poniedziałek, 14 marca 2016
Justyna Wydra - Esesman i Żydówka
Kwiecień 1943 roku. Debora Singer wyskakuje z wagonu transportującego krakowskich Żydów. Podczas próby ucieczki boleśnie skręca w kostce nogę i nie jest w stanie uciekać. Przekonana, że nie ocali życia, siada w sosnowym zagajniku, czekając na śmierć. Słyszy odgłosy obławy. Nagle nadjeżdża wojskowy motocykl. Do przestraszonej dziewczyny zbliża się esesman. Debora jest Żydówką, czyli – jest winna. Przed nią staje hauptsturmführer Bruno Kramer. W tym miejscu ta historia mogłaby się właściwie skończyć. To jednak dopiero jej początek...
Pełna niespodziewanych zwrotów akcji, barwnych postaci, osadzona w realiach II wojny światowej, powieść, w której nic nie jest proste, ale wszystko staje się możliwe, gdy w grę wchodzą uczucia.
Esesman i Żydówka to coś więcej niż romans. To świadectwo człowieczeństwa w obliczu okrucieństw wojny. Momentami szokująca, bardzo wzruszająca i niebanalna opowieść o wojennych rozbitkach. O nieprawdopodobnej, zakazanej miłości. Kat i ofiara. Czy takie uczucie mogło wydarzyć się naprawdę?
Wydawałoby się, że pomysł banalny ona Żydowka, on esesman, toczy się wojna, oni są wrogami, ona ucieka z transportu do obozu, on jej w tej ucieczce pomaga...
Do tego tandetny obrazek na okładce i wydawałoby się, ze już nic tej historii nie uratuje. Jednak jest inaczej. Pomimo tego, że rzeczywiście początek jest kiepski, razi nawet narracja, to okazuje się, że autorka wprowadziła do lektury dużo ciekawych wątków, nieoczywistości i zwrotów akcji, które sprawiły, że lektura okazała się być dużo lepsza niż pierwotnie zakładałam. Debora i Bruno stworzyli historię w pewien sposób niebanalną, prawdziwą, historie, która miała szansę się wydarzyć i której zakończenia, choć niełatwego i nieoczywistego nie do końca można było się spodziewać. Bo droga do niego okazała się być całkowite inna, niż mogło się to wydawać na samym początku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz