niedziela, 23 czerwca 2019

Remigiusz Mróz - W cieniu prawa

Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym.


Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie – w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie.

Od czasu do czasu sięgam po retro kryminały, które są często miłą odmianą pomiędzy tymi dziejącymi się szybko rozgrywającymi się aktualnie, które niejako gonią rzeczywistość. Te retro są zazwyczaj z klimatem, nutką tego czegoś nieuchwytnego, w klimacie. Tak miało być i tym razem, no bo przecież w końcu Król Kryminału nie może zawodzić. Stało się jednak inaczej, bo jest to zdecydowania najsłabsza powieść Mroza, z którą miałam przyjemność się spotkać. 

Dlaczego? Przede wszystkim mimo, tego, że pomysł i zamysł są, wątek główny też jest całkiem interesujący to zabrakło trochę napięcia trzymającego w ryzach całość, powodując, ze w pewnym momencie odlicza się niemal strony do końca, który owszem zaskakujący i ciekawy to jednak nie ratuje jakieś zbędnej 1/4 powieści, którą można byłoby sobie darować, skracając powieść do długości, która by nie męczyła. 

To co ciekawe w tej powieści to niewątpliwie elementy społeczno - obyczajowe pokazujące obraz społeczeństwa pod zaborami początku ubiegłego wieku. Z jednej  strony to życie dworu etykieta, sztywne ramy  konwenanse, z drugiej to Ślązacy i Polacy, którzy muszą do tych schematów się jakość dostosować i w nich żyć. To również elementy walki o swoja tożsamości o bolesna prawda zarówno o miejscu w hierarchii jak i nie zawsze utożsamianej świadomości narodowej, czy etnicznej.
Powieść ta to także elementy sagi rodzinnej, która pokazuje zawiłość ludzkich losów i ich determinanty w zhierarchizowanym społeczeństwie. W pewnym momencie - co się później potwierdziło w  doczytanym posłowiu - miałam wrażanie, ze autorowi ciężko było się zdecydować w którą stronę iść - czy to ma być saga, czy kryminał, w efekcie czego powstało kombo z elementami jednego i drugiego, ostatecznie rozczarowujące. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz