaskoczeń, bo jak to u Henriksena jest raczej niespiesznie, ale ciekawie i frapująco. 


Dowcipna, ciepła i niezwykle zajmująca opowieść o miłości i Bogu, przyjaźni, zdradzie i utraconej nadziejach.

Cierpiący z powodu kaca producent muzyczny Jim Gystad odwiedza kościół w Vinger i słyszy anielski śpiew. Głosy dobiegające z ławki za Jimem praktycznie unoszą go do wieczności i uwalniają od przygnębiającej rzeczywistości. Po raz pierwszy od lat jego egzystencja nie wydaje mu się całkowicie pozbawiona sensu.

Głosy, które słyszy, należą do Śpiewającego Rodzeństwa Thorsen. Przed wieloma laty trio składające się z dwóch braci i siostry koncertowało po Stanach Zjednoczonych i sprzedało setki tysięcy płyt z singlami  zatytuowanymi „To krzyż, który mam dźwigać” czy „Trzydzieści srebrników na Biblii naszego Ojca”. Każde z rodzeństwa odnalazło po drodze miłość swojego życia. I każde ją utraciło.

Od tej pory Jim myśli tylko o jednym: postanawia namówić Śpiewające Rodzeństwo Thorsen do powrotu na scenę. Czeka na niego wiele poważnych przeszkód, z czego najtrudniejszą okaże się przywrócenie miłości z powrotem do ich życia.

środa, 20 kwietnia 2016

Federico Moccia - Tylko ty

Tym razem, co zupełnie wyjątkowe dla książek Moccii, akcja powieści
rozgrywa się w Polsce. Skłonny do wzruszeń i bujania w obłokach Nicco
udaje się wraz z niesfornym przyjacielem, Grubym, do Warszawy, by
odnaleźć Anię, poznaną w Rzymie polską turystkę, w której się zakochał. Posiadany przez nich adres okazuje się jednak nieprawdziwy. Pozostaje im więc podziwiać pozostałe uroki polskiej stolicy – czyli inne dziewczyny. Serce działa jednak jak magnes: szczęśliwie natrafiają na wielki baner reklamowy z Anią w roli modelki. Nicco
dowiaduje się, że jego ukochana jest w Polsce bardzo popularna. Jej agentką okazuje się przebojowa Klaudia, dla której od razu traci głowę Gruby. Klaudia ma akurat wyruszać w interesach do Krakowa, gdzie mieszka Anna – towarzyszą jej Gruby i Nicco. Postanawiają zaaranżować przypadkowe spotkanie – tylko czy między Nicco a Anną na pewno wszystko potoczy się szczęśliwie?




Jeżeli szukasz lekkiej, momentami zabawnej historii romantycznej na przyjemnie spędzone popołudnie to jest to niewątpliwie powieść, która spełni twoje oczekiwania. Oto mamy głównego bohatera Nicco, który zakochuje sie w turystce y odległego kraju - Polski. Zakochany, choć chyba nie do końca nieszczęśliwie (ciągle bowiem wspomina swoją poprzednią ukochaną, zupełnie nie wiem po co...), postanawia wyruszy do Polski w poszukiwaniu swojej miłości, ma bowiem jej adres. W tej niezwykłej podróży postanawia towarzyszyć mu momentami ekscentryczny, momentami zabawny, czasem jednak męczący przyjaciel - Gruby. Jak się okazuje poszukiwani Ani jest problematyczne, bowiem adres, który posiada Nicco nie jest prawdziwy.... Czy naszemu bohaterowi uda się odszukać ukochaną? O tym już musicie przekonać się sami.
Co ciekawe jest to jedna z niewielu książek, których akcja dzieje się w Polsce, ale autorem nie jest nasz rodak. Dla mnie to niewątpliwie największy plus, bo zmiana perspektywy sprawa, ze fajnie się ją czyta, a ukazanie naszego kraju widzianego oczami nie-Polaka to zawsze ciekawe doświadczenie. To, o uważam za nie do końca udane to same postacie, ich zachowania, maniery i decyzje, które czasem mnie po prostu drażniły i powodowały, że lektura fajnej i przyjemnej romantycznej historii była dużo mniejszą przyjemnością, niż mogłoby się wydawać.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Juan Gomez-Jurado - Szpieg Boga

Rzym, 2 kwietnia 2005 roku.
Papież Jan Paweł II umiera, plac Świętego Piotra oblegają pielgrzymi, składający Mu ostatnią cześć. Trwają przygotowania do konklawe. Właśnie wtedy, dwaj wysoko postawieni w rankingach kardynałowie zostają brutalnie zamordowani, a ich ciała bestialsko okaleczone. Po Rzymie grasuje psychopata – seryjny morderca ścigany przez Paolę Dicanti, psychologa i kryminologa. Podczas śledztwa kobieta odkrywa najciemniejsze tajemnice Watykanu oraz dowiaduje się o istnieniu centrum rehabilitacyjnego dla katolickich duchownych oskarżonych o molestowania seksualne.
Oficjalnie śmierć kardynałów nie miała miejsca, a konklawe powinno przebiegać bez zakłóceń...
Doskonały thriller, pełen akcji i tajemniczości, w którym rzeczywistość miesza się z fikcją. 


Historia, która niestety skłania do zastanowienia się, czy taka historia nie mogla wydarzyć się naprawdę. Bo skoro wszędzie gra o tron - taki czy inny - odbywa się różnymi - legalnymi i trochę mniej- środkami to czy w walce o takie stanowisko  nie rozgrywającej się przy zamkniętymi drzwiami nie towarzyszą wydarzenia, o które kościół katolicki nie powinien być posądzany. Z drugiej strony wszystkim wiadomo, że sprawy księży "problematycznych" zamiatane są często pod dywan, a molestowanie dzieci przez księży jest nagminnym zjawiskiem. O tym wszystkim kościół nie mówi głośno, nie komentuje, nie karze (wspominając chociażby ostatnią polską aferę z mszą z okazji rocznicy chrztu Polski...), przywracając dostojników do służby wyższym celom. Tak jakby rozgrzeszenie całkowicie załatwiało sprawę. Oprócz miejsca na rozważania o prawdziwej twarzy kościoła katolickiego i o zakulisowych roszadach autor proponuje nam całkiem dobry thriller - są morderstwa, tajemnica, zabijający kardynałów szaleniec bez twarzy-bo po operacji twarzy, podążający za nimi pani kryminolog i tajemniczy kardynał o wojskowej przeszłości... Brzmi ciekawie? Bo jest to ciekawa propozycja, która po zakończonej lekturze pozostawia pewien niedosyt. Nie wszystkie bowiem zagadki zostają rozwikłane, a odpowiedzi na pytania o przeszłość ciągle czekają na swojej ujawnienie. Opowieść o ludzkim grzechu i słabości w samym sercu Watykanu w przełomowym dla kościoła momencie. Dobry pomysł, za który wystawiam ocenę 8/10 

środa, 13 kwietnia 2016

Saby Tahir - Ember in the ashes. Imperium ognia

Nie dawało mi to spokoju, dlaczego angielski tytuł? Ember jest nieprzetłumaczalne ? Może to nazwa własna? Na przykład tego miecza z okładki ?

Ember in the ashes to opowieść o walce z sytuacją w jakiej postawiło nas życie, do jakiej, mimo naszych starań, doszło zrządzeniem losu. Walce, kiedy jesteśmy bezsilni wobec wydarzeń.

Również o tym, jak człowiek z określonym charakterem zachowuje się w podobnych sytuacjach np.
Czy byłbyś/byłabyś w stanie zabić swojego brata lub ukochaną osobę, by zdobyć tytuł imperatora ?

Wyjątkowo zdradzę fabułę. Główny bohater (wygląda na to, ze jest ich dwoje, ale moim zdaniem Eliasz jest tym bardziej głównym) który próbuje uciec ze szkoły kadetów, w której uczy się zostać tzw. Maską (superczymśtam i zabijaką). Za dezercję grozi mu śmierć (oczywiście śmierć grozi tutaj na każdym rogu i z różnych powodów). Zrządzeniem losu jednak staje się kandydatem (jednym z kilku) do objęcia stanowiska imperatora, żeby tego dokonać musi przejść Próby. Eliasz zawala ostatnią bo nie chce zabić swojej ukochanej (czyli drugiej głównej bohaterki), która sama do końca nie wie kogo kocha... Kolejna postać kocha z kolei Eliasza, ale nie przeszkadza to im walczyć na śmierć i życie...

Still better lovestory than....

Pomimo faktu, że czytało się łatwo szybko i przyjemnie, postacie są składne, motywy wiarygodne, świat wygląda na kompletny (skupiamy się co prawda tylko do kilku małych lokalizacji...) czuję się rozczarowany właśnie postaciami...


Rozumiem, że to są nastolatkowie, że są słabi, sytuacja ich przerasta,  czują się zagubieni w 'świecie dorosłych' , ale oczekiwałem epopei, heroicznych czynów, większego konfliktu, trudniejszych i bardziej zawikłanych wątków

Na stronie 458 jest użyty (w języku polskim) tytuł w dialogu.
Nie pamiętam dokładnie ale to było coś w stylu "jesteś żarem w popiołach, od Ciebie spłonie świat"
Tak po prostu, znienacka, nieoczekiwanie, trochę wymuszenie, trochę pod sprzedaż kolejnych tomów, trochę jakoś dezorientująco i nie wiedziałem o co chodzi w tej wypowiedzi

5/10 obciąłem punkty za literówki w treści (znalazłem dwie, więc pewnie było ich więcej) za angielski tytuł, za emocje postaci, które są moim zdaniem płytkie (lub płytko zarysowane, oczywistość za oczywistością) za Telumena, którego potencjał postaci nie został wykorzystany, za dotychczasowego imperatora, który jechał i nie dojechał, za Ruch oporu, który wydawał się tak liczny jak w Żywocie Briana, a później okazało się, że był w stanie przeprowadzić zamach na naprawdę dużą skalę....


Laia wraz z rodziną żyje w państwie podbitym przez bezwzględne Imperium. Wszyscy obywatele muszą podporządkować się władzy, w przeciwnym wypadku śmierć czeka zarówno ich, jak i ich najbliższych. Rodzina Lai stara się przetrwać najgorszy czas, starszy brat dziewczyny ma jednak inne plany – angażuje się w działalność ruchu oporu i zostaje aresztowany. Aby ocalić mu życie, Laia podejmuje współpracę z konspiratorami i zgadza się zostać ich szpiegiem. Wyrusza do najlepszej Akademii Wojskowej w całym Imperium, by śledzić jej wykładowców i uczniów oraz pomóc rebeliantom w przygotowywaniu planów zbrojnego powstania. Poznaje tam Eliasa – najzdolniejszego ze wszystkich uczniów, ale też najmniej chętnego do działania i najbardziej opornego wobec imperialnej indoktrynacji. Chłopak rozważa dezercję, jednak zanim nadarza się okazja do realizacji planu, zostaje zmuszony do wzięcia udziału w krwawym konkursie na nowego cesarza. Czy Laia i Elias wygrają walkę z brutalną władzą? Ile będą w stanie poświęcić, aby spełnić swoje marzenia? Jaką cenę mają miłość i szczęście rodziny, a jaką poczucie wolności?

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska- Nie oddam szczęścia walkowerem

Pierwsze co mi się nasunęło podczas lektury tej powieści to jej nowoczesność. Dlaczego? Z wielu powodów. Po pierwsze jest to powieść pisana mailami, które wymieniają mięczy sobą przyjaciłki, cudem odnalezione ( w ciucholandzie ;)) po latach. Po drugie podejmują tematy uważane chyba ponieką (ciągle jeszcze?) w naszym społeczeństwie jako tabu. Bo przecież jak kobieta może zdradzać męża, a jej przyjaciółka wikłać się w romans z żonatym mężczyzną. Otóż naszym bohaterkom może nie do końca wypada- zwłaszcza, że postrzegają się jako wirzące, pracujące w katolickim czasopiśmie...albo moze nie wypada i przez całą powieść walczą z wyrzutami sumienia...Co zwycieży przywiązanie do tradycji/obowiązku, rozsądek czy miłość? Na to pytanie nie odpowiem, zachęcam do lektury. Będzie to dobry przyczynek do rozważań o moralności lub jej braku. Jak kto woli.

Niewątpliwie jest to powieść inna niż większość dostępnych na rynku z półki "literatura obyczajowa" (babska ;). Można byłoby napisać, ze nietuzinkowa i niekonwencjonalna ze względu przede wszystkim na to, o czym wspomnialam powyżej. Z drugiej strony jest o tym, czeko każda z nas potrzebuje i szuka - poszukiwaniu szcześcia, miłości i akceptacji. To czy zgadzamy się z ich wyborami i decyzjami wydaje się być sprawą drugorzędną, bo ich problemy i wątpliwości podczas lektury stają się twoimi, a pewne uniwersalne prawdy i stwierdzenia bohaterek na długo zapadają w pamięć. 

To, co nie do końca mi pasowało to całkowite prowadzenie akcji poprzez maile. O ile na początku czytalo mi sie to odbrze, to potem zaczęło męczyć. Brakowało mi dialogu. W wydaniu książkowo-standardowym. 


Nigdy nie wiadomo, co los przygotował za życiowym zakrętem. Warto się jednak odważyć, by to sprawdzić – zwłaszcza jeśli ma się wsparcie najlepszej przyjaciółki.
Zwariowana, słodko-gorzka opowieść o miłości, sile przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia.
Bohaterki to trzydziestoparolatki, które po latach oddalenia przypadkowo wpadają na siebie w sklepie z odzieżą używaną.
Oto Magda – redaktorka w piśmie katolickim, której małżeństwo właśnie się z hukiem i wstydem rozpadło, poznaje Wiktora. Targana dylematami moralnymi, bezradnie się zakochuje i wdaje w romans, który jest rozbujaną huśtawką emocji. Wiktor długo nie potrafi się zdecydować, czy chce stworzyć z Magdą związek, czy wieść życie lekkoducha i bawidamka.
Oto Jagoda – która na łamach prasy kobiecej radzi czytelniczkom w sprawach sercowych. Modelowa matka i żona skrzętnie skrywa przed światem, a także samą sobą, że jej małżeństwo to farsa.
Do czasu. Pewnego dnia niewinny czuły gest dawnego znajomego obudzi w niej pragnienia, o które się nawet nie podejrzewała. Wtedy mąż „postanawia poprawę” i proponuje jej wspólną terapię dla dobra ich związku i rodziny.
Ale jak zapomnieć o Jerzym?

Rusza lawina zdarzeń. Przez niemal rok kobiety przeżywają swe miłości i rozterki, którymi dzielą się w mailowych relacjach.

środa, 6 kwietnia 2016

Kasia Bajerowicz - Miodowy blok rysunkowy


Wszelkie książki z zadaniami manualnymi są zawsze w cenie. Po pierwsze aktywizują maluchy do różnorodnych ćwiczeń, cześć z nich jest znanych, cześć to nowości, które mogą czasem wzbudzać sprzeciw, ale i zainteresowanie, a z czasem stać się ulubionymi ;) Po najważniejsze zajmując dziecko na dłuższą lub krótszą chwilę gwarantują chociaż kilka minut spokoju dla rodzica. W tych zadaniach idealnie sprawdza się Miodowy blok rysunkowy. Blok oprócz typowych blokowych kartek zawiera całe mnóstwo zadań przeznaczonych dla różnych przedziałów wiekowych potencjalnych odbiorców. 

Z jednej strony są to proste zadania typu narysuj po kropkach, zadania poszukiwania szczegółów i różnic, poprzez zadania do kolorowania oraz samodzielnego rysowania. Każdy więc ma szansę znaleźć coś dla siebie. Stylistyka jest dokładnie taka sama jak książki "Opowiem ci mamo skąd się bierze miód", co jak wiadomo jest rzeczą gustu, ale moim zdaniem fajnie, że pszczoły nie przypominają tutaj słodkich stworzonek z większości książeczek dla dzieci, bo próżno szukać tu pszczółki Mai. Raczej dzieci mają okazję zobaczyć prawdziwe pszczoły w przybliżeniu. Fajnym rozwiązaniem jest możliwość wyrwania kartek  i rozdzielenia ich pomiędzy dzieci, czy zabrania kilku kartek w podróż. Na każdej ze stron - na odwrocie - umieszczone są ciekawostki i informacje o życiu, zachowaniu i budowie pszczół, które nie tylko dla dzieci mogą okazać się ciekawe. Mi zdecydowanie najbardziej spodobał się opis tańców pszczelich, ale po szczegóły zapraszam do książki


Dla fanów książki "Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód" i nie tylko! Blok rysunkowy, kolorowanka oraz zbiór łamigłówek w jednym. Wspaniała, twórcza rozrywka dla małych artystów i miłośników przyrody. Dzieci łatwo i z przyjemnością nauczą się, jak narysować pszczołę oraz kwiatki z odcisków palca, udekorują miodowe pierniczki, zaprojektują piękne etykiety na słoiki z miodem i wykonają wiele różnych zabawnych, twórczych zadań. A na odwrocie każdej strony z gotowym zadaniem znajdą dużo wolnego miejsca na realizację własnych pomysłów! Pozycja idealna do pracy indywidualnej lub w grupie. Dodatkowym walorem tej publikacji są przygotowane przez ilustratorkę ciekawostki przyrodnicze nie tylko o pszczołach.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Maciejka Mazan - Pina, zrób coś

Książkę, którą właśnie przeczytałam można zrecenzować dwutorowo. Zdecydowanie najbardziej podobała mi się część, którą można określić humorystyczno-komediową. Mamy kilkoro przyjaciół, studentów indywidualistów, z których każdy mimo wybranego kierunku studiów chciałaby wystąpić na scenie. Okazja nadarza się szybciej, niż się spodziewali. Siostra jednej ze studentek potrzebuje pieniędzy na operację, której nie może sfinansować prywatna służba zdrowia. Żeby zdobyć potrzebną sumę decydują się na występy na scenie. Występy jak się okazuje zupełnie różne i często nieoczekiwane. I tu zaczyna się zabawa. Bo większość "dżobów", które udaje im się dostać z prawdziwym aktorstwem niewiele ma wspólnego, gdyż przychodzi im się zmierzyć m.in. z Królewną Śnieżką, nowobogacką imprezą w stylu disco polo oraz przeglądem teatrów amatorskich. A wszystko to w klimacie kultowego Lesia Joanny Chmielewskiej. Te fragmenty to zabawa gwarantowana i doskonała rozrywka i humor. Gorzej niestety już jest z całą resztą fabuły, która na tle dobrego humoru i żartu jest zdecydowanie słabsza. Tak jakby ktoś dopisał do  bardzo dobrej komedii kiepską fabułę- brakuje dopracowania, pomysłu, nawet wprowadzenie do całości jest mało zachęcające i jakby oderwane od gwarantowanej dobrym humorem zabawy, którą znajdziemy w środku. Dlatego też moje uczucia po lekturze są bardzo mieszane. Gdyby wszystko było dobrze dopracowaną całością książka mogłaby się równać ze wspomnianym przeze mnie Lesiem, tak pozostaje jednak nie do końca udaną, chociaż z potencjałem, próbą dogonienia ideału.


„Jacuś objawił się małoletnim odbiorcom w czerwonym świetle reflektora i kłębach sinego dymu, przy wtórze grzmotów. Na widowni po raz pierwszy zrobiło się autentycznie cicho. Wtedy rozległ się upiorny śmiech, wzmocniony pożyczoną kamerą pogłosową. Wynalazek ten, ukryty pod płaszczem Złej Królowej, sprawił, że cyfrowo wygenerowany głos Jacusia stracił ludzkie brzmienie i bardzo kojarzył się z horrorami o opętaniu. Parę co słabszych psychicznie dzieci zaczęło płakać. Reszta siedziała z wniebowziętymi minami i nie odrywała spojrzenia od Jacusia, który przeszedł przez scenę, przewracając oczami o doklejonych rzęsach. Wyglądał jak nawiedzony przez Szatana transwestyta”.
Pełna absurdalnego humoru powieść o przygodach pewnego amatorskiego teatru.
Pina, Waltrauta, Weronika, Adrian, Helena, Monia i Jacuś są wręcz stworzeni do występowania przed publicznością, choć zrządzeniem losu na ogół bywa to kapryśna i wymagająca publiczność przedszkolna. Siódemkę przyjaciół różni niemal wszystko, łączy zaś płomienna miłość do sceny… a od pewnego czasu także panika. Przymuszeni bardzo poważnymi okolicznościami bohaterowie próbują bowiem zebrać zawrotną sumę, którą dotąd znali tylko ze słyszenia. Postawieni przed wyborem – czy narazić się na ośmieszenie, czy żyć ze świadomością, że zawiedli – radośnie wybierają ośmieszenie. W końcu śmiech to coś, w czym się specjalizują. Niewiele myśląc, wbrew zdrowemu rozsądkowi (w którym się NIE specjalizują) postanawiają zostać gwiazdami telewizyjnego konkursu talentów...