wtorek, 25 lutego 2014

Jarosław Sokół - Czas Honoru. Pożegnanie z Warszawą

"Czas honoru. Pożegnanie z Warszawą to trzeci tom znakomitego cyklu powieściowego, którego bohaterami są czterej cichociemni. Janek Markiewicz, Bronek Woyciechowski oraz bracia Michał i Władek Konarscy ponownie zmierzą się ze starymi wrogami, wśród których najgroźniejsi są szef Gestapo Lars Rainer oraz sowiecki oficer – Sorokin. W tym tomie będą ukazane ich losy w trakcie przygotowań Armii Krajowej do powstania przeciwko okupantowi i podczas samego powstania warszawskiego. Walka z komunistyczną agenturą, euforia pierwszych dni powstania, rzeź Woli, tragiczny koniec polskiej stolicy – wątki te nie znalazły się w telewizyjnym serialu."




Jestem fanką - przede wszystkim serialu, może najmniej podobał mi się pierwszy i  ostatni sezon, ale każdy z nich oglądałam z ogromnym zainteresowaniem. Tym bardziej ucieszyła mnie możliwość przeczytania książki, zwłaszcza, że jedna z części nie znalazła się w oglądanych przeze mnie odcinkach.
Pierwsze rozdziały książki to czas po uwolnieniu Wandy z Pawiaka, początki kształtowania się oddziałów przyszłego komunistycznego wojska,  walka z gestapo oraz odkrywanie przez głównych bohaterów zdrajców i donosicieli we własnych szeregach. Na początku wydawało mi się, że książka nie może mnie w tej części zaskoczyć, bo wszystko to już widziałam na ekranie. Tymczasem lektura okazała się dużo przyjemniejsza niż myślałam- dużo wątków jest bardziej rozbudowanych niż w serialu, autor pokusił się o ogromną ilość szczegółów i detali, które gdzieś w mojej głowie dopasowywały się do obrazu zapamiętanego wcześniej. Dużym plusem była też możliwość poznania tego, co działo się w umysłach bohaterów - w tym także tych, którzy zdradzili.

Druga część powieści dotyczy czasu Powstania Warszawskiego - a raczej w większości gorącego czasu, krótko przed jego wybuchem. Bardzo ciekawie ujęty temat, bez martyrologii, nadmiernego patetyzmu, rzeczowo, z detalami, z wielu perspektyw. Podobało mi się. No i oczywiście wisienka na torcie -to, czego nie było w serialu ślub Rudej i Władka - tym, którzy im kibicowali z pewnością spodoba się ten rozdział. Dla fanów serialu to również dodatkowy bonus - dowiadujemy się w tej części więcej o Karkowkim, Emilii i układzie Rainer-Woźniak, który to był punktem wyjścia  w nadawanym w TVP2 jesienią sezonie. Dużo miejsca autor poświecił również Sorokinowi i radzieckim planom w tym okresie - bardzo ciekawie zostało to powiązane z losami czwórki głównych bohaterów.

Polecam, nie tylko tym, którym spodobał się serial.
Moja ocena 8,5/10

sobota, 22 lutego 2014

Joanna Sałyga - Chustka

"Niepokorna, piękna, ciepła i otwarta, dowcipna i często kontrowersyjna.

Bolał ją brzuch. W biegu, między licznymi zajęciami wpadła do lekarza. To miało być rutynowe badanie. Diagnoza przeraziła wszystkich. Rak złośliwy, z licznymi przerzutami. Walczyła z nim przez ponad dwa lata. Śmiertelna choroba i nieposkromiony apetyt na życie. Joasia cieszyła się każdą chwilą spędzaną z najbliższymi i pisała blog. Była szczęśliwa.Chustka to nie tylko zapis zmagania się z chorobą, ale przede wszystkim opowieść o wielkiej miłości do synka, Niemęża i życia. To także opowieść o niezwykłym spotkaniu: Joanna, skupiona na pracy bizneswoman, i Niemąż, mężczyzna z przeszłością, skazany i wciąż walczący o swą niewinność. O tym uczuciu i życiowej przemianie on sam napisze w książce "Nieżona".Niepokorna, piękna, ciepła i otwarta, dowcipna i często kontrowersyjna. Otwarcie mówiła o seksie w czasie choroby. Przygotowywała syna na swoją śmierć. Jej blog zdobył ogromną popularność. Wzruszał i przerażał. Czytali go też ci, którzy szukali zwykłego pocieszenia."


Nie czytałam wcześniej zapisków blogowych Joanny, coś słyszałam, ktoś coś mówił, ale moja wiedza o jej blogu była znikoma, dlatego też nie wiedziałam czego się spodziewać.
O czym jest ta książka?O życiu i nadziei. Z każdą stroną byłam coraz bardziej zafascynowana historią, całkowicie pozbawioną martyrologii, wzniosłych haseł, ubolewania nad tym co się dzieje. Poznałam historię kobiety, która żyła za wszelką cenę, czerpała z życia to co najlepsze, nie szukając winnych, pokazując tym który czytali jej blog, że warto żyć chwilą, cieszyć się z każdego dnia, który nam ofiarowano. To historia kobiety, która kocha, walczy za wszelką cenę a do absurdu i niemożliwego podchodzi z ironią, żartem i przymrużeniem oka.

Szczególnie wzruszające dla mnie były dialogi Joanny z synem - zapis miłości tak wielkiej, którą tylko matka może zrozumieć. I pozazdrościć wychowania tak rozsądnego synka. I dla niego właśnie powstał ten, tak inny od wszystkich, blog.

Forma książki - zapisy blogowe - bez numerów stron jest ciekawym zabiegiem, nie mamy wrażenia odliczania dni do końca. Jednak im dalej w lekturze tym Joanna staje się bliższa, a nieuchronność końca książki,a tym samym czyjegoś życia. Ogromny ładunek emocjonalny, nie potrafię sobie wyobrazić innej reakcji po lekturze niż ogromne wzruszenie i żal.

Ciężko wystawiać ocenę książce, która jest historią czyjegoś życia w tak specyficznym momencie. Nietuzinkowa i jedyna w swoim rodzaju. Joanno, mam nadzieję, że gdziekolwiek teraz jesteś znalazłaś spokój.




wtorek, 18 lutego 2014

Przegląd serialowy

Ostatnio głównie oglądamy kontynuacje, kolejne sezony seriali, o których wcześniej pisaliśmy, ale udało nam się wyłowić również kilka nowości.

Od nich może zacznę:

Hostages/Zakładnicy

To serial, który mnie chyba najbardziej zaskoczył. Dlaczego?O tym za moment. Najpierw trochę o fabule.

Ellen Sanders jest świetnym chirurgiem, który zostaje wybrany do zoperowania prezydenta Stanów Zjednoczonych. Spokojne życie Sander zmienia się, gdy jej rodzina zostaje wzięta na zakładników, którzy żądają aby podczas operacji zabiła prezydenta. Na czele grupy porywaczy stoi Ducan Carlisle, który jest agentem FBI.



Serial składa się z 15 odcinków i można spokojnie powiedzieć, że w każdym z nich akcja gwałtownie się zmienia. Kiedy wydaje się już widzowi, że wszytko jest jasne, ma wyrobione zdanie i jasny ogląd sytuacji, scenarzyści zaskakują. Mimo, że momentami może wydawać się, że akcja serialu mogłaby mieć szybsze tempo, to jednak zwroty, zmiany i odkrywanie kolejnych kart całkowicie to rekompensują. Dawno nie byłam aż tyle razy zaskoczona, tym co się wydarzyło, a stwierdzenie "podwójne dno" nabrało w tym serialu całkiem nowego znaczenia. Skrywane tajemnice, sekrety z przeszłości, ukrywane podwójne życie, powiązania i koligacje - wszystko to tak naprawdę jest motorem napędowym dla akcji tego serialu. Nic nie jest takim, jak się wcześniej wydawało, a każdy z bohaterów gra zupełnie inną rolę, niż mogłoby się wydawać. Do tego całkiem nieźle pokazano zakulisowe gierki w Białym Domu, pracę FBI, czyli "jak to się robi w Ameryce". Może sam wątek rodziny Sanders, ich problemów, skrywanych sekretów i cierpiących na nich relacji był jak dla mnie troszkę naciągany to jednak całość oceniam na 8/10




Kolejna nowość, którą oglądałam to serial The Following 

"Joe Caroll jest byłym wykładowcą literatury, skazanym za zamordowanie kilkunastu swoich studentek. Gdy udaje mu się uciec z więzienia, do śledztwa zostaje wezwany były agent FBI Ryan Hardy, któremu udało się ująć sprawcę za przed laty. Jako ekspert i autor książki o seryjnym mordercy, Hardy udaje się do Wirginii, gdzie mieszka Sarah Fuller, jedyna z ofiar, którą Ryanowi udało się wyrwać z rąk oprawcy. Jedną z przesłuchiwanych osób jest także była żona Carolla, Claire, którą łączy wspólna przeszłość z Hardym. Wkrótce wychodzi na jaw, że przy ucieczce zabójca nie działał sam. Czas spędzony za kratkami wykorzystał na zbudowanie siatki naśladowców i fanatyków, gotowych kontynuować dzieło mistrza. Gdy znika Sarah, elementy układanki zostają połączone w całość: dziewczyna jest metaforą niedokończonego dzieła Edgara Alana Poego, którego twórczość stała się motywem zbrodni Carolla." (za canalplus.pl)



To serial na wskroś amerykański, bo tylko w tym kraju historia taka jak ta mogła się wydarzyć. Fenomenem dla mnie podczas oglądania tego serialu, a nawet do teraz, bo ilekroć wracam pamięcią do czasu spędzonego z tym serialem, to ciągle pojawia się to pytanie-jak to w ogóle możliwe, że udało się skazanemu za morderstwo uknuć taki spisek, zebrać tylu fanatyków-zabójców działających ślepo i bez żadnych skrupułów. Kilkakrotnie podczas oglądania tego mrocznego serialu wydawało mi się, że już dość, teraz w końcu powinno byc dobrze, wyczerpaliście wszystkie możliwości, to jednak okazywało się, że może być jeszcze mroczniej, bezwzględniej, a krąg wokół byłego agenta FBI zaciskać się będzie jeszcze bardziej.
Obejrzałam, chociaż jak dla mnie to zdecydowanie zbyt ciężki temat, sama fabuła dość męcząca i mroczna.
Jestem ciekawa jak scenarzyści wybrnęli w drugim sezonie-czy obejrzę?Jeszcze nie wiem. Na razie moja ocena to 6/10



W całkiem innym klimacie od wspomnianych powyżej jest serial Upstairs Downstairs/ schodami w górę, schodami w dół (sezon 2.). Troszkę przypomina on uwielbiany przeze mnie Downton Abbey (recenzja tutaj), ale tym razem poznajemy życie dwóch brytyjskich warstw społecznych mieszkających w Londynie. Akcja drugiego sezonu rozgrywa się w przededniu drugiej wojny światowej. 

"Rok 1936. Sir Hallam Holland i jego młoda żona, Lady Agnes, postanawiają zamieszkać w luksusowej kamienicy na 165 Eaton Place - dawnym domu rodziny Bellamy, niezamieszkałym od kilku lat. Rose Buck, która przez długie lata pracowała jako pokojówka w tym domu, pomaga w znalezieniu odpowiedniego personelu oraz sama zostaje ich gospodynią. Wspólnie próbują przywrócić miejscu jego świetność i blask." (za Filmweb).

Nie oglądałam pierwszego sezonu, który podobno jest lepszy i chociażby dla konfrontacji spróbuję obejrzeć, bo jednak jestem trochę rozczarowana.





To co mi się podobało, to świat wielkiej polityki widzianej oczami Anglików, dość zbieżny z tym, co my wiemy o nich ;), przygotowania do wojny i zakulisowe spotkania polityków - ciekawy dodatek do wątków obyczajowych. Te z kolei pokazują obraz Wielkiej Brytanii u progu pewnych zmian społecznych - kwestie homoseksualizmu wśród kobiet, udział arystokracji w reklamach, czy kontrole życia służących, mające na celu polepszenie ich losu. Sama fabuła pozostawia jednak wiele do życzenia, akcja toczy się dość opieszale, momentami jest wręcz nudno, a postacie zarówno arystokratów jak i służących są mało charakterystyczne i dość nijakie.

Moja ocena - w oczekiwaniu na kolejny sezon Downton Abbey - 5/10


Wśród seriali wcześniej znanych i oglądanych bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ostatni sezon Homeland - pomysł na zakończenie bardzo dobry, może ciut z niedosytem nad rozwiązaniem sprawy Brody'ego, ale jednak zaskakująco. Wcześniej oglądałam poprzednie sezony raczej bez entuzjazmu i ciężko mi było zrozumieć zachwyty, to tym razem do nich dołączyłam.

White Collar - jak idea chwyci, to łatwo nie puści, kolejny sezon z kolejną intrygą przeciskającą się przez kolejne odcinki, szukanie skarbu niczym w Skarbie narodów wymieszane z bieżącymi zadaniami wydziału Białych Kołnierzyków. Tym razem głównym wątkiem są pobudzający wyobraźnię Amerykanów Masoni i ich tajemnice.

W drapieżnym świecie prawników liczy się przede wszystkim spryt, a postacie z Suits aż promieniują inteligencją - jeden z nielicznych seriali o prawnikach, jeśli nie jedyny, bez rozpraw na ekranie, wystarczy nam to co się dzieje w samej firmie, żeby się dobrze bawić.

Podobno Mentalista bez Red Johna to podobno nie ten Mentalista, ale najnowszy sezon, z Patrickiem Jane'm (i nie tylko) pracujący  już nie w CBI, ale FBI potrafi dostarczyć tej miłej nieskrępowanej rozrywki, jaką odczuwamy oglądając go pijącego kolejną filiżankę herbaty. Jednak myślę, ze na tym sezonie producenci powinni skończyć, zwłaszcza, że sprawa red Johna została już wyjaśniona, a sprawy, nad którymi główni bohaterowie pracują staja się jednak przewidywane ;)

Elementary po postrzeleniu Detektywa Bella, Sherlock w końcu odkrywa, że jest więcej osób, na których mu zależy, a grono znających jego tajemnicę dotyczącą narkotyków powiększa się. Nikt nie jest idealny, nawet jak jest wyjątkowy.

Skoro już wspominamy najsłynniejszego detektywa, nowy mini sezon Sherlocka pokazuje nam, że nic nie jest takie jakim się mogło wydawać. I niestety jak zawsze biedny Watson tego doświadcza. Aczkolwiek sceny, w których gra bez najsłynniejszego, pokazują, że wcale nie musi być marnym dodatkiem do uśmiechu Kota z Cheshire na twarzy Cumberbatcha. Uśmiecha się również Moriarty...

The good wife - czyli serial jak dobre wino - im starszy tym lepszy. Tym razem zobaczymy jak Alicia i Carry radzą sobie we własnej kancelarii oraz jak z tym poradzi sobie Will i Diane. Tu dla odmiany od Suits duża część akcji dzieje się na salach sądowych, bo dla mnie akurat jest interesujące, bo w niczym nie przypomina polskiego wymiaru sprawiedliwości i rozpraw z protokolantkami, których tempo pracy pozostawia wiele do życzenia ;)






czwartek, 6 lutego 2014

Arturo Pérez-Reverte - Ostania bitwa templariusza

"Czy stary, barokowy kościółek w Sewilli może zabijać? Jeśli nie, to czy haker, który włamał się do osobistego komputera Jana Pawła II, po prostu kłamie? A jeśli tak, to jak Kościół poradzi sobie ze świątynią-terrorystką?

Z Watykanu do Sewilli wyrusza agent specjalny w sutannie, ksiądz Lorenzo Quart. Zanim wyświetli zagadkę tajemniczych śmierci, pozna jedno z najcudowniejszych miast świata, pozna jego niezwykły folklor uliczny, pozna kilka fascynujących kobiet, wreszcie pozna smak dylematów, przed którymi stoi współczesne chrześcijaństwo na przełomie tysiącleci. Kolejny inteligentny thriller hiszpańskiego mistrza, jak zwykle z wielką sztuką w tle."






Autor mi nieznany, książka polecona przez Panią Bibliotekarkę okazała się strzałem w 10. Mimo, że spodziewałam się tak lubionego przeze mnie thrillera z "wątkami Rzymskimi", intrygami kościelnymi itp. dostałam książkę od której ciężko mi było się oderwać, bo okazała się zupełnie inna niż powieści, które do tej pory czytałam.
Sam spisek, wokół którego według moich oczekiwań miała toczyć się akcja, okazał się tak naprawdę wątkiem pobocznym, niejako drugoplanowym. A tajemnice, o których rozwikłanie został poproszony ksiądz Quart wielokrotnie zmienią nurt opowieści. Oczywiście, jak nietrudno się domyśleć, ich rozwiązanie będzie zaskakujące, ale takie troszkę z przymrużeniem oka. 

Książka jest przede wszystkim cudowną opowieścią o malowniczej i frapującej Sewilli i tak naprawdę to miasto jest głównym bohaterem powieści. Aż po lekturze ma się ochotę poszukać biletów lotniczych, żeby choć przez chwilę pochodzić wąskimi uliczkami miasta. Myślę, że dla tych, który byli kiedykolwiek w tym mieście lektura będzie maiła zupełnie inny wymiar, raczej wspomnieniowy i nostalgiczny. Dla mnie miała zdecydowanie zachęcający i reklamujący ;)
Autor z dużą drobiazgowością kreśli czytelnikowi całą plejadę bohaterów drugoplanowych. Z jednak strony to barwne i niespotykana, z drugiej niestety dla mnie taka ogromna dbałość o szczegóły w przypadku tego typu bohaterów była trochę męcząca i momentami przypominała opisy przyrody podczas lektury "Nad Niemnem", albo się je lubi, albo nie - ja fanką nie jestem.

To, co najciekawsze dla mnie to postać przystojnego księdza - Lorenzo Quart, który jako sekretny wysłannik rzymskiej kurii prowadzi nas nie tylko przez kolejne etapy poszukiwania prawdy i winnych w zleconym mu zadaniu, ale również poprzez swoje zachowanie, pokusy, które napotyka i przemyślenia dotyczące jego życia skłania do wielu refleksji. Nie wszystko jest takie jakim się wydaje. James Bond w stroju katolickiego księdza nie jest takim pospolitym bohaterem, jakiego spotykamy w wielu thrillerach - to postać nieidealna, ze swoimi słabościami, ułomnościami i tajemnicami, które ciekawią najbardziej.
To, co mi się nie podobało to obraz polskiego Kościoła, księży pracujących w Watykanie, jako skostniałych w poglądach, niesympatycznych fanów Świętej Inkwizycji. Ciekawe skąd autor znal taki ich obraz i czy dużo wspólnego ma on z rzeczywistością.


Moja ocena 7,5/10

poniedziałek, 3 lutego 2014

Sergiej Łukjanienko - Nocny Patrol + Straż nocna

Do czasów kiedy kraje Układu Warszawskiego przodowały w literaturze sci-fi już nie powrócimy, światowego kina rodem z Hollywood nie obalimy. Ale nie znaczy to, że od czasu do czasu pojawią nam się perełki.

Statystyki nawet na nas wymuszają powstawanie nowych arcydzieł, choćby jednego na 50 mln mieszkańców... a te 50 mln to tylko w Plu*ie... Jeśli sięgniemy dalej na wschód znajdziemy wprost oceany ukrytej pod lodem kreatywności... Zachód fascynuje wschodnia kultura, jej odmienność, tradycje a przede wszystkim ludzie mieszkający w często trudnych warunkach. Fascynacja przejawia się często w produkcjach Hollywoodu, w mniej lub bardziej wyszukanych sensacjach rodem From Russia with Love.

w 1968 roku urodził się człowiek, którego próbowałem określić mianem Rosjanin, ale do jego pochodzenia pasuje bardziej ZSRR niż Rosja: Urodzony w Kazachstanie, ojciec pół Rosjanin, pół Ukrainiec, matka Tatarka... (a to podobno USA nazywane jest tyglem kultur)

Сергей Васильевич Лукьяненко trafił z hitem, który doczekał się ekranizacji - Nocny patrol (film: Straż nocna) może z niezbyt pochwalnymi opiniami, ale boxoffice (za wikipedią) w Rosji przebił oglądalnością Matriksa! Władcę Pierścieni! i Harrego Pottera! 

Film obejrzałem, książkę przeczytałem i... moim zdaniem doskonale się uzupełniają. Oczywiście rozbieżności jest wiele, ale znacznie więcej uzupełnień, w filmie trudno pokazać, że ktoś umysłem wpływa na inne osoby, bez tandetnych efektów specjalnych (i aktor po prostu gapi się na kogoś), a z drugiej strony szalona jazda samochodem raczej ciężko wyjdzie jedynie w formie liter.

Świat w którym żyjemy powstał na bazie kruchego kompromisu pomiędzy siłami zła i siłami dobra. Takie założenie manicheistyczne pozwala kreską rozdzielić przyporządkowanie do jednego lub drugiego obozu... ale każdy z nas zna wampiry, którzy są porządnymi ludźmi, a ich żądza ludzkiej krwi, polowania na żywą ofiarę zaspakajana jest zgodnie z prawem i zezwoleniami wydawanymi przez "Siły światła".
Sergiej pokazuje, że nic nie jest tylko czarne lub białe, a Timur Bekmambetow (reżyser Straży Nocnej) doda jeszcze, że mimo ogromnych starań, nasze czyny będą miały wpływ na naszą przyszłość i kilkunastoletni Jegor wybierze siły Ciemności jako te pozbawione fałszu i hipokryzji...

sama książka - 7, sam film -7. Polecam razem i dam łącznie 8,5 .

a i muszę dodać: do nocnej straży należą siły światła pilnujące sił ciemności w nocy... a z dzienną odwrotnie (nie wiem czemu, ale od lektury+filmu już zawsze panowie w dresach i z bmw będą mi się kojarzyli z Dzienną strażą...
http://lukianenko.ru/

niedziela, 2 lutego 2014

Martin Abram - Quo Vadis. Trzecie tysiąclecie

Weź smutną piosenkę i uczyń ją lepszą (Take a sad song and make it better - Beatles)

albo weźmy starą opowieść historyczną i umieśćmy ją w kategori sci-fi.

Najpierw zaplanujmy sobie świat, w którym można by było umieścić podstawowe elementy antycznego świata. Po pierwsze, musi być jedno imperium - ok, zrobione, po drugie centralny ośrodek władzy skupiający na sobie "śmietankę" znanego świata - zrobione, a potem jeszcze okraśmy pikanterią i totalną rozwiązłościa seksualną - to też już załatwione, po czwarte system represji religijnych...
Reszta to już drobne szczegóły. Tak jak dla autora szczegółami są kompleksowe zależności ekonomiczne, i inercja tłumu, który raz skosztowawszy wolności nie pozwoli sobie narzucić więzów, w jakiejkolwiek postaci (aczkolwiek, niektóre argumenty autora przemawiające za ruchem zmian mogłyby niestety się sprawdzić)  Najbardziej rozczarowujący dla mnie, posiadającego niejakie ekonomiczne wykształcenie był sposób jednoczenia tego przyszłego świata, ale papier jest cierpliwy.

Pomysły autora szokują, z niektórymi można się nie zgadzać. Można wskazywać duże uproszczenia, skróty i wyciąganie mylnych wniosków z mechanizmów socjalnych, ale nie można powiedzieć, że brakuje w tych pomysłach kreatywności... Dla przykładu, załóżmy sytuację, w której jedna globalna gospodarka przeżywa kryzys i nie pomagają jej miliony reklam nawet w parkach i rezerwatach przyrody, aż pewien człowiek ma genialny pomysł, by ją pobudzić, wcielając w życie przepisy prawne, zmuszające dzieci do rozpoczęcia życia na własną rękę. I mamy koło zamachowe dla gospodarki, od kredytów na domy dla młodych, a kończąc na usługach psychologów dla nieradzących sobie ze swoim życiem...

W Quo vadis mamy historię miłosną. W powieści opisana jest biedna represjonowana chrześcijanka, żyjąca w świecie, w którym przestępstwem jest publiczne przeżegnanie się, i dla której zakochany mężczyzna jest w stanie poruszyć świat i zmienić siebie... W Quo Vadis trzecie tysiąclecie też to tak wygląda.

Powieść czyta się łatwo i przyjemnie, osobiście musiałem sobie robić przerwy, żeby co niektóre frywolne fantazje zaakceptować. Książka wciąga i to wydaje mi się, że lepiej niż nasz polski pierwowzór.
7,5/10