niedziela, 17 czerwca 2012

Ayad Akhtar - Amerykański Derwisz

Bardzo się ucieszyłam, kiedy dostalam do recenzji ksiązkę pod zagadkowym trochę tytulem "Amerykański Derwisz". Sam tytuł od razu dla mnie zachęcający, bo ostatnio chętnie sięgam po książki z ciut egzotycznej dla mnie tematyki, dzięki którym moge się więcej dowiedzieć o innych kulturach i obyczajach, wszak nie samymu kryminałami żyje czytelnik ;) Do tej pory derwisz kojarzył mi się raczej z tańczącym mężczyzną na wieczorze tureckim, którego mialam okazję oglądać kilka lat temu, ale teraz miał wystąpić jako bohater książki...

Opis wydawniczy:

"Hyat Shah był zafascynowany Miną na długo przed tym, zanim ją poznał. O pięknej i błyskotliwej przyjaciółce jego matki od zawsze opowiadano w domu Shahów legendy. Kiedy chłopak dowiaduje się, że Mina przyjeżdża z Pakistanu, by zamieszkać pod ich dachem, nie posiada się ze szczęścia.
 Jego ojciec pała znacznie mniejszym entuzjazmem. Zerwał ze światem, w którym króluje fundamentalizm, nie bez powodu. I jego obawy okazuję się niestety słuszne. Kiedy Mina zapoznaje chłopca z pięknem i siłą Koranu, Hyat ulega całkowitej transformacji, a siła uczucia pcha go do podjęcia działań, których tragiczne konsekwencje dotkną tych, których kocha najbardziej."


Najbardziej fascynujące dla mnie w tej książce było ukazanie wielu płaszczyzn-problemów muzulmańskiego świata w zderzeniu z wyzwoloną amerykańską rzeczywistoscią. Mamy tutaj więc muzulmaninów, którzy swoja religijność odrzucają, bo nie zapewnila im tego, co oczekiwali. Muzulmanizm, który po prostu przegrywa z białymi kobietami i amerykańską whiskey. Mamy też fanatyzm, który objawia się w anyżydowskim nastawieniu, który to na całe życie unieszczęśliwia glównych bohaterów szukających miłości w przestrzeni pomiędzy islamem a judaizem. Mamy w tym wszystkim młodego chłopca, który odbija się o tych skrajnych zachowań i ciągle szuka w tym wszystkim swojej drogi, nie tylko duchowej. Umilowanie Koranu i pewien ekstremalizm w zachowaniu de facto jak się okazuje rodzą w nim  bunt, kóry obajwia się w konieczności bronienia ukochanej cioci przed tym obcym - zakochanym w niej Żydem. Co w efekcie powoduje, że jego zachowania rozdzielają zakochanych w sobie ludzi. Wydaje się, że wydarzenia opisane w tej książce mogą bazować na doświadczeniach autora - autor Ayad Akhtar to Amerykanin pakistańskiego pochodzenia. Książka podobala mi się rownież dlatego, że pokazuje życie muzułamaninów w Ameryce jakby od podszewki, obnaża wszystkie problemy, bolączki i zakłamamia. Ukazuje tzw. drugie dno, które malo kto z nas zna. Pokazuje również jak trudno jest żyć w świecie, w ktorym ich tradycja nie przystaje już do pędzącej w zawrotnym tempie rzeczywistości, a obyczajowość amerykanska, tak rózna od islamskiej pcha ludzi, nie tylko młodych w zachowania ekstremalne, będąca swoista ucieczką.
Polecam nie tylko czytelnikom zainteresowanym zyciem ludzi innych kultur i religii.
Moja ocena 8/10

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnistwa Sonia Draga.

I jeszcze dla zachęcenia link z zapowiedzią: Zwiastun książki

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Melchior Medard - Carska roszada

Tym razem będzie kryminalnie, ale kryminalnie historycznie, czyli moja kolejna próba zaprzyjaźnienia się z właśnie kryminałem historycznym. Dotychczasowe były raczej nieudane, bo jednak ciężko mi się przekonać to takiego typu pozycji.

Za wydawnictwem Erica:
„Opowieść prawie sensacyjna, momentami romansowa, częściej zagadkowa, niekiedy erotyczna. Koniec XIX wieku, Warszawa. Miasto niespokojne, dopiero co spacyfikowane po kolejnym spisku antycarskim. Miasto wielkich interesów i ekskluzywnych hoteli, ale też dzielnic biedy i zawszonych burdeli. Miasto, w którym ktoś w okrutny sposób morduje kobiety... Estar Pawłowicz Van Houten, tajny urzędnik do zadań specjalnych, przyjeżdża ze stolicy Imperium, by wyjaśnić sprawę zabójstw młodych kobiet. Musiał radzić sobie już z podobnymi wyzwaniami, nie tylko w Rosji. W pracy śledczego wykorzystuje najnowsze zdobycze nauki i techniki. Czasem wywołuje to podziw, a czasem niesmak kolegów z policji. Dopiero w Warszawie Van Houten orientuje się, że sprawa ma drugie, a nawet trzecie dno. Zaczyna się rozgrywka sięgająca szczytów władzy i europejskich dworów monarszych. Szpiedzy, mordercy, zboczeńcy, piękne kobiety, spiski, zabójstwa – oto świat tajnego radcy Estara Pawłowicza.”

Sporą zaletą książki jest niewątpliwie tło opisywanej przez autora, jako zaściankowej, Warszawy XIX w. oraz niemal historyczne opisy i słownictwo przez niego użyte-czytelnik ma wrażenie, ze książka całkowicie wciąga go do czasów, w których toczy się akcja-dla mnie to było momentami spore wyzwanie intelektualne, zwłaszcza jeżeli chodzi o słownictwo, tym bardziej polecam tą książkę wszystkim fanom historii. Wiedza historyczna autora robi spore wrażenie. Do tego sporym bonusem jest umieszczony na końcu książki notatnik głównego bohatera, taka wisienka na torcie. Zaraz po ciekawym zakończeniu-udamy zabieg. Główny bohater-postać nietuzinkowa na tle innych ukazanych w powieści, intrygujący, momentami irytujący, nowoczesny jak na swoje czasy, niekonwencjonalny w swoim zachowaniu, swoim postępowaniem potrafi zaciekawiać czytelnika tak, że momentami nie jest w stanie się oderwać. Jedynym minusem dla mnie były trudności na początku z „wgryzieniem się” w akcję, ale później już akcja sama nie pozwalała za sobą nadążyć. Pomieszanie wątków politycznych oraz kryminalnych wraz z całą paletą barwnych postaci sprawia, że książkę można określić mianem bardzo udanego debiutu Medarda. Bardzo ciekawie dla mnie ukazane zostały techniki kryminalistyczne, porządek śledztwa, rozpoznanie na miejscu zbrodni - w dobie tylu szeroko dostępnych seriali kryminalnych taka ciut archaiczna odmiana okazała się zaskakująco ciekawa.
Moja ocena 8/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Erica

piątek, 8 czerwca 2012

Camilla Läckberg - Ofiara losu

Tym razem nietypowo, najpierw kilka słów o autorce, która ostatnio króluje na naszym blogu:
Camilla Läckberg urodziła się 30 sierpnia 1974 roku w miasteczku Fjällbacka, położonym na zachodnim wybrzeżu Szwecji. Kiedyś była to osada rybacka, obecnie stała się miejscowością turystyczno-urlopową. Już jako mała dziewczynka zajmowała się pisaniem opowiadań kryminalnych. Po studiach autorka przeniosła się do Sztokholmu, gdzie przez kilka lat pracowała jako ekonomistka, dyrektorka marketingu i product manager. Nie przestała jednak myśleć o pisarstwie i w rezultacie rodzina podarowała jej w prezencie gwiazdkowym kurs pisania kryminałów, zorganizowany przez stowarzyszenie pisarzy Ordfront. Właśnie wtedy zaczęła pisać opowiadanie, które przekształciło się w jej debiutancką powieść: "Księżniczka z lodu". Powieści Camilli cieszą się wielkim uznaniem krytyków, a jej popularność stale rośnie. W Szwecji jest jedną z najlepiej sprzedających się autorek. Do 2011 roku sprzedała ponad 5 milionów książek. Zdobyła także nagrodę literacką Folket w 2006 roku, natomiast jesienią 2007 roku spełniły się jej inne marzenia, kiedy na podstawie pierwszych dwóch książek zostały nakręcone filmy. Kryminalne powieści Camilli Läckberg osiągają czołowe miejsca na listach bestsellerów zarówno Szwecji, jak i na całym świecie. Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i również poza Szwecją cieszą się powodzeniem. Ich przewodnimi bohaterami są pisarka Erika Falck i policjant, a z czasem mąż Eriki – Patrik Hedström. Pierwsze cztery książki Lackberg zostały sfilmowane przez szwedzką telewizję, SVT. Wszystkim fanom polecam również stronę autorki:
http://www.camillalackberg.com/
I znów mamy to samo-zawiłą intrygę przeplataną obyczajowymi wątkami z życia głównych bohaterów, wciągająca akcję i zaskakujące zakończenie i wydawałoby się, że może nudzić ta przewidywalność, ale jest inaczej, za każdym razem jednak coś zaskakuje, zadziwia i wciąga tak samo. Dla mnie zawsze będzie to swoisty fenomen tej autorki. Jednak ze wszystkich przeczytanych tomów serii ten podobał mi się chyba najmniej-nie do końca trafił do mnie wątek powiązany z reality show i jego bohaterami-moim zdaniem zbyt rozbudowany i niepotrzebny. No i denerwowało mnie już ciągnące się od kilku tomów permanentne zmęczenie Patrika. Nie rozumiem, dlaczego autorka nie zafundowała mu porządnej podróży poślubnej albo chociaż krótkiego urlopu… Do tego jazda śledczych po całej Szwecji w poszukiwaniu seryjnego mordercy też była ciut mecząca i naciągana.

Tym niemniej ocena to 6,5/10

Notka wydawnicza: „Policja w Tanumshede bada wypadek samochodowy. To, co wygląda na tragiczne zdarzenie bez śladów niecnych intencji, okazuje się czymś całkowicie innym. Kiedy dochodzi do kolejnego, równie tajemniczego zdarzenia, pojawia się hipoteza - a jeśli ofiary obu wypadków zamordowano? Policja w Tanumshede ma pełne ręce roboty, tym bardziej, że w mieście kręcony jest telewizyjny reality show. Obecność kamer podsyca konflikt między „gwiazdami” i miejscową społecznością. Czy zabójca kryje się w małej grupie głodnych mediów ludzi współpracujących z programem? Patrik Hedström ma problem z tą sprawą. Jednocześnie zajęty jest przygotowaniami do zbliżającego się ślubu z Ericą. Czas i wysiłek poświęcony na planowanie tego wydarzenia przeradza się we frustrację i stres. Napięcie jest tym większe, że u Patrika i Eriki mieszka jej siostra Anna z dziećmi. Niełatwo jest poradzić sobie z drobnymi kompromisami codziennego życia i ściganiem zabójcy, co widać szczególnie wyraźnie, kiedy Erica zaczyna podejrzewać, że Anna interesuje się całkowicie nieoczekiwanie jedną z osób z kręgu jej przyjaciół...”

Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Po pierwszej części nie spodziewałam się, że druga może być jeszcze lepsza, I to aż tak bardzo. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne książki tego autora. Wreszcie porządne kryminały w polskiej rzeczywistości, dobre skonstruowane, niejednoznaczne, wielopłaszczyznowe, czasem boleśnie realistyczne, ale z dobrym smakiem. Ciągle jestem pod wrażeniem. Bo autorowi udało się zachwycić czytelnika historią, która pozornie wydawałaby się „bez szału”, bohaterm, który ciągle nie zachwyca, historią i wątkiem stosunków polsko-żydowskich, którego większość w tym kraju ma trochę przesyt, miastem znanym niektórym przede wszystkim z wątków kryminałów Ojca Mateusza, a nie pojawiającymi w książce „porządnymi morderstwami”. Sandomierza widzianego przez pryzmat Ojca Mateusza nie znam, ale po lekturze niewątpliwie nabrałam ochoty na jego poznanie.
Mamy tu wszystko to, co zachwyciło w pierwszej części, do tego jak dla mnie dużo bardziej podkręcone-dokręcone, oderwać się nie sposób. Intryga wciąga, zakręca, zaskakuje, zadziwia, dotyka prawd i historii trudnych. Do tego Szacki ciągle pozostaje tm samym Szackim – zawsze w garniturze, jakby schludną powierzchownością chciał przykryć nieuporządkowane wnętrze i niepoukładane życie. Do tego za pośrednictwem Szackiego autor zgrabnie komentuje to co się wokół dzieje-zarówno jeżeli chodzi o politykę jak i kulturę (i całkowicie się zgadzam, że Osiecka w wykonaniu Nosowskiej to duże nieporozumienie ;). Mądre, niestereotypowe, dostaje się wszystkim po równo od wnikliwego obserwatora życia i rzeczywistości.

Moja ocena 9,5/10

Za wydawnictwem WAB: „Jest wiosna 2009 roku, prokurator nie pracuje już w Warszawie, pożegnał się z przeszłością i karierą, by przenieść się do Sandomierza. Tu zaczyna „nowe wspaniałe życie", ale dość szybko spotyka go rozczarowanie. W obcej i nieprzyjaznej rzeczywistości rozgoryczony Szacki prowadzi śledztwo w sprawie dziwacznego morderstwa, którego ofiara to sandomierska działaczka społeczna, kobieta szanowana i ceniona, o nieskazitelnej reputacji. Dochodzenie napotyka piętrzące się przeszkody i ścianę milczenia, a jednocześnie towarzyszy mu gorączka medialna. Ważnym kontekstem staje się bolesny splot relacji polsko-żydowskich oraz historia, która wydarzyła się przeszło sześćdziesiąt lat wcześniej... Prokurator Teodor Szacki nie był człowiekiem wierzącym. Nie wierzył w Boga, przeznaczenie, miłość od pierwszego wejrzenia, seks na pożegnanie, promocje, mechaników samochodowych oraz istnienie rzeczy dobrych i tanich. Przede wszystkim jednak nie wierzył, że utknął na dobre w tej pieprzonej, przereklamowanej dziurze. Nie wierzył, że z gwiazdy stołecznej prokuratury stał się popychadłem w powiatowym miasteczku. Nie wierzył, że jego rodzina to odległa przeszłość, a jedyne, co dostał w zamian, to nudne fizjologiczne romanse i związek, który dawno przestał się mieścić na skali „niemożliwych i niespełnialnych". Nie wierzył, że to właśnie jemu trafiło się śledztwo, z którego powodu albo pójdzie do piachu, albo będzie musiał emigrować na Vanuatu. No i nie wierzył, że są miejsca, w których nie myje się codziennie ekspresu do kawy. Ze wstrętem odsunął od siebie filiżankę, wstał, nie odpowiedział na małomiasteczkowo szczere „do widzenia" barmanki i wyszedł na zalany słońcem rynek. Autor o swoim bohaterze”

środa, 6 czerwca 2012

Jarosław Kret - Mój Egipt

Za lubimyczytać.pl: "Kolejna po bestsellerowych „Moich Indiach” książka Jarka Kreta - dziennikarza, podróżnika, prezentera pogody. To obraz bardzo osobisty, budowany na wielokrotnych wizytach w tym kraju. Najpierw na rocznym stypendium studenckim, potem podczas licznych - dłuższych lub krótszych pobytów. Autor przemierzając kraj wzdłuż i wszerz poznawał go coraz głębiej i czuł się coraz bardziej związany i zauroczony. Wszystko to opisał i bogato zilustrował zdjęciami. Na końcu książki autor dołączył garść przepisów kulinarnych" i miało być tak dobrze, bo fajne zdjęcia, pomysł, okładka,przepisy i zachwyty recenzentów... mnie nie zachwyciło, przeczytałam, czy raczej wymęczyłam się przez 50 stron, a później odpuściłam, bo szkoda mi czasu na książki, które w żaden sposób nie są w stanie mnie zainteresować.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Camilla Läckberg – Kamieniarz

Jakoś mnie ciągnie do jej książek, mimo, ze zdroworozsądkowo pewne racje mogę przyznać jej przeciwnikom, że schematyczna, przewidywalna itp. Jednak mimo, że to kolejny tom, po który sięgnęłam, ciągle nie czuję przesytu. Za Wydawnictwem: „Październikowy poranek we Fjällbace. Rybak Frans Bengtsson wypłynął łódką, aby opróżnić więcierze, które zastawił na homary. Przy ostatnim z nich coś się mocno zacina, Frans przeczuwa, że nie będzie to zwykły połów, nie myli się, w siatce więcierza tkwi ciało dziewczynki... Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu policji w Tanumshede mają do rozwikłania kolejną skomplikowaną zagadkę. Podczas sekcji zwłok w płucach dziecka wykryto słodką wodę i ślady mydła. Ktoś utopił małą w wannie i wrzucił zwłoki do morza. Kto i dlaczego zamordował dziecko? Odpowiedzi należy szukać w odległej przeszłości...” Ten tom, moim zdaniem różni się od poprzednich, jest mniej kryminalny, a bardziej historyczno-obyczajowy z wątkiem kryminalnym. Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach równolegle- aktualnie i od początku wieku. Ten zabieg bardzo mi się podoba, bo bardziej „nakręca” akcję, gdyż przed wszystkim bardzo długo nie dowiadujemy się, co łączy te dwa wątki. Do tego w tym tomie poznajemy trochę bardziej głównych bohaterów „od kuchni” – zarówno jeżeli chodzi o rodzinę i znajomych Ericki i Partika, jak również policjantów, z którymi Patrick pracuje. I tak jak w poprzednich i tym razem napięcie trzyma do ostatniej strony, przeczytanie książki tym samym zajęło mi niecały weekend. Moja ocena 9,5/10

sobota, 2 czerwca 2012

Ann Cleeves - Czerń kruka

Ann Cleeves za kryminał Czerń Kruka otrzymała nagrodę Duncan Lawrie Dagger stowarzyszenia CWA.Cytując za CWA "Superb sense of place. A depiction of an enclosed community with modern and entrenched values constantly competing." + cytując Boonię z nakanapie "uwielbiam atmosferę zamkniętych społeczności, w których wszyscy są podejrzani."


Książka opisuje zależności w zamkniętym społeczeństwie.
...i jakoś nie wiem co więcej napisać, nieliczni komentujący których znalazłem skupiają się na tym aspekcie. Owszem bardzo fajnie jest przeczytać o tym jak to wszyscy się znają i prowadzący śledztwo policjant zna się z jednym z podejrzanych osobiście z czasów szkolnych, i fajnie jest się dowiedzieć, że niektórzy do szkoły muszą pływać promem lub własnym statkiem. Ciekawym jest również podejście do przyjezdnej ekipy policji, która mogłaby się dość mocno szarogęsić.
Można o tych aspektach opowiadać dalej, ale ja nie tego oczekiwałem po kryminale. Spodziewałem się raczej zbierania dowodów, szukania poszlak, dedukcji i detekcji.
Wybaczcie mi jeśli popsuję wam następnym zdaniem lekturę, ale może oszczędzę Wam trochę czasu (tym bardziej, że może macie podobny punkt widzenia). Jeden z podejrzanych opowiada, że widział kto i jak to zrobił, a ta osoba w świetle zarzutów się do tego przyznaje.



Oceniam na 4, tę ocenę podwyższają walory opisów zamkniętych społeczeństw i nagroda Dunkel Dagger.