piątek, 31 lipca 2015

Jo Nesbo - Pentagram

Są tacy autorzy, do których musiałam sie przekonywać za którymś kolejnym podejściem. Należy do niech niewątpliwie Jo Nesbo i z każdym przeczytam dobrym jego kryminałem utwierdzam się w twierdzeniu o zasadności drugiej szansy, którego to życiowo wielką zwolenniczką nie jestem ;)


Po kolejnej wpadce alkoholowej Harry dostaje wypowiedzenie, jednak z uwagi na okres urlopowy zostaje jeszcze włączony do śledztwa prowadzonego przez Toma Waalera. Hole podejrzewa, że Waaler może mieć związek ze śmiercią ich koleżanki Ellen Gjelten, jednak wciąż nie ma na to
dowodów.

Harry tropi seryjnego mordercę. Zabójca ten odcina swoim ofiarom palce u rąk, a na miejscu zbrodni jako swój znak rozpoznawczy pozostawia pentagram...












I podobnie jak po wielu poprzednich jego książkach, których jakoś nie udało mi się przeczytać we właściwej kolejności, tak i tym razem dwa wieczory miałam z głowy ;)

Bardzo dobrze skonstruowana intryga, wiele niewiadomych do samego końca, mnóstwo pytań bez odpowiedzi, doskonały finał, będący uwieńczeniem super kryminału, który bardzo dobrze mi się czytało.
Do tego jak zawsze Nesbo mnie zaskoczył kilkukrotnie, kiedy już myślałam, ze wiem kto, co i dlaczego to okazywało się, ze w zasadzie niekoniecznie, bo jednak ....jest inaczej i kto inny to ten zły.
Mistrz nieoczywistości i wiecznej niepewności akcji pokazuje i tym razem kunszt swojego pisania.

Na tle dobrego wątku kryminalnego wybijają się według mnie dwie rzeczy - zbytnie pijaństwo Harrego, które momentami było aż nazbyt meczące i w zasadzie nawet przerysowane. Jak dla mnie wersja umiarkowana byłaby wystarczająca, tak jest po prostu zbyt męcząco.
No i podobnie jak u kilku innych poczytnych skandynawskich autorów kryminałów Nesbo również w swojej powieści poświęcił sporo miejsca odwołaniu do nazizmu. Tak jakby watek ten gwarantował autorom uwagę czytelnika?Albo świadczył o męczącym ich rozdziale w historii ich narodu? Kory to dobrze jest wplatać do wątku swojej książki, żeby pokazać, że się pamięta?
Nie wiem jaki jest zamysł tego zabiegu, tym niemniej jest on powszechnie używany, nawet częściej niż u naszych nadwiślańskich autorów.

Tym niemiej wystawiam ocenę 9/10 i nadal pozostają wierną fanka autora!

1 komentarz:

  1. Trochę mam zaległości z Harrym, ale może uda mi się je nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń