czwartek, 22 października 2015

Ann Leckie - Zabójcza Sprawiedliwość

Od dawna czekałem na taką opowieść...
Miałem w końcu historię, której nie chce się przerwać czytać, ale nie chce się jej kończyć, bo jest tak dobra.

Kiedy poziom technologiczny pozwala na mariaż komputera z ciałem, wtedy mamy możliwość oddać ciała we władanie odpowiednio zaprogramowanych komputerów, a gdy dodamy do tego, że nie jest to zwykły komputer, tylko sztuczna inteligencja, zacznie się robić ciekawie.


Nie jakieś tam sztuczne terminatory, których inteligencja zamknięta jest w metalowej puszcze fasolki, tylko prawdziwa SI zarządzająca statkiem kosmicznym, która jest w stanie przechowywać w swoich ładowniach, a następnie zarządzać nimi jako jeden umysł.


Oczywiście dopóki te biologiczne jednostki nie utracą łączności, bo wtedy zaczynają pracę jako autonomiczne jednostki posiadające część umysłu SI.


A gdyby tak skomplikować sytuację i oprócz SI, zapewnić wielocielność (wielociałowość ?) najwyższej władzy - Anaander Mianaai. Wspólna świadomość wielu klonów (w odróżnieniu od tzw serwitorów, czyli ciał podległych SI, które są wykorzystywane jako materiał wtórny z ciał 'rekrutowanych' z podbijanych ras i planet.


Teraz zdradzę najlepsze - głównym bohaterem jest serwitor, a my widzimy świat z jego perspektywy (gdy jego SI jeszcze żyje, mamy możliwość spojrzenia na świat jej oczami, później już tylko jednej autonomicznie działającej jednostki) tytułowej (?) "Sprawiedliwości"


Głównym problemem uniwersum stworzonym przez Ann jest rozbicie na frakcje klonów Anaander Mianaai, gdy są połączone wspólnie, wzajemnie ukrywają swoje dążenia, gdy są rozdzielone, realizują swoje własne plany. Kaptują przy tym SI modyfikując ich oprogramowanie. Konflikt narasta i potrzebuje niewielkiego zapalnika, by wybuchnąć z ogromną mocą. Przypomina mi się początek I Wojny Światowej, gdzie jeden zamach wyzwolił niesamowite siły. 


Jak dla mnie to rewelacyjne 9/10 ! Jest świeżość pomysłu (cho nie wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo oryginalny) jest pięknie i misternie zbudowany świat, są nawet problemy lingwistyczno-społeczne. A jak się robi dzieci? Normalnie, idzie się do lekarza... :) (płeć przestała mieć znaczenie)





W odległej przyszłości znaczną częścią zamieszkanego kosmosu rządzi Imperium Radch, gdzie władzę absolutną sprawuje Anaander Mianaai, jedna osoba w tysiącach ciał, wszechobecna i niemal wszechwiedząca. Najsprawniejsi jeńcy wzięci do niewoli na podbitych planetach zostają zamienieni w serwitory - pozbawieni własnej osobowości, stanowią przedłużenie sztucznych inteligencji dowodzących okrętami wojennymi. Zdawałoby się, że SI jednego z tych okrętów, „Sprawiedliwości Toren”, dysponująca setkami oczu i uszu serwitorów, łatwo może utrzymać porządek na podbitej planecie. Jednak wskutek skomplikowanej intrygi wybuchają zamieszki, ulubiona oficer „Sprawiedliwości Toren” zostaje niesprawiedliwie oskarżona i skazana na śmierć, a sam okręt ulega zniszczeniu. Przeżywa tylko jeden serwitor, cząstka sztucznej inteligencji w ludzkim ciele. Odtąd Breq, bo takie przybrała imię, okaleczona psychicznie i emocjonalnie, szuka zemsty na tyranie, który pozbawił ją wszystkiego. W trakcie tych poszukiwań odkrywa przerażającą prawdę o rozłamie w zbiorowym umyśle samego władcy...

1 komentarz: