wtorek, 27 grudnia 2011

Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Cukiernia pod Amorem cz. II Cieślakowie

Przeczytałam tą książke ekspresowo, bo jest po prostu bardzo dobra, śmiem twierdzić, że nawet lepsza niż pierwsza. I już nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce wpadnie ostania część.

"W drugim tomie bestsellerowej sagi Cukiernia Pod Amorem autorka przedstawia dalsze losy rodu Zajezierskich. Wraz z jedną z bohaterek wyrusza za ocean, znakomicie odmalowując życie polskich emigrantów na przełomie XIX i XX wieku. Na scenę wkracza również barwna rodzina Cieślaków. Poznamy półświatek złodziejaszków z warszawskiego Powiśla, a także artystyczne środowisko przedwojennych teatrów i kabaretów.
I tym razem nie zabraknie pięknych, zdecydowanych kobiet, przełomowych wydarzeń z dziejów Polski i świata oraz ekscytujących historii miłosnych."
za merlin.pl

 

I tak znów czasy współczesne przeplataja się z przeszłością, której autorka poświęca większość książki. Realia zycia końca XIX i początku XX wieku są bardzo dokładnie odtworzne przez autorkę, co czyni książkę jeszcze bardziej interesującą. Dawno nie czytałam książki, w której wszytkie szczegóły były tak bardzo dopracowane, a jednoczesnie czytałoby się ją bez problemu, mimo wielu rozbudowanych opisów. Dodatkowo na uwagę zasługuje sposób przedstawienia losów ziem polsich podczas I wojny swiatowej, zupełnie jakby z innej strony niż proponowane nam ostanio przez kino czy telewizje obrazy - od strony zwykłego człowieka i jego problemów życia codziennego.  Do tego przerzucanie akcji pomiędzy wieloma miejscami, kontynentami, postaciami, mimo, że jest ich wiele nie sprawia śledzącemu rozwój wydarzeń czytelnikowi żadnych problemów.  Gorąco polecam, naprawdę warto.

 

Moja ocena 10/10

Agnieszka Stefańska, Extra Vergine

Sięgnełam po tą dość cienka książkę zachęcona pozytywnymi opoiniami znalezionymi w internecie. Pierwsze moje wrażenie po przeczytaniu-bardzo lekka, bez głębszych treści, na jeden wieczor i pewnie za jkaiś czas nie będę jej już pamiętać. Nie do końca rozumiem, dlaczego ta książka wygrała "Złote pióro" Świata Książki, bo na polskim rynku można znaleźć dużo więcej ciekawszych pozycji o tej samej tamatyce.

"Rok 1917, Anielin na Mazowszu. Na dachu domu pewnej polskiej rodziny przymusowo ląduje niemiecki pilot Jürgen. Zofia wierzy, że stało się to za sprawą świętego Jerzego, który nie chciał, aby umarła dziewicą. Zofia i Jürgen zostają protoplastami rodu Pruskich. Ich córka, zjawiskowo piękna Stasia, poślubiając żydowskiego pianistę, łamie serca męskiej części Anielina. Druga córka, Alina, przeżywa tragikomiczny epizod erotycznej fascynacji Rosjaninem o podejrzanej profesji, odrzucając awanse solidnego mechanizatora rolnictwa. Jej córka, Małgorzata, zostaje działaczką Solidarności. Jest też Julia, córka Małgorzaty, współczesna nam młoda kobieta, narratorka tej humorystycznej i magicznej historii rodzinnej - spadkobierczyni ideałów i doświadczeń żeńskiej linii rodu.

Cztery pokolenia kobiet w zamęcie historii doznają radości, cierpienia i miłości w całym ich bogactwie.

[Świat ksiązki, 2003]

Z założenia miła powstać mozaika-historia rodu głównej bohaterki Juli Bałuckiej, przeplatana zdjęciami wszytkich opisanych w niej kobiet. Niestety powstał bardzo chaotyczny obraz rodzinny, w którym ciągle to atorka przeskakuje  do coraz to nowych wątków i postaci, prawie żadnej z nich wystarczająco w moim odczuciu nie ozbudowując. Jednym z niewielu plusów jest bardzo obiektywne moim zdaniem podejście do stereotypów narodowych w tym głównego polsko-niemieckiego. Więcej plusów nie jestem w stanie wymienić.

Moja ocena 4/10

czwartek, 22 grudnia 2011

Stare, ale ciągle interesujące...

uff... drugiej połowy naszego team-u (czyli mnie) nie było dość długo ...bo nie miałem się za bardzo czym podzielić. Nie dlatego, że coś mi się podobało lub nie, ale dlatego, że przez ten czas przebyłem drogę zarówno przez klasykę jak i dość starsze pozycje...

 - oto pierwsza z nich - obcy dla nas świat Europy spotyka się z jeszcze bardziej wyobcowanym światem Nipponu. Pozycja dla miłośników Orientu, miłośników przeszłości Europy, podróży morskich oraz starych filmów. Nie ukrywam, że sięgnąłem po tą pozycję nie przez Autora, ale przez adaptację jego powieści na naszych małych ekranach z Richardem Chamberlainem. 

Ok.. Trochę mi to zajęło, ale każdy kto miał okazję potrzymać tę powieść w ręku wie, że dlaczego tyle czasu musiałem poświęcić tej pozycji.

Kolejna pozycja, po którą sięgnąłem to Terry Pratchett (którego polecam) z zabawnym światem Dywanu (nie Dysku), który wart jest wspomnienia tylko takiego, że był.

Cóż, Pratchetta lubię i sięgnąłem po jego "Po ciemnej stronie Słońca" i bardzo miło się bawiłem (pozycja bardzo odmienna od Dysku i standardowego TP - jest to powieść Sci Fi nie fantasy, aczkolwiek okładka mogła sugerować odwrotnie)

 Kolejny klasyk, który chciałbym gorąco polecić to "Mówca Umarłych" Orsona Scotta Carda. Jeśli ktoś czytał Grę Endera (lub nawet jeśłi nie) i sięgnie po tą książkę, zapewni sobie dobrą rozrywkę - niedosyt po niej spowodował sięgnięcie po Ksenocyd (który w tej chwili na 90 stronie prezentuje się znacznie gorzej). Kusząco wygląda porzucenie na jakiś czas Sagi Endera i powrót do Sagi Cienia (Pierwsza część - Cień Endera dorównuje pierwszej części Endera, czyli Grze Endera). OSC napisał Sagę Cienia jako pewien eksperyment - bardzo udany, opisuje te same wydarzenia co w Grze, ale z punktu widzenia innego uczestnika tych wydarzeń. Do tej pory spotkałem się tylko z czymś zbliżonym czytając odwróconą historię Śródziemia ... Tu jednak dobro nadal jest dobrem, ale innym... Zachęcam do poznania Groszka z innej, nieco bardziej prywatnej strony...

poniedziałek, 19 grudnia 2011

James Rollins, Klucz zagłady

Bardzo lubie książki tego autora, każda z nich mnie wciągnęła, zaskoczyła i skłoniła do przemyśleń, czy i na ile realne jest to, co napisał autor. Tak było i z "Kluczem zagłady", chociaż jest to pozycja, która najmniej mi się podobała z całej jego dotychczasowej tworczości.

W  "Kluczu zagłady" punktem wyjścia są 3 teoretycznie niepowiązane ze sobą morderstwa-i tak ginie profesor uniwersytecki zajmujący sie badaniami genetycznymi, syn amerykańskiego senatora prowadzący badania nad modyfikowaną żywnością w Afryce oraz ksiądz, który został zamordowany w samym sercu Watykanu. Jedyne, co  łączy ofiary to znajdujący się na ich ciałach pogański symbol - krzyż Druidów. Oczywiście wtedy do akcji wkracza SIGMA oraz jej pracownik-główna postać wszytkich książek autora- Gray Pierce.  I tak wraz z nim mamy szanse poznać  intrygę sięgajacą czasów średniowiecza, dowiadzieć się dużo na temat badań nad zmodyfikowaną żywnością oraz poznćy możliwości jakie dać może toksyczna substancja, z której korzystali już starożytni w Egipcie.

Wartka akcja, dużo wątków, political fiction, która może się wydarzyć naprawdę, odwołanie do symboliki i historii to wyznaczniki książek Collinsa. Tak jest też w przypadku tej pozycji. Wraz z bohaterami przenosimy się pomiędzy krajami, kontynentami, a cel jest jeden-zapobiec światowej zagładzie. Niestety w tej książce Collinsa akcja jest jak dla mnie dużo mniej wartka niż w pozostałych, które czytałam, czasem po prostu za długo "się rozkręca" i śledzenie kolejnych etapów powieści nie wciąga aż tak, jak do tego przyzwyczaił autor we wcześniejszych swoich książkach. Tym niemniej polecam.

Moja ocena 6/10

piątek, 16 grudnia 2011

Irena Matuszkiewicz, Przeklęte, zaklęte

Ostatnio mam szczeście do książek o kilku pokoleniach kobiet z jednej rodziny i muszę przynać, że ta książka to jedna z lepszych tego typu, które czytałam, w dodatku pierwsza tej autorki, która mi się podobała, wcześniejsze mnie nie zachwyciły.

Książka ta opowiada losy pięciu kobiet z jednaj rodziny,  na które cyganka rzuciła przekleństwo. Sprawiło ono, że żadnej z nich nie dane było spędzić szczęśliwego życia ze swoją wielką miłością. Wraz z losami kobiet poznajemy również tło historyczne i społeczne w ciągu stu lat. Spore wrażenie na mnie zrobił proces emancypacji kobiet oraz ich swoistej walki o zmianę warunków zycia i realizację marzeń.  Każdej z bohaterek poświęcony jest osobny rozdział książki, a ich portety są nakreślone z dużymi detalami, co sprawia, że czyta się książkę z jeszcze większym zainteresowaniem. Ten album rodzinny to wzruszająca opowieść o kobietach walczących o siebie bez względu na czasy, w których przyszło im żyć. Gorąco polecam.

Moja ocena 8/10

 

 

środa, 14 grudnia 2011

Serialowo - Rzym

Rzym to kolejny serial historyczny, po który sięgnelismy (po ekranizacji Filarów Ziemi Folleta i Borgiach, obie pozycje gorąco polecamy). Jest to również kolejny serial telewizyjny nakręcony przez HBO, z którego obejrzeliśmy 4 pierwsze odcinki pierwszego sezonu. Akcja zaczyna się w 52 r. p.n.e., kiedy to zwycięski Julisz Cezar po zakończonym zwycięstwem podbojem gali planuje swój powrót do Rzymu. W Rzymie jednak bynajmniej nie z radością czeka na Cezara jego przyjaciel obawiający się tak ogromnej potęgi jaką reprezentuje Cezar wraz z podległymi mu żołnierzami. Serial z dużymi detalami ukazuje zarówno życie codzienne ówczesnych mieszkańców-poznajemy je wraz z dwoma żółnierzami Cezara, który tworzą drugi wątek serialu oraz polityczne-walka o władzę, intrygi, przygotowywanie buntu. Wszystko to powoduje, że widz ma ochotę na dużo więcej niż de facto oferuje mu serial-owszem jest pokazane są wiernie hiestoryczne realia, wiele watków pobocznych nakłada sie na siebie i zazębi, ale tak naprawdę brak w tym prawdziwej akcji, czegoś co popycha serial do przodu, sprawia, że sięgamy po kolejny odcinek z tym samym niepokojem i oczekiwaniem na nowe przygody bohaterów. Nas nie zachwycił-pewnie jesteśmy w mniejszości.

Nasza ocena 4/10

Stieg Larsson, Zamek z piasku, który runął

Właśnie skończyłam serię Millenium... i pozostał tylko żal, że nic więcej tego autora już nie przeczytam. Powiem szczerze, że bardzo sceptycznie byłam nastawiona do tych opasłych książek, bo mimo, iz lubię "grube" książki, te mnie trochę przerażały. Ostania pozycja z serii odpowiada na wszytkie pytania, rozwiązuje wszystkie niejasności i zło jak zawsze zostaje ukarane :) A tak poważnie to znów mamy wartką akcję, mnóstwo wątków, zagadek, zwrótów akcji, zaskoczeń i niestety bohaterów-co dla mnie było jedynym minusem, bo jedak przy tej objętości książki ciężko było ciągle sobie przypominać kto jest kto, zwłaszcza, że to tylko szwedzkie nazwiska. Jest to jednak ciągle trzymający w napięciu thriller, który przez to 800 stron nie dłuży się ani nie zanudza czytelnika nawet przez moment, więcej nie można się od niego oderwać-mimo, iż już zazwyczaj późna godzina na zegarze. Dla mnie najciekawsze w tej części serii było tło polityczne Szwecji-tak różniące się od naszego. Rozdziały poświęcone samemu procesowi podobały mi się bardzo, przeczytałam je zupełnie nie mogąc się oderwać-może to za sprawą genialnie przeprowadzonej i skonstruowanej przez autora lini obrony.  Jednp pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi-może częściowo dlatego, że mam przed oczami wizję Bloomkvista ze szweckiej ekranizacji Millenium-to fenomen głównego bohatera i jego niezwykłej mocy oddziaływania na kobiety ;)

Moja ocena 8/10

[caption id="attachment_75" align="alignnone" width="105" caption="Zamek"][/caption]

 

czwartek, 8 grudnia 2011

Etiopia Ale czat! Martyna Wojciechowska

Powiem szczerze, że kiedyś niezbyt lubiłam Marynę Wojciechowską oraz jej pomysły na życie. Pamiętałam ją z czasów Big Brothera, a ta jej "wersja " zniechęciła mnie do niej na długo. Zdanie zmieniłam po obejrzeniu pierwszych kilku odcinków "Kobiety na krańcu świata" i wciągnęło mnie na dobre.  Kolejni Mikołaje uszczęśliwili mnie książkami z tej samej serii :) Natomiast na książkę o Etiopi natknęłam się ostanio w bibliotece i muszę przyznać, że mimo, iż wcześniej nie lubiłam tego typu książek, ta podobała mi się bardzo. Książka wzbogacona jest dużą ilością zdjęć, komentarzy i dodatkowych informacji o religii, kulturze, wierzeniach itp. oraz mnóstwem ciekawostek. Podzielona jest ona na rozdziały, z których każdy poświęcony jest innej części kraju.  Każdy z nich odkrywa przed czytającym coraz to nowe tajemnice tego egzotycznego kraju. Wraz z Martyną mamy szansę poznać etiopskie zwyczje, jedzenie, czy napoje.  Każda strona to nowa przygoda, dzięki której można się poczuć tak, jakby się tam było,a wszystko to co przeżyła Martyna i jej ekipa działo się na oczach czytającego. Dodatkowo pomagają w tym wspomniane wczesniej zdjęcia. Rozdział o przygotowywaniu i parzeniu kawy tak podziałał na moje zmysly, że niemal czulam ten smak i aromat, do tego stopnia, że sama nabrałam ochoty na taką własnie kawe. Akcja przepalatna jest śmiesznymi, często uszczpypliwymi, czy nawet ironicznymi, ale jednak ciągle ze sporym dystansem do siebie i innych, komentarzami autorki. Nie sądzilam, że mnie ta książka, aż tak wciągnie. Polecam

Moja ocena 9/10