„Kamuflaż” (serial,
emitowany w USA pod nazwą „Covert Affairs”) akurat pojawił się na VOD –
pierwsze odcinki 3. sezonu i z ciekawości obejrzałam pierwszy odcinek, no i
chwyciło - na tyle, żeby w weekend obejrzeć połowię pierwszego sezonu ;)
“Główną
bohaterką jest Annie Walker (Piper Perabo), która niespodziewanie zostaje
awansowana na agentkę CIA pracującą w terenie. W nowej rzeczywistości pomaga
jej się odnaleźć niewidomy współpracownik - Auggie Anderson (Christopher
Gorham). Ich bezpośrednią przełożoną, a także szefową Domestic Protection
Division jest wiecznie zazdrosna o swojego męża i zarazem szefa Arthura (Peter
Gallagher), Joan Campbell (Kari Matchett). Nieoczekiwany transfer przystojnego
Jai'a Wilcoxa (Sendhil Ramamurthy)
do jej działu wzbudza nie tylko jej podejrzliwość. Annie
choć za dnia agentka CIA, dla rodziny i najbliższej siostry Danielle (Anne
Dudek) uchodzi za pracownicę muzeum”
(za www.filmweb.pl).
Jestem
fanką powieści szpiegowskich, wszystkie Bourny to moje młodzieńcze fascynacje
(trochę tak jak małego chłopca –bohatera jednego z odcinków pierwszej serii).
Od jakiegoś czasu już poszukiwałam właśnie takiego serialu, który zawierałby
wątki kryminalne, a nie byłby opowieścią o nowojorskich (lub z innego miasta w
USA ;) policjantach. Takie akurat nieodmiennie kojarzą mi się z Akademią
Policyjną i chyba jeszcze nie trafiłam na dobry serial policyjny. W „Kamuflażu”
mamy do czynienia ze szpiegami, takimi prawdziwymi z samego CIA. I chyba to
jest coś, co przyciąga-taki inny świat, do którego nie mamy wstępu. Annie
wydaje się być zwykłą kobietą z
przedmieścia, gdyby nie jej niesamowite zdolności lingwistyczne i
doświadczenia podróży po całym świecie , ale jak się okazało dawny romans z
byłym agentem CIA sprawiają, że pomimo nieukończonego szkolenia wstępnego na
farmie zostaje przydzielona do pracy w terenie. Każdy z odcinków ma osobny
wątek, ale również są one ze sobą połączone innymi wątkami dotyczącymi pracy,
życia i problemów głównych bohaterów. Dzięki Annie mogłam przez moment poczuć
się jak bohaterka powieści szpiegowskich…dreszczyk emocji, tajemnice, podwójne
życie…
Może sprawy,
nad którymi przyszło pracować agentce do najambitniejszych nie należą, a czasem
jej zachowania mogą trochę irytować - brak zdecydowania, ciągłe rozpamiętywanie
romansu, to jednak serial mi się podoba. To tego dzięki Annie możemy podróżować
w różne miejsca w Europie i na świecie.
Bardzo
ciekawy jest również wątek niewidomego współpracownika Auggie Andersona i jego
przystosowanie do życia po wypadku – podziw, szacunek i możliwości techniki ;)
Dobrana
muzyka – świetnie współgra z akcją serialu i jest miłym dodatkiem. W dodatku
wybrano takie utwory, które zarówno niedawno można było usłyszeć w radio, jak i
takie, przy których włącza się taki guzik i zapala lampka „chcę takich więcej”.
Moja ocena
to 7,5/10
Osobiście uważam, że serial bez Auggiego byłby całkiem taki sobie. Auggie jest niewątpiwą gwiazdą grającą niewidomego szpiega, któremu czasem zdarza się zrobić coś czego niewidomy nigdy by nie zrobił. Serial niewątpliwie ma dużo wpadek, których uważny widz ma możliwość wyśledzić prawie w każdym odcinku, ale na niedzielne popołudnie jak najbardziej się nadaje.
OdpowiedzUsuńwłaśnie zaczęłam oglądać, całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuń