środa, 30 maja 2012

Zygmunt Miłoszewski – Uwikłanie

Powieść, która zdecydowanie przywraca wiarę w młodych polskich autorów. Książka-dla mnie spore zaskoczenie, bo jako fanka kryminałów myślałam, że mało jest mnie zaskoczyć, tak ta książka była dla mnie pozytywnie zaskakująca. Jedynym minusem dla mnie było to, że wcześniej niestety oglądałam ekranizację z Mają Ostaszewską w roli głównej - mamy w filmie od czynienia z główną bohaterką panią prokurator, a nie panem jak to jest w pierwowzorze. Mimo, że film mi się podobał, to jednak czułam pewien dyskomfort przy czytaniu, bo ciągle miałam przed oczami kadry z filmu. Tym niemniej uważam książkę za wartą polecenia. Za Wydawnictwem W.A.B.: „Jeden z pacjentów znanego psychiatry, biorący udział w kontrowersyjnej terapii ustawień, ginie tuż po niej. Czy powodem morderstwa mogło być pole negatywnych emocji, jakie się podczas niej wytworzyło między uczestnikami? Czy może był to zwyczajny mord na tle rabunkowym? Policja proponuje proste rozwiązania. Jednak intuicja nie zawodzi charyzmatycznego, białowłosego, dociekliwego prokuratora. Teodor Szacki to nietuzinkowy urzędnik państwowy: jego praca nie kończy się o 17.00, a obowiązki nie ograniczają się do sporządzenia aktu oskarżenia. Ramię w ramię z zaprzyjaźnionym policjantem prowadzi sprawę; z jednej strony bezkompromisowy, trzyma się ściśle kodeksów, z drugiej między literami prawa potrafi dostrzec człowieka i dramat jego losu. Szacki odkrywa, że terapia ustawień może być niebezpieczną grą z emocjami, a nawet życiem pacjentów. W tej sprawie nie będzie prostych rozwiązań. Śledztwo okaże się żmudne, a zbrodnia niemal doskonała. Na wyjaśnienie zagadki warto jednak czekać. Szacki wpadnie wreszcie na ślad „upiorów" z przeszłości, które zaplanowały morderstwo. Tytułowe uwikłanie dotyczy wszystkich: ofiary, mordercy, nawet prokuratora. Wszyscy zresztą, zgodnie z teorią wybitnego psychiatry Berta Hellingera, na którą w powieści powołuje się Miłoszewski, jesteśmy uwikłani.”
Odwołanie się do psychologii, jej zręczne wplecenie w akcję powieści powoduje, że książka ta wybija się zdecydowanie na innych. Spory ładunek emocjonalny - zarówno dla bohaterów, jak i dla czytelnika również uważam za novum. Na tle głównego bohatera Teodora Szackiego, którego nie można zdecydowanie jednoznacznie sklasyfikować czy ocenić, na pierwszy rzut oka wyjątkowo nudnego i nieciekawego, nowości zastosowane przez Miłoszewskiego tym bardziej wysuwają się na pierwszy plan. Dla zwolenników kryminałów z wartką akcją niewątpliwe tempo prowadzonego przez Szackieo śledztwa będzie sporym rozczarowaniem, jednak wydaje mi się, że duża drobiazgowość autora, wiele przemyśleń głównego autora, wątków pobocznych, dygresji na tematy poza głównym wątkiem tworzą wyjątkowo udaną mozaikę, mimo, iż akcja nie wciąga od razu, czego można byłoby oczekiwać. Do tego te ulotne myśli, przebłyski wspomnień w głowie głównego bohatera powodują, ze w pewien sposób główna postać zaczyna wzbudzać pewną sympatię, czy nawet momentami podziw. Oczywiście nie jest do drugi Sherlock Holmes, ale chyba też nie o to chodziło tutaj autorowi. Z pewnością lepiej też książkę będzie się czytało tą książkę mieszkańcom Warszawy, bo sporo w niej odniesień do tego miasta, dygresji, wątków i rozmyślań o mieście. Ja nie jestem Warszawianką, więc mnie to troszkę jednak drażniło. Ale i tak ciągle pozostaję pod wrażeniem. Moja ocena 8,5/10

czwartek, 24 maja 2012

Camilla Läckberg - Syrenka

Muszę przyznać, że jak do tej pory to najsłabsza moim zdaniem książka tej autorki, czytało mi się ją dużo ciężej niż wcześniejsze kryminały przez nią napisane. Może dlatego, że mroczniejsza, może dlatego, ze z elementami psychoanalizy…nie wiem, w każdym razie poczułam ulgę, jak ją skończyłam. Oczywiście jak w każdym z poprzednich tomów i tym razem autorka po kawałku odkrywa nam tajemnice trzymającej w napięciu akcji. „W Fjällbacka w tajemniczych okolicznościach ginie mężczyzna. Mimo wysiłków Patrika Hedströma i jego kolegów z komisariatu w Tanumshede, nikt nie wie, czy zaginiony żyje, czy nie. Cztery miesiące później zostają odnalezione jego zwłoki zamrożone w lodzie. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy jeden ze znajomych zmarłego - pisarz Christian Thydell - nagle zaczyna dostawać anonimowe pogróżki. źródło opisu: Wydawnictwo Czarna Owca”
Czy te sprawy coś łączy, jeżeli tak to co? Jakie tajemnice skrywa wycofany Christian? Czemu listy z pogróżkami dostają również inni mieszkańcy miasteczka? Na wszystkie te pytania odpowiedzi stara się znaleźć Partik i jego koledzy z komisariatu oraz oczywiście jego nieustępliwa, będąca nieformalnym pomocnikiem żona Erika. Zakończenie zaskakuje, nawet bardzo, nie daje prostej odpowiedzi, skłania do myślenia i poszukania odpowiedzi jak to w ogóle jest możliwe… Autorka nie jest również łaskawa, jeżeli chodzi o zakończenie wątku „obyczajowego”, żeby dowiedzieć się, co się stało z Patrikiem trzeba sięgnąć po kolejny tom. Moja ocena 7/10

poniedziałek, 21 maja 2012

Camilla Läckberg - Niemiecki bękart

“Dlaczego matka Eriki Falck trzymała stary nazistowski medal? To pytanie nie przestaje dręczyć jej córki, w końcu postanawia więc odwiedzić emerytowanego nauczyciela historii, by dowiedzieć się czegoś więcej. Ale mężczyzna zachowuje się dziwnie i nie udziela jej jednoznacznych odpowiedzi. Dwa dni później umiera. Po długim wahaniu Erica zaczyna czytać wojenny dziennik matki i odkrywa, że kobieta doświadczyła prawdziwych okropności. To przez te drastyczne i smutne wydarzenia nie była w stanie nawiązać porozumienia z córkami. Z dziennika Erica dowiaduje się też, że w czasie II wojny matka związana była z tą samą grupą młodzieży, co zamordowany nauczyciel. Czy to możliwe, że wizyta Eriki uruchomiła ciąg zdarzeń, który doprowadził do jego śmierci? I kto posunąłby się do tego, by dawne sprawy nie wyszły na jaw? W „Niemieckim bękarcie” Camilla Läckberg sprawnie przetyka współczesną narrację opowieścią o doświadczeniach młodej kobiety w latach 40. Piąta część rewelacyjnej sagi o Fjällbacka. Wyjątkowo ciekawa powieść, w której wątek współczesny nawiązuje do tajemniczej historii z lat 40. ubiegłego wieku. ukryj. źródło opisu: Wydawnictwo Czarna Owca, 2011 źródło okładki: http://www.czarnaowca.pl”
Niestety nie dane mi było przeczytać książek z tej serii w porządku zaplanowanym przez autorkę. Akurat ta - będąca dopiero piątą w serii – wpadła mi w ręce jako druga. Musze przyznać, że bardzo dobrze, bo to kolejna pozycja, która sprawiła, że z pewnością sięgnę po kolejne pozycje tej autorki. Oczywiście, tak jak w innych książkach mamy do czynienia z właściwie dawkowanymi emocjami, szybką wielowarstwową akcją, doskonałym połączeniem powieści obyczajowej z udanym kryminałem. Tutaj tym bardziej interesującym, gdyż dotyczy bezpośrednio wydarzeń z historii rodziny Ericki. W zasadzie jedyne, co mnie dziwi, że osoba tak dociekliwa jak Erica tak długo nie znała prawdy o własnej matce, a tajemnice z jej przeszłości wyszły na jaw dopiero po tylu latach-tak jakby wcześniej Erica nie szukała niczego na strychu? Z drugiej strony jednak udało się autorce poruszyć wiele ciekawych wątków wplątując je z wielopłaszczyznową akcję. Najważniejsze to przede wszystkim uporanie się z historią trudną -nie tylko własnej rodziny, ale historią związaną z II wojną światową, w której to Szwecja mimo, iż pozostawała neutralna, jej obywatele angażowali się w różny sposób. Autorka przedstawia nam oba-zarówno fanatycznych zwolenników faszyzmu jak i pomagających okupowanym Norwegów altruistów. Camilla nie stroni również od wątków społecznych – mamy tu problemy alkoholizmu rodziców po rozwodach, drugiego życia dzieci z rodzin, w których rodzice się rozwiedli, homoseksualnych związków, sympatii neonazistowskich, urlopów tacierzyńskich itp. Wszystkim, którym się wydaje, iż jest to taki sobie kryminał, lekki, wprawdzie wciągający, ale bez głębszych treści polecam zatrzymać się nad książkami autorki dłuższą chwilę, bo można w nich znaleźć dużo więcej niż się początkowo wydawało. Do tego podsuwa również czytelnikom swego rodzaju wskazówki, które w wielu sytuacjach mogą okazać się przydatne w codziennym życiu. W tej części poznajemy również bliżej głównych bohaterów całej serii- matkę Patricka, dzieci Dana, jakby kolejne elementy układanki wskakiwały na swoje właściwe miejsce. Do tego wszystko okraszone jest humorem – jak chociażby cudowna przemiana Mellberga, jego nowa miłość i życie rodzinne i jak dla mnie po raz kolejny autorka wychodzi obronną ręką z gąszcza krytycznych opinii o jej twórczości. Moja ocena 9/10

czwartek, 17 maja 2012

Iron Sky

Bardzo chciałem obejrzeć ten film z wielu powodów. Pomógł temu filmowi niezły szum medialny, jest to film ogłoszony jako zrobiony przez użytkownikow internetu, za ich pieniądze i generalnie dla nich.
Dużo się ostatnio mowi o tym, że wielcy pisarze naszych czasów odwracają się od slowa pisanego zdradając swoją muzę na rzecz tej najmłodszej. Po obejrzeniu tego filmu muszę stwierdzić, że naprawde trzeba byc dobrym pisarzem by stworzyć dobrą fabułę i ją doskonale zobrazować. Po Iron Sky jestem przekonany, że nie wystarczy dobry pomysł na film, trzeba jeszcze wymyślec o czym on ma być. Bardzo miło wspominam sam "spektakl", aczkolwiek bardzo ostro musze go ocenić. Nie pomogą dobre efekty, muzyka, czy gra aktorska, jeśli film jest po prostu kiepski. Oczywiście hollywood mogłoby go zrobić lepiej, aktorzy z oskarami lepiej go zagrać, ale nadal pozostanie kiepskim filmem.

Między nami - umówmy się na szczerość - film polecam na zasadzie warto zobaczyć film "internetowy". Przypomina mi się hasło jednej z dawno nie odwiedzanej orzeze mnie witryny: "Internet makes you stupid"
Nawet Laibach trochę rozczarował...
I jeszcze jedna uwaga - Faszyści na księżycu pojawili się kilka lat temu w Animacji On the Moon pierwszy odcinek tutaj: http://www.weebls-stuff.com/onthemoon/On+The+Moon+ep.1/

Pozdrawiam - gościnnie Adrian

Camilla Läckberg - Księżniczka z lodu

Przepadłam, aż boję się sięgać po kolejną, bo już wiem, że przynajmniej dwa popołudnia mam stracone... Wciągnęło od razu i zaskoczyło.
„W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji, wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą – w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck – pisarka i przyjaciółka Alex z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström. Księżniczka z lodu to doskonałe studium psychologii zbrodni. Jednak książka nie ogranicza się jedynie do intrygi kryminalnej. Jest to także powieść obyczajowa z ciekawie nakreślonymi postaciami i interesującym obrazem szwedzkiej prowincji. To mocna strona powieści, która oprócz Szwecji odniosła wielki sukces także we Francji, gdzie trwają przygotowania do produkcji filmu. Pierwsze wydanie Księżniczki z lodu ukazało się w 2003 roku. Od tamtej pory Camilla Läckberg wydała już sześć kryminałów, w których czytelnicy spotykają się z policjantem Patrikiem Hedström i pisarką Eriką Falck oraz mieszkańcami małej miejscowości w pobliżu Göteborga. „ źródło opisu: Wydawnictwo Czarna Owca, 2009 To, co najbardziej mi się podobało to połączenie kryminału z elementami powieści obyczajowej, nawet z lekką nutką romansu w wyjątkowo apetycznej fabule. Może gdybym przeczytała ja zaraz po zakończeniu sagi Larssona byłabym rozczarowana, bo jednak na tle bohaterów Millenium mieszkańcy Fjallbaki wypadają jednak ciut blado. Ale minęło już trochę czasu od mojej milenijnej przygody, więc punkt odniesienia mam też inny. Główną różnicą wg mnie jest to, że książki Larssona są bardziej oschłe, jeżeli chodzi o emocje (wspominając chociażby Lisbeth), to Läckberg prezentuje nam całą gamę ludzkich emocji na tle morderstwa i skrywanych od lat tajemnic. Dobrze się czyta, akcja wciąga, zakończenie zaskakujące-co jest dużym plusem wszystkich książek tej autorki. Sporym zaskoczeniem dla mnie, a tym samym swoistą wisienką na torcie było inne – niespotykane w innych kryminałach, które czytałam odkrywanie prawdy. Mimo, iż bohaterowie rozwiązują coraz to nowe tajemnicze czy zagadki to nie są one przez narratora od razu prezentowane czytelnikowi. Tym samym napięcie narasta i chce się doczytać do końca jeszcze bardziej. Moja ocena 8,5/10

Valko Tanya - Arabska córka

Bardzo ucieszyłam się, kiedy udało mi się “upolować” drugą część w bibliotece. Niestety ta część jest dużo gorsza niż pierwsza. Czytając ma się wrażenie przeskakiwania po urywających się wątkach. Dla mnie było to bardzo męczące podczas lektury. Dodatkowo też dalej niestety nie wiem jak przebiegło pierwsze po latach spotkanie matki i córki, bo akcja książki kończy się w tym samym miejscu, co pierwszej części. Ze strony wydawnictwa Prószyński i Spółka
„Tanya Valko ponownie wprowadza czytelnika w świat wschodnich tradycji, przyjaźni i miłości. Główna bohaterka, pół Polka, pół Libijka, po przymusowej rozłące z matką, mając zaledwie kilka lat, rozpoczyna tułaczkę po odległych zakątkach świata. Najpierw udaje się z libijską rodziną do Ghany, następnie powraca z babcią do Trypolisu, by po paru latach, uciekając przed despotycznym ojcem, wylądować w Jemenie. Tam, już jako nastolatka, znajduje szczęście, przyjaźń i miłość... Niestety, styka się również z terrorem i zwolennikami ortodoksyjnego islamu. Jej mąż za wszelką cenę chce oczyścić imię swojej rodziny z piętna terroryzmu. Życie głównej bohaterki i jej rodziny jest zagrożone. Czy młoda kobieta zazna w końcu spokoju i szczęścia? Czy uda jej się odnaleźć matkę? ” To co wartościowe w tej książce to niewątpliwe możliwość poznania egzotyki krajów arabskich i afrykańskich. Z drugiej jednak strony to także dla zachodniego czytelnika brutalne zderzenie z odmienną kulturą i światem, które to ukazuje nam autorka ze swoimi wszystkimi zaletami i wadami. Wraz z główną bohaterką podróżujemy z Trypolisu do Ghany, gdzie uciekają kobiety z jej rodziny, żeby schronić się przed ewentualną polityczną karą za postępowanie ojca Marysi. Mamy szansę poznać również Jemen, gdzie Marysia wraz z babcią ucieka przed ojcem. Ucieczka kończy się szczęśliwie, bo główna bohaterka w Jemenie poznaje swoją wielka miłość i rozpoczyna całkiem nowe życie. Wraz z małżonkami przenosimy się następnie do Arabii Saudyjskiej. Autorka odkrywa przed nami całą paletę światów i kultur. Dużym plusem jest również ukazanie zarówno codzienności życia we wszystkich tych krajach, jak i wątków polityczno-szpiegowskich, o których mało się pisze w książkach obyczajowych. Mąż Marysi Hamid angażuje się w życie polityczne (częściowo jest do tego również zmuszany przez niektórych członków rodziny Bin-Ladenów), by oczyścić zarówno swoje imię jak i bliskich z piętna terroryzmu. W ten sposób poznajemy realia życia po11 września jakby z drugiej strony. Zabrakło mi jednak - w porównaniu do pierwszej części - większej ilości odniesień do głównej bohaterki. Kiedy porównujemy ją z matką, o tej drugiej z książki dowiedzieć można się dużo więcej. A szkoda, bo wydaje się, że Miriam jest dużo ciekawszą osobowością niż jej matka. Pozostaje mi tylko skonfrontować dwie pierwsze części z ostatnią, która jest już dostępna na rynku. Moja ocena 6/10

czwartek, 10 maja 2012

Valko Tanya - Arabska żona

Pierwsze moje wrażenie po przeczytaniu tej książki-to zdumienie jak daleko może sięgać ludzka naiwność (głupota?). Pod koniec książki miałam wrażenie, że bardzo daleko, do Libii, gdzie rozgrywa się większość akcji tej książki, sięga z pewnością. Ale zacznijmy od początku, od notki wydawniczej: „Wstrząsająca historia młodej kobiety, która poślubiła muzułmanina. Dorota, uczennica szkoły średniej, poznaje Ahmeda, w którym zakochuje się bez pamięci. Jej najbliższe otoczenie nie kryje swojego negatywnego nastawienia do tego związku, mimo to młodzi spotykają się dalej. Kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę, Ahmed ją poślubia. Po pewnym czasie wyjeżdżają do jego rodziny. Tam ukochany, dotychczas niewidzący świata poza swoją Dorcią, pokazuje prawdziwe oblicze – znika na całe dnie z domu, nie interweniuje, gdy kobiety z jego rodziny dręczą żonę, okazuje się zazdrosny, nie stroni od rękoczynów. Dorota wiele znosi dla swojej miłości, w pewnym momencie jednak nie wytrzymuje… „Arabska żona” to kwintesencja ponad dwudziestoletnich kontaktów pisarki z krajami muzułmańskimi, efekt studiów i badań, doświadczeń własnych oraz zasłyszanych opowieści. W swoich bohaterach oraz ich losach autorka skompilowała wiele ludzkich historii, umiejscawiając je w kokonie literackiej fikcji.”
Na wstępie poznajemy naszą główną bohaterkę-zakompleksioną nastolatkę z problemami rodzinnymi, czyli Dorotę, która spotyka na swojej drodze przystojnego Araba, który oczarowuje ją od pierwszego wejrzenia, oczywiście szybko się pobierają i zaczynają wspólnie układać sobie życie w niechętnej Arabom Polsce. Potem wspólnie wyjeżdżają w odwiedziny do rodziny Ahmeda w Libii…Odwiedziny ciągle się przedłużają, a arabski mąż pokazuje swoją drugą, niestety gorszą twarz. Poznajemy też jego arabską rodzinę, ich zwyczaje i obyczaje oraz swoiste, momentami wręcz chore relacje pomiędzy nimi. Temu wszystkiemu przygląda się Dorota, której wewnętrzny bunt jest jedynym rodzajem sprzeciwu wobec sytuacji, w której się znalazła. Nie pomagają rady innych Polek, Dorota coraz bardziej angażuje się w swoje małżeństwo, całkowicie ulegając zazdrosnemu mężowi, który wymusza na niej rezygnację z pracy, fitnessu, znajomych, w końcu wyprowadzkę z Trypolisu na prowincję. Sytuacja pogarsza się dodatkowo po zamachach z 11 września na WTC, bo światowy i europejski Ahmed staje się gorącym zwolennikiem arabskiego ekstremizmu. Tym samym życie Doroty zamienia się w koszmar… Główną zaletą tej książki jest wartka, wciągająca akcja, przeczytałam ją w zasadzie w jeden dzień, bo mnie wciągnęła. Na pewno sporą zaletą jest wartość poznawcza-widzimy jak żyje się na co dzień w Libii-zarówno emigrantom, jak i lokalnym mieszkańcom, z drugiej strony obnażenie przez autorkę brutalnej prawdy o rzeczywistości, w której znalazła się Dorota zastanawia, czy gdzieś jeszcze może być jeszcze gorzej? Momentami ukazana brutalność ociera się o sadyzm. Minusem jest niewątpliwie postać głównej bohaterki-irytująco naiwna, ślepa i lekkomyślna i ślepo kochająca znęcającego się nad nią męża. Nie rozumiem tego i tyle. Mimo wad niewątpliwie sięgnę po kontynuację tej książki – „Arabską córkę”, bo zakończenie tej części nie jest jak dla mnie satysfakcjonujące. Moja ocena 7,5/10

poniedziałek, 7 maja 2012

Daniel Silva - Angielski zabójca

Jeżeli to jest mój sezon na udane kryminały, to ten niewątpliwie do nich należy. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, od razu udane, mam też nadzieję, że nie ostatnie. Z notki wydawniczej dowiadujemy się, że: „Gabriel Allon, były as izraelskiego wywiadu i renomowany konserwator dzieł sztuki, otrzymuje od bankiera Augusta Rolfego zlecenie na renowację obrazu Rafaela w prywatnej kolekcji w Szwajcarii. Po przybyciu do rezydencji znajduje gospodarza w kałuży krwi. Rolfe został zastrzelony, ale obrazu nie skradziono. W rozwikłaniu zagadki tajemniczego morderstwa postanawia pomóc Gabrielowi córka zamordowanego, Anna, światowej sławy skrzypaczka, mieszkająca w Portugalii. Wkrótce okazuje się, że z willi bankiera zginęły wszystkie dzieła sztuki zgromadzone przez niego w czasie drugiej wojny światowej. Allanowi depcze po piętach szwajcarska policja i ktoś jeszcze... Tym kimś jest były komandos brytyjski, szkolony do walk z IRA, aktualnie pozostający na usługach wszechpotężnej mafii, która zleca mu zlikwidowanie Anny i Allona. Co się za tym kryje? Dlaczego oboje muszą zginąć? Mroczna tajemnica, nieoczekiwane zwroty akcji, misterna sieć intryg.”
Samą książkę rozpoczyna prolog, który opisuje scenę samobójstwa matki głównej bohaterki, potem już autor przenosi nas w czasy współczesne, gdzie wraz z asem izraelskiego wywiadu poznajemy trudne tajemnice ze szwajcarskiej przeszłości. Książka, oprócz wartkiej akcji, wciągającej w zasadzie od pierwszego rozdziału podejmuje też rzadki temat współpracy szwajcarskich bankierów z nazistami podczas II wojny światowej. Temat ten wydaje mi się nie doczekał się wielu publikacji, bo jest to pewnego rodzaju historia przemilczana w neutralnej Szwajcarii. Tym bardziej, z większym zainteresowaniem przeczytałam tą książkę. To powieść idealna dla miłośników kryminałów z wątkiem historycznym, bo tutaj właśnie te 2 aspekty wyjątkowo dobrze się uzupełniają. Nie do końca spodobało mi się jednak zakończenie-miałam wrażenie pewnego „niedopowiedzenia”, jakby czegoś jeszcze brakowało, ale może to celowy zamysł autora? Porównywanie do Forsytha czy Folleta to moim zdaniem spore nadużycie, jednak po książkę sięgnąć warto. Moja ocena 8/10

niedziela, 6 maja 2012

Z głębi lasu - czyli powrót Cobena w najlepszym stylu

Uwielbiam Cobena, w zasadzie od pierwszej wydanej po polsku książki...Każdą z nich pochłonełam w rekordowym tempie-poza ostatnią "Na gorącym uczynku", na której bardzo się zawiodłam, bo byla po prostu nudna...Tym razem powrót mistrza bestesellerow w wielkim stylu. Przeczytałam w jeden dzień, nie mogąc się oderwać. "Najnowsza powieść niekwestionowanego mistrza thrillera z fabułą stworzoną według sprawdzonej recepty Alfreda Hitchcocka - najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi wzrosnąć. Dwadzieścia lat temu czworo nastolatków wymknęło się do lasu z letniego obozu. Dwoje odnaleziono później z poderżniętymi gardłami. Pozostała dwójka jakby zapadła się pod ziemię, nie pozostawiając po sobie nawet najdrobniejszego śladu. Była wśród nich siostra Paula Copelanda, obecnie prokuratora i owdowiałego ojca sześcioletniej Cary. Paul ma ambicje polityczne, ale jego plany mogą lec w gruzach, gdy w zastrzelonym na Manhattanie mężczyźnie rozpoznaje ofiarę tamtej tragedii. Nie ma wyjścia, musi postawić sobie pytanie - czy jego siostra żyje? Jaką tajemnicę skrywa milczący las? Co naprawdę wydarzyło się owej pamiętnej nocy?" za lubimyczytac.pl
Jest wszystko-wartka, trzymająca w napięciu akcja, wiele tajemnic i zagadek, pozytywny główny bohater, strzelaniny, pościgi, czyli to, co lubię najbardziej. Do tego połączenie dwóch wątków, głównego ściśle związanego z fabułą i drugiego, jakby na marginesie akcji, luźną z nią związanego. Bardzo dobre i umiejętne zgranie, tak, że nie ma się wrażenia oderwania od wątku głównego. Do tego precyzyjnie dawkowane informacje, wiele niewiadomych, ciągle narastające napięcie, wiele zakrętów akcji i zaskakujące zaskoczenie. Myślę, że żaden fan kryminałów nie będzie rozczarowany. Moja ocena 9,5/10

Orson Scott Card - Badacze Czasu

Dzisiaj nieco nietypowo - odkryję przed Wami część fabuły.

OSC. jest jednym z moich ulubionych autorów (za serię związaną z Enderem), któremu zdarzają się również i mniej ciekawe pozycje (Glizdawce). Cenię go za wyobraźnię, która tworzy światy bez skrępowania. OSC nie ma potrzeby tworzenia skomplikowanych światów... wychodzi ze swoją imaginacją daleko poza horyzonty i widać, że się przy tym doskonale bawi (i czytelnik również). Szczegółowość w dopracowywaniu światów skupi się na najważniejszych "bąblach" - małych środowisk w których toczy się akcja.
Tutaj takim bąblem jest Stary i Nowy świat w conajmniej dwóch erach (w kilku wariantach).
W jednej erze nazwijmy ją Era Przyszłości B - Świat dochodzi do załamania w którym nieodwracalne zmiany w środowiskach doprowadzają do głodu (mimo, że Świat się nauczył i próbuje zmienić wygląd naszego globu poprzez rekultywację lasów amazońskich, czy nawadnianiu pustyń)
Mamy jeszcze Erę Przyszłości C - do której wysłanych troje naukowców próbuje doprowadzić, oraz oczywiście A, o której nie wiemy więcej niż to co się domyślają bohaterowie. Badacze czasu z Ery A zmienili przeszłość (i przyszłosć - tak powstała Era B)

To samo próbują zrobić Badacze czasu z Ery B by stworzyć Erę C...


Może brzmi to skomplikowanie, ale wyobraźcie sobie, że Kolumb nie popłynął do Ameryk, ale skierował się w stronę walki o Konstantynopol i Ziemię Świętą... jakie to może mieć następstwa ? Może krwawi Aztekowie przybędą na Stary Świat by go podbić ?
ok, ok, wyobraźcie sobie coś innego - a co jeśli Kolumb popłynął ku Nowemu Światu, ale nie wrócił z brązowoskórymi niewolnikami? (stwierdził że to też są ludzie, a dojść do tego pomogło mu stracenie wszystkich statków)?
A teraz wyobraźcie sobie, że Autor z piekielną łatwością rozwija te wątki... bawi się alternatywnymi wersjami naszej historii I za to dostaje 8,5/10

Mogłoby być więcej gdyby nie fakt, że im ciekawiej się robiło, tym mniej książki zostawało do przeczytania.

Ja również chciałbym za Autorem podziękować panu Sid Meyer, który pozwolił milionom lub tysiącom ujrzeć nowe światy.
Dzięki Bogu, że OSC nie grał w Europę Universalis :hint:

Danuta Wałęsa - Marzenia i tajemnice, czyli mój pierwszy audiobook...

Nigdy wcześniej nie miałam chęci/okazji, żeby posłuchać jakieś książki w postaci audiobooka. Tą dostałam w prezencie wraz z "Twoim Stylem". I od razu włożyłam ją do odtwarzacza w aucie, bo już wcześniej dużo czytałam o tej książce i nawet miałam sporą ochotę na jej zakup. Teraz po przesłuchaniu płyty, cieszę się, że tego nie zrobiłam.
"Bardzo osobista, szczera opowieść o życiu, miłości, rodzinie i politycznych przemianach. Z wspomnień wyłania się portret odważnej i mądrej kobiety, która pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a znalazła się w centrum rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. Często ponad siły zmęczona, pod nieobecność męża, który tworzył ruch Solidarności, Danuta była podporą rodziny. Śmiała, otwarta na ludzi, teraz, kiedy spełniła się jako matka i żona, znalazła czas dla siebie i dała światu opowieść o wielkiej historii i własnej rodzinie" za Lubimyczytać.pl Na pewno jest to bardzo osobista książka, pewien sposób rozliczenia się autorki z przeszłością, która okazuje się momentami zupełnie inna, niż ta prezentowana nam powszechnie. To bardzo osobista książka, o marzeniach, pragnieniach, rozczarowaniach matki, żony, Pierwszej Damy. Poznajemy kobietę prostą, skupiająca się przede wszystkim na rodzinie, kobietę tylko pozornie słabą, bo jednak walczącą o normalność dla swoich bliskich bez względu na okoliczności, w których przyszło im żyć, czy to czasy powstawania Solidarności, czy stan wojenny, czy też lata prezydentury jej męża. Dlatego to książka w dużej mierze również o rodzinie, o tym co w niej najważniejsze. To również znakomita kronika historyczna, widziana oczami świadka, który pokazuje nam początki Solidarności, życie w stanie wojennym, pewne kulisy życia politycznego lat 90-tych. Niestety jest to również książka żalu i rozliczeń- przede wszystkim z mężem Pani Danuty (przez całą książkę mówi o nim "mój mąż", rzadko używa jego imienia), o jej rozczarowaniu, momentami opuszczeniu, o braku ciepła i zaangażowania w rodzinne życie, o swoistym egoizmie jej męża. Przez to niewątpliwie książka ta wzbudza wiele kontrowersji, a wypowiedzi Lecha Wałęsy po lekturze tej książki, o straconych latach małżeństwa tylko dodają sprawy pikanterii. Uważam jednak, że to zbędne, bo staje się swoistym "praniem przysłowiowych brudów" publicznie, co może zniechęcać czytelników do sięgnięcia po tą pozycję. Bohaterka dnia codziennego, tak niewątpliwie powinno się określić Panią Danutę i o tym przede wszystkim powinna być tak książka, bo jej nie zawaham się przysłowiowych użyć słowa heroizm w tych jakże trudnych czasach, pozwolił jej mężowi realizować się w polityce, jej poświęcenie i miłość dla rodziny jest godna pochwały. Wszystko to niestety zaburzają mi rozliczenia autorki z konkretnymi postaciami z przeszłości, czy swoistego rodzaju rozliczenia z właśnym mężem. Nie do końca podoba mi się również język książki, bo to taka jak dla mnie wyjątkowo prosta, momentami zbyt prosta-ciagłe powtarzanie tych samych sformowań, zwrotów itp. gawęda a nie autobiografia. Mimo wszystko polecam Moja Ocena 4,5/10