piątek, 30 stycznia 2015

Ałbena Grabowska - Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli

Epicka opowieść o losach polskiej rodziny wpleciona w dramatyczne wydarzenia XX wieku rozpoczyna się z chwilą wybuchu I. wojny światowej, a kończy po stu latach – w czasach współczesnych.


Czerwiec 1914 roku. Podczas porodu bliźniaczek – Marii i Anny – umiera ich matka. Stanisław Winny, ojciec nowonarodzonych dziewczynek, opłakuje ukochaną żonę, patrząc z lękiem w przyszłość – ma bowiem pod opieką nie tylko bliźniaczki, ale również dwóch synków. Bracia Stanisława oraz jego rodzice, Bronisława i Antoni, jednoczą swoje siły w obliczu tragedii. Kilka tygodni później nadchodzą kolejne dramatyczne wydarzenia – pewnego upalnego lipcowego dnia wybucha wojna... 

Długie lata I. wojny światowej i epidemia grypy hiszpanki boleśnie doświadczają ród Winnych. Tym bardziej cenią oni pokój i dobrobyt, które niesie ze sobą dwudziestolecie międzywojenne, chociaż przewrotny los nie szczędzi Winnym życiowych doświadczeń. Z rosnącym niepokojem obserwują, jak wielkimi krokami nadchodzi kolejna wojenna zawierucha.




Uwielbiam sagi rodzinne, histonie czytane  z pokolenia na pokolenie. Każda nowa książka tego typu wzbudza we mnie zawsze dużą niecierpliwość i zaciekawienie. Kiedy w Empiku zobaczyłam tą książkę na półce, wiedziałam, że czeka mnie ciekawa przygoda i całe szczęście nie rozczarowałam się!
Więcej - z niecierpliwością- jeszcze większą!- czekam na kolejny tom.

Mimo, że początek jest zdecydowanie najsłabszą stroną książki to wraz z rozwojem akcji lektura zdecydowanie zyskuje. Wraz z kolejnymi rozdziałami poznajemy trudne i skomplikowane losy rodziny Winnych - prostych mieszkańców podwarszawskiej miejscowości - Brwinowa. Wraz ze śmiercią matki dziewczynek a zaraz po niej wybuchem pierwszej wojny światowej zmienia się życie całej rodziny. Decyzje, które muszą podejmować w obliczu zagrożenia determinują ich przyszłość, najczęściej boleśnie i trwale.
Wraz z zakończeniem wojny głównymi bohaterkami powieści stają się bliźniaczki - Ania i Mania. Autorka swoją uwagę koncentruje zwłaszcza na jednej z nich - Ani dziewczynce obdarzonej niezwykłym darem przewidywania przyszłości, darem, który czasem staje się przekleństwem.

Droga bliźniaczek do dorosłości, ich życiowe wybory, miłości, edukacja stanowi punkt wyjścia do kreślenia obrazu społeczeństwa polskiego lat międzywojennych. Autorka wprowadza do historii przedstawicieli różnych grup społecznych, zawodów. Wszystko to wplecione w losy członków rodziny Winnych. Ciekawe, barwne i momentami trudne życie tej rodziny skomplikuje się jeszcze bardziej wraz z wybuchem drugiej wojny światowej, w którą to początkowo odcięci od świata nie chcą wierzyć.Oprócz postaci fikcyjnych spotkać tu możemy również postacie historyczne - Jarosława Iwaszkiewicza oraz Stanisława Lilpopa. O ile nie należę do fanek takich rozwiązań - tu mi się do podobało, wszystko pasowało i łączyło się zgrabie z kontekstem.

Czyta się te historie pełne interesujących postaci jednym tchem, dla mnie były to wyjątkowo milo spędzone dwa wieczory. Lekturę polecam nie tylko fankom sag rodzinnych.


Moja ocena 9/10

środa, 28 stycznia 2015

Anchee Min - Perła Chin

Zanim zostałam Wierzbą, byłam nazywana Chwastem. Moja babka, Nainai, uparła się, że Chwast to najlepsze imię. Tata się z nią nie zgadzał. W wieku ośmiu lat byłam już doświadczoną złodziejką. Zaczęłam od kradzieży kadzidełak dla Nainai. I chociaż tata mnie krytykował, to jednak wiedział, że beze mnie rodzina umarłaby z głodu. Sprzedawła więc to, co ukradłam. 



Może sam opis książki szczególnie zachęcający nie jest, ja jednak mając za sobą kilka spotkań z prozą tej autorki wiedziałam, że mogę się spodziewać interesującej historii. Tak było i tym razem, chociaż początek lektury nie należał do najłatwiejszych, bo akcja rozkęcała się dość powoli i czytało się dość ciężko.
Lubie od czasu do czasu sięgnąć po książkę, której akcja dzieje się w zupełnie innym kręgu kulturowym, a rzeczywistość jest tak różna od tej znanej nam z tysięcy książek dostępnych na rynku. Takie właśnie są książki Anchee Min. 

Tym razem przenosimy się do Chin poczatku wieku i waraz z rozwojem akcji poznajemy losy Chińskiego społeczęństwa na tle burzliwych wydarzeń ubiegłego wieku. Zupełnie inna perspektywa, inne problemy społeczne, chociaż same wydarzenia historyczne doskonale znane. Jednym z ważniejszych wątków jest szerzenie chrześcijaństwa w Chinach-autorka dokładnie opisała losy misjonarza i jego najbliższych na tle wydarzeń w kraju środka. Szerzenie chrześcijaństwa - u nas znane przede wszystkim z perspektywy Mieszka ;) tutaj ma zupełnie inny obraz i wydźwięk.

Dużo miejsca poświęca autorka polityce komunistycznych Chin zarówno w odniesieniu do mieszkańców, jak i imigrantów mieszkających w Chinach. ta cześć powieści jest zdecydowanie najcięższa w odbiorze. Polityka władz komunistycznych zdeterminowała życie naszych głównych bohaterek - zaprzyjaźnionych w dzieciństwie Pearl i Wierzby. Rozdzielone na skutek decyzji politycznych, których konsekwencją był powrót Pearl do USA, nigdy nie spotkają się już ponownie.

Symbolicznym spotkaniem będzie podróż Wierzby do USA, odwiedziny w chińskim ogrodzie przyjaciółki wywołają lawinę wspomnień.

Ciekawa historia, nietuzinkowe bohaterki, książka inna od czytanych przeze mnie ostatnio, chociaż sama lektura do najłatwiejszych nie należy.

Moja ocena 7/10




wtorek, 27 stycznia 2015

Izabella Frączyk - Koniec świata

Czasem warto kusić los, by odnaleźć szczęście. 




Prawie trzydziestoletnia Marylka, atrakcyjna i bystra, porzucona przed kilku laty przez narzeczonego, wciąż pozostaje singielką z widokami na obiecującą karierę w agencji reklamowej. 
Pewnego dnia wpada w oko firmowemu przystojniakowi Marcelowi. Wskutek intrygi kolegi z pracy para nieoczekiwanie spędza romantyczny weekend w Sopocie. Po powrocie Marcel bez słowa wyjeżdża na szkolenie do Madrytu, Maryla zaś z zaciśniętymi zębami stara się sprostać wyzwaniu, jakim jest współpraca z jednym z najbardziej wymagających, a zarazem najbardziej atrakcyjnych klientów – Krzysztofem Gawłowiczem. Właściciel międzynarodowej firmy okazuje się uroczym mężczyzną, któremu dziewczyna wyraźnie się podoba…
Tymczasem świat przygotowuje się na prorokowaną przez Majów zagładę. Czy jego koniec będzie pretekstem do nowego początku w życiu Marylki?


Ostanio forma osłabła, dlatego i lektury, które czytam wieczorami też odpowiednio niższych lotów i ambicji. Ewidentnie aktualnie królują babsie czytadła na dłuższe zimowe wieczory. Chociaż w przypadku matki pracującej te wieczory jednak i tak uległy znacznemu skróceniu. 


Jedna z tych mniej ambitnych to powieść Izabelli Frączyk "Koniec świata". To jednocześnie dużo słabsza książka od pozostałych babsich czytadel, z którymi miałam do czynienia w ostanim czasie. Sama historia bolesnie przewidywalna, momentami wręcz banalna i słaba koncepcyjnie. 
Sama bohaterka trzydziestoletnia Marylka to kobieta teoretycznie pewna siebie, doskonale wiedząca, czego oczekuje od życia, siebie i innych ludzi.
Ta sama zdecydowana Marylka wplatuje się w romans z biurowym podrywaczem, ktorego efektem jest ciąża, całkowicie nieoczekiwana, bo przecież od dawna wiadomo, że Marylka dzieci miec nie może... Tymaczasem ojciec dziecka okazuje się być typem nieodpowiedzialnym i niedorosłym. Ale całe szczęście główna bohaterka spotyka na swojej drodze kogoś, kto wesprze ją silnym męskim ramieniem...
Historia jakich tysiące, czy nawet setki tysięcy. Autorka nie pokusiła się o nic, coby tego rodzaju powieść odróżniało od innych tego typu. Połączenie z motywem nadchodzącego końca świata, robienia zapasów, szykowania się na nieuniknione jest mało trafione i zupełnie nieciekawe.

Nawet jako lektura dla zmęczonej matki wypada wyjątkowo słabo.

Moja ocena 4,5/10

niedziela, 25 stycznia 2015

Katarzyna Enerlich - Prowincja pełna snów


Prowincja pełna snów opowiada o snach, z których nie chcemy się budzić, o czarach codzienności i uświadamianiu sobie, że szczęście to stan duszy.

Bohaterka książki zajmuje się dorastającą córeczką, pisze książki, dużo podróżuje, prowadzi pensjonat dla praktykujących jogę, medytuje, zbiera zioła, zajmuje się ogrodem i tak jest tym wszystkim zajęta, że nie zauważa własnej samotności. Kiedy w jej życiu pojawia się COŚ, o czym już niemal zapomniała, czuje się jak we śnie. 



Katarzyna Enerlich – czarodziejka  jezior – miesza fikcję z prawdą i splata historię Mazur z opowieściami Czytelników.
Zdobyła ich serca umiejętnością słuchania, ale także uśmiechem, wiarą w marzenia, poetyckim językiem i zachwytem nad światem. Wiele zasłyszanych opowieści pojawiło się już w jej książkach.



Zdecydowanie Katarzyna Enerlich to czarodziejka, tylko nie wiem czy jezior, czy czytelniczek...
Na każdą jej nową powieść czekam z ogromną niecierpliwością, a samą Ludmiłę mam wrażenie, że znam od zawsze. No i mam nadzieję, że tak cudowna i ciepła osoba odnajdzie w końcu spokój i miłość. Także tym razem miałam taką nadzieję, niestety autorka i tym razem miała dla niej inne plany. Okazuje się, że śmierć męża nie jest największym ciosem, który na nią spadł, bo okazuje się, że jej zmarły mąż ma syna, którego matka przyjechała aż z Syberii, żeby u niej u u Janusza - dziadka chłopca szukać pomocy i wsparcia. To dla Ludmiły duży szok - zdrada męża, tajemnica, nowe problemy i niezrozumiała do końca postawa Janusza powodują, że czuje się jeszcze bardziej samotna, osaczona i stabilność emocjonalna, którą powoli odbudowała po tragedii zaczyna się burzyć.

A wszystko to w przede dniu pierwszego turnusu w Babie Jodze - przedsięwzięciu, które pomogło Ludmile uporać się z tragedią, która ją spotkała. Do tego były mąż planuje ślub, Ireneusz, z którym Ludmiła wiązała spore nadzieje związany jest z Magdą.... Trochę za dużo tego jak na jedną bohaterkę, prawda? Musze przyznać, że tym razem lektura byla dla mnie trudniejsza niż zazwyczaj, bo chciałam w końcu przeczytać o szczęśliwej Ludmile, takiej, która wewnętrzny pokój łączy z satysfakcją zawodową i szczęściem osobistym.I taki poproszę kolejny tom!Tego złego, co wydarzyło się w ostaniach jest aż nad to.

Z drugiej strony podczas lektury wiem czego mogę się spodziewać, co jest sztandarowym punktem książek Pani Kasi - dużo myśli o spokoju wewnętrznym, dużo spokoju i ciepła wewnętrznego, pomysłów na lepsze życie, przepisów na pyszne i proste dania. Te elementy powieści uwielbiam niezmiennie, zawsze chętnie wracam. Wszystkie te elementy przypominają mi troszeczkę Agnieszkę Maciąg - podobny klimat, przepisy, pomysły i joga, jak w książkach, czy na blogu Pani Agnieszki. Bardzo odpowiada mi taki klimat. dlatego chętnie przeczytałabym książkę kucharską Ludmiły :)

Jednym z minusów tej lektury była niewątpliwie po praz pierwszy zauważona przeze mnie pewna niedbałość- niektóre rozdziały kończyły się dość niespodziewanie, jakby po środku niczego, przy urwanym wątku, myśli itp. 

Tym niemniej moja ocena to 7,5/10 w oczekiwaniu na kolejny tom :)





wtorek, 20 stycznia 2015

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak - Przebudzenie







Młoda dziennikarka Zuzanna niespodziewanie otrzymuje spadek po nieznanym krewnym - 
malowniczą posiadłość na Mazurach. Zafascynowana przeszłością swoich przodków, powoli zaczyna zgłębiać tajemnice rodziny. Nie może jednak oprzeć się wrażeniu, że grozi jej niejasne niebezpieczeństwo.









Autorka znana jest mi z serii "Upalne lato..", którą kiedyś czytałam (recenzja tutaj) i bardzo mi się podobała. Byłam ciekawa lektury książki, sądząc po opisie dość przewidywanej. Oczekiwałam niezbyt ambitnego babskiego czytadła w sam raz na styczniowe wieczory.

Muszę przyznać, że powieść ta, która, czego nie da się ukryć jest ewidentnie książką dla kobiet, pozytywnie mnie zaskoczyła, sama historia wciągnęła, tak, że przeczytałam ją w jeden wieczór.
Akcja ciekawa, dużo się dzieje, nawet często to, co spotyka bohaterkę zaskakuje czytelnika. Wątki  - ten z przeszłości, który poznajemy poprzez listy, które czyta Zuzanna i współczesny fajnie się uzupełniają, przez co lektura zyskuje na wartości. Lubię takie klimaty rodzinnych tajemnic, skrywanych przez lata sekretów, dlatego tutaj również przypadło mi to do gustu.
Może sama końcówka powieści jest ciut naciągana i jak dla mnie przekombinowana, tym niemniej w klimacie całej książki i w nawiązaniu do tajemnicy, o której poznanie walczy gówna bohaterka.
Miła lektura z cyklu lekkich i łatwych, w sam raz na wieczorny relaks po ciężkim dniu. Całkiem inna od znanych mi wcześniej powieści autorki. Tym niemniej pióro niezmiennie tak samo dobre, dlatego lekturę zaliczam do udanych.

Moja ocena 7,5/10



poniedziałek, 19 stycznia 2015

Marcin Brykczyńki, Artur Nowicki - Opowiem ci mamo, co robią auta

Od jakiegoś czasu, wraz z pojawieniem się naszego syna i jego żywym zainteresowaniem książeczkami dla maluchów także nasza biblioteczka zaczęła się rozrastać w zakresie książek dla maluchów. Pierwsze nasze wrażenie po przejrzeniu (lekturze ;)) calkiem sporej ich ilości to duże zaskoczenie, że te książki są rzeczywiście dla dziecki. Może nie jest to stwierdzenie innowacyjne, ale obserwacja naszego dziecka i jeg zmieniajace się wraz z rozojem zainteresowaniem coraz to innm książkami doprowadziło do  wnisku, że dużo jest na polskim rynku autorów, którzy piszą/ilustrują ksiażki przystępne dla dzieki, rzeczywiście ich interesujace. Do tego są innowacyjne. Tak jak książka z serii "Opowiem ci mamo". Z racji tego, ze u nas od jakiegoś czasu królują auta postanowiliśmy zacząć naszą przygodę z tą serią właśnie od ksiażki z autami.

Wspaniała książka dla najmłodszych fanów motoryzacji!

Jakie samochody pracują w mieście, a jakie na wsi? Co kryje w sobie wnętrze samochodu? Jakie pojazdy ścigają się po torze wyścigowym, a jakie pracują na placu budowy? Dlaczego w warsztacie samochodowym jest taki bałagan? Co robią samochody zimą, a co w lecie? Gdzie można spotkać najnowsze i najpiękniejsze modele samochodów? Odpowiedzi na te i inne pytania dotyczące bogatego świata pojazdów dużych i małych znalazły się w tej niezwykłej książce narysowanej z humorem przez Artura Nowickiego.



Opowiem ci, mamo, co robią auta to znakomity prezent dla dzieci w wieku od 2 do 6 lat. Książka ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność opowiadania, ilustracje wzbogacają rymowane zagadki Marcina Brykczyńskiego, a sztywne kartki pozwolą jej przetrwać wielokrotne przeglądanie.



Książka jest w dość dużym, a jednocześnie nie za dużym dla małego dziecka, formacie. Ma grube strony, więc nasz syn jest już w stanie sam je przekładać.
Na każdej ze stron mamy zupełnie inną ilostrację, w której umieszczone są auta, jako główni bohaterowie w danej sytuacji np. wyścig, rajd, wieś, zaklad samochodowy. Dzięki temu dziecko może zapoznać się z różnymi rodzajami aut i sytuacji, w których mogą znajdowac się nasi bohaterowie. Każda ze stron zawiera mnóstwo szczegółów i detali, które umożliwiają rodzicom, a później starszym dzieckiom snusie mnóstwa historii i opowieści. A lektura za każdym razem jest inna, różni mogą być też główni bohaterowie tej samej historii. Rozwojowe dla dzieci, które uczą się oglądać te same strony z różnej perspektywy, za każdym razem z innymi detalami itp. A jak już się wszystko przeczyta i zobaczy, to rodzice mają doskonałą podstawę do tworzenia własnych historyjek na podstawie kolorowych ilustracji zawartych na kolejnych stornach.


Ksiazka bedzie rosla razem z naszym maluchem, bo niektóre rzeczy wypatrzy z pewnością jak bedzie nieco starszy. Również zagadki, czy rymowanki znajdujace się na kolejnych stronach będą go zajmowały, jak będzie większy.

Jedynym zaobserwowanym minusem jest to, że niektore samochody maja miny jak z koszmarow ;)

Oczywiście Żółty Maluch jest w każdej historyjce rewelacyjną postacią i jako pierwszy jest wypatrywany na kolejnych stronach. Ale nasz syn jest mistrzem detali ;)

Nasza rodzicielska ocena 9/10
A poniżej dowód jak dużym zainteresowaniem cieszyła się ta ksiażka u małego fana motryzacji ;)






niedziela, 18 stycznia 2015

Jolanta Mokrzyńska - Wszystkie świństwa świata

Brutalne morderstwo, części poćwiartowanego ciała pojawiające się w stołecznych parkach, strach w mieście. Policja czy telewizja - kto pierwszy poinformuje o postępach śledztwa?

Znany prezenter stacji telewizyjnej nie zjawia się w pracy. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa jednak nikt nie podejrzewa najgorszego. Kilka dni po zaginięciu Aleksandra Rawskiego przypadkowi przechodnie w warszawskich parkach dokonują makabrycznych odkryć – jakiś szaleniec rozrzuca po mieście kawałki ludzkiego ciała. Kryminalistyczne ekspertyzy dowodzą, że są to szczątki zaginionej gwiazdy telewizji informacyjnej. Kiedy śledztwo przenosi się za kulisy telewizji, okazuje się, że po drugiej stronie ekranu znajdziemy dosłownie wszystkie świństwa świata…

Znakomity polski kryminał, z mocnymi elementami thrillera, bogatą warstwą psychologiczną i obyczajową.



Każdy nowy kryminał polskich autorów wzbudza moje  ogromne zainteresowanie. Jestem ciekawa, jak pisaż poradzi sobie z zagadką/zabójstwem/tajemnicą na rodzimym podwórku.

Tym razem autorka, wcześniej pracująca jako dziennikarka umiejscowiła akcję za kulisami jednego z programów telewizyjnych. Co jest o tyle ciekawe, że przeciętnemu czytelnikowi nie jest to miejsce znane. Wraz z kolejnymi rozdziałami poznajemy światek warszawskiej telewizji, który tak naprawdę, jak zapowiada tytuł, jest siedliskiem wszelkich świństw świata. Po lekturze niewątpliwie pierwsze skojarzenie, jakie mi się nasunęło, to zaskoczenie, że autorce udało się zgromadzić w studiu telewizyjnym tak dużo ludzi pozbawionych skrupółów i moralności. Świat telewizji jawi się niemalże jako siedlisko wszystkiego, co złe w ludziach - negatywnych emocji, pragnień i żądz. Determinują one wszystkie poczynania bohaterów, a to co w mniemaniu wielu jawi się jako normalność - rodzina, bliscy, powroty do domu, tutaj postrzegane jest jako nudne i nieciekawe.

Największą zaletą książki jest zdecydowanie jej warstwa obyczajowa. Obraz społeczeństwa przedstawiony przez autorkę skłania do wielu refleksji, pytań, czy są w ludziach jakieś granice moralne, czy jest miejsce na przyzwoitość...

Ciekawym zabiegiem jest również prowadzenie akcji oczami różnych bohaterów. Jest główna narracja, ale obraz tych samych zdarzeń zarówno współczesnych - zaginięcie dziennikarza, odnalezienie fragmentów ciała w różnych miejscach, poszukiwanie zabójcy; jak i wcześniejszych widzianych oczami dwójki dziennikarzy, często są to te same wydarzenia widziane z zupełnie innej perspektywy. Nowatorskie i ciekawe.

Najsłabszy, moim zdaniem jest wątek kryminalny. Na tle tajemnic, romansów, wszechobecneo seksu i intryg wypada on po prostu dość blado i mało ciekawie.

Moja ocena 7,5/10

niedziela, 11 stycznia 2015

Margaret Leroy - Fraulein Angielka

Znakomita powieść historyczna osadzona w Wiedniu tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, o młodej kobiecie, żyjącej w niezwykłych czasach, która ryzykuje wszystko dla miłości. Wiedeń, 1937. Kiedy siedemnastoletnia Stella Whittaker dostaje propozycję, by studiować w Wyższej Szkole Muzyki i Sztuki Dramatycznej w Wiedniu, jest to spełnienie jej marzeń; staje się ono możliwe dzięki dawnym znajomym rodziny, Rainerowi i Marthe Krause, którzy oferują jej pokój we własnym mieszkaniu. Piękno i elegancja miasta z jego wspaniałą architekturą uwodzą Stellę. Ale nie tylko to – atmosfera Wiednia otwiera ją na nieznane dotąd emocje. Przypadkowe spotkanie w galerii sztuki z młodym żydowskim lekarzem Harrim Reznikiem zmienia jej życie diametralnie. Stella poznaje miłość. Niestety, jej uczucie rodzi się w czasie, gdy na Europę pada mroczny cień wojny. Stella szybko przekonuje się, że i ludzie, i miasto, które zaczęła nazywać swoim domem, nie są tak przyjazne, jak sądziła. W tym przerażającym nowym świecie nikt nie jest bezpieczny.


Już sama okładka zachęca, prawda? I klimat całej powieści jest dokładni taki, jaki zapowiada ta okładka! Miałam ogromną nadzieję, że ta okładka będzie zapowiedzią fajnej historii, a nie rozczarowaniem i całe szczęście tak się stało!
Dzięki Stelli przenosimy się do Wiednia końca lat 30-tych. Klimat, który bardzo lubię - dwudziestolecie międzywojenne, do tego całkiem inna perspektywa - młodej Brytyjki, która trafia do Austrii w przededniu Anschlussu. Muszę przyznać, że te elementy książki - stricte powiązane z historią, tym, co działo się w Wiedniu, jakie panowały tam nastroje i jak podzieliło się społeczeństwo przed i po włączeniu do Rzeszy były dla mnie zdecydowanie najciekawsze. Perspektywa i społeczeństwo tak inne, niż nasze, które znam już dobrze z licznych publikacji czy filmów. Jeżeli kogoś to interesuje to polecam, chociażby dla tej części powieści.

Jeżeli chodzi o część obyczajową, to muszę przyznać, że są tu i lepsze i gorsze momenty. Za najsłabszy uważam sam wątek miłosny - pomiędzy studentką kkonserwatoriuma początkującym lekarzem. Dlaczego?Po prostu pierwsza miłość z perspektywy młodej dziewczyny chyba nie jest już czymś, czego szukam w powieściach obyczajowych, a pewne pensjonarskie wywody mnie po prostu męczyły.

Całe szczęście autorka dodała do tego wszystkiego wątek szpiegowski, tajemnicę z przeszłości, trochę zagadek i obraz pięknego miasta, jakim jest Wiedeń. Wszystko więc ułożyło się w spójną całość, z ciut słabszym, aczkolwiek w konwencji, wątkiem miłosnym.

Do tego bardzo plastyczne i sensualne opisy stanowiące uwiecznienie całego obrazu.
Polecam bo czyta się to bardzo dobrze.

Moja ocena 8/10

środa, 7 stycznia 2015

Agnieszka Krakowiak-Kondracka - Jajko z niespodzianką

Ada ma trzydzieści lat i sama wychowuje 3-letnią córeczkę. To już nie małe obciążenie, a dodać należy, że Julka ma nie w pełni sprawną rączkę, co bywa tematem drwin rówieśników i przysparza samotnej mamie nowych trosk. To jednak dopiero początek opowieści. Na kolejnych jej stronach na naszą bohaterkę czyhają - wszystkowiedząca babcia Irena, dobre przedszkole "stwarzające perspektywy", inni rodzice i eko-rodzice, duże wydatki, finansowe upadki i wzloty, flirty, miłosne spojrzenia, potencjalni narzeczeni i... były mąż.

Czy Ada odnajdzie miłość? Jak Julka zaaklimatyzuje się w "snobistycznym" przedszkolu z perspektywami? Czy razem stworzą szczęśliwą rodzinę?


Książka bardzo zachwalana ze wględu na autorkę - scenarzystkę serialu "Na dobre i na złe", dzięki której to podobno serial powrócił do grona najchętniej oglądanych polskich seriali.

Powiem szczerze-po pochwalnych zapowiedziach i zachęcających notkach na okładce-spodziewałam się więcej. Książka owszem miła, dość przyjemnie się ja czyta, ale tak naprawdę to nic specjalnego i żadną wybitną powieścią nie jest.
Po pierwsze jest boleśnie przewidywalna. Nie mówię już o samym romansie, o którego przewidywalność nietrudno, ale zarówno wątek pseudokryminalny jak i historia choroby Julki ma również łatwy do przewidzenia finał. Książka nic innowacyjnego nie wnosi, pozycja jakich setki na rynku. 

Z plusów mogę wymienić dwa - dobrze przedstawiony obraz samotnego macierzyństwa- blaski, cienie, wyzwania, leki. Wszystko to autentycznie, bez patosu czy lukru. Drugi plus to swoistego rodzaju satyra na dzisiejszych warszawskich, chociaż myślę, że nie tylko, rodziców, którzy w pogoni za pieniędzmi, obsypując dzieci kolejnymi drogimi prezentami zapominają o tym, co najważniejsze. A najtańszy prezent na urodzinach okazuje się być tym najbardziej interesującym.

Miła lektura na chlodne wieczory, ale moja ocena to 5,5/10

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Carla Montenero - Złota skóra

W 1904 roku w Wiedniu dochodzi do serii morderstw, które poruszają miejscową społeczność. Wszystkie ofiary są modelkami artystów, młodymi i pięknymi kobietami o wątpliwej reputacji, należącymi do La Maison des Mannequins, instytucji stworzonej przez kochankę i muzę jednego z najbardziej znanych malarzy: piękną i enigmatyczną Inés. I choć Montero nie wymienia nazwiska konkretnego malarza, jego charakter i usposobienie wskazują na postać Gustava Klimta.

Wyznaczony do przeprowadzenia śledztwa detektyw Karl Sehlackman wkracza w świat luksusu i wiedeńskiej secesji oraz w najniższe sfery upadającego imperium. Rozwiązanie najmroczniejszej zagadki w jego policyjnej karierze jest trudniejsze, niż przypuszczał. Głównymi podejrzanymi są bowiem: jego przyjaciel, książę Hugo von Ebenthal, i kobieta, w której zakochał się bez pamięci...

Powieść osadzona w intrygującym świecie modelek i malarzy z początku XX wieku, której główną bohaterką jest kobieta wyprzedzająca swoją epokę, kobieta, której ciała pragnęli wszyscy, ale tylko jeden zdołał obnażyć jej duszę.

Wiedeń doby secesji, piękne kobiety, artyści - ta fascynująca historia zachwyca, przeraża i wciąga bez reszty.


Jest to druga powieść tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. "Szmaragdową tablicą" byłam zauroczona, uważam ją za jedną z lepszych książek, które przeczytałam w ubiegłym roku. Moja recenzja dostępna tutaj.
Byłam bardzo ciekawa, czy mój zachwyt będzie równie duży i podczas lektury tej powieści. Okazało się jednak, ze dorównać poprzedniej zachwalanej powieści było autorce niewątpliwie trudno i tym razem okazało się, że zachwyt jest zdecydowanie mniejszy.
Mimo, że w zapowiedzi odwołujemy się do Gustawa Klimta, który jest jednym z moich ulubionych artystów, to w samej powieści jest go mało. A szkoda, bo autorka bardziej koncertuje się na wątku miłosno-kryminalnym niż na artystycznym ;)
Tym niemniej sam klimat Wiednia z tego okresu został oddany przez autorkę ze wszystkimi detalami - czy to dzielnice ubogich, burdele czy pomieszczenia artystów i arystokracji -wszystko to jest dopracowane z najmniejszymi szczegółami.
Postacie barwne, wyraziste, chociaż mi nie wszystkie kreacje przypadły do gustu. Nie lubię postaci kobiecych, będących w centrum zainteresowania wszystkich mężczyzn-a taka jest główna bohaterka Ines. Później okazuje się, że jej postać jest skomplikowana, nieoczywista, a ona skrywa dużo tajemnic ze swojej przeszłości. Druga z postaci, która nie do końca zyskała moją sympatię to prowadzący śledztwo detektyw Karl. Wydaje się, że autorka miała plan, żeby nie wszyscy bohaterowie "żyli długo i szczęśliwie", to jednak nie do końca podobało mi się to, ze to trafiło na Karla. Tak jakby namiastka miłości, była jedyną rzeczą, której mógł oczekiwać.
Książka jako kryminał - nienajgorsza, chociaż bez szczególnych zachwytów z mojej strony. Samo rozwiązanie zagadki wydaje się być najciekawsze, najbardziej dopracowane i interesujące.
Nie do końca podobał mi się też trochę chaotyczny sposób narracji. Wiem, że to zabieg celowy - kolejne rozdziały rozgrywają się wobec siebie niejako równolegle -a dzieli ich kilka miesięcy.
Wprowadzało to pewien chaos i mi akurat ciężko to się czytało.

Tym niemniej -za klimat, pomysł, postacie i zagadkę wystawiam ocenę 8,5/10

niedziela, 4 stycznia 2015

Maria Nurowska - Dom na krawędzi

Kontynuacja bestsellerowej powieści Drzwi do piekła


Daria po wyjściu na wolność ucieka do Zakopanego, nie chce już być pisarką, zmienia imię i uczy się życia od nowa. Jednak wkrótce więzienna przeszłość upomni się o nią w bardzo nietypowy sposób. Za pieniądze odziedziczone w spadku Daria buduje pensjonat, w którym pewnego dnia zjawia się Iza, by bez skrupułów podrzucić jej na wychowanie swoją córkę Olę. Daria, stając się w zasadzie matką dziewczynki, odzyskuje dzięki niej wiarę w siebie i wiarę w drugiego człowieka. Wkrótce też spotyka miłość swojego życia, Pawła, przy którym wreszcie staje się spełnioną kobietą. Z czasem Daria odkrywa, jak trudne jest macierzyństwo, ale dzięki temu postanawia podjąć próbę zbudowania relacji z własną matką.

W pensjonacie Darii pojawi się również Agata, Kochanka i Zuzanna. Każda z nich, choć bardzo związana z przeszłością, na swój sposób pomoże Darii w tworzeniu nowej siebie, a Agata stanie się nawet jej oddaną przyjaciółką i powierniczką.

Po latach Iza upomni się jednak o względy swojej córki i uczyni to w sposób bezpardonowy. W odpowiedzi na jej słowa Daria postanawia napisać swoje ostatnie dzieło - list, w którym opisze, jak bardzo zasłużyła na miłość Oli.

Ale Dom na krawędzi, to nie tylko opowieść o matkach i córkach, to przede wszystkim piękna i przejmująca historia odkrywania i budowania kobiecości.

Byłam bardzo ciekawa kontynuacji powieści (recenzja "Drzwi do piekła" tutaj), którą czytałam już jakiś czas temu. Każda nowa powieść Nurowskiej wzbudza we mnie zawsze dużo emocji, uważam, że to jedna z lepszych współczesnych autorek, a jej powieści są ciekawe, inne, frapujące. 

Tak było i tym razem- teraz jednak autorka postanowiła pokazać czytelniczkom, co działo się z Darią, teraz oficjalnie Martą, po wyjściu z więzienia. Początkowo zagubiona, bez pomysłu na siebie, uciekająca od przeszłości odnajduje spokój w górach, w pensjonacie, który postanowiła zbudować za wszelką cenę. Miejsce, które znalazła stało się alegorią jej życia-na krawędzi życia, wspomnień i demonów przeszłości, a którymi trzeba się zmierzyć.
Przeszłość dopada Martę w postaci kobiet, które poznała w więzieniu i o dziwo sama ona prowokuje większość spotkań z nimi. Może proponując im pomoc stara się zadość uczynić, za zło, które wyrządziła. Jednak okazuje się, że nie zawsze jej się to udaje. Szczegółów nie będę zdradzać.
W życiu Marty zachodzą zmiany, niejako z przymusu staje się matką zastępczą dla Oli, córki Izy-kobiety, której nie potrafi odmówi, a z którą znajomość staje się dla niej przekleństwem. Iza, kobieta tak wydawałoby bliska burzy powoli to, co udało się Marcie zbudować-bliskość z Olą, związek z Pawłem.
Ciągle zastanawiam się, co kobietę po takich przejściach i tak silną, jak Marta ciągnęło w stronę Izy...Wiele scenariuszy powstało w mojej głowie po lekturze, często zastanawiam się dlaczego z takiego rozwiązania skorzystała autorka...

Moja ocena 7,5/10



sobota, 3 stycznia 2015

Christer Mjåset - Białe kruki

Jaka jest różnica między Bogiem a neurochirurgiem? Bóg nie jest neurochirurgiem.
Mathias pełni samotny nocny dyżur, kiedy na izbę przyjęć przywożą pacjenta. Niedoświadczone ręce chirurga drżą. Młody człowiek na noszach doznał poważnych urazów głowy i bez operacji niechybnie umrze. Mathias musi się wykazać, dzięki czemu zapewni sobie jedną z trzech stałych posad na Oddziale Neurochirurgii.
Kiedy delikatnie unosi płytkę kostną, którą wyciął z czaszki mężczyzny, jego ręce przestają drżeć. Wychodząc z sali operacyjnej, czuje się mistrzem świata - aż do następnego ranka, kiedy dowiaduje się, że liczbę posad zredukowano. Troje młodych chirurgów musi walczyć o dwa stanowiska. Troje młodych chirurgów, z których każde ma swojego mentora - mentora z własnymi planami... i gigantyczną samooceną.









Popularność wszystkich seriali, których akcja dzieje się w klinikach czy szpitalach jest ogromna. Czy to na rodzimym podwórku, czy zagranicznym każda nowa produkcja jest hitem.
Dlaczego? Może każdy z nas ma ochotę zobaczyć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami z napisem OIOM/ostry dyżur/tylko dla personelu? 

Byłam ciekawa, jak wygląda ten świat w skandynawskich warunkach widziany tym razem oczami pisarza. Pierwsze moje wrażanie - książka mogłaby stanowić doskonały scenariusz. Kolejnych bohaterów poznajemy niczym w kolejnych klatkach, ujęciach. A postaci-barwnych i wyrazistych jest tutaj całe mnóstwo, przy czym autor główny nacisk kładzie na walczących o stanowisko Mathiasa, Theę i Wernera. Wraz z kolejnymi rozdziałami poznajemy ich problemy i rozterki, a także metody, którymi będą walczyć o wymarzoną posadę.
Najciekawsze w powieści jest to, ile razy akcja zmienia i ile razy czytający zmienia zdanie na temat bohaterów...Każdy z nich pokazuje zarówno swoje dobre, jak i złe strony, a im bliżej ostatecznego rozstrzygnięcia tym więcej nas zaskakuje.

Życie młodych lekarzy od podszewki, walczących o choćby najmniejszą samodzielność na sali operacyjnej okazuje się wyjątkowo trudne, uwikłani w ograniczenia i walkę o przyszłość podejmują decyzje nierzadko wątpliwe moralnie.

Ciekawe historie, skłaniające do zastanowienia, prowadząca do wniosku, że nie zawsze rzeczy są takimi, jakie się wydają. 

Ciekawa pozycja, inna od thrillerów medycznych dostępnych na rynku.

Moja ocena 7,5/10