czwartek, 3 listopada 2016

David Baldacci - Pierwsza dama






Kiedy dwunastoletnia bratanica pierwszej damy Stanów Zjednoczonych, wraca z urodzinowego przyjęcia, w jej rodzinnym domu dochodzi do tragedii. Dziewczynka zostaje porwana, a jej matka ginie z rąk napastników.

Na osobistą prośbę małżonki prezydenta dyskretne śledztwo rozpoczynają byli agenci Secret Service, Sean King i jego partnerka, Michelle Maxwell. Brutalne porwanie odsłania ciąg ponurych zdarzeń sięgających w daleką przeszłość prezydenta i jego małżonki, a także głęboko skrywaną tajemnicę pierwszej damy.





To jak się dowiedziałam zaglądając na lubimy czytać dopiero czwarta z serii Michelle Maxwell i Sean King (nazwiska głównych bohaterów). I pierwszy mój zarzut co do tej powieści- rozpoczęcia akcji gdzieś w środku wątku, został obalony. Bo zdecydowanie początek to najsłabszy element całości. 
Po mało obiecującym początku nie spodziewałam się, że mnie ta powieść spektakularnie zaskoczy, ciężko było mi wdrożyć się w akcję, wciągnąć i zrozumieć wątki, które były kontynuacją poprzednich powieści. Jak już to mi się udało książka zaskoczyła mnie parokrotnie.

Musze przyznać, ze wraz z odkrywaniem kolejnych tajemnic przez parę detektywów w mojej głowie rozgrywały się coraz to nowe scenariusze z coraz to nowymi możliwymi zakończeniami. Tymczasem autor zaskakiwał po raz kolejny i okazywało się, że moje scenariusze są jednak inne niż jego...

To, co najbardziej rzuca się w oczy i składnia do gorzkich refleksji to świat brudnej amerykańskiej - chociaż myślę, ze nie tylko- polityki. Okazuje się, że postać Franka Underwooda - bezkompromisowego polityka, którego mogliśmy poznać w bardzo dobrym serialu House of Cards nie jest w żadnej mierze przesadzona, a świat, w którym rozgrywa się walka o przysłowiowe stołki jest brutalny, bezkompromisowy i niestety nie ma tam miejsca na prawdę i uczciwość. Liczy się tylko wygrana i otrzymanie się jak najdłużej na już zdobytej pozycji. Bez sentymentów.
Zastanawia tylko, czy takim człowiekiem trzeba się urodzić, czy życie skłania do tego, by nim zostać.

Cała powieść miała swoje lepsze i gorsze strony - momentami akcja zwalniała, kilkoro bohaterów niepotrzebnie moim zdaniem się pojawiło, to jednak muszę przyznać, że cała fabuła, para głównych bohaterów - byli agenci secret service - Michelle Maxwell i Sean King, włączenie do głównego wątku prywatnych wątków z ich życia spowodowało, że książkę czyta się bardzo dobre, chociaż chyba wolałabym zacząć od pierwszego tomu. Tym niemniej na pewno będę szukać kolejnych, z nadzieją, ze okażą się tak samo dobre lub lepsze niż ten tom. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz