czwartek, 31 marca 2016

Charlotte Link - Gra cieni

David Bellino, pozbawiony skrupułów bogacz, otrzymuje anonimy z pogróżkami. Mężczyznę od lat prześladują lęki na jawie i koszmary we śnie. Tajemnicze wiadomości stają się pretekstem do konfrontacji z przeszłością. David zaprasza na kolację czwórkę swoich dawnych przyjaciół. Ich drogi rozeszły się w tragicznych okolicznościach. O dziwo wszyscy przyjmują zaproszenie. Goście chętnie rozprawią się z dręczącymi demonami, zrzucą z siebie balast przeszłości i wydostaną się z sieci niebezpiecznych namiętności i tajemnic…
Czy podczas wieczerzy David zdemaskuje swego niedoszłego zabójcę?









To druga powieść tej autorki, po którą sięgnęłam. O ile pierwsza "Dwie siostry" (recenzja tutaj) mnie porwała i zachwyciła, o tyle ta to spore rozczarowanie. Ciągle czekałam na to ACH i doczekać się nie mogłam. Małym prezentem było zakończenie, stosunkowo dobre, ale to raczej wynika z porównania do całości - dość kiepskiej.

Czwórka (byłych) przyjaciół spotyka się u bogatego kolegi z liceum, który obawiając się o swoje życie postanawia skonfrontować dawnych znajomych z nadzieją, iż któreś z nich przyzna się do wysyłania listów z pogróżkami. Niestety przed rozwiązaniem zagadki dochodzi do zbrodni. Mimo, ż raczej od razu wiadomo, kogo o nią posądzać, to okazuje się, że zarówno dawni znajomi, jak i żona mają silne motywy, które mogłyby popchnąć ich do zbrodni. Przepytywani przez policjanta prowadzącego śledztwo opowiadają nam swoją historię. Wraz z kolejnymi kartkami okazuje się, że David Bellino każdemu z nich wyświadczył niedźwiedzią przysługę, powodując, ze ich życie zmienia się bezpowrotnie i to niestety na gorsze. Swoje dramaty i nieudane życie przypisują Davidowi. Owszem nie jest on całkowicie jej pozbawiony, ale czy obarczając go całą odpowiedzialnością sprawiają wrażenie ludzi, którym ich własne życie jest obojętne, a decyzje, które podejmują są tylko następstwem nieszczęśliwych wydarzeń z przeszłości. Żadne z nich nie próbuje walczyć o lepsze życie. Dopiero śmierć Davida skłania ich do zmian.

O ile sam zamysł fabuły jest dość ciekawy, to jednak całość wypada przeciętnie. Jakby autorka miała na celu napisanie opowieści o nieudanym życiu kilkorga przyjaciół, bo oprócz rozliczania przeszłości i żali wzajemnych nic się nie dzieje, brak napięcia i zwrotów akcji powodują, że książka nie wyróżnia się niczym na tle wielu innych.

wtorek, 29 marca 2016

Barbara Rybałtowska - Bez pożegnania (tom I) i Szkoła pod baobabem (tom II)

Część I sagi napisanej ujmującym, ciepłym językiem opowiadającej historię matki i córki wobec burzliwych dziejów Polski XX w. Uwikłane w historię tworzą wbrew okrucieństwom losu ciepłą i kochającą rodzinę. Pomimo tragicznych zdarzeń, które są ich udziałem patrzą na świat z radością życia, ciepłą życzliwością i humorem. Od pierwszych stron książki wciągają nas w swój świat.


Część II sagi napisanej ujmującym, ciepłym językiem opowiadającej historię matki i córki wobec burzliwych dziejów Polski XX w. Uwikłane w historię tworzą wbrew okrucieństwom losu ciepłą i kochającą rodzinę. Pomimo tragicznych zdarzeń, które są ich udziałem patrzą na świat z radością życia, ciepłą życzliwością i humorem. Od pierwszych stron książki wciągają nas w swój świat.
Bohaterki przedostają się wraz z Armią Andersa do Afryki. Książka pisana z perspektywy córki Kasi, w fantastyczny sposób opowiada o codziennym życiu Polaków w Ugandzie, fascynującej Afryce i tęsknocie za ojczyzną. Napisana została jako pierwsza cześć sagi, gdyż część syberyjska mogła ukazać się dopiero po 1989r.




Od bardzo dawna miałam ochotę przeczytać tą osławioną sagę. Są takie książki, które mimo, że trudne to czyta się je jednym tchem, ciężko się od nich oderwać, pragnąc poznać ciąg dalszy. Na razie za mną dwa pierwsze tomy - myślę, że spokojnie możnaby je połączyć w jeden grubszy i powrót do Polski po latach wojenej tułaczki bohaterek doskonale by całość zamknął. uważam, też, że wprowadzenie w drugim tomie narracji prowadzonej przez córkę głównej bohaterki - Kasię - jest zbyt wczesne i chyba drugi tm byłby lepszy gdyby główną bohaterką jeszcze pozostała jej mama - Zofia Markowska. Narracja w drugim tomie to ciągle jeszcze wydarzenia widziane oczami małej dziewczynki, które często w zderzeniu z dramatyzmem akcji i tym, co autorka przedstawiła w pierwszym tomie, powodują zbyt duży dysonans. To w zasadzie dwie rzeczy, które nie do końca mi się podobały, cała reszta to zdecydowanie jedna z lepszych sag rodzinnych, jakie czytałam.




Jest to zdecydowanie książka dla fanek powieści, któych akcja toczy się podczas drugiej wojny światowej, ukazujaca cały dramatyzm, rozpacz i nieludzkie warunki, w jakich przyszło ludziom żyć w tym czasie. O ile powieści o życiu w okupowanych miastach, walkach powstańczych jest cąłkiem sporo, to wraz z bohaterkami sagi wedrujemy w tragicznych warunkach na wschód,przeżywamy tragedie, poznajemy ciężkie, aż trudne do opisania warunki, w których przyszło im zmierzyć się z wojenną rzeczywistością. Dla mnie zdecydowanie największą poznawczą zaletą był opis drogi powrotnej naszych bohaterek, już po wejściu w życie układu Sikorski-Majski, na mocy którego zostały zwolnone z pracy w łagrach. Droga przez Kirgizję, Taszkient, Iran, Indie aż do Afryki w ich stanie jest ogromnym osiągnięciem, po drodze umiera coraz to więcej towarzyszy podróży, odnaleziona po latach wygnania rodzina to już całkiem inni ludzie, z którymi naszym bohaterkom przyjdzie się po raz kolejny pożeganać. Kilka miesięcy spędzonych w Afryce, życie w zupełnie innych warunkach oraz nieustanne oczekiwanie na powrót do ojczyzny jest dla nich wytchnieniem po latach spędzonych w radzieckich łagrac. Jednak decyzja o powrocie do Polski, tak innej niż ta, którą opuszczały otwiera przed nimi całkiem nowy rozdział. Ale o tym już w kolejnym tomie, który na mnie czeka :)

czwartek, 24 marca 2016

Anne Fortier - Zaginione wojowniczki

Pracująca w Oxfordzie młoda uczona, Diana Morgan, specjalizuje się w językach starożytnych. Od dzieciństwa fascynuje się mitologią grecką, a w szczególności, za sprawą babki, tematem starożytnych wojowniczek – Amazonek. Ekscentryczna babka Diany, nim pewnego dnia zniknęła bez śladu, opowiadała wnuczce, że sama jest jedną z nich. Współpracownicy Diany z politowaniem kręcą głową nad jej obsesją. Pewnego dnia jednak tajemnicza fundacja składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Diana udaje się do Afryki Północnej i dołącza do poszukiwacza skarbów Nicka Barrana. Na ścianie świątyni ukrytej dotąd pod piaskami pustyni odkrywa imię pierwszej królowej Amazonek, Myriny. Kierując się wskazówkami z inskrypcji, Diana i Nick ruszają na poszukiwania legendarnego skarbu, który Amazonki wywiozły z oblężonej Troi. Diana nie domyśla się, jakiej natury jest ów skarb, wie natomiast, że Nick realizuje swój własny plan. Nie mogąc zaufać nikomu i nieustannie czując czyjś oddech na plecach, Diana zbliża się do odkrycia prawdy, która zmieni jej świat.
Zaginione wojowniczki przenoszą nas z Anglii do Afryki Północnej, do Grecji i Turcji, ze starożytności do współczesności – to zapierająca dech w piersiach, oszałamiająca podróż dwóch kobiet na równoległych wyprawach, Diany Morgan i Myriny. Nieustraszone bohaterki walczą o życie, lecz także o to, by dziedzictwo Amazonek nie przepadło na wieki.


Lubię książki z tajemnicą, takie trochę z pogranicza książki przygodowej, thrillera i kryminału historycznego. Ta pozycja zapowiadała się bardzo dobrze, wpisując się w moje preferencje niemal idealnie. Z jednej strony mamy ekscentryczną młodą wykładowczynię, pochłoniętą pasją szukania i odkrywania tajemnic Amazonek, drugim torem autorka przedstawia nam historie rozgrywające się tysiące lat wcześniej Myrina - Amazonka właśnie walczy o przetrwanie, ucieka i strzeże tajemnic. Do tego dochodzi babka Diany, której dziwną historię i jeszcze dziwniejsze zachowanie poznajemy oczami  i wspomnieniami jej wnuczki. Czy dziwne zachowani, tajemnicze zapiski to tylko urojenia staruszki, czy jednak wszystko to ma całkiem inne podłoże i drugą stronę? Do tego matka Diany widzi ją raczej w ślubnej sukni - najlepiej przy boku przystojnego i bogatego sąsiada - niż jako szalonego poszukiwacza historycznych tajemnic i skarbu. Tajemniczy sponsor proponuje Dianie wyjazd, mający na celu rozszyfrowanie napisanej w tajemniczym języku - podobnym jak zapiski w zeszycie babci i można byłby napisać wtedy przygoda się zaczyna. I niby tak jest, ale...Ale jest jedno zasadnicze - główna bohaterka. Tak irytująca, nieprzewidywalna, lekkomyślna i męcząca, że cała lektura jest po prostu trudna. Jej zachowanie, decyzje - niczym nierozsądnej nastolatki - razi często głupotą i sprawia, że zaproponowana historia wypada po prostu słabo. Nie takiej uczonej poszukującej tajemnic i skarbów przeszłości można się spodziewać. Owszem Indiana Jones jest tylko jeden i może nie powinno się wymagać, żeby cała reszta poszukiwaczy była mu podobna, to jednak dobrze byłoby nasze oczekiwania skonfrontować z innym (prawdziwym?) poszukiwaczem. Tutaj się nie da. A szkoda, bo potencjał wyjściowy był bardzo duży.




niedziela, 20 marca 2016

Magda Wosik - Wytęż wzrok czyli ukryte obrazki

W tej książce zgubiły się 3 parasole, 7 myszek, 14 książek, 5 butów, 14 ptaków, 2 krokodyle, 3
widelce, 8 liter, 1 wielbłąd i wiele, wiele innych przedmiotów oraz zwierząt. Czy jesteś w stanie je wszystkie odnaleźć? Podejmij wyzwanie! Poszukiwane elementy zostały starannie ukryte na 20 czarno-białych ilustracjach, znanych niektórym ze "Świerszczyka".
Potem czeka Cię kolejne zadanie: wszystkie obrazki trzeba pokolorować – zatem: kredki i flamastry w dłoń!







Gratka dla poszukiwaczy detali, szczegółów i wytężania wzroku. Na 90 stronach nie sposób bowiem się nudzić, każdy z nas może przez chwilę stać się detektywem i uważnie szukać tego, co autorka przed nami ukryła. Dla tych, którym przychodzi to trochę trudniej autorka podaje pomocną dłoń w postaci odpowiedzi na końcu książki. 
Jednak detektywistyczne tajemnice to nie wszystko. Nie dość, że młodzi czytelnicy mają przed sobą całe mnóstwo poszukiwań to jeszcze mogą doskonalić swoje umiejętności czytania - książka bowiem zawiera również krótkie teksty, często z obrazkowymi uzupełnieniami, co aktywuje młodego czytelnika jeszcze bardziej. Oprócz poszukiwań autorka przewidziała dla dzieci mnóstwo zagadek oraz zadań skojarzeniowych i logicznych, a do tego na każdej ze stron mamy szansę zapoznać się z całkiem innym miejscem jak szkoła, cukiernia, zoo, czy spiżarnią, gdzie to poznajemy charakterystyczne przedmioty i mieszkańców. Na koniec jak już odnajdziemy wszystkie przedmioty, rozwiążemy wszystkie zadania czek nas gratka w postaci kolorowania całości, chociaż mi akurat wersja czarno-biała przypadła do gustu.





piątek, 18 marca 2016

Ella Woodward - Smakowita Ella

Bardzo lubię piękne książki kucharskie, takie, które czasem oglądam dla samej przyjemności oglądania, niekoniecznie w poszukiwaniu inspiracji na obiad ;) 
Niewątpliwie taką książką jest nowość - "Smakowita Ella", którą jak tylko dostałam oglądałam nieprzerwanie dość długo. Ciesząc się z posiadania tak pięknej, wyjątkowej i ciepłej w przesłaniu książki.


To, co dla odmiany bardzo drażni mnie w książkach kucharskich to niedostępność na polskim rynku (lub słaba dostępność/wysoka cena) składników, których autor używa do proponowanych przepisów. Bo co z tego, ze przepis łatwy  i ma się ochotę go szybko wypróbować, kiedy nabycie części składników wymaga dużo zachodu. Lubię nowe połączenia i smaki, ale z użyciem produktów mi znanych i znajdujących się w sklepie za rogiem ;)

 W moje preferencje co do książek tego gatunku idealnie wpasowuje się "Smakowita Ella". W książce znalazłam jeden składnik dla mnie aktualnie niedostępny, ale we wprowadzeniu autorka dodała wskazówkę, czym można go zastąpić - super sprawa!
Do tego przepisy są nieskomplikowane, proste i łatwe do przygotowania, do tego smaczne dla całej rodziny. Mimo, że Ella proponuje nam przepisy z diety roślinnej to nie sili się na wyszukane i czasem inspirujące do miana substytuty ze standardowego jadłospisu (jak chociażby smalec z fasoli ;).
Każdemu rozdziałowi poświęca również wprowadzenia, zawierające informacje o produktach przez nią używanych, proponowanych, czy nawet o ostatnio modnych super foodach.
Do tego  piękne wydanie, doskonale wyważone kolory i ciepła książka w przekazie. Jedyny minus to jak dla mnie brak fotografii każdego dania, ale na tle całej reszty jest o do zaakceptowania :)



Ella dzięki zmianie sposobu odżywiania przeżyła największą przygodę swojego życia. Nowe menu nie tylko uleczyło ją z ciężkiej choroby, ale też pomogło odnaleźć życiową pasję: niemal z dnia na dzień zrezygnowała z kariery modelki, żeby poświęcić się prowadzeniu bloga kulinarnego.
Jej smakowite, naturalne, roślinne, bezglutenowe przepisy są absolutnie wyjątkowe: do przygotowania tych dań nie będziecie potrzebowali skomplikowanych składników ani sprzętu rodem z laboratorium, a mimo to w zaledwie parę minut osiągniecie spektakularne rezultaty.

Zagraniczna prasa huczy od doniesień o szerzącym się Efekcie Elli – zaraźliwym entuzjazmie do zdrowego, roślinnego odżywiania, idealnego dla samopoczucia, formy i urody.

Książka zawiera ponad 100 pysznych, zdrowych i sprawdzonych przepisów, które pokochacie wy i wasze ciała.

środa, 16 marca 2016

Rebecca Beltrán - Jak zapomnieć eksa. Zeszyt naprawdę skutecznych ćwiczeń.

To jest książka o tym jak:
1 - Bez konsekwencji uśmiercić Eksa
2 - Odreagować ból złamanego serca
3 - Sprawić, by najlepsza przyjaciółka płakała.
Ze śmiechu.

Tu odreagujecie. Tak jak chcecie i jak lubicie.
Nikt Was nie będzie ograniczał. Nikt nie będzie oceniał.
To jest książka do czytania, pisania, rwania, kolorowania, gryzienia.
Do wszystkiego, co poprawia nastrój.
Na dobre.


Powiem szczerze, ze spodziewałam się poradnika w iście amerykańskim stylu, który to najczęściej z prawdziwym życiem niewiele ma wspólnego. Tymczasem okazało się, że książka to rzeczywiście zeszyt ćwiczeń, które to w tym nieszczęśliwym czasie mają kobietom pomóc wrócić do normalności i uporać się z tym, co je spotkało.


Sam zeszyt jest na tyle uniwersalny, że każda kobieta znajdzie w nim coś dla siebie - jest coś do czytania, mazania, rysowania, mazania, notowania, wykreślania i zastanowienia się i nabrania dystansu. Większość rad można traktować z przymrużeniem oka, ale jednak  gdzieś tam za każdą z porad kryje się jakieś przesłanie i mimo, że autorka stawia przede wszystkim na dystans i dobry humor to jednak w lekkim przekazie kryje się pewne wsparcie dla kobiet jego poszukujących w trudnym dla siebie czasie.
Dla mnie przede wszystkim lektura tej książki to była dobra zabawa i dobry humor pokazujący, że  nawet z pozornie trudną sytuacją można poradzić sobie alternatywnie.
Na tle innych poradników z radami często odbiegającymi od rzeczywistości wypada wyjątkowo ciekawie.A na koniec wisienka na torcie - dyplom :)

poniedziałek, 14 marca 2016

Justyna Wydra - Esesman i Żydówka



Kwiecień 1943 roku. Debora Singer wyskakuje z wagonu transportującego krakowskich Żydów. Podczas próby ucieczki boleśnie skręca w kostce nogę i nie jest w stanie uciekać. Przekonana, że nie ocali życia, siada w sosnowym zagajniku, czekając na śmierć. Słyszy odgłosy obławy. Nagle nadjeżdża wojskowy motocykl. Do przestraszonej dziewczyny zbliża się esesman. Debora jest Żydówką, czyli – jest winna. Przed nią staje hauptsturmführer Bruno Kramer. W tym miejscu ta historia mogłaby się właściwie skończyć. To jednak dopiero jej początek...

Pełna niespodziewanych zwrotów akcji, barwnych postaci, osadzona w realiach II wojny światowej, powieść, w której nic nie jest proste, ale wszystko staje się możliwe, gdy w grę wchodzą uczucia.


Esesman i Żydówka to coś więcej niż romans. To świadectwo człowieczeństwa w obliczu okrucieństw wojny. Momentami szokująca, bardzo wzruszająca i niebanalna opowieść o wojennych rozbitkach. O nieprawdopodobnej, zakazanej miłości. Kat i ofiara. Czy takie uczucie mogło wydarzyć się naprawdę?




Wydawałoby się, że pomysł banalny ona Żydowka, on esesman, toczy się wojna, oni są wrogami, ona ucieka z transportu do obozu, on jej w tej ucieczce pomaga...
Do tego tandetny obrazek na okładce i wydawałoby się, ze już nic tej historii nie uratuje. Jednak jest inaczej. Pomimo tego, że rzeczywiście początek jest kiepski, razi nawet narracja, to okazuje się, że autorka wprowadziła do lektury dużo ciekawych wątków, nieoczywistości i zwrotów akcji, które sprawiły, że lektura okazała się być dużo lepsza niż pierwotnie zakładałam. Debora i Bruno stworzyli historię w pewien sposób niebanalną, prawdziwą, historie, która miała szansę się wydarzyć i której zakończenia, choć niełatwego i nieoczywistego nie do końca można było się spodziewać. Bo droga do niego okazała się być całkowite inna, niż mogło się to wydawać na samym początku.

niedziela, 13 marca 2016

Agata Mańczyk - Huczmiranki. Rumianek i mięta

Po mieszanych uczuciach jakie maiłam podczas lektury pierwszego tomu byłam bardzo ciekawa, co zaproponuje nam autorka w kolejnym. To co niewątpliwie zwraca dużą uwagę to nagromadzenie dużej ilości magii, tak jak wspomniałam przy mojej pierwszej recenzji , tu również można się spodziewać wielu elementów ala Harry Potter. Jeżeli komuś one nie odpowiadają,  to lektura będzie dla niego po prostu męcząca. Tym czytelnikom, które te własnie wątki zaakceptują lektura jawić się będzie jako spójna całość. Miałam takie przemyślenie, że książka ta to trochę jakby powrót do dzieciństwa, historii o wróżkach, magii i czarodziejkach. Oczywiście są tutaj i złe wiedźmy, ale to jak w życiu-dobro przeplata się ze złem...

Musimy przetrwać. A nasza moc musi wzrastać. Jakie znaczenie wobec tego ma jedno dziecko? Rodzimy je po to, by mieć komu przekazać wiedzę o mocy zmysłów, żeby nasz ród mógł istnieć wiecznie, i dla tego celu nie cofniemy się przed niczym.
Rok 1919. Erwina Huczmiran, mimo że nie odnajduje się w tętniącej życiem i nowoczesnością stolicy, chce doprowadzić ród do dawnej świetności. Jednak dla Huczmiranek nadeszły złe czasy. Erwina czuje, kto jest temu winien…
Rok 1966. Daria Huczmiran jest samotna. Zostawiona przez męża z dwójką dzieci, oszukana przez matkę, zbliża się do zwykłych ludzi. Znajduje ukojenie, ale na krótko, bo niespodziewanie dochodzi do tragedii…
Rok 2013. Nina Huczmiran zawsze kroczyła własnymi ścieżkami i trzymała się z boku. Teraz musi poznać rodzinne tajemnice, odkryć skrywane przez lata zło i skonfrontować się z rządzącą rodem babką Darią. Inaczej nigdy nie odzyska syna.
"Huczmiranki" to porywająca saga rozgrywająca się w Warszawie na przestrzeni ponad stu lat. Książka pełna magii i tajemnic. Huczmiranki zawsze musiały radzić sobie same… Dla tych silnych i dumnych kobiet najważniejsze powinny być więzy krwi, ale co jeśli w rodzinie pojawi się czarna owca, która zapragnie żyć po swojemu? 


Najprościej oceniając tą powieść można napisać, ze to historia o kobietach, które uwikłane w rodowe zobowiązania w głębi duszy pragną żyć po swojemu, kochać, być kochanymi, spędzić z wybranymi przez siebie mężczyznami resztę życia, no i w końcu wychowywać synów. Jednak rodowe więzy i zobowiązania nakłaniają je do szybkiego małżeństwa, ciąż, z którym muszą rodzić się dziewczynki,a ich moc ma ciągle się rozwijać, tak by w momencie bitwy rodzin były tak silne, żeby ród Huczmiranek mógł ją zwyciężyć. Panujące od wieków zwyczaje i ograniczenia powodują, że coraz to więcej kobiet z rodu zaczyna się im przeciwstawiać, walcząc o niezależność i swobodę. Jednak ciągle obawiając się wykluczenia...Są takie, które mają w sobie dość odwagi, są takie które biernie poddają się narzuconym ograniczeniom. Ród się rozrasta, coraz więcej kobiet, z których wiele zaczyna sie buntować, tworzyć frakcje, coraz więcej intryg i sekretów...oczywiście, jak nietrudno się domyśleć w pewnym momencie wiele tajemnic wyjdzie na jaw,a oczekiwana bitwa w końcu będzie miała miejsce. Jaki będzie rezultat? Przekonajcie się same. Przeczytajcie o kobietach silnych, niezłomnych i przedsiębiorczych,  a jednocześnie o kobietach słabych, pragnących ciepła i miłości, szczęścia, które ma mieć inny wymiar niż to, którego pragnie Rada Rodu. Kobietach walczących o siebie i swoje szczęście.

wtorek, 8 marca 2016

Robert Ludlum - Dyrektywa Jansona

Paul Janson w młodości walczył w Wietnamie pod dowództwem sadystycznego psychopaty Alana Demaresta. Po powrocie do kraju przystał do supertajnej komórki amerykańskiego wywiadu, tak zwanego Wydziału Operacji Konsularnych, i złożył zeznania obciążające byłego dowódcę. W rezultacie Demarest został rozstrzelany. 
Obecnie Janson jest niezależnym konsultantem do spraw bezpieczeństwa korporacyjnego. Niespodziewanie kontaktuje się z nim wicedyrektor Fundacji Wolności – organizacji, założonej przez słynnego miliardera i filantropa, Petera Novaka, który wpadł w ręce islamskich buntowników. Janson organizuje odbicie zakładnika, ale samolot z Novakiem na pokładzie eksploduje w powietrzu. 
Paul odkrywa, że w sprawę zamieszany jest sam prezydent Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie dowiaduje się o supertajnym programie Moebius, nad którym waszyngtońscy stratedzy pracowali od lat. Teraz były agent jest im niezbędny. Jego odwieczny wróg, żądny władzy, okrutny dowódca z Wietnamu, jednak żyje - i zagraża nie tylko jemu, ale rządowi Stanów Zjednoczonych i pokojowi na całym świecie. Tylko Janson jest w stanie zapobiec nadciągającej katastrofie…






Ludlum to w moim rodzinnym domu autor niemal kultowy, czytany po tysiąckroć przeze mnie i moja mamę, uwielbiany od zawsze. Niestety jakoś tak wyszło, że w naszej domowej kolekcji akurat tej części zabrakło. Z dużym napięciem sięgnęłam po książkę wielkiego autora mojej młodości z nadzieją na powrót do tamtych emocji i napięcia, które zawsze towarzyszyło mi podczas lektury. Tymczasem okazało się, że może na skutek zbyt dużych oczekiwań, sam sentyment nie wystarczył, żeby powieścią Ludluma zachwycić się i z przejmującym zainteresowaniem przekładać kolejne kartki. 

Owszem, jak w przypadku poprzednich powieści mamy tutaj do czynienia z charyzmatycznym głównym bohaterem, któremu przyszło zmierzyć się z trudnym zadaniem, z którym jak nietrudno przewidzieć oczywiście sobie poradzi, uciekając przed wszystkimi możliwymi snajperami i zasadzkami. Po drodze okaże się, że jeden z czyhających na niego snajperów to kobieta, w dodatku odczuwająca do niego pewną słabość...
Intryga dobrze skonstruowana, momentami dobrze skumulowane napięcie i narastająca akcja, ale powiem szczerze w pewnym momencie czułam pewne zmęczenie czy przytłoczenie ciągłymi ucieczkami i wymykaniem się polującym na Jansona mordercom. Zbyt piękne, żeby było realne, nawet w powieści.

Całe szczęście zakończenie okazało się być już ciekawsze, sam spisek zaintrygował, mimo, ze książka napisana już jakiś czas temu aktualna w dobie powszechnej cyfryzacji jeszcze bardziej. 

Trochę z sentymentu, trochę z tęsknoty oceniam na 7,5/10

środa, 2 marca 2016

Aleksandra Tyl - Magiczne lato

Alicja samotnie wychowuje siedmioletnią Matyldę. Córka bez przerwy choruje, ma obniżoną
odporność. Za radą lekarki wyjeżdżają na wieś, żeby dziecko zmieniło klimat i z dala od smogu miasta nabierało sił. Zatrzymują się u dalekiej ciotki – Józefiny. Alicja dopiero na miejscu dowiaduje się, że staruszka para się zielarstwem, a jej specjalnością są miłosne eliksiry. Mimo że dziewczyna początkowo nie wierzy w magiczną moc ziół, a do zajęcia ciotki podchodzi z dystansem, to jednak przychodzi taki dzień, kiedy pokusa skorzystania z mikstury jest wyjątkowo silna…











Może nie jest to powieść, która na długo zapadnie w pamięć, do której wielokrotnie będę wracać, ale jest to dobra powieść obyczajowa akurat na czas przesilenia :) Ciepła, nostalgiczna, pełna interesujących postaci pozwoliła spędzić mi z nią dwa przyjemne wieczory. To, co mnie zaskoczyło to jej objętość, bo jednak niezbyt często zdarza się, żeby książki obyczajowe przekraczały były aż tak grube. Tymczasem okazało się, że mimo swojej objętości książkę czytało się ciekawie aż do ostatniej strony.

 Alicja to matka jakich wiele, skoncentrowana tylko na dziecku, momentami nadgorliwa i całkowicie poświęcająca się córce. Wyjazd na wieś "zaaplikowany" córce jako lekarstwo na obniżoną odporność okazuje się być zbawieniem zarówno dla Matyldy jak i jej matki. Przenosiny do zupełnie innej rzeczywistości, wydawać by się mogło, że nudnej i nieciekawej, okazują się zbawienne dla nich obu, Mimo, ze zakończenie nie zaskakuje to autorka w drodze do niego wpasowuje wiele ciekawych postaci - szaloną siostrę Alicji Dorotę z ambicjami pomocy wszystkim dookoła, Czarną Marię-tajemniczą staruszkę, która nie wiadomo skąd się wzięła i jaką to historię ukrywa, historię, do której rozwikłania skłoniła komendanta o ambicjach bycia detektywem gwiazdą. Postaci i ich historii jest dużo więcej, dlatego sama historia nie trąca banałem, nie jest nudna , a każda z czytelniczek po lekturze z przyjemnością udałaby się na krótki wypoczynek do takiej właśnie ciotki Józefiny.