środa, 31 lipca 2013

Wojciech Zawioła - Jest takie miejsce

"Siedemnastoletnia Basia poznaje w czasie wojny dwa lata starszego od siebie mężczyznę. Zakochują się w sobie i najpiękniejsze chwile przeżywają w okupowanej Warszawie. Rozdziela ich nagle Powstanie Warszawskie. Tracą kontakt. Po jego zakończeniu Ona próbuje go szukać, On nie daje znaku życia.... To historia życia Barbary opowiedziana przypadkowo poznanej osobie. Jej tłem są wydarzenia z najnowszej historii Polski. Wzruszająca, pełna ciepła powieść o miłości, przyjaźni, tęsknocie za nieznanym, a także o Polsce ostatniego 60-lecia."





Mało jest babskich książek, napisanych przez mężczyzn, które czyta się tak dobrze jak tą. Sama nie znam ani jednej... Ta mnie zaskoczyła dość pozytywnie. Bardzo dobry pomysł miał autor dzieląc akcję książki, na tą, która odbywa się w teraźniejszości i na tą, układającą się z wspomnień i listów starszej pani. Bardzo dobrze się to czyta, a akcja tak poprowadzona wciąga czytelnika. Jedyne, co mi przeszkadzało, to pewna różnica poziomu narracji teraźniejszej, która w porównaniu do części pamiętnikowej jest dużo słabsza, gdyby autor trochę to dopracował byłoby niemal idealnie ;)
Sama historia też ciekawa, nieoczywista, mimo odkrycia kart, ja ciągle nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania, które pojawiły się w mojej głowie podczas lektury. Frapująca i interesująca. Dlatego historia tych 60 lat tak bardzo mi się podobała. Do tego historia wojennych i powojennych losów Polski i Polaków została przedstawiona tutaj tak, że nie ma wyraźnego podziału, na to co można określić jako dobre czy złe, a pewne wybory czy decyzje nie zawsze są oczywiste. Nie ma bohaterskich postaci, jest prawdziwe życie.
Klimatyczna i nieszablonowa, pewnie za jakiś czas wrócę do niej ponownie.
Moja ocena to 8/10

wtorek, 30 lipca 2013

Doda Około-Kułak - Księga motyli

Cienka książka zupełnie nieznanej mi autorki o poszukiwaniu prawdy o swoim pochodzeniu, historii rodziny, a tym samym odpowiedzi na pytania o siebie.

Monika - księgowa w małej firmie, po śmierci ojca, który zostawił po sobie więcej niedopowiedzeń i tajemnic niż prawdy o swoim życiu, postanawia dowiedzieć się więcej o przeszłości swojej rodziny, a przede wszystkim o tym, co stało się z jej matką. Stawiając wszystko na jedną kartę, porzucając dotychczasowe życie rzuca się w wir poszukiwań, tak naprawdę za wszelką cenę. 

Jedyne co ciekawe w tej książce to zakończenie, cała reszta - bardzo ponura, smutna, tym samym czyta się ją bez szczególnego entuzjazmu. Bohaterka idąca na kompromisy z życiem we wszelkich możliwych aspektach, nagle przemienia się w żądną prawdy tropicielkę rodzinnych tajemnic. Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak długo z tym czekała, dlaczego nigdy nie spytała ojca wcześniej, godząc się tak naprawdę na wszystko, co dostała od życia. Cała ta opowieść - dla mnie wydala się trochę niewiarygodna, może nawet naciągana, a sama książka to raczej nie jest coś nadzwyczajnego. Raczej nudna momentami historia jakich wiele.

"Współczesna powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym o poszukiwaniu korzeni i miłości. Po śmierci ojca Monika próbuje zrekonstruować losy swojej matki. Prywatne śledztwo prowadzi z Wrocławia do Lwowa i Sanoka. Podczas tej podróży Monika rozwiązuje rodzinną tajemnicę i poznaje ukochanego mężczyznę, zmieniając swoje życie"




Moja ocena 4/10

środa, 24 lipca 2013

Magdalena Kawka - Wyspa z mgły i kamienia

Lubię powieści o kobietach na życiowym zakręcie. Ale tylko takie nie do końca cukierkowe i przesłodzone, a takich na polskim rynku wydawniczym jest akurat całe mnóstwo. Dlatego wyłapać prawdziwe perełki lub chociaż takie, które różnią się czymś od pozostałych, schematycznych jest bardzo trudno. Kocham Kretę, nie tylko dlatego, że spędziliśmy tam nasz miesiąc miodowy, czy raczej dwa tygodnie, dla ścisłości. Dlatego z wielka chęcią sięgnęłam, po powieść Magdaleny Kawki " Wyspa z mgły i kamienia".

"Przez całe lata bała się, że nie da rady wykonać zadań, które sama na siebie nałożyła. Starała się być dla swoich córek jednocześnie matką i ojcem. Każdego ranka myślała jedynie o tym, żeby nikt nie umarł na jej dyżurze. I jeszcze, żeby dziewczynki były szczęśliwe. To wypełniało po brzegi dni i noce.Kiedy dzieci dorosły, uświadomiła sobie, że w powtarzalnej,banalnej codzienności zgubiła coś bardzo ważnego – samą siebie. Że zapomniała o marzeniach. I postanowiła o nie walczyć. Przeniosła się na cichą kreteńską wieś, aby żyć, robiąc to wszystko, na co nigdy nie miała czasu. Nie podejrzewała, że cisza może oznaczać nadejście burzy i że zaczyna się dla niej życie pełne emocji i niebezpieczeństw. Prawdziwe życie, które ani przez chwilę nie wywoła u niej lęku."







Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki. Czasem lubię takie czytelnicze pierwsze spotkania, kiedy nie wiadomo czego się spodziewać po autorze. Tutaj okazało się, że było to przyjemne spotkanie, bo książka jest dobrze napisana, czyta się ją szybko i łatwo, wciąga i pozwala spędzić miło kilka godzin. Na samym początku poznajemy Julie - matkę dwóch dorosłych córek, anestezjologa w średnim wieku, który tak naprawdę wydawałoby sie po pierwszych kartkach powieści, nic już od życia nie oczekuje, do niczego nie dąży. Tymczasem pod wpływem impulsu Julia decyduje się wbrew córkom sprzedać rodzinną kamienicę, przenieść się i kupić dom na Krecie - wyspie, którą znała tylko z podróżniczej książki, dopiero co zakupionej w księgarni, która mijała po drodze. Niewątpliwie jest to częściowo przewidywalna historia, chociaż nie od początku, ale jednak jak łatwo sobie wyobrazić ze szczęśliwym zakończeniem. Ale z drugiej strony autora zaskakuje czytelnika dobrze skonstruowanym wątkiem kryminalnym, wplecionym w historie kobiety z bagażem doświadczeń, szukającej siebie na odległej wyspie. I chyba to poszukiwanie prawdy, odkrywanie historii i tajemnic podobało mi się najbardziej, bo to sprawiło, że cała książka zyskała u mnie na wiarygodności, bez tego byłaby po prostu ckliwym romansidłem, momentami nawet ciut naciąganym.


Moja ocena 6/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu 

wtorek, 23 lipca 2013

Agnieszka Krawczyk - Morderstwo niedoskonałe

"Akcja toczy się w małym wydawnictwie, publikującym wszystko: od kolorowanek dla dzieci po słowniki gwary więziennej. Bohaterami jest czwórka przyjaciół. Koledzy każdego dnia na nowo muszą stawiać czoła różnym śmiesznym i absurdalnym sytuacjom w pracy. Pewnego dnia okazuje się, że w redakcji zginął rękopis powieści z gatunku SF, którą właściciel firmy postanowił wydać jak najszybciej, gdyż uzyskano na nią dotację. Cóż pozostaje biednym bohaterom, którym udało się odzyskać jedynie 100 stron tego "arcydzieła", absolutnie nienadającego się do publikacji? Muszą napisać książkę od nowa. W trakcie, okazuje się, że pierwotny autor zaginął bez wieści, a naszymi bohaterami zaczyna interesować się policja. Koledzy podejmują śledztwo na własną rękę, ponieważ bardzo interesuje ich, czy autor żyje, czy też został przez kogoś zamordowany... "


Jeżeli jesteś fanem "Lesia" i starych, dobrych książek Chmielewskiej to mogę ci spokojnie polecić tą książkę do przeczytania. Może nie jest ona równa ideałowi, który czytany przeze mnie chyba już ze sto razy ciągle śmieszy tak samo, ale jednak jeżeli Agnieszkę Krawczyk potraktujemy jako następczynię lub wzorującą się na to momentami książka bawi podobnie.
Komedia pomyłek, absurdu i momentami groteski. Ciężko nazwać ją typowym kryminałem, jednak pewne jego elementy zawiera. Całość okraszona dobrym humorem, więc czas lektury nie był czasem straconym.

Tym niemniej muszę przyznać, że było kilka momentów, kiedy czytało mi się ciężej, kiedy sam humor nie wystarczał i chciałam, żeby jednak w końcu jakiś gwałtowny zwrot akcji nastąpił. I to chyba najbardziej mi przeszkadzało. 

Mimo, że moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki nie było udane, szczegóły możecie przeczytać tutaj, to w przyszłości z pewnością sięgnę po inne jej powieści, gdyż zdecydowani widać potencjał i jestem ciekawa jak objawił się on w innych wydaniach.

Za tą powieść moja ocena to 6,5/10 - miło, lekko i przyjemnie.

środa, 17 lipca 2013

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak - Upalne lato Marianny i Upalne lato Kaliny

Książki, które otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa MG to prawdziwa gratka, dla tych, którzy lubią takie troszkę zagmatwane historie rodzinne, połączone z wątkiem historycznym, romansem, niespełnioną miłością... Mi lektura obu zajęła dwa popołudnia i nie mogłam się oderwać, mimo, że zwłaszcza w pierwszej części, jest mało dialogów, co nie zawsze mi odpowiada. Tymczasem paradoksalnie pierwszą część czytało mi się nawet lepiej.

"Ostatnie lato Marianny to stylowo opisana historia pierwszej miłości osiemnastolatki żyjącej w spokojnym dworze na wsi mazowieckiej. Mamy lato 1939 roku i choć wokół mówi się już tyle o wojnie, dla dziewczyny liczą się jedynie jej uczucia, których obiektem i celem jest poznany w Warszawie, a potem zjawiający się w sąsiedztwie, młody wykładowca prawa. 


Opowieść utkana została ze wspomnień dziadków Autorki. Osadzona w barwnych czasach ich młodości i zbudowana z retrospektyw dawno przebrzmiałych emocji, a jednak – jak sądzę – niezwykle współczesna. Bo Marianna, jak każdy dorastający człowiek ma nieokiełznany apetyt na życie. I jak wszyscy pragnienie dotknąć tabu – bez względu na cenę. Taka chęć zrozumienia własnej cielesności i odnalezienia miejsca w świecie często kończy się rozczarowaniem, niemniej jest nieodłącznym elementem dorastania. Nieodłącznym i ponadczasowym" 



Już same okładki są frapujące - widać tylko połowę twarzy bohaterki - co tym bardziej kusi, żeby zajrzeć do środka.

"Upalne lato Marianny" to tak naprawdę historia o panience z dobrego domu, która na tle gorącego i niespokojnego czasu w historii Polski walczy o emancypację kobiet i za wszelką cenę próbuje odkryć swoją seksualność. Pragnienie to przysłania jej zdrowy rozsądek, całkowicie się jemu oddaje. Nawet do końca nie wie, czy znajomość, w którą się wikła to prawdziwe uczucie, czy tylko pożądanie. Sama bohaterka niestety - przynajmniej we mnie nie wzbudza raczej pozytywnych uczuć. Bardziej ciekawiła mnie jej walka o emancypację i równouprawnienie społeczne w tym czasie. Do tego niezmiernie urzekła mnie sielskość przedwojennej polskiej wsi, polskiego dworu i jego zwyczajów w ostatnich przedwojennych chwilach świetności. aż chciałoby się tam być razem z bohaterami książki. Jednocześnie nie jest to sielskość idealna, w zderzeniu z problemami wsi, nadchodzącą wojną autorka tworzy obraz realistyczny, a jednocześnie wciągający.

W drugiej części - chociaż autorka zaznacza, że można czytać te książki niezależnie od siebie, to moim zdaniem zdecydowanie lepiej razem - poznajemy córkę Marianny Kalinę. 

"Jakim człowiekiem może stać się kobieta, silnie poturbowana przez wojnę, która wyrzekła się wszystkiego dla miłości?

Kalina prawie nie zna własnej matki – Marianna nigdy nie pozwoliła, by ktokolwiek, włącznie z córką, poznał jej przeszłość i zrozumiał życiowe motywacje. Dlatego Kalina, choć jest już dorosłą kobietą, nadal w głębi serca pozostaje małym, skrzywdzonym dzieckiem. Zagubionym, samotnym i niepewnym swojego miejsca w świecie.
Już nie ma sielskiego dworu wśród rozkołysanych, mazowieckich pól, a niezwykłą atmosferę ostatniego, przedwojennego lata zatarła w pamięci późniejsza zawierucha. Marianna jest zagubiona w nowej, siermiężnej rzeczywistości i nie potrafi uporać się z noszoną w sercu tajemnicą.
Ale los nie pozwoli jej być biernym obserwatorem życia. Kalina staje się żoną, matką… ale dopiero gdy na jej drodze staje Maciej, musi się rozliczyć sama ze sobą.

„Upalne lato Kaliny” pewnymi watkami nawiązuje do „Upalnego lata Marianny” (choć książka jest odrębną całością).
Tym razem autorka przenosi czytelnika w sugestywnie naszkicowany świat końca lat sześćdziesiątych."


Kalina to zdecydowanie postać niejednoznaczna, ciężka do rozgryzienia, momentami tak wycofana względem innych i swojego życia, że aż irytująca...jednak, wraz z lekturą kolejnych stron okazuje się, że los doświadczył ją tak, że ma wszelkie prawa, żeby taką być...A na słowa krytyki zasługuje przede wszystkim jej matka. O czym jest ta książka - według mnie przede wszystkim o ucieczce od wspomnień, tego, co już przeżyte, o grubej kresce odkreślającej, to co bolesne i niechciane aż w końcu o odnajdywaniu siebie. Mam nadzieję, że Katarzyna Zyskowska-Ignaciak napisze kolejna część, bo już teraz czekam na kontynuację...
Jedyne, co tak naprawdę przeszkadzało mi w tej książce, to to, że historię wojenną poznajemy tylko dzięki korespondencji, którą gospodyni wysyła do Kaliny, pragnąc jej w ten sposób wyjaśnić, czemu jej życie potoczyło się właśnie takim, nierównym torem. Według mnie dużo lepsza byłaby ta historia, gdyby poświecić jej osobne kilkadziesiąt stron, nie miałoby się na początku lektury tej części wrażenia, że czegoś brakuje, a odkrywanie prawdy o Kalinie pewnie i tak dawałoby czytelnikowi przyjemność. 
Powieści tej autorki to również dobrze ukazana historia Polski - jej realiów i ówczesnej rzeczywistości, bardzo dobrze splecionej z losami bohaterów książek.





Tym niemniej lektura obydwu części była dla mnie swoistą ucztą czytelniczą, za którą dziękuję Wydawnictwu 

wtorek, 16 lipca 2013

Douglas Jacobson - Rozkaz katyński

"Niemiecka machina wojenna przegrywa starcie z Armią Czerwoną, Wehrmacht cofa się i ustępuje przed prącymi na zachód Sowietami. W okupowanej Warszawie wybucha powstanie, brutalnie tłumione przez Niemców, który równają miasto z ziemią. Adam Nowak, Amerykanin zrzucony na spadochronie nad Polską, komandos przeszkolony przez brytyjskie SOE, spotyka w oblężonej i walczącej stolicy Natalię, tajną agentkę, której wojna – podobnie jak jemu – zabrało wszystko, co najcenniejsze. Uwikłani w zakulisową walkę toczoną przez niepewnych sojuszników, Adam i Natalia wyruszają na poszukiwania rozkazu podpisanego w 1940 roku przez Stalina i zatwierdzającego mord dokonany przez Rosjan na ponad dwudziestu tysiącach polskich obywateli – żołnierzy, oficerów i cywilów. Jeśli znajdą dokument i uprzedzą w tym NKWD, będą mieli szansę odmienić losy powojennej Polski."


Bardzo byłam ciekawa jak Amerykanin przedstawi tak bolesny a zarazem kontrowersyjny rozdział z historii Polski - czy to w ogóle ma szansę być wiarygodne?Zwłaszcza, że książka ma podtytuł - Polskie dramaty oczami amerykańskiego autora.
Jakiś czas temu obejrzałam mini serial "Ojcowie i matki" emitowany w TVP - gdzie II wojna światowa była przedstawiona z punktu widzenia Niemców. Obraz jak dla mnie bardzo naciągany, sztuczny i mało wiarygodny. Powiem szczerze, że po lekturze książki Jacobsona spodziewałam się podobnych odczuć, ale ciekawość zwyciężyła i jak się okazało całe szczęście. Bo ta  sensacyjna powieść historyczna jest jedną z lepszych tego typu jakie czytałam, poświęconych temu okresowi w historii Polski. 
Oczywiście są momenty podczas lektury, kiedy wiadomo, że książka docelowo nie jest przeznaczona dla Polaków - jak chociażby wyjaśnienia, gdzie leży Ustka i co to za miasto - ale tym niemniej książkę czytało się bardzo dobrze i jak się okazało bardzo mocno wciągnęła mnie w fabułę.
Brak tutaj także dość typowego dla polskich autorów patetyzmu i martyrologii, co bardzo męczy w powieściach dotyczących II wojny światowej. Akcja dzieje się szybko, owszem zawiera dużo brutalnych, czy raczej należałoby napisać rzeczywistych elementów historii tamtych dni, upadającego powstania, rozczarowania polityką ZSRR, jednak wszystko to podane jest w sposób normalny, bez nadmiernych rozważań i dywagacji. Tak w sam raz na dobrze napisaną powieść sensacyjną.

Sam główny bohater - Adam Nowak - i jego losy w ciągu dwóch wojennych lat to wątek bardzo ciekawy i trzeba przyznać pomysłowy. Bo to, ze będzie on walczył w szeregach AK, weźmie udział w Powstaniu Warszawskim było przewidywalne, ale już jego ucieczka i zadanie jakie przed nim postawiono po zawieszeniu broni to już bardzo dobry pomysł autora i ciekawe rozwiązanie, żeby Adama sprowadzić z powrotem do Polski. 
Nie jestem historykiem, więc ciężko mi tutaj oceniać warstwę historyczną tej powieści i odwzorowanie realiów, ale na tyle, na ile znam historie wydaje się to dość rzetelne i zarazem realne.
Może samo zakończenie pozostawia pewien niedosyt i oczekiwałoby się innego, ale to też prawo autora, żeby zakończyć zgodnie ze swoim zamysłem.
Nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym jakąś kontynuację dalszych losów Adama i Natalii, bo jestem ciekawa czym jeszcze Jacobson mógłby mnie zaskoczyć. 

Moja ocena to 8,5/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu 


czwartek, 11 lipca 2013

Dorota Katende - Dom na Zanzibarze

"Deszczowa jesień, początek lat dziewięćdziesiątych. Dorota, oczarowana Pożegnaniem z Afryką, marzy o podróży na Czarny Ląd, o bezkresnych sawannach i palącym słońcu. Ale przecież dzieci, praca, brak pieniędzy... Jednak kiedy znajduje ofertę wyjazdu na safari, przestaje szukać wymówek. W Kenii, kraju Masajów i dzikich zwierząt, odkrywa, że Afryka jest jej przeznaczeniem - że ma ją w duszy i w sercu, że jest odpowiedzią na dręczące ją wątpliwości i niespełnione nadzieje.


„Dom na Zanzibarze” to prawdziwa historia Polki, która mimo przeciwności losu zbudowała dom na rajskiej wyspie i ułożyła swoje życie na nowo. Opowieść kobiety, która po długich poszukiwaniach znalazła swoje miejsce na ziemi i... miłość."







Duża popularność podobnych książek po wielkim objawieniu i sukcesie "Jedz, módl się i kochaj" jest bezsprzeczna. Tym razem mamy jednak do czynienia z bohaterką z rodzimego podwórka. I okazuje się, że przynajmniej dla mnie, od razu nie wzbudza sympatii - kobieta z trójką dzieci, która nie potrafi poradzić sobie ze swoim życiem osobistym i zawodowym, nagle postanawia spełnić swoje marzenie i wyjechać na safari do Afryki, bo tak i już... Decyzja podjęta, wszystko zorganizowane, a dzieciom po prostu wyślę fax z hotelu, w którym planuję przenocować. Egoistka? Ciężko osądzać, ale im dalej w lekturę tym bardziej wydaje się, że tak... Bo przecież dzwonienie co 2 tygodnie do Afryki, do przewodnika, którego poznało się na kilkudniowej wycieczce jest bardziej uzasadnione, niż kontakt z własnymi dziećmi. No, ale może się mylę.
Do tego widać, że autorka, poza tą powieścią w życiu wiele dłuższych historii nie napisała, bo mimo upiększaczy w postaci fajnego druku, zdjęć i dołączonych fragmentów pamiętnika, to książkę czyta się bardzo ciężko, męczy niepoprawna składnia, dziwne nagromadzenie napięcia i niektóre przemyślenia autorki. Wprawy w pisaniu brak, bo widać na każdej stronie.
Moja ocena to 3/10 - co plusów mogę wymienić barwny obraz mieszkańców Afryki, bo to rzeczywiście zasługuje na uznanie - rzetelny  a przy tym kolorowy, prawdziwy. Więcej plusów nie znalazłam, a zachwytów nad tą książką nie rozumiem.

wtorek, 9 lipca 2013

Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska - Zabójczy spadek uczuć

Ciężko mi napisać jakąś dłuższą recenzję tej książki, bo to tak naprawdę babski kryminał na lato. Dobrze się czyta, akcja nie gna w jakimś szalonym tempie, ale sama książka wciąga, tak w sam raz na jedno letnie i duszne popołudnie.


