Na warszawskim Mokotowie, niedaleko parku Morskie Oko, mieszka Danka. Jest przebojową biznesmenką w międzynarodowej korporacji i nie wyobraża sobie życia na wsi, gdzie życie toczy się powoli, a jego rytm wyznacza przyroda. Te dwie kobiety pozornie dzieli wszystko, ale łączy jedna tajemnica.
I jeszcze ktoś. Mężczyzna, który przybył z przeszłości, by odebrać to, co do niego należy...
Jak zapewne wiecie Katarzyna Michalak nie należy do moich ulubionych autorek powieści obyczajowych i czasem, wbrew sobie, sięgam po kolejne jej powieści, które pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczy, żeby znaleźć ten fenomen, którym wszyscy się zachwycają. Do tej pory mi się nie udało i naprawdę ciężko mi wytłumaczyć, dlaczego ciągle próbuję, szukam i często się denerwuje, ze tracę czas na powieści co tu ukrywać kiepskie.
Chociaż muszę przyznać, ze tym razem byłam zaskoczona pozytywnie. Aż sama nie mogę w to uwierzyć ;) bo książka nawet mi się podobała i z zainteresowaniem doczytałam ją do końca, co już jak na ta autorkę jest dla mnie sporym osiągnięciem.
Do tego powieść jest na swój sposób klimatyczna - spotkanie po latach rozdzielonego rodzeństwa skłania do wielu refleksji, tworzy mnóstwo pytań, powoduje, że książkę czyta się przyjemnie i z ciekawością, jak potoczą się ich losy. Może niektóre z pomysłów autorki (brat poszukiwany przez Interpol) vs realia dworku w Milewie mogą być ciut naciągane, a niektóre rozwiązania przewidywalne (wielka miłość i odzyskanie dworku przez Danusię) to jednak okazuje się, że książki Pani Katarzyny mogą zaskoczyć, chociaż do wylewnych pochwał odnalezionych na innych blogach raczej się nie przyłącze i pozostanę przy mojej ocenie 6,5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz