wtorek, 13 października 2015

Jodi Picoult - Już czas

Mam wrażenie, że nie do końca fortunnie zaczęłam przygodę z lekturami książek tej autorki - zaczęłam od pozycji, od której nie mogłam się oderwać, bo i tematyka i pomysł i konstrukcja mnie zachwyciły (recenzja  tutaj), przy której to inne dzieła tej autorki wypadają ciut słabiej.


Od ponad dziesięciu lat Jenny Metcalf nie może przestać myśleć o swojej matce, Alice, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Jenny nie chce uwierzyć, że została porzucona, więc uparcie tropi matkę w Internecie i przegląda jej stare pamiętniki. Alice była badaczką słoni i pisała głównie o nich, ale Jenny ma nadzieję, że zapiski kryją wskazówki co do miejsca pobytu matki. 



Niestrudzona w poszukiwaniach, zyskuje dwoje nieoczekiwanych sprzymierzeńców. Pierwszym jest Serenity Jones, jasnowidzka, która wsławiła się odnajdywaniem zaginionych osób – a następnie zwątpiła w swój dar. Drugi to Virgil Stanhope, zgryźliwy prywatny detektyw, który niegdyś prowadził sprawę zaginięcia Alice oraz dziwnej, być może powiązanej z nim śmierci jednego z jej współpracowników. I gdy wspólnymi siłami dążą do odkrycia prawdy, uświadamiają sobie, że zadając trudne pytania, staną w obliczu jeszcze trudniejszych odpowiedzi. 

Czy więź łącząca matkę i córkę może być silniejsza niż śmierć? Czy świat, który poznajemy za pomocą zmysłów, to jedyna rzeczywistość, jakiej możemy doświadczyć?


Uważam Jodi Picoult za mistrzynie pointy, zawsze potrafi mnie zaskoczyć, bo jej pomysły na zakończenie przedstawianych Czytelnikowi historii są nieprzewidywane i zaskakujące. Tak samo było i tym razem i uważam to za najlepszy fragment książki. Z oczywistych względów nie będę go zdradzać, ale uważam, ze mimo wszystko warto doczytać do końca.

A mimo wszystko to słaby początek, który całe szczęście wraz z rozwojem akcji przechodzi w lepszy ciąg dalszy ;) zdążając do dobrego zakończenia.

Zdesperowana Jenna chcąc odszukać matkę postanawia skorzystać z niekonwencjonalnych metod poszukiwań- zwraca się z prośbą o pomoc do jasnowidza, która to dość sceptyczna wobec pomysłu nastolatki postanawia ostatecznie jej pomóc. Wspomagać ja ma cudem odnaleziony policjant, który to walcząc z wyrzutami sumienia,co do źle przeprowadzonego śledztwa pragnie w ten sposób naprawić swój błąd.

Bardzo podoba mi się w powieściach Jodi Picoult to, że narracja przeprowadzana jest bardzo często z perspektyw wielu bohaterów, przez co czytelnik ma przed sobą całe spektrum perspektyw. Tak samo jest i tym razem, do tego dołącza ona narracje matki Jenny, początkowo skupiając się raczej na jej badawczych obserwacjach słoni, aż do przedstawienie wydarzeń sprzed lat, niewyjaśnionych do dziś.

To, czego zabrakło w tej powieści to taka ulotna, mało konkretna iska, która sprawia, że akcja się rozkręca angażując z cąłą mocą czytelnika w lekturę. Tutaj tego zabrakło, było poprawnie, ale bez zachwytu.

No i tak na koniec duży plus za fajnie przedstawiony świat słoni, ich obyczajów i zachowań :)






1 komentarz:

  1. Mam za sobą bodajże osiem czy dziewięć książek Picoult - w zasadzie każda mnie zachwyciła, jedynie jedna była na nieco niższym poziomie niż reszta, chociaż i tak była naprawdę dobra. Tego tytułu jeszcze nie czytałam, ale wszystko przede mną. :)

    OdpowiedzUsuń