Marike mieszka w pobliżu małej, rybackiej wioski, odrzucona przez miejscową społeczność, podobnie jak kiedyś jej matka. Od dziecka czuje się związana z morzem i często samotnie wędruje po dzikich plażach. Pewnego dnia, na jednej z nich, znajduje rannego rozbitka. Zabiera go do domu i opatruje rany. To zdarzenie zmieni jej dotychczasowe życie i zdeterminuje przyszłość. Kim jest Marike? Kim jest człowiek znaleziony na brzegu morza? Sięgnij po „Słony wiatr”, poznasz odpowiedzi…
Pamiętasz bajkę z dzieciństwa o małej syrence Ariel?
Zastanawiałaś się jak to jest żyć jak syrena?Czym różni się ich życie od naszego życia?
Dzięki Marike będziesz miała szansę się przekonać.
Samotna dziewczyna, bez rodziny, przyjaciół, mieszkająca na uboczu, walcząca z przeciwnościami losu i innymi ludźmi oskarżającymi ją o czary znajduje na brzegu morza mężczyznę. Skąd się wziął i jaką rolę odegra w życiu Marike?Czy uda mu się sprawić, że ta samotna kobieta będzie szczęśliwa? Kim on tak naprawdę jest...?
Muszę przyznać, że pomysł sam w sobie jest ciekawy, trochę bajkowy, ciut taki typowo babski, ale przez to taki troszkę inny niż standardowe powieści obyczajowe. Niestety wraz z rozwojem akcji, która wraz z tajemnicą odkrywaną przez znalezionego na plaży rozbitka, miała szansę przerodzić się w niezwykłą bajkową opowieść okazała się być jednak typowym romansem o mało skomplikowanej fabule. Niestety nawet osadzenie miejsca akcji w podwodnej toni nie sprawiło, że książka okazała się historią wybitną. O wszystkim, co wydarzyło się później miałam wrażenie już czytałam wielokrotnie. Nic mnie nie zaskoczyło.
Szkoda, że historia nawet jak na baśń okazała się sztampowa.
Ja uwielbiam małą syrenke i też od razu mi się z tym skojarzyło. Szkoda, że całość wypada jednak blado.
OdpowiedzUsuń