czwartek, 24 marca 2016

Anne Fortier - Zaginione wojowniczki

Pracująca w Oxfordzie młoda uczona, Diana Morgan, specjalizuje się w językach starożytnych. Od dzieciństwa fascynuje się mitologią grecką, a w szczególności, za sprawą babki, tematem starożytnych wojowniczek – Amazonek. Ekscentryczna babka Diany, nim pewnego dnia zniknęła bez śladu, opowiadała wnuczce, że sama jest jedną z nich. Współpracownicy Diany z politowaniem kręcą głową nad jej obsesją. Pewnego dnia jednak tajemnicza fundacja składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Diana udaje się do Afryki Północnej i dołącza do poszukiwacza skarbów Nicka Barrana. Na ścianie świątyni ukrytej dotąd pod piaskami pustyni odkrywa imię pierwszej królowej Amazonek, Myriny. Kierując się wskazówkami z inskrypcji, Diana i Nick ruszają na poszukiwania legendarnego skarbu, który Amazonki wywiozły z oblężonej Troi. Diana nie domyśla się, jakiej natury jest ów skarb, wie natomiast, że Nick realizuje swój własny plan. Nie mogąc zaufać nikomu i nieustannie czując czyjś oddech na plecach, Diana zbliża się do odkrycia prawdy, która zmieni jej świat.
Zaginione wojowniczki przenoszą nas z Anglii do Afryki Północnej, do Grecji i Turcji, ze starożytności do współczesności – to zapierająca dech w piersiach, oszałamiająca podróż dwóch kobiet na równoległych wyprawach, Diany Morgan i Myriny. Nieustraszone bohaterki walczą o życie, lecz także o to, by dziedzictwo Amazonek nie przepadło na wieki.


Lubię książki z tajemnicą, takie trochę z pogranicza książki przygodowej, thrillera i kryminału historycznego. Ta pozycja zapowiadała się bardzo dobrze, wpisując się w moje preferencje niemal idealnie. Z jednej strony mamy ekscentryczną młodą wykładowczynię, pochłoniętą pasją szukania i odkrywania tajemnic Amazonek, drugim torem autorka przedstawia nam historie rozgrywające się tysiące lat wcześniej Myrina - Amazonka właśnie walczy o przetrwanie, ucieka i strzeże tajemnic. Do tego dochodzi babka Diany, której dziwną historię i jeszcze dziwniejsze zachowanie poznajemy oczami  i wspomnieniami jej wnuczki. Czy dziwne zachowani, tajemnicze zapiski to tylko urojenia staruszki, czy jednak wszystko to ma całkiem inne podłoże i drugą stronę? Do tego matka Diany widzi ją raczej w ślubnej sukni - najlepiej przy boku przystojnego i bogatego sąsiada - niż jako szalonego poszukiwacza historycznych tajemnic i skarbu. Tajemniczy sponsor proponuje Dianie wyjazd, mający na celu rozszyfrowanie napisanej w tajemniczym języku - podobnym jak zapiski w zeszycie babci i można byłby napisać wtedy przygoda się zaczyna. I niby tak jest, ale...Ale jest jedno zasadnicze - główna bohaterka. Tak irytująca, nieprzewidywalna, lekkomyślna i męcząca, że cała lektura jest po prostu trudna. Jej zachowanie, decyzje - niczym nierozsądnej nastolatki - razi często głupotą i sprawia, że zaproponowana historia wypada po prostu słabo. Nie takiej uczonej poszukującej tajemnic i skarbów przeszłości można się spodziewać. Owszem Indiana Jones jest tylko jeden i może nie powinno się wymagać, żeby cała reszta poszukiwaczy była mu podobna, to jednak dobrze byłoby nasze oczekiwania skonfrontować z innym (prawdziwym?) poszukiwaczem. Tutaj się nie da. A szkoda, bo potencjał wyjściowy był bardzo duży.




1 komentarz:

  1. Dokładnie to samo myślę o tej książce, a w zasadzie o pani hehe naukowiec. Gdyby nie jej zachowanie, byłaby to dużo lepsza lektura.

    OdpowiedzUsuń