"Zabójczy spadek uczuć to porywający kobiecy kryminał, osadzony we współczesnych realiach wielkiego miasta, pełen zaskakujących zwrotów akcji, barwnych postaci i humoru, lekkością pióra nie ustępujący królującej od lat w tym gatunku Joannie Chmielewskiej. Doskonale budowane napięcie i świetny dowcip zadowolą najbardziej wymagających wielbicieli kryminalnych zagadek z miłością w tle. Beata Jakubowska, typowa romantyczka i świeżo upieczona narzeczona, z zaangażowaniem oddaje się przygotowaniom do ślubu swoich marzeń. Przeszkadza jej w tym przyjaciółka Monika, która podejrzewa, że ukochany Beatki nie jest tym, za kogo się podaje. Za nic mając gorące uczucia przyjaciółki, rozpoczyna śledztwo, które, wbrew kryminalnym standardom, zaczyna się bez ofiar i zbrodni, a kończy... trupem! Przyjaciółki łączy całkowity brak umiejętności detektywistycznych, kryminalistycznego doświadczenia, sprzętu (chociażby samochodu), a dzieli ? ambiwalentne uczucie do głównego podejrzanego. Mimo piętrzących się przeszkód, krok po kroku ? w brawurowych akcjach i wśród przezabawnych zdarzeń ? udaje się bohaterkom posuwać śledztwo do przodu, aż do zaskakującego finału"

Same postacie głównych bohaterek - Beaty i Moniki - przyjaciółek, które łączy przyjaźń na zasadzie przeciwieństw nie są aż tak barwne i kolorowe, jakby można było się spodziewać po kobiecym kryminale. Sama Monika - nieporadna, momentami nawet głupiutka panienka, której wydaje sie, że spotkała miłość swojego życia- momentami nawet irytuje. Na szczęście dla równowagi w lekturze pojawia się jeszcze Beata - rozsądna i poukładana, chociaż niepozbawiona szaleństwa - ostatnia deska ratunku dla zaślepionej przyjaciółki. 
Sama historia może ciut naciągana, z elementami humoru - może Chmielewska to nie jest, ale czyta sie w miarę dobrze.



Moja ocena 5/10

poniedziałek, 8 lipca 2013

Daniel Silva - Spowiednik

Kolejna recenzja w klimacie Watykańskim, bo akcja dzieje się w cudownym mieście - Rzymie, a jednym z głównych bohaterów jest papież. 
Tutaj - w przeciwieństwie do poprzednio czytanej przeze mnie książki najważniejsza jest przede wszystkim intryga i wszystko to, co wokół niej się dzieje. To bardzo ciekawy zabieg, który nieczęsto spotyka się w powieściach kryminalnych. Nie znałam wcześniej żadnej książki tego autora, dlatego lektura tej książki była dla mnie sporą przyjemnością, pomimo odkrytych tajemnic już we wczesnej fazie akcji. Mimo tego udało się Silvie mnie zaskoczyć i to nie raz, tym bardziej więc lektura była ciekawa.



Sama tajemnica dotyczy konferencji Wannsee, która miała miejsce w 1942 roku, kiedy to naziści podjęli decyzję o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej. Wątkiem, który autor łączy z tajemnicami z czasów II wojny światowej to milczące przyzwolenie kościoła katolickiego w tej sprawie, zachowanie papieża - Piusa XII. Na tle tych tajemnic rozgrywa się współczesna akcja- ulubiony bohater Silvy Gabriel Allon, agent Mosadu, został poproszony o wyjaśnienie zagadki śmierci swojego przyjaciela Benjamina Sterna, który jak się okazuje krótko przed śmiercią pracował nad książką dotyczącą wspomnianej wcześnie przeze mnie konferencji z 1942 roku.


Dobre tempo akcji, dużo zwrotów, dobrze zbudowana intryga i prowadzone napięcie, do tego agencji, szpiedzy, morderstwa i pościgi. Powiem szczerze, ze nie spodziewałam się takiego nagromadzenia elementów, które lubię w tak niepozornej książce. 
Jedyne, co mi tak naprawdę przeszkadzalo, ale to chyba czysto osobiste odczucie, to deprecjonowanie roli  i osiągnięć polskiego papieża Jana Pawła II. Jawi się on w oczach Silvy jako nieudolny i nijaki, bardzo zachowawczy i mało stanowczy. A nie jest to obraz, który istnieje w moim umyśle i ktory uważam za słuszny.

Moja ocena to 7,5/10