środa, 2 marca 2016

Aleksandra Tyl - Magiczne lato

Alicja samotnie wychowuje siedmioletnią Matyldę. Córka bez przerwy choruje, ma obniżoną
odporność. Za radą lekarki wyjeżdżają na wieś, żeby dziecko zmieniło klimat i z dala od smogu miasta nabierało sił. Zatrzymują się u dalekiej ciotki – Józefiny. Alicja dopiero na miejscu dowiaduje się, że staruszka para się zielarstwem, a jej specjalnością są miłosne eliksiry. Mimo że dziewczyna początkowo nie wierzy w magiczną moc ziół, a do zajęcia ciotki podchodzi z dystansem, to jednak przychodzi taki dzień, kiedy pokusa skorzystania z mikstury jest wyjątkowo silna…











Może nie jest to powieść, która na długo zapadnie w pamięć, do której wielokrotnie będę wracać, ale jest to dobra powieść obyczajowa akurat na czas przesilenia :) Ciepła, nostalgiczna, pełna interesujących postaci pozwoliła spędzić mi z nią dwa przyjemne wieczory. To, co mnie zaskoczyło to jej objętość, bo jednak niezbyt często zdarza się, żeby książki obyczajowe przekraczały były aż tak grube. Tymczasem okazało się, że mimo swojej objętości książkę czytało się ciekawie aż do ostatniej strony.

 Alicja to matka jakich wiele, skoncentrowana tylko na dziecku, momentami nadgorliwa i całkowicie poświęcająca się córce. Wyjazd na wieś "zaaplikowany" córce jako lekarstwo na obniżoną odporność okazuje się być zbawieniem zarówno dla Matyldy jak i jej matki. Przenosiny do zupełnie innej rzeczywistości, wydawać by się mogło, że nudnej i nieciekawej, okazują się zbawienne dla nich obu, Mimo, ze zakończenie nie zaskakuje to autorka w drodze do niego wpasowuje wiele ciekawych postaci - szaloną siostrę Alicji Dorotę z ambicjami pomocy wszystkim dookoła, Czarną Marię-tajemniczą staruszkę, która nie wiadomo skąd się wzięła i jaką to historię ukrywa, historię, do której rozwikłania skłoniła komendanta o ambicjach bycia detektywem gwiazdą. Postaci i ich historii jest dużo więcej, dlatego sama historia nie trąca banałem, nie jest nudna , a każda z czytelniczek po lekturze z przyjemnością udałaby się na krótki wypoczynek do takiej właśnie ciotki Józefiny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz