środa, 27 maja 2015

Marek Kędzierski - Oto krew moja

Sprawdź, jak zacierają się granice między sacrum a profanum.

Andrzej Sznajder, weteran służb specjalnych, nie jest nadczłowiekiem, jednak posiada umiejętności, które – delikatnie rzecz ujmując – wyróżniają go z tłumu. Nietypowe predyspozycje ujawniają się w całej pełni, kiedy otrzymuje nietypowe zlecenie… i ma do czynienia z kobietą o absolutnie nietypowych zdolnościach.













Jest to jedna z najdziwniejszych powieści, jakie przeczytałam. Moją recenzję mogłabym podzielić na dwie części - a jakże sacrum i profanum.

Część profanum podoba mi się zdecydowanie bardziej. To szybka akcja, pełna wielu zwrotów, czasem zaskakujących. Mamy tutaj do czynienia z weteranem służb specjalnych, który za zadanie ma przewieść Joannę i jej brata do Rzymu. Kobieta obdarzona jest szczególnym darem- o którym niestety już więcej czytelnik się nie dowie, bo autor w zadań sposób nie rozwija tego wątku-na który polują źli ludzie, którzy chcą za wszelką cenę ją zdobyć. Wątek powieści akcji, dobre tempo, przemyślane szczegóły i ciekawy bohater to zdecydowane plusy tej książki, którą czyta się szybko i przejemnie.

Jednak... pozostaje jeszcze część profanum - dużo gorsza, nieprzemyślana, niezaplanowana, bardzo uduchowiona, ale całkowicie pozbawiona finału i dobrego zakończenia, tak jakby autorowi już na końcu zabrakło sił, żeby ją dopracować, a szkoda, bo uzupełniają się wzajemnie obie cczęści mogły tworzyć dobrą całość. Tak mamy dobrą powieść akcji z nieudolnie wplecionymi elementami sacrum, które momentami-dla niewierzących czytelników mogą trącać zbytnim uduchowieniem. O ile pomysł połączenia dwóch kontrastów-Andrzeja-człowieka bezkompromisowego, obeznanego ze śmiercią i zabijaniem z Joanną-uduchowioną kobietą, mogącą zmienić losy innych jest ciekawe, to jednak realizacja pomysłu już dużo słabsza.

Oczywiście, jak nietrudno się domyśleć tych dwoje połączy uczucie, jednak i ono nie zapewni satysfakcjonujacego czytelnika finału, a szkoda.

Moja ocena 5/10




1 komentarz: