niedziela, 29 stycznia 2012

Nasze ulubione seriale - zabawa:)

Zostałam zaproszona do tej sympatycznej zabawy przez Bigosową z blogu Bigos Kulturalny.

ZASADY ZABAWY:
1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.

Moje typy:

Może będę monotematyczna, ale numer jeden to zdecydowanie Sherlock w wydaniu modern-jestem zdecydowanie SHERLOCKED od pierwszego odcinka. Wciągający, intrygujący, frapujący, zabawny, inteligentny i  zabawny-więcej nie trzeba.



Jeżeli chodzi o seriale historyczne to zdecydowanie Downton Abbey - powiem tak mimo, iz serial jest typowo obyczajowy wciągnął nawet mojego męża, który raczej za takim klimatem filmow nie przepada. Do tego te kostiumy, atomosfera...ja jestem zauroczona i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.



Kolejny mój typ to  Rodzina Borgiów - mimo, że sięgnęłam po ten serial zdecydowanie sceptycznie do niego nastawiona-raczej nie lubię takich pozycji, którymi się wszyscy nimi zachwycają, to okazał się wart zachwytów nad nim. wierne tło historyczne, niesamowite odzwierciedlanie realiów poprzez wnętrza i ubiory, wciągajaca akcja, pełna intryg i niespodziewanych zwrotów.



Jeżeli chodzi o seriale kryminalne to zdecydowanie typ nr 1, odkryty niedawno serial BBC Luther, o którym niedawo pisałam. Główny aktor dostał ostanio Grammy za swoją role w tej produkcji, co nie ukrywam bardzo mnie ucieszyło.



No i na koniec muszę wspomnieć o serialu, który mogę określic jako mój pierwszy dorosły serial, oglądany zawsze w czwartki o 22,  który pozwalał zobaczyć inny  świat. Odtąd każdy prawniczy serial będę porównywać do tego właśnie-mowa oczywiście o Ally McBeal. Soundtrack to tego serialu do tej pory wożę ze sobą w aucie i często do niego wracam. Ten zachwyt nad tym serialem, tak innym i nowoczesnym jak na tamte czasy towarzyszy mi do dziś, teraz już jako bardzo mile sentymentalne wspomnienie.

Do zabawy zapraszam:

Anię 

Kasię 

Martę

środa, 25 stycznia 2012

William Horwood - Skrytoświat, wiosna

Niestety ostatni wpis nastawił mnie nieco negatywnie do opisywania kolejnej pozycji. Ocenię ją już teraz, mimo, że nadal ją czytam.

Zaczynamy od oceny 6/10 (zakładam, że dotrwam do końca)

i na dzień dobry minus jeden za nieuzasadnione odcinanie kuponów: "(...) mistrza fantasy, którego książki wydane w ponad 1,5 milionie egzemplarzy weszły do kanonu gatunku"

drugi minus za zachwalanie (żeby była duża sprzedaż) cyklu przed jego ukończeniem - cztery tomy, z czego dwa ostatnie mają dopiero powstać, a nie wiem czy tom drugi został wydany na tzw. Zachodzie) - nielicznym udaje się sprzedawać od tak całą serię przed jej napisaniem (jak chociażby Rowling)

trzeci minus za zachowanie standardowego tricku tzw. bestsellerów - pierwsze 2/3 książki nic się nie dzieje, a zaczyna się dziać pod koniec tylko dlatego, żeby kupić kolejny tom.

Nie wiem czy mnie pamięć nie zwodzi, ale czy Horwood nie jest autorem cyklu o czym szumią wierzby ? Jeśli tak, to na Boga niech mu ktoś powie, żeby ją kontynuował zamiast brać się za fantasy.

Jedyny plus jest taki, że czyta się szybko i gładko. Lekkie pióro.

4/10

[caption id="" align="alignright" width="96" caption="William Horwood - Skrytoświat, Wiosna"]William Horwood - Skrytoświat, Wiosna[/caption]

Piotr Zwierzchowski - Sendilkelm

Czasami zastanawiam się, co skłania autorów różnej maści do pisania 400 stron wokół jednego dobrego pomysłu (którego opisanie zajmie max 50).

Główny bohater wyrusza w świat (nikt nie wie po co, ale musi dojść do tych 50-u stron) w towarzystwie drużyny (mag, olbrzym, kobieta, potem jakiś "orientalny" książę i odrodzony bóg), ma przyjaciela (większego maga), który poznaje Panią Śmierć,  kilku bogów i bogów bogów oraz bogów spoza lokalnego panteonu, których musi zabić główny bohater.

Na koniec szlachtuje przybyłych obcych bogów, pojawia się ojciec, który ma swój własny inny świat.

Zapomniałem dodać, że główny bohater jest głównym generałem sił pewnego królestwa.

I już. Więcej  nie ma co dodawać. Może tylko warto wspomnieć, że autor zastrzegł sobie, że może mieć kolejny pomysł na 50 stron z opisem dodatkowych czterystu w kolejnym tomie.

Cóż - przeczytałem, więc za samo to już powinienem dać 6 punktów. Minus jeden za brak pomysłu na początek. Minus także za brak pomysłu na koniec. Minus jeden za wyświechtaną formułę. Zastanawiałem się nad bohaterami, nie są zbyt wielowymiarowi, tak naprawdę wymiar mają jeden, są prości jak oś x, ale z drugiej strony autor mocno próbował ich jakoś zaakcentować (przez np. sposób mowy olbrzyma) więc łaskawie za bohaterów dam Zero, a i Plus jeden za boga bogów i jego czerwony samochód (nieliczne oryginalne koncepty).

4/10

[caption id="" align="alignright" width="100" caption="Sendilkelm Piotr Zwierzchowski"]Sendilkelm Piotr Zwierzchowski[/caption]

Gail Carriger - Bezduszna

Dziś chciałbym napisać kilka słów o pozycji która mnie pozytywnie zaskoczyła...

Zwykle oglądam (albo obwąchiwuję) książkę, zanim się za nią wezmę. Spojrzałem na podtytuł i powoli moja niechęć zaczęła narastać. Dodatkowo, ktoś mi zasugerował, że to jest typowo babska pozycja (nie obrażając nikogo). Po czym przeczytałem krótką notkę o autorze i to mnie przestawiło na nieco inny sposób postrzegania tej pozycji (co później się okazało - również zawartego w niej subtelnego humoru).

Nie ukrywam, że jeszcze kilka razy miałem ochotę odłożyć książkę i jak najszybciej zapomnieć (ale tylko na początku).

Najpierw zacząłem czytać nasze polskie sformułowania, które wydały się nietrafionym tłumaczeniem angielskich terminów, których jednak tak naprawdę nijak się dobrze nie da sie dobrze przetłumaczyć.

Potem okazało się, że to książka o wampirach i wilkołakach (a biorąc pod uwagę internetowy trend do bojkotowania lektur zawierających te dwa stworzenia w jednej książce...)

Wreszcie dotarłem do archaizmów językowych (całe szczęście, że urodziłem się w roku 197X i znam jeszcze nieco język naszych dziadków), które z początku raziły, ale w efekcie budowały nastrój ówczesnej Europy/Anglii.

Następnie było już tylko (i coraz) lepiej. Okazało się, że można napisać ciekawie o wampirach i wilkołakach i jeszcze zaskoczyć czytelnika czymś innym (choć nie nowym, to i tak zaskakuje fakt zaskoczenia). Oprócz tego czegoś innego, pojawiła się też w całej historii (w najlepszym momencie) królowa Anglii (w najlepszym bo na koniec - wszak królowa wie kiedy się zjawiać) Co przy zagmatwanym zakończeniu (aczkolwiek bardzo miłym  zagmatwaniu) sprawiło, że uśmiech pozostawał aż do ostatniej strony.

Nie napiszę, że były w tej książce elementy mrożące krew w żyłach, zapierające dech w piersi, wzruszały do łez, czy tez erotyczne. Najwłaściwszym sformułowaniem, które cisnęło mi się na usta od połowy książki było "pocieszna". Dobra relaksująca treść nie wywołująca spazmów śmiechu, ale trwały uśmiech i miłe wspomnienia.

8/10

[caption id="" align="alignright" width="97" caption="Gail Carriger - Bezduszna"]Gail Carriger - Bezduszna [/caption]

wtorek, 24 stycznia 2012

Katarzyna Leżeńska, Kamień w sercu

Czytałam już kilka powieści tej autroki i zawsze mi się one podobały głównie dlatego, że mimo, iż to raczej "babska lektura", to jednak nie taka typowa, szablonowa, a problemy, które opisuje autorka moga być problemami każdego z nas. Tak też jest w przypadku "Kamienia w sercu". Z opisu na okładce, czy Onetowej Czytelni wydawać by się mogło, że przeczytamy historię, którą kazdy z nas już słyszał, oto ona i on spotykają się po latach na zjeździe absolwentów, odnajdują się na nowo i żyją długo i szczęśliwie:

"Co jeszcze może przytrafić się facetowi przed czterdziestką, który właśnie rozwodzi się z żoną domagającą się specjalnych alimentów dla... swoich kotów?

Czy coś jeszcze czeka dziewczynę w gorszej połowie trzydziestki, która pogodziła się już z kłamstwami byłego męża i z samotnym macierzyństwem? Zjazd absolwentów liceum zmieni w życiu Daszy i Marcina więcej, niżby się spodziewali. Odnaleziona na nowo miłość da im nie tylko nadzieję na szczęście, ale także siłę, by wspólnie walczyć z czymś znacznie trudniejszym niż zawiść "życzliwych": ciężką chorobą Poli, córki Daszy. I by zaakceptować to, czego zmienić się nie da. Dramatyzm wydarzeń, a także starannie odtworzone realia, celne obserwacje obyczajowe, znakomicie nakreślone sylwetki bohaterów sprawiają, że Kamień w sercu to poruszająca, choć niepozbawiona humoru opowieść o spóźnionej miłości, o sile potrzebnej, by odeprzeć nieoczekiwane ciosy, a przede wszystkim o odwadze, by kochać." (za czytelnia.onet.pl)

 

Jednak już po kilku rozdziałach okazuje się, że to co miało być oczywistym wcale takie nie jest, a odnaleziona miłość spotyka się z rzeczywistością, w ktorej niekiedy trzeba walczyć o siebie, własne uczucia, czy nawet terytorium. A sama miłość krąży gdzieś pomiedzy tymi sprawami dnia powszedniego, chorobą, konfliktami, ojcem, ojczymem czy przyrodnią siostrą lub nową żoną ojca. To historia miłości trudnej, którą dzieli nie tylko odległość USA-Polska, ale również miłość, która stara się przetrwać w ogromnych trudnościach i przeciwnościach losu oraz we własnym egoiźmie-czy naprawde muszę? . Jest to także miłość, ktora daje nadzieję,  zmienia ludzi zwyczajnych w niezwyczajnych.

Dwuosobowa narracja-kobiety i mężczyzny czyni tę powieść zarówno dodatkowo atrakcyjniejszą, jak i przyspiesza akcję. Jednocześnie udało się autorce uniknąć taniego sentymentalizmu, czy ckliwości charakterystycznej dla takich książek. Dodatkowo autorka nie boi się poruszać problemów trudnych jak sytuacja niepełnosprawnych w Polsce. Ogromny podziw.

 

Gorąco polecam

Moja ocena 8,5/10

niedziela, 15 stycznia 2012

Luther-sezon I i II

To kolejny z seriali produkcji BBC poleconych nam przez znajomą. Cytując za Filmwebem:

"Luther to ciężki psychologiczny kryminał, w którym Idris Elba wciela się w postać policjanta zmagającego się z własnymi demonami. Nierzadko staje się przez to groźniejszy od samych przestępców, których ściga. To 60 minut wciągającej, wartkiej akcji, gdzie wraz z głównym bohaterem wdajemy się w psychologiczny romans z obsesyjnymi mordercami."

 

i rzeczywiście nie jest to seria lekka i łatwa, nie da się kilku odcinków obejrzec po kolei, a jednak wciąga tak bardzo, że żal, że nie ma jeszcze 3. sezonu.

Główny bohater jest niewątpliwie jednym z najbardziej skomplikowanych postaci w serialach kryminalnych, które dotychczas oglądałam-nie jest to typowy amerykański glina, ktory wpada do pomieszczenia, dużo krzyczy, strzela, rzuci żartem i sprawa rozwiązana. Niesamowicie inteligentny, potrafiacy wytropić każdego przestępcę, znaleźć sposób na trafienie do niego, czy też, zacząć szukać śladów tam, gdzie wydawałoby się, że się nic nie znajdzie, a sprawa z góry skazana jest na niepowodzenie, powoduje, że z widz powinien go podziwiać. Jednak Idris Elba wcielił się w  postać wielopłaszczyznową, niejednoznaczną a tym samym bardzo frapująca, bo oprócz tego, ze ten niezwykle inteligentny detektyw doskonale radzi sobie w pracy to zupełnie nie radzi sobie w kontaktach z innymi ludźmi, nie tylko w sferze zawodowej - wydaje się, że żadana z jego międzyludzkich znajomości nie jest prosta, czy poukładana, a sam główny bohater nie może być po obejrzanych 2 sezonach oceniony w sposób jednoznaczny. Do tego pwne jego zachowanie, służące zdawaćby się mogło słusznym celom są niejednoznaczne morlanie lub po prostu zaskakujące patrząc na to, że powinniśmy go widzieć jako dającego przykład przełożonego dla swch pracowników policjanta.

Polecam

Moja ocena 8/10

czwartek, 5 stycznia 2012

Tym razem współcześnie - Sherlock Serial BBC

Nie jestem szczególną fanką tej postaci oraz jego przygód, więc ze sporym dystansem podchodziłam do tego 3-odcinkowego serialu produkcji BBC. I muszę przyznać, że tym razem rozczarowanie było wyjątkowo przyjemne :) Każde łótorej godziny spędzone przy kolejnych odcinkach to wyjątkowa przyjemność dla fanów kryminałów.

Tym razem mamy do czynienia ze współczesną wizją klasyki, a akcja dzieje się obecnie w  Londynie. Co zachwyca - zdecydowanie wartka akcja, mnóstwo zwrotów, zaskakujące pointy i uroczy sarkazm głównego bohatera, który poraża wręcz swoją inteligencją i umiejętnościami dedukcji. Do tego świetny montaż i zdjęcia podreślajace to, co najwazniejsze-stop kaltki, wiele perspektyw,  treści smsów, które pojawiają sie na ekranie głównym. Wszytko to sprawia, że wydawałoby się zgrany już temat pokazany jest w sposób wyjątkowo nowatorski i zaskakujący.  A jednocześnie same wątki kryminalne pozostają jednak w tym Sherlokowskich duchu, dzięki czemu mamy dla lubiących kryminały doskonałe zagadki, intrygi i śledztwa, bez tej całej komercyjnej i brutalnej gangsterskiej rzeczywistości z amerykańskich filmów.

Gorąco polecam-moja ocena 10/10

Małgorzata Gutowska - Cukiernia pod Amorem cz. III Hryciowie

Żeby w końcu dowiedzieć się, jak kończy się ta rodzinna saga zakupiłam wszytkie tomy i w półtora dnia przeczytałam ostatni tom, który muszę przyznac w porównaniu do poprzedniego ciut mnie rozczarował.

"Wojenna zawierucha. Dramatyczna podróż po okupowanej Europie. Trudy życia codziennego w ponurej rzeczywistości PRL-u. Miłość i pasja. Szczęście i cierpienie. Wielkie namiętności i rodzinne intrygi. " za merlin.pl

To krótki opis zapowiadający, czego mozemy się spodziewać w ostanim tomie. I tak w ostaniej części poznajemy wojenne losy Giny i jej kolejnego męża Jana, które w porównaniu do jej wątku rozwiniętego w II tomie tutaj trochę rozczarowują swoja powierzchownością.  Autorka dość dokładnie opisuje wojenne życie w okupowanym kraju-zarówno w mieście jak i na wsi. Podczas lektury tej cześci poznamy bliżej życie Celiny, jej nieszczęśliwej i utraconej miłości, oraz jej późniejszego małżeństwa, dowiemy się w jaki sposób Cukiernia pod Amorem vel Aniołem trafiła w ręce Hryciów oraz co się z nią działa w latach powojennych. W części teraźniejszej śledzić możemy dalej losy Igi, jej zakochanego ojca oraz powracającej do zdrowia babci Celiny.  Autorka również nie rozczarowywuje i ujawnia w końcu kim była odnaleziona przez archeologów dziewczyna. Niestety jeżeli - tak jak ja- spodziewacie się rozwiązania wszystkich zagadek na końcu powieści, czeka was jednak niedosyt i trochę jednak rozczarowanie. Nie będę ujawniaś detali, powiem tylko tyle, że ciężko było mi po jej zakończeniu odłożyć książkę na półke, bo jednak miałam nadzieję, że czegośtam niedoczytałam, pominęłam...Może jak producenci zdecydują się na ekranizację powieści wymyslą swoje własne zakończenie.