piątek, 14 czerwca 2013

Rahmond Khoury - Ostani templariusz

"Akka, rok 1291. Zaciekłe walki o Ziemię Świętą kończą się zwycięstwem wojsk muzułmańskich, kładąc ostateczny kres podejmowanym krucjatom. Chcąc uratować skarb templariuszy, dwoje rycerzy, młody Martin de Carmaux oraz jego mentor Aimard de Villiers, opuszczają miasto opanowane przez Saracenów i wywożą skrzynię powierzoną im przez Wielkiego Mistrza zakonu.

Nowy Jork, początek XXI wieku. Na uroczystości w Muzeum Metropolitan inaugurującej otwarcie unikatowej wystawy skarbów Watykanu pojawiają się niespodziewanie czterej ubrani w zbroje jeźdźcy. Zabijają i ranią wiele osób, rabują kilka bezcennych eksponatów i znikają bez śladu. Wkrótce policja odnajduje ich martwe ciała. Na czele dochodzenia staje Sean Reilly, agent FBI. Jego sojusznikiem jest młoda archeolog Tessa Chaykin, świadek wydarzeń w muzeum. Słowa, które usłyszała z ust z jednego z napastników – „Prawda was wyzwoli” – mogą okazać się kluczem do poznania skrywanej od wieków tajemnicy ostatniego rycerza zakonu templariuszy. Trop zagadki prowadzi Seana i Tessę poprzez cmentarze i podziemia Manhattanu, wyludnione góry Turcji i odległe greckie wyspy aż do samego serca Watykanu."


Lubię taki typ powieści - połączenie dobrej zagadki, thrillera, kryminału i przygody. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to mój ulubiony rodzaj powieści... Jeżeli do tego książka jest dobra i połączona w zgrabny sposób z wątkiem historycznym to mój poziom ukontentowania osiąga maksimum.

Tą książkę oceniam na 9/10
10 nie dałam tylko dlatego, ze w takich przypadkach moim punktem odniesienia będzie Steve Berry...a tu było ciut gorzej niż w jego książkach - myślę, że akcję można byłoby spokojnie podkręcić jeszcze, tak, żeby było 10/10.
Raymond Khoury to autor wcześniej mi nieznany, to pierwsza jego powieść, którą przeczytałam. 
To co bardzo mi się podobało, a nieczęsto się to zdarza w tego rodzaju powieściach, to bardzo dobrze wplecione w całość elementy historyczne, powiązane z akcją i umiejscowione dokładnie tam, gdzie powinny się znaleźć, żeby całość czytało się dobrze i płynnie. Do tego nie były one zbytnio rozbudowane - co bardzo mnie denerwuje, bo wtedy książka traci na "poślizgu" i mi osobiście zdarza się utknąć podczas lektury właśnie w takich miejscach. Tu tego nie ma, do tego elementy te nie zawsze dotyczą jednego wątku, co podczas lektury jest dodatkowym bonusem.
Co oprócz tego mi się podobało? Fajny temat, o krąży wiele historii, ta jest wprawdzie jedna z nich, ale na tyle interesującą, że czyta się szybko, akcja jest wartka, przenosimy się z bohaterami w różne miejsca, przezywamy wzloty i niepowodzenia.
Dla kobiet ważny może być również swoisty wątek miłosny, ale całe szczęście autor poświęcił temu wystarczająco mało miejsca na tle całej historii. Tutaj muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która mi się niestety nie podobała - postać Tessy i jej irytujące dążenie do odkrycia prawdy/tajemnicy/skarbu, za wszelką cenę, zupełnie na ślepo.
Tym niemniej polecam lekturę "Ostatniego templariusza", ale tylko wtedy, kiedy macie przed sobą wolny wieczór, bo ciężko się oderwać.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu 

2 komentarze: