środa, 31 maja 2017

Katarzyna Michalak - Czerwień jarzębin

Trzy przyjaciółki, trzech braci i zło, które nie odpuszcza…

Leśną Polanę spowił mrok. Kiedy już wszystko wskazywało na to, że szczęście odnalazło do niej drogę, Gabriela nagle znika. Zło, które krzywdziło, wciąż nie jest syte bólu.
Czy przyjaciele Gabrieli – i ten, który nie przestał jej kochać – zapobiegną nieszczęściu?

Majka i Julia są gotowe na wszystko, by ocalić przyjaciółkę. Jednak los sprzysiągł się przeciwko nim. Niespodziewane wydarzenia zmuszają do trudnych wyborów i jeszcze trudniejszych decyzji. A kiedy w grę wejdą uczucia – oraz przystojni bliźniacy Marcin i Patryk – można spodziewać się wszystkiego… 

*
Czerwień jarzębin – kolejny tom bestsellerowej Leśnej Trylogii – opowiada o sile prawdziwej przyjaźni i miłości, która czasem przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. To także ostrzeżenie przed złem, któremu tylko najodważniejsi potrafią się przeciwstawić…


Myślę, że to najbardziej udana seria powieściowa autorki, chociaż druga część już mnie aż tak nie zachwyciła, jak pierwsza (recenzja tutaj).
Niewątpliwie należy przy tej akurat trylogii kierować się właściwą kolejnością. Nieznajomość bowiem pierwszego tomu spowoduje, że lektura, czy niektóre wątki będzie niezrozumiała.

W tym tomie autorka zdaje się stawiać na sprawdzone rozwiązanie z pierwszego - szybka akcja, dużo tajemnic, nagłe zwroty i trzymające w niepewności zakończenie. Gładko przechodząc z niedokończonego wątku porwania Gabrieli, która jak się okazuje nie została porwana, tutaj bardziej skupia się na drugiej z bohaterek - Majce - kobiecie sukcesu, bogatej córce, która ma wszystko oprócz miłości, akceptacji i zainteresowania innego człowieka. Pragnąc w pewien sposób zemścić się na rodzicach wikła się z różne przygody i znajomości z mężczyznami, podświadomie szukając kogoś, kto ja pokocha. Swoim postępowaniem niestety nie wzbudza sympatii czytelniczek.

Oczywiście trudna przeszłość braci Prado i ich ojczyma również w tym tomie determinuje postępowanie i decyzje braci, dzięki czemu akcja powieści toczy się szybko, a wątki pozostają interesujące do samego końca. Jednakże nagromadzenie problemów, kłopotów i przeciwności losu, które to w tym tomi spotykają naszych bohaterów tym razem okazało się przesadzone. Mamy tu bowiem porwanie, pobyt ww więzieniu, zamach na lotnisku i na koniec gangsterską strzelaninę i okup. Gdzieś pomiędzy swoje namieszają sami bohaterowie, widmo z przeszłości w postaci prokuratora o dużych wpływach - ciągle jeszcze - zasłabnięcie i pobyt w szpitalu.... mało? 
Dla mnie tym razem było aż za dużo, jakby wodze fantazji i pomysłowości autorki nie napotkały na żadne granice...aż szkoda, bo jakby rozwinąć pewne - spokojniejsze - wątki byłoby ciekawie, jednocześnie trzymając w napięciu. Tak było momentami karykaturalnie i kiczowato - zwłaszcza pod koniec. Jestem bardzo ciekawa, co autorka zaproponuje w kolejnym tomie, mam nadzieję, że będzie on raczej podobny do pierwszego w wyważeniu i umiarze. 

czwartek, 25 maja 2017

Trendy rozczarowania czytelnicze

Czasem się zastanawiam, co decyduje o popularności pewnych książek pisanych przez autorów, którzy swoją popularność osiągnęli dzięki aktywności i działalności w internecie. Rzadko udaje się, moim zdaniem przenieść ten sukces na papier. Który w druku wypada blado, nijako i sprzedaje się mam wrażenie niesiony tylko popularnością, bo czytelnicy chcą mieć namacalną wersję tego, co zachwyciło ich w necie.
Dziś przedstawię wam dwie takie pozycje, obie wydane przez Wydawnictwo Otwarte.

Pierwsza z nich to Food Pharmacy - Mia Clase, Lina Nertby


Cześć! Jesteśmy Lina i Mia. Książka „Food Pharmacy” to efekt naszych długich obserwacji związku odżywiania ze stanem zdrowia. Jako fanatyczki żywieniowe postanowiłyśmy wgryźć się w ten temat i z nieocenioną pomocą profesora medycyny Stiga Bengmarka zaczęłyśmy prowadzić bloga o diecie przeciwzapalnej. Przetestowałyśmy na sobie różne sposoby odżywiania, a potem napisałyśmy tę książkę, aby podzielić się z Wami zdobytą wiedzą.
Czy słyszeliście, że za odporność organizmu w 80% odpowiada jelito grube? Czy wiecie, co jeść, aby uniknąć stanów zapalnych? Czy domyślacie się, co jest przyczyną większości dolegliwości? „Food Pharmacy” rozwieje wszystkie Wasze wątpliwości. Oto sycąca porcja wiedzy doprawiona dobrym humorem. Ta książka to recepta na doskonałe samopoczucie!

Uwaga! Skutki uboczne występujące po przeczytaniu naszej książki:

nowe spojrzenie na jedzenie (podniebienie Ci podziękuje),
mnóstwo energii (także w poniedziałkowe poranki),
zadowolone bakterie jelitowe (zaufaj nam, chcesz, żeby były szczęśliwe),
zdrowa flora jelitowa (czyli lepszy komfort życia),
umiarkowany poziom cukru we krwi (bez utraty uroku osobistego),
lepszy gust muzyczny*.
* Tego ostatniego nie potrafimy do końca wyjaśnić, ale pozostałe rezultaty zawdzięczamy kuchni przeciwzapalnej

Liczyłam na coś odkrywczego, naprawdę, chociaż wcześniej nie znałam bloga autorek. Miałam nadzieję na zachwyt, oczarowanie i novum, coś co da mi pozytywny bodziec do zmiany. Tymczasem dostałam pogawędkę dwóch blogerek w stylu duetu Triny i Susanah, bardzo powierzchowną, płaską, pełną męczących anegdot jak dla mnie o niczym. Owszem autorki powołują się na konsultacje z profesorem medycyny, ale nie proponują absolutnie nic, czego bym nie znała nie będąc specem w tej dziedzinie. Przekazowo również męcząco, zupełnie nie przypadła mi do gustu taka forma. Obie panie bardzo chcą być takie nowoczesne i trendy - najlepsze zdecydowanie z tego są trendy zdjęcia - odwołując się do Lucka Skywalkera, wprowadzając dużo "życiowych" dialogów "od kuchni" powodują, że robi się misz masz, który nie dość, że męczy to jeszcze trąci grafomanią. Jeżeli chodzi o przepisy - ponownie nic odkrywczego ani nowego, nic, czego  chciałoby się spróbować.


Drugie trendy rozczarowanie, z którym ostatnio się spotkałam to Skin coach. Twoja droga do pięknej i zdrowej skóry - Bożena Społowicz


Czy wiesz, że aby mieć piękną i zdrową skórę, powinnaś jeść ciepłe śniadania? „Jak to? Przecież o skórę dbają kosmetyki”, pomyślisz. A jednak! Skin coaching radykalnie zmieni Twoje myślenie o własnej skórze. Napisałam tę książkę, bo zauważyłam, że zbyt wiele kobiet pogodziło się z faktem, że ich cera jest i pozostanie niedoskonała. Nie musi tak być! Pomogę Ci zadbać nie tylko o Twoją skórę, ale także o zdrowie i samopoczucie. Nauczę Cię, jak odpowiednio pielęgnować cerę i nie wydać fortuny. Powiem, co jeść, by spowolnić starzenie skóry. Doradzę, jak zredukować zawartość kosmetyczki nawet o 90%, i sprawię, że bez makijażu będziesz wyglądać pięknie. Gotowa na rewolucję w rytmie slow? Bez obaw! Ty i Twoja skóra będziecie zachwycone. Bożena Społowicz skin coach Bożena Społowicz to pierwsza – i do tej pory jedyna – skin coach w Polsce. Niemal dwudziestoletnie doświadczenie w pielęgnacji cery łączy ze specjalistyczną wiedzą z zakresu kosmetologii, chemii i technologii kosmetyków, a także dietetyki i przyjmowania suplementów. Prowadzi liczne warsztaty, między innymi z komponowania spersonalizowanych kosmetyków. Właścicielka SPA prowadzonego w duchu slow beauty.

Tym razem już wiedziałam, kim jest autorka, tutaj również mając nadzieję na praktyczne wskazówki zaczęłam lekturę. Jako, że ciążowo moja cera okazała się być dość kapryśna liczyłam na mały cud, wskazówkę jak sobie z nią poradzić. Po lekturze jedyne czego chcę spróbować to wypróbować mydło aleppo i zamienić waciki zwykłe na niejałowe gazy. Od tak, raczej w ramach testu niż z przekonania po owocnej lekturze. Po niej autorka jawi mi się owszem jako sympatyczna kobieta doradzająca innym kobieto, ale po pierwsze bogatym, po drugie raczej doszukujących się w pielęgnacji cery pewnej filozofii niż praktycznych porad. Kosmetyki proponowane przez autorkę wymagają całkiem sporych nakładów finansowych, o ile teoria o dobrej inwestycji mnie przekonuje to już suma tej inwestycji raczej przeraża. Owszem wstęp o analizie i kondycji skóry jest praktyczny i sensowny, o tyle konkretne rady do każdego typu cery to raczej kopiuj - wklej, z małym dodatkiem dostosowanym stricte do tego typu. Jedyny plus to rozdział o kuchni kosmetycznej - dla tych kobiet, które lubią przygotować sobie coś pielęgnacyjnego do cery. Najgorsze jak dla mnie to zdjęcia - przestylizowane kobiety ideał - nieskazitelnej, umalowanej perfekcyjnie... jeżeli to ma czytelniczkę zachęcić do zadbania o siebie to moim zdaniem nie tędy droga, bowiem przeciętną czytelniczkę takie wyszukane ustawiania i stylizacje raczej sfrustrują niemożliwością osiągnięcia niż staną się bodźcem do celu. 



poniedziałek, 22 maja 2017

Beata Ostrowicka - Poczytam ci, mamo. Elementarz przyrodniczy

"Poczytam ci, mamo. Elementarz przyrodniczy" to wspaniała pomoc dla dzieci rozpoczynających naukę przyrody. Pozycja nie tylko wprowadza w świat zagadnień przyrodniczych, lecz także wspiera naukę czytania. 

Zalety książki:
duża, czytelna czcionka,
ponad 20 zabawnych opowiadań o tematyce bliskiej współczesnym dzieciom,
zakres merytoryczny materiału zgodny z podstawą programową I etapu edukacji, klasy 1–3,
wiedza przyrodnicza wprowadzana na pełnych humoru ilustracjach lub w komiksowych dymkach,
ponad 20 zagadnień, takich jak między innymi: zależność przyrody od pór roku, ochrona środowiska, znaczenie wody i powietrza dla życia, krajobrazy Polski, zagrożenia ze strony zwierząt, roślin czy zjawisk przyrodniczych, zasady racjonalnego odżywiania się, przystosowywanie się zwierząt do poszczególnych pór roku, warunki rozwoju roślin, zjawiska atmosferyczne, doświadczenia przyrodnicze,
doskonałe uzupełnienie szkolnego podręcznika i zeszytu ćwiczeń.

"Poczytam ci, mamo. Elementarz przyrodniczy" opowiada o Antku, Lence, Adzie, Julku, Krzysiu, o ich rodzinach, kolegach, o tym, co lubią, oraz wielu innych sprawach ciekawych dla wszystkich dzieci.

ilustrator: Katarzyna Kołodziej





Jestem oczarowana tą książką! To kolejna z tych propozycji, że żałuje, że już nie jestem dzieckiem. 

W kolejnym tomie z serii "Poczytam ci, mamo" autorka postanawia bowiem przybliżyć uczniom pierwszych klas szkoły podstawowej zagadnienia związane z szeroko rozumianą przygodą. Mamy tu między innymi informacje dotyczące tęczy, kierunków świata, sadzenia roślin, pór roku, piramidy żywieniowej i całe mnóstwo innych, jakże ważnych dla młodszych tematów. Naszym ulubionym oczywiście okazał się być przekroj jamnika - zdjęcie powyżej. No i zdecydowanie jest to rozdział, do którego wracamy najchętniej ;) Przynajmniej niektórzy z nas...

Wszystkie zagadnienia przestawione są w prostej i zrozumiałej formie, tak aby każdy z wiekowej grupy docelowej mógł je zrozumieć, Razem z bohaterami poznajemy wszystkie zagadnienia niejako mimochodem przy okazji przygód, które przydarzają się postaciom. 

Do tego każdemu z tematów towarzyszy odpowiednia ilustracja - z jednej strony są to rysunki typowe dla książek dla dzieci dotyczące tego, co się wydarzyło, z drugiej mamy również rysunki ilustrujące dane zagadnienie czy zadania - jak np. hodowla roślinki z nasionka. To, co ciekawe (i trochę trendy) dużo miejsca autorka poświęca również dbaniu o przyrodę, okazuje się, że poznanie to jedno a właściwe dbanie o to, co wokół nas jest jeszcze ważniejsze.  Dobrze z takim przesłaniem rozpoczynać jak najwcześniej :)















Emily Hawkins, Rachel Williams - Atlas przygód zwierząt

ZAPRASZAMY DO NIEZWYKŁEGO ŚWIATA DZIKICH ZWIERZĄT! OTO BOGATO ILUSTROWANE KOMPENDIUM WIEDZY O PRZYRODZIE, DZIĘKI KTÓREMU POZNASZ NAJODWAŻNIEJSZE ZWIERZĘTA ŚWIATA.

Prześledź MAPY SIEDMIU KONTYNENTÓW i odkryj, co robią zwierzęta, aby przetrwać kolejne pory roku. Zdecyduj, czy chcesz popłynąć z NARWALAMI w niebezpieczną podróż przez lodowce w poszukiwaniu pożywienia, wychowywać dzieci z ORANGUTANAMI na Borneo czy uprawiać wspinaczkę górską z PANDAMI w Chinach. W którąkolwiek podróż wyruszysz, czeka cię niezapomniana przygoda w jednej z czterech stron świata.
Zobacz ponad 30 scen z życia zwierząt. Dla młodych poszukiwaczy przygód każda strona jest okazją, by odkryć setki szczegółów i przyswoić sobie mnóstwo wiadomości.

ilustracje: Lucy Letherland



Rozpoczynając sezon odwiedzin wszystkich przybytków na zewnątrz, gdzie można oglądać zwierzęta pojawiła się u nas również ogromna potrzeba tłumaczenia co, kto, jak i dlaczego. Z pomocą rodzicom w tym zakresie przyszła książka "Atlas przygód zwierząt", która idealnie wpasowuje się w nurt tematyczny, który cieszy się u nas ostanio dużą popularnością. I co ważne dla rodzica, ma tyle strony, że nie jesteśmy skazani na lekturę ciągle tych samych... ;)

Bardzo przypadł nam również do gustu układ książki, która to najpierw podzielona jest ba rozdziały dotyczące poszczególnych kontynentów, gdzie zaprezentowana są na mapie kraje wraz z ich najważniejszymi mieszkańcami. Następnie następuje podział na podrozdziały, które dotyczą już konkretnego zwierzęcia. Zwierzę to jest przedstawione na ilustracji - z zbliżeniu oraz w swoim naturalnym środowisku, w którym żyje. Oprócz głównego bohatera autorki przedstawiają na danej stronie również inne zwierzęta, która albo występują w tym samym środowisku albo pomiędzy naszym bohaterem a tym zwierzęciem dochodzi do interakcji. W każdym rozdziale mamy krótki wstęp z najważniejszymi informacjami o danym zwierzęciu oraz mnóstwo ciekawostek w jedno-dwuzdaniowych komentarzach. 

Powiem szczerze, ze dawno nie spotkałam tak uniwersalnej propozycji dla dzieci zainteresowanych życiem zwierząt. Z jednej strony można ją czytać już z maluchami, bo ma dużo obrazków, z drugiej usatysfakcjonuje również starszaka, który może sam z niej korzystać, a ilość informacji zawarta w każdym z rozdziałów usatysfakcjonuje dociekliwego czterolatka oraz sześcioletniego odkrywcę. Co więcej lektura stanowi również ciekawą propozycję również i dla rodzica. Polecamy - zwłaszcza w kontekście zbliżającego się dnia dziecka.

czwartek, 18 maja 2017

Marcin Brykczyński - Jak się nie bać gramatyki? Gramatycznych zasad kilka – by je poznać, starczy chwilka

 
Jak gramatycznych zasad się nie bać?
Chyba po prostu poznać je trzeba.
Tę rzecz ułatwi prosta zasada,
by zasad uczyć się na przykładach,
a tu niejeden z pewnością sprawi,
że was ta książka szczerze rozbawi…

Marcin Brykczyński przedstawia podstawowe zasady gramatyczne z humorem, sprawiając, że nauka z jego książką to prawdziwa przyjemność. Forma rymowanego wiersza ułatwia zapamiętywanie, zatem… do dzieła! Szóstka z polskiego gwarantowana!

Zakres materiału: klasy I–IV szkoły podstawowej.
ilustrator: Ola Krzanowska




Jak sobie pomyślę, jakie możliwości mają teraz nasze dzieci, to mi się żal robi, że my tego szczęścia nie mieliśmy. Jednym z najnowszych odkryć-zaskoczeń jest książka - pomoc dla uczniów szkoły podstawowej, która ma im pomóc w opanowaniu zasad gramatyki. Co najważniejsze ma to być zrobione w sposób łatwy przystępny, nietuzinkowy i już nie jak za naszych czasów podręcznikowy. Wszystkie zagadnienia przestawione są od tych najłatwiejszych   - jak podział na samogłoski i spółgłoski, poprzez odmiany, rodzaje, czasy, liczby, stopniowanie aż do rodzin wyrazów. Wydawałoby się, że taka niepozorna książka raczej nie może zaoferować wiele tymczasem autor i świetne ilustracje Oli Krzanowskiej moim zdaniem są nieoceniona pomocą, dla tych, którzy znajdują się na początkowym etapie swojej gramatycznej przygody, która, jak wiemy, w języku polskim nie jest łatwa. Tutaj autor próbuje w sposób przystępny, kolorowy i łatwy przekazać to, co najważniejsze, tak, żeby nauka gramatyki nie sprowadzała się tylko do wkuwania formułek i reguł. Oprócz sympatycznej rodziny - bohaterów książki - na wielu stronach prezentowane zagadnienie ma swoją graficzną ilustrację, będącą dopełnieniem całości i nieodzowną pomocą dla wzrokowców. Polecam rodzicom i dzieciom, żeby stres przy wprowadzaniu w zawiłe meandry gramatycznych zagadnień odbywał się w dużo bardziej przystępny i mniej frustrujący sposób.


Delphine Chedru - Rycerz lwie serce - Książka-gra, której bohaterem jesteś ty!

Dziś przedstawię wam książkę, dla prawdziwych chłopaków - bohaterów, którzy nie boją się wyzwań i gotowi są podejmować ryzyko. Książka, która ostatnio u nas króluje to książka novum - książka-gra, której bohaterem jest czytelnik. Jak to spytacie?Otóż wraz z rycerzem Lwie Serce wyruszamy na wyprawę, jedno jest pewne - pierwsza strona. To, co wydarzy się dalej zależy (prawie, mamy bowiem odnośniki do konkretnych kolejnych stron,a tym samym zadań) od czytającego. Autorka za każdym razem daje mu możliwość wyboru - np. z labiryntu można wydostać się dwoma - różnymi drogami. Każda strona to wybór i często dodatkowe zadanie np. wyszukaj ukryte cyfry, klucze itp. Dla tych, którzy mają z nimi małe problemy autorka przygotowała podpowiedzi na końcu książki. Do tego twarda-wygodna oprawa i czego chcieć więcej? U mnie panowie - ze wskazaniem na młodszego całkowicie przepadli. Mamie nie do końca przypadła do gustu graficzna oprawa, ale w końcu to książka dla prawdziwych bohaterów, a nie mam ;)





Tajemnicza książka-łamigłówka dla młodszych dzieci, którą pokochał już cały świat! To jest książka. Ale też gra, w której tylko od ciebie zależy, czy nieustraszony rycerz Lwie Serce odzyska utraconą odwagę. Rozwiązuj zagadki, odpowiadaj na pytania, decyduj, jaką drogą podąży twój bohater. Ma pójść czerwonymi schodami? Czy zaufać syrenie? Każdy wybór może cię przybliżyć do upragnionego celu albo od niego oddalić. Czy odważysz się zajrzeć do środka?




środa, 17 maja 2017

Joanna Opiat-Bojarska - Niebezpieczna gra

Mężczyzna w ciężkim stanie trafia do łódzkiego szpitala. Nie pamięta, jak się nazywa ani co się stało. Powtarza tylko imię Aleksandry Wilk.

Poznańska psycholog na prośbę znajomego lekarza przyjeżdża pomóc pacjentowi. Jednak nie tylko ona usiłuje dociec, kim jest tajemniczy NN i dlaczego wzywa Aleksandrę…



Legendarna aktorka przed laty została brutalnie zabita we własnym domu. Mordercy nie odnaleziono, śledztwo dawno zamknięto, a akta kurzą się w policyjnym archiwum. Ten, kto ją zabił, dziś wciąż jest na wolności.

Czy uda się powiązać te sprawy, odkryć prawdę, uniknąć niebezpieczeństwa?

Kiedy od rozwiązania sprawy dzielą sekundy, nie ma czasu na logiczne myślenie, a górę bierze instynkt… 




Bardzo lubię, kiedy akcja powieści toczy się w mieście, które dobrze znam. Pozwala mi to "ulokować" ją przestrzennie, co daje de facto dużo lepszy odbiór niż w przypadku miejsc mi nieznajomych. Jako, że moje pierwsze spotkanie z autorką było nie do końca udane byłam ciekawa, czy uda się jej mnie zaskoczyć pozytywnie tą zachwalaną powieścią.
Muszę przyznać, że może nie jest to miłość od drugiego przeczytania, ale nasze drugie spotkanie wypada dużo lepiej niż pierwsze, chociaż do zachwytu jednak mi daleko.
To, co po pierwsze zwraca uwagę to pewno - może odległe, a jednak skojarzenie z "Lampionami" Bondy, tam profilerka, tutaj pani psycholog, to samo miasto i zbrodnia. Całe szczęście autorka miała całkiem inny pomysł na jej poprowadzenie, więc udało się bez kopiowania.

To, co zwraca uwagę to dość szybkie tempo akcji, dużo jej zwrotów i dobrych zaskoczeń, a co za tym idzie wciągająca lektura. Mamy o to bowiem panią psycholog, która na życiowym zakręcie, poproszona przez dawnego kolegę ze studiów rzuca wszystko i udaje się do Łodzi, gdzie poszkodowany w wypadku mężczyzna ją rozpoznaje. Jest to o tyle ciekawe, że on nic nie pamięta, a nasza pani psycholog ma za sobą niesławny epizod z młodości związany z tym miastem. Czy to jej znajomy z przeszłości? Dawna miłość, która gdzieś tam tliła się przez lata? Mężczyznę ktoś próbował prawdopodobnie zabić, czy więc Aleksandrze również grozi niebezpieczeństwo?

Samą akcję przerywa drugi wątek, gdzie to zdeterminowana policjantka próbuje rozwikłać tajemnicę śmierci sławnej aktorki, sprawę nierozwiązaną od lat. Czy te dwie niewiadome coś łączy? I jak się ma do tego świata sztuki, a konkretnie aukcje, na których kupując upragnioną rzecz można spełnić swoje marzenia...

Jak widać autorka bardzo się napracowała, żeby zainteresować czytelnika i to niewątpliwie jej się udało, bo pomysł okazał się dobrze przygotowany i przeprowadzony. Ja jednak wiedzę zasadniczą wadę, a nawet dwie. Pierwsza z nich to nieracjonalne zachowanie Aleksandry i jej przyjaciółki, które w niektórych epizodach wykazują się wyjątkową głupotą, co na tle misternej intrygi i zagadki po prostu razi. Druga to pewien przesyt, który zaczęłam odczuwać gdzieś pod koniec lektury, z jednej strony miałam ochotę odłożyć książkę na bok, bo natłok szczegółów, czy pytań był tak duży, że już czułam, że chwilowo mam dość, mimo z drugiej strony dużego zainteresowania, kto był winny. Muszę przyznać, że z niejakim trudem dobrnęłam do końca. 

czwartek, 11 maja 2017

Ina Rybarczyk - Łowcy smaków

Otwórz okno na kulinarny świat, pełen nowych smaków i zapachów. Świat kuchni roślinnej, bez glutenu i rafinowanego cukru. Kuchni, która zmieni jakość twojego życia i pozwoli cieszyć się pysznym jedzeniem i jednocześnie pełnią zdrowia. 

Wyczarowuje się tu burgery i kotleciki z fasoli, makarony z cukinii, a także parmezan, który tak naprawdę nie jest serem! Naleśniki są zielone, a risotto nie zawiera ani grama masła. Na deser przyrządzamy ciasta z chia, serniki z kaszy jaglanej, banoffee z karmelem z daktyli oraz mocno czekoladowe brownie, zrobione z… batatów. W kuchni roślinnej nie ma ograniczeń! Jest za to smak pysznej zdrowej wolności. Pokaże ci go Ina Rybarczyk, autorka znanego bloga roślinnego True Taste Hunters. To co? Dasz się namówić na podróż? Niezwykle inspirującą podróż w poszukiwaniu prawdziwego smaku!


Ostatnio kuchnia wegetariańska święci triumfy, nie tylko wśród tych, którzy wege wybrali swoją drogą kulinarno - życiowa, ale również wśród tych, którzy na fali popularności trochę innych propozycji chcą spróbować nowych smaków i połączeń. 

Jedną z najnowszych propozycji jest książka "Łowcy smaków". Myślę, że stanowi ona fajne kompendium dla tych, którzy swoją przygodę z wege życiem dopiero zaczynają, bo autorka nie wspina się od razu na wyżyny kulinarnych przepisów, ale proponuje coś podstawowego jak chociażby znaną jaglankę, ale w wege wersji. Z drugiej strony nie poprzestaje na swoistym basicu, bo przepisy znane i popularne podkręca nowymi dodatkami, czy niekonwencjonalnymi połączeniami. 

We wstępie wprowadza nas również w pewnie niuanse kuchni wegetariańskiej opowiadając swoją historię oraz przedstawiając korzyści jakie przyniosła jej zmiana diety. Dale również praktyczne wskazówki o czym pamiętać zmieniąc dietę oraz jak przeliczniki wege produktów mają się do stosowanych w przepisach standardowych łyżeczek, szklanej itp. Praktyczne!

 Co mi się najbardziej spodobało to dużo przepisów dla łasuchów - słodkie i zdrowe konkrety (w tym lody!!), zarówno w postaci wyszukanych/trudniejszych ciast jak i pomysłów na drobne przyjemności. To, co zwraca uwagę to również całe mnóstwo propozycji na pozostałe posiłki - niebanalne, serwowane od rana i takie, które nie zionął nudą odstraszając tych, którzy fanami kuchni wege nie są pod żadną postacią. Ogromne brawa za przepis na wege parmezan oraz dodatki do standardowych dan w nowej odsłonie - czyli śmietana i jogurt :)
Przy takim ogromie tak różnorodnych przepisów każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam.

środa, 10 maja 2017

Karolina i Maciej Szaciłło - Jem (to co) kocham i chudnę

W książce "Jem to, co kocham i chudnę" Karolina i Maciej Szaciłło dzielą się nie tylko przepisami na zdrowe i pyszne dania, ale też wiedzą psychodietetyczną, która pozwoli ci pozbyć się zbędnych kilogramów na zawsze. Z miłości do siebie.

Karolina przez lata zmagała się ze zbędnymi kilogramami. Diety cud, intensywne treningi. Waga spadała, ale później wracała z nawiązką. Przez 10 lat Karolina zamiast schudnąć przytyła ponad 25 kilogramów. Po poznaniu Macieja, eksperta od zdrowego odżywiania, Karolina zaczęła pracować nie tylko nad zawartością talerza, ale również głowy. Poddała szczegółowej analizie swoje nawyki i zrozumiała, że je nie wówczas, kiedy pojawia się głód, lecz gdy pojawiają się emocje. Od tego momentu zaczęła pracę nad zmianą myślenia i stylu życia, szukając jednocześnie sposobu odżywiania, który sprawi, że będzie czuła się komfortowo. Udało się jej. Jest szczupła i szczęśliwa. Teraz czas na ciebie!

Nie jestem fanką poradników oferujących diety cud wymagające najczęściej rygorystycznych wyrzeczeń, oferujące smukłą sylwetkę w zamian za jedzenie mało urozmaiconych i wartościowych potraw, które często nie wzbudzają kulinarnego zachwytu, bo patrząc na składniki już wiadomo, że smacznie raczej nie będzie. Lubię racjonalne podejście do odchudzania, czy raczej należałoby powiedzieć odżywiania. Duet Szaciłło nie był mi do tej pory znany, byłam bardzo ciekawa, co mogą zaoferować. 
Na wstępie autorka przywołuje swoją historię zaczynającą się 20 kilka kilogramów więcej, Jest to o tyle ciekawe, bo uwiarygadania historię, ze można, bo patrząc na jej zdjęcia widać efekty. Jest to w jakiś sposób motywujące, do tego autorka ciekawie, a nie w sposób pseudopsychologiczny motywuje do działania, czy raczej akceptacji siebie i zmianie nastawiania, co tym ważniejsze jest od samych zmagań z dodatkowymi kilogramami. To, co mnie zaskoczyło to dużo fajnych - czasem oczywistych, a jednak nie zawsze do końca - rad m.in. o pożegnaniu z "motywującymi ubraniami"- która z kobiet nie ma ich w swojej szafie? Autorzy przy pisaniu książki konsultowali swoje pomysły również ze specjalistami m.in. diagnostykiem i doradcą dietetycznym, czyli gwarancja rozsądku w przepisach jest pewna i sprawdzona.
We wstępie autorzy proponują również praktyczne rady co do zawartości spiżarni i jej przygotowania pod względem wielkiej bitwy. Wraz z kolejnymi rozdziałami - podzielonymi na bloki związane z porami roku wiosna-lato i jesień-zima, okazuj się, że do tego może być jeszcze smakowicie. Co dla mnie najważniejsze to odwołanie do dostępnych składników, nawet czasem oczywistych, to dodatkowo poprzedzonych komentarzem autorów o ich walorach i właściwościach, często mało uświadamianych. 

Autorzy oprócz podziału na bloki - pory roku- zaproponowali podział oczywisty, bo na poszczególne posiłki:
- śniadania - jem to, co lubię
- obiady - jem przy stole, a nie pod nim
- przekąski - pożegnałam ten głos
- kolacje - akceptuję siebie

Oprócz ciekawych przepisów dla całej rodziny, bo nie są one aż tak udziwnione, żeby nie móc tych propozycji zaoferować również mężowi czy dzieciom, książka również stanowi przyjemność lektury dla oka, dołączone są super zdjęcia, układ na stronie jest bardzo przystępny, po prostu cieszy oko. Oby na rynku książek okołokulinarnych pojawiało się więcej takich propozycji.

piątek, 5 maja 2017

Jørn Lier Horst - Kluczowy świadek

Książkowy debiut uznanego pisarza kryminałów Jørna Liera Horsta, Kluczowy świadek jest realistyczną opowieścią zbudowaną na autentycznej historii.

Preben Pramm leży martwy od tygodnia. Jest nagi, związany, a na jego ciele widać ślady wyszukanych tortur. Dom jest wywrócony do góry nogami, ale nie wygląda na to, żeby zabójcy znaleźli to, czego szukali.

Pramm nie miał krewnych, przyjaciół i najwidoczniej żadnego kontaktu z ludźmi z zewnątrz. Jaka była tajemnica Pramma? Czemu musiał umrzeć w tak brutalny sposób?







Wydawnictwo Smak słowa przewrotnie, w odwróconej kolejności przedstawia nam losy komisarza Williama Wistinga. Tym razem zaczynamy od początku, kiedy najbliżsi komisarza jeszcze żyją, a on lawirując pomiędzy rodziną, jej oczekiwaniami, a zajmującą go coraz bardziej pracą w policji próbuje, niezbyt udanie, zachować work life balance. Okazuje się bowiem, ze prowadzone śledztwo, w który początkowo więcej jest niewiadomych niż wiadomych zaczyna pochłaniając go coraz bardziej, tak, że ciężko mu wracać wieczorami do domu, spędzając coraz więcej czasu na komendzie. Ciekawe jest to, że w końcu mamy szansę poznać żonę komisarza, o której tragicznych losach można było się dowiedzieć z tomów późniejszych, wydanych jednak wcześniej.

Jeżeli chodzi o samo śledztwo, to zagadka jest niezwykle ciekawa, bowiem samotny rencista tak brutalnie zamordowany, znaleziony dopiero po kilku dniach we własnym domu wydaje się być mało kuszącą ofiarą dość nietypowego napadu. Okazuje się jednak, ze prawdziwe życie Pramma to nie to znane sąsiadom i dalszym znajomym, ale skrywane brudne tajemnice, które doprowadziły go do tak tragicznego finału. 
Oprócz zamordowanego autor wprowadza również całe mnóstwo ciekawych postaci i wątków, co z jednej strony jest ciekawe, ale z drugiej duże nagromadzenie niezbyt przyjaźnie brzmiących nazwisk, których czytelnik nie jest w stanie zapamiętać, powoduje momentami trudności w lekturze. 

Jeżeli chodzi o akcję to muszę przyznać, że widać, iż to debiut, bo mimo dużego potencjału akcja toczy się o dziwo dość wolno, a jej tempo jest umiarkowane. Znając późniejsze powieści Horsta widać różnicę. No i nie ma Line, której postać niewątpliwie podkręcała tempo i umilała tym samym lekturę.  Ewidentnie nie jest to najlepsza powieść autora, ale czyta się ją całkiem przyjemnie poznając początki kariery komisarza oraz przeszłość jego rodziny.