poniedziałek, 20 lipca 2015

Jacek Piekara - Szubienicznik

Coś mi się wydaje, że Piekara idzie w ślad za Pilipiukiem.
Po fascynujących seriach przychodzi czas na wyhamowanie...

Albo to, albo fakt, że nie jestem fanem powieści historycznych.
Miałem nadzieję na jakiegoś ukrytego diabła (hmm była postać o nazwisku Czort, liczy się?) jak w 'gorszej serii' (dla mnie oczywiście) Andrzeja S.
Miałem nadzieję na pojawienie się jakiejś super technologii (jak u Pilipiuka w Oku, czy nie przymierzając Grzędowicza i Lodzie) albo cokolwiek, co mnie wyrwie z sielskiej wsi Rzeczpospolitej Szlacheckiej... Owszem spokój bywa urzekający, i czytało się całkiem miło o ucztach, zabawach i 'życiu codziennym', a potem nadeszła pora na trzy opowieści gości, którzy zaproszeni na dwór pana stolnika Ligęzy podrobionymi zaproszeniami.
Tytułowy (szubienicznik - wart karty szubienicy) bohater to tak do końca nie wiadomo kto. Ten kto sfałszował listy, czy może jeden z gości? Ba! a może sam Jacek Zaremba - podstarości, pełniący funkcję aparatu ścigania XVII w. Polski ?
W sumie, ni to książka historyczna, ni to kryminał...
Po trzech opowieściach, trójki gości, z których wynikało, że zostali doprowadzeni na skraj przepaści życiowej (utracony majątek, imię, cześć) przyjechała trupa teatralna. Koniec tomu pierwszego.

Rozczarowany 4/10




a tak na serio - owszem czytało się przyjemnie, ale trudno oczekiwać, że cała "akcja" jaka się odbywa podczas całej lektury jest italiką jako retrospekcja... historie nie są niczym powiązane (przynajmniej nic o tym nie wiemy), a jedyny zwrot akcji następuje w kilku ostatnich stronach, na których to p. Jacek Zaremba zostaje oskarżony o zbrodnię.


Skoro już mowa o retrospekcjach, często przerywane są jak dla mnie nic nie wnoszącymi wypełniaczami. Ot tak, żeby pokazać, że słuchacze to postacie powieści i o nich mamy pamiętać, poznać je i ich poglądy. Oczywiście niektóre osoby są drażniące,- wtręty językowe po łacinie, po polsku, mogą drażnić, ale z drugiej strony mam skromną nadzieję, że to celowy zabieg pisarski, mający nastawić negatywnie (pozytywnie?) do tychże postaci...

Nie lubię być przymuszany do lektury. Chcę sięgać po kolejny tom, bo zawartość pierwszego sprawiła mi radość, a nie po to, by się dowiedzieć co autor miał na myśli.

Najnowsza powieść Jacka Piekary pt. "Szubienicznik" to wielowątkowa historia kryminalna i jednocześnie studium zachowań i obyczajów Polaków żyjących u końca XVII wieku.

Podstarości łęczycki Jacek Zaręba przybywa na dwór starego przyjaciela, by pomóc mu w rozwiązaniu tajemniczej sprawy.

Kto i w jakim celu zgromadził obcych sobie ludzi w majątku stolnika Ligęzy? Co łączy owych gości? Wielki skarb, nienawiść, zemsta? Kto jeszcze padnie ofiarą knowań okrutnego demiturga plączącego ludzkie losy?



22/07 update - Piekara - Szubienicznik Falsum et verum, czyli tom 2

Nie będę tworzył nowego wpisu dla tej pozycji. Nie uważam to za warte spisywania w postaci odrębnego posta.
Czy kojarzycie seriale typu 'soap opera', które miały krótkie streszczenia poprzedniego odcinka/odcinków w postaci jednego lub dwóch krótkich zdań ? Mam takie odczucia odnośnie tomu drugiego. 
Uwaga zamieszczam spoiler streszczając tom drugi (obiecuję tylko dwa zdania)

1. Oskarżenie rzucone na Zarembę pod koniec pierwszego tomu było totalną bzdurą.
2. Na koniec drugiego tomu przyjechał wojewoda i oświadczył, że Zaremba jest bohaterem i zbawcą Polski.

oprócz tych opisanych wyżej wydarzeń cała powieść nie zawiera nic znaczącego dla jakiegokolwiek wątku (oprócz jednego czy dwóch spostrzeżeń łączących opowiadania szlachciców z tomu pierwszego)
ocena za tom drugi idzie w dół - 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz