Piękno z pól i łąk przesycone jest zapachem ziół, pasją ich zbierania oraz praktyką uważności nad tygielkiem pełnym olejów i aromatów.
To nie tylko zbiór przepisów na naturalne kosmetyki, ale również okazja do spotkania z osobami, które na drodze pełnej naturalnych składników odnalazły istotę swojego życia.
To zapiski z domowej alchemii, której może nauczyć się każdy, i zachęta do tego, by codziennie poznać coś nowego. Autorka zaraża zielarskim entuzjazmem i zachęca do własnych eksperymentów, twierdząc, że wiele z potrzebnych składników mamy w domu, nie wiedząc nawet o tym, że możemy z nich produkować kosmetyki.
Ja na tą książkę czekałam od dawna. Zakochana w książkach autorki czekałam na poradnik z przepisami pojawiającymi się w jej powieściach, na rady (w końcu sprawdzone i prawdziwe) na spotkanie przy kuchannym stole ze zbiorami z pól i łąk. Spotkanie o tyle autentyczne, o ile autentyczna jest sama autorka. W końcu nie jest to kolejny eko poradnik kolejnej celebytki, która nafali bycia tredny zdobywa większą popularność wdając poradnik nic nie wnoszący. To poradnik prawdziwy, bliski i co najważniejsze normalny i nieudziwniony. Kto zna książki Pani Kasi wie czego się spodziewać, kto znie zna musi poznać!
Autorka proponuje czytelnikom szereg przepisów na domowe kosmetyki - pielęgnacyjne i te zastępujące domową chemię przemycając po drodze mnóstwo porad dotyczących małych zmian w tym, czego używamy w domu i po co sięgamy w łazienkowych szafkach. Do tego przepisy te są proste i pozwalające wykorzystać wszystkie produkty - jak chociażby sam ryż, jak i wodę , która nam zostanie z przygotowania mleka ryżowego. Co najciekawsze proponowane składniki w większości nas nic nie kosztują - możemy je bowiem sami zerwać i zebrać na pobliskich łąkach i polach, a że teraz jest idealny czas na takie zbiory zamierzam skorzystać z kilku przepisów, by móc cieszyć się samodzielnie przygotowanymi mieszankami i kosmetykami. Polecam, nie tylko fascynatkom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz