Pewnego dnia na stół operacyjny młodej, stojącej u progu kariery pani neurochirurg trafia Włodzimierz, znany wydawca i kolekcjoner. To poznanie zmieni dotychczasowe życie ich obojga. Łucja, która rozstała się właśnie z mężem i pragnie zapomnieć o nienajlepszym dzieciństwie spędzanym na warszawskiej Pradze, zmuszona zostanie do poznawania dramatycznych i czasem bardzo tajemniczych spraw i historii swojej rodziny, kompletnie jej dotąd nieznanych. Włodzimierz dzięki Łucji pozna wreszcie tożsamość kobiety z portretu, która przez całe lata nie dawała mu spokoju.
Twarz z lustra to opowieść o pragnieniu powrotu do źródeł i lęku przed własną tożsamością; o próbach rekonstrukcji świata przodków, o pasjach, miłości i nienawiści, które mimo upływu stuleci nie zmieniają się, tak samo cieszą i podobnie przerażają. To wreszcie opowieść o dokumentach, zjawach nie z tego świata i śledztwie, które powinno wiele ujawnić. Ale, czy tak się stanie?
Bardzo lubię powieści o poszukiwaniu korzeni, odkrywaniu tajemnic przeszłości i sekretów rodzinnych.
Z ogromną ciekawością przystąpiłam więc do lektury, bo zapowiadało się ciekawie.
Pierwsze moje odczucia były dość pozytywne- kobieta na rozdrożu, na skutek zewnętrznych okoliczności postanawia poszukać prawdy i odkryć historię swojej rodziny. Do tego na jej drodze staje bogaty i równie tajemniczy Włodzimierz, który posiada portret kobiety sprzed lat, mogącej być siostrą bliźniaczką Łucji. Tajemnic oczywiście jest więcej, bo nie wiadomo dlaczego tak naprawdę Włodzimierz został zaatakowany i co chcieli mu ukraść sprawcy.
Poniekąd zmuszona, ale może też wiedziona ciekawością z pomocą przyjaciółki Łucja otwiera stary rodzinny kufer, strzegący tajemnic przeszłości...
Ciężko mi ocenić tą książkę jako całość, bo ma po prostu lepsze i gorsze fragmenty i wątki.
Może w takim razie ocenię to, co najbardziej mi się podobało i co wręcz przeciwnie.
Książka to zdecydowanie gratka dla miłośników historii warszaw, której to Włodzimierz jest prawdziwym znawcą, a do tego autorka dołączyła sporo fotografii, co dodatkowo zasługuje na uwagę. Drobiazgowość w odwołaniach historycznych, zgrabne połączenie tych historyjek z akcją to super rozwiązanie, ale według mnie głównie dla tych zainteresowanych. Dla tych, którzy nie mieszkają w stolicy, czy jej nie znają, będzie to momentami męczące. Ja momentami czułam przesyt.
Podobny przesyt wywoływały we mnie bardzo liczne powiązania historyczne, które były ciekawe tylko na początku, wraz z rozwojem akcji zaczęły ją nawet momentami przesłaniać, co dla mnie niewątpliwym minusem, bo najbardziej interesowała mnie jednak droga Łucji do odrywania historii przodków i poszukiwanie tajemniczej prapraprababki.
Jeżeli chodzi o postacie to autorce udało się wprowadzić ich całkiem sporo, większość z nich ciekawych, z własnymi tajemnicami ;) Niestety moim zdaniem nie do końca został wykorzystany ich potencjał, bo chociażby Łucja poważna pani doktor wzbudzająca sympatie, po pewnym czasie zaczyna zachowywać się w sposób nieprzewidywalny i momentami infantylny? Zaczyna wierzyć w duchy i tajemnicze siły wyższe...Włodzimierz przez cały czas trwania akcji chowa się za sekretami obiecując, że już następnym razem powie Łucji wszystko...no moze to i dobry zabieg, ale jednorazowo, a nie ciągle.
O ile potencjał i pomysł super, tylko mi wykonanie nie do końca przypadło do gustu.
Moja ocena 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz