poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Maciejka Mazan - Pina, zrób coś

Książkę, którą właśnie przeczytałam można zrecenzować dwutorowo. Zdecydowanie najbardziej podobała mi się część, którą można określić humorystyczno-komediową. Mamy kilkoro przyjaciół, studentów indywidualistów, z których każdy mimo wybranego kierunku studiów chciałaby wystąpić na scenie. Okazja nadarza się szybciej, niż się spodziewali. Siostra jednej ze studentek potrzebuje pieniędzy na operację, której nie może sfinansować prywatna służba zdrowia. Żeby zdobyć potrzebną sumę decydują się na występy na scenie. Występy jak się okazuje zupełnie różne i często nieoczekiwane. I tu zaczyna się zabawa. Bo większość "dżobów", które udaje im się dostać z prawdziwym aktorstwem niewiele ma wspólnego, gdyż przychodzi im się zmierzyć m.in. z Królewną Śnieżką, nowobogacką imprezą w stylu disco polo oraz przeglądem teatrów amatorskich. A wszystko to w klimacie kultowego Lesia Joanny Chmielewskiej. Te fragmenty to zabawa gwarantowana i doskonała rozrywka i humor. Gorzej niestety już jest z całą resztą fabuły, która na tle dobrego humoru i żartu jest zdecydowanie słabsza. Tak jakby ktoś dopisał do  bardzo dobrej komedii kiepską fabułę- brakuje dopracowania, pomysłu, nawet wprowadzenie do całości jest mało zachęcające i jakby oderwane od gwarantowanej dobrym humorem zabawy, którą znajdziemy w środku. Dlatego też moje uczucia po lekturze są bardzo mieszane. Gdyby wszystko było dobrze dopracowaną całością książka mogłaby się równać ze wspomnianym przeze mnie Lesiem, tak pozostaje jednak nie do końca udaną, chociaż z potencjałem, próbą dogonienia ideału.


„Jacuś objawił się małoletnim odbiorcom w czerwonym świetle reflektora i kłębach sinego dymu, przy wtórze grzmotów. Na widowni po raz pierwszy zrobiło się autentycznie cicho. Wtedy rozległ się upiorny śmiech, wzmocniony pożyczoną kamerą pogłosową. Wynalazek ten, ukryty pod płaszczem Złej Królowej, sprawił, że cyfrowo wygenerowany głos Jacusia stracił ludzkie brzmienie i bardzo kojarzył się z horrorami o opętaniu. Parę co słabszych psychicznie dzieci zaczęło płakać. Reszta siedziała z wniebowziętymi minami i nie odrywała spojrzenia od Jacusia, który przeszedł przez scenę, przewracając oczami o doklejonych rzęsach. Wyglądał jak nawiedzony przez Szatana transwestyta”.
Pełna absurdalnego humoru powieść o przygodach pewnego amatorskiego teatru.
Pina, Waltrauta, Weronika, Adrian, Helena, Monia i Jacuś są wręcz stworzeni do występowania przed publicznością, choć zrządzeniem losu na ogół bywa to kapryśna i wymagająca publiczność przedszkolna. Siódemkę przyjaciół różni niemal wszystko, łączy zaś płomienna miłość do sceny… a od pewnego czasu także panika. Przymuszeni bardzo poważnymi okolicznościami bohaterowie próbują bowiem zebrać zawrotną sumę, którą dotąd znali tylko ze słyszenia. Postawieni przed wyborem – czy narazić się na ośmieszenie, czy żyć ze świadomością, że zawiedli – radośnie wybierają ośmieszenie. W końcu śmiech to coś, w czym się specjalizują. Niewiele myśląc, wbrew zdrowemu rozsądkowi (w którym się NIE specjalizują) postanawiają zostać gwiazdami telewizyjnego konkursu talentów...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz