wtorek, 1 października 2013

Michael Benoit - Tajemnica 13 apostoła

"Co ukryto przed wiernymi po śmierci Jezusa, kiedy tworzyły się podwaliny wiary chrześcijańskiej? Czy faktycznie było trzynastu, a nie dwunastu apostołów? Jaki cel mógłby przyświecać Watykanowi, by ten fakt utrzymać w tajemnicy? Na postawione pytania odpowiada inteligentny thriller Michela Benoît, w którym teraźniejszość i przeszłość splatają się w jedną logiczną intrygę. Kościelny erudyta, ojciec Andriej, wchodzi w posiadania dowodu na istnienie trzynastego apostoła. Z listu apostolskiego dowiaduje się, że Jezus był tylko prorokiem, a nie Synem Bożym. Andriej zostaje zamordowany w pociągu, w drodze do Watykanu. Jego najbliższy przyjaciel, ojciec Nil, rozpoczyna śledztwo. Odkrywa nieznany wcześniej dokument
mówiący o początkach chrześcijaństwa, o wykluczonej z Kościoła społeczności nazarejczyków, z której w VII wieku narodzi się islam. Teraz i on znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie..."










Wydawałoby się, że temat frapujący, zagadkowy, taki, który zmusza do zastanowienia się, co jest prawdą a co fikcją. Do tego zagadka dotycząca religii chrześcijańskiej w połączeniu z islamem i wątkami żydowskimi. Brzmi obiecująco? do tego akcja podzielona na to, co dzieje się współcześnie - intryga w Watykanie połączoną z elementami kryminału, zagadki i polityki, oraz szeroka płaszczyzna historyczna odwołująca się do wydarzeń z przeszłości na przestrzeni wieków, mających wpływ na to, co dzieje sie aktualnie i to, co niektórzy starają się odkryć lub ukryć...

Niestety im większe obietnica tym większe rozczarowanie w przypadku tej książki, bo cóż z tego, że intryga dobrze skonstruowana, pomysł dobry, jak akcja się po prostu ciągnie, a książka jest nudna.
Z czego to wynika?Może autor mógłby trochę więcej miejsca poświecić akcji w teraźniejszości, bardziej podkręcić napięcie, popracować nad akcją, urozmaicić ją? Wtedy byłaby to pozycja od której nie można się oderwać, tak jest tylko jedną z wielu dużo zapowiadających, a nic nie wnoszących, bo ani szczególnie nie frapuje ani nie zaciekawia.

Jest za to pewnym rozliczeniem z hierarchią kościelną. Wydaje się, że auto w tej powieści chciał wyprać wszystkie możliwe brudy, z którymi sie spotkał lub o które podejrzewa przedstawicieli wysokich urzędów w Watykanie. Jeżeli to miało na celu zaakcentować rozbieżność pomiędzy dwójką mnichów, ich życiem i możliwościami, a realiami życia w Watykanie, to chyba aż nazbyt skupił sie autor na tym, co złe i niegodziwe, rozdźwięk, jak na potrzeby tej książki jest moim zdaniem przesadzony.

Sami główni bohaterowie, czy to pozytywne czy negatywne postacie, też zbudowane są niedbale, co w efekcie sprawia, że są po prostu nijacy. Myślę, że pomimo tego, że akcja dzieje się wśród środowiska kościelnego można byłoby wprowadzić jedna bohaterkę - kobietę, co z pewnością też urozmaiciłoby lekturę. Tak mamy walkę testosteronu z testosteronem na tle WIELKIEJ tajemnicy, której na koniec autor również nie rozwiązał, a tym samym niedosyt po lekturze się powiększył. 

Podobało mi się włączenie do głównego nurtu elementów politycznych i wywiadowczych w postaci spiskujących przedstawicieli islamu i agenta Mossadu. Niestety na tle rozgrywających się wydarzeń ich udział jest stosunkowo mały, a szkoda, bo to jeden z ciekawszych wątków powieści.

Moja ocena 4/10