środa, 20 lipca 2016

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak - Ucieczka znad rozlewiska

Muszę przyznać, ze czuje ogromny przesyt książek związanych z ucieczką na prowincję, od czasu "Domu nad rozlewiskiem" temat ten wielokrotnie powracał w wielu powieściach obyczajowych w formie i pomyśle mniej lub bardziej udanym, ale za każdym razem będącym już kopią, kalką, czegoś, co już zostało opisane. I o innowacyjność to już raczej trudno. Dlatego bardzo ucieszył mnie wstęp do powieści Katarzyny Zyskowskiej Ignaciak:



Wszyscy marzą o przeprowadzce na prowincję. Tak, ja też utwierdzałam się w tym przekonaniu.
Czytałam o kobietach budujących drewniane domki w urokliwych zakątkach i dziedziczących
romantyczne dworki wśród sosen. Co z tego, że dworek okazywał się ruiną, a romantycznym
bohaterkom deszczówka lała się na głowę?
Frania ma dość sennego, ślicznego i nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz
przewidywalnego do bólu narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest
wcale taka idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy.
Tylko czy warszawskie kolorowe dni naprawdę przyniosą Frani szczęście?



Muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała. Oczywiście nie jest to typ powieści przeambitnej, długo zapadającej w pamięć, ale ma coś w sobie.
Frania to młoda kobieta, jakich wiele, u progu wielkiej zmiany w życiu - ślubu zaczyna mieć coraz więcej wątpliwości, czy to jest właśnie tą drogą, której ona pragnie, czy może spełnia tylko marzenia i oczekiwania rodziny...
Decyduje się na szalony krok, ucieka sprzed ołtarza, a do Warszawy zabiera ją Andrzej - jej pierwsza wielka miłość. Jak potoczą się jej losy musicie przeczytać same, do czego zachęcam. Bo wbrew pozorom pod wydawałoby się błahą treścią powieść opowiada o tym, z czym mamy do czynienia na codzień - walką o realizację własnych marzeń, często w opozycji do oczekiwań rodziny, wyczekiwaniem na wielką miłość, trwaniem w dziwnych związkach, konwenansami społecznymi...Czy to Warszawa, czy prowincja, problemy te pozostają niezmienne, a miły wieczór z Franką pokazuje, że czasem warto posłuchać instynktu. A wszystko inne w swoim czasie się ułoży, czasem zupełnie inaczej niż byśmy tego oczekiwały. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz