środa, 19 czerwca 2013

Kjell Eriksonn - Księżniczka Burundi

"Uppsala, grudzień. Zima uderzyła w całą mocą. Berit Jonsson krąży niespokojnie po pokoju, wygląda przez okno, wypatrując męża w szybko zapadającym zmroku. Jest wieczór, John powinien już dawno być w domu...

Następnego ranka w śnieżnej zaspie zostaje znalezione ciało – zmasakrowane i okrutnie okaleczone. Policja rozpoznaje Johna Jonssona, znanego także jako Mały John. Dawniej niejednokrotnie miewał konflikty z prawem, potem jednak się zmienił – dzięki Berit: założył rodzinę, znalazł pracę, i z pasją oddawał się swojemu hobby: hodował tropikalne ryby akwariowe. Może i nie był aniołem, ale czym zasłużył sobie na tak straszliwą śmierć? Co ukrywał przed swoimi najbliższymi? I czy jego żona, syn i brat wiedzą coś, co może pomóc rozwiązać zagadkę? Jedno jest pewne: Johna zabił ktoś, kto nienawidził go z całego serca…


Policja angażuje się w śledztwo, ale wszystkie tropy zawodzą. Inspektor Haver zwraca się o pomoc do komisarz Ann Lindell. Ann niechętnie włącza się w śledztwo: jest na urlopie macierzyńskim, opiekuje się synkiem sama i właśnie zbliżają się święta... Sądzi jednak, że to prosta sprawa. Ale im bardziej się w nią zagłębia, tym więcej napotyka pytań. Nie tylko John miał swoje tajemnice, a zagadka brutalnego zabójstwa sięga w przeszłość - jego i jego rodziny…"

Szwedzka Akademia Literatury Kryminalnej uznała tą książkę za najlepszą z wydanych w 2002 r. Chyba nie był to szczególnie udany rok dla szwedzkiej literatury, bo dla mnie to najgorszy kryminał z tak wielu przeczytanych przeze mnie na fali sukcesu skandynawskich autorów.

Brak szczególnej akcji, chociaż zamysł i punkt wyjścia wydawałoby się idealne  - w kopiowanym często stylu Larssona. Niestety poza obiecującym początkiem na prawie 400 stronach powieści prawie nic się nie dzieje, akcja się wlecze, brak zwrotów i zaskoczenia, policja pracuje ospale, nie tylko dlatego, że akcja dzieje się zimą...Brak jest wyraźnie zarysowanych postaci, nikt nie przykuwa uwagi i pewnie za jakiś miesiąc nie będę w stanie sobie przypomnieć, jak nazywali się bohaterowie i jakie zakończenie miała ta książka.
A zakończenie-jak i cała powieść niestety również rozczarowuje-banalne i przewidywalne.
Moja ocena 2,5/10 = szkoda czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz