"Ceniona i lubiana psychoterapeutka, psycholożka, poetka i felietonistka – w zupełnie nowej odsłonie!
Słone ciasteczka to zbiór pikantnych opowiadań erotycznych autorstwa Katarzyny Miller.
Znakomity portret ludzkich uczuć, pragnień i fantazji erotycznych realizowanych w stałych związkach, przelotnych romansach lub pozostających jedynie w sferze pragnień…"
Katarzyna Miller znana mi jest przede wszystkim z comiesięcznych felietonów, które bardzo lubię czytać w miesięczniku "Zwierciadło". Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie z jej prozą w wersji opowiadań erotycznych.
Po pierwsze okładka - chyba to nie do końca stylistyka, której bym oczekiwała, o ile lukrowany róż może dałoby się się radę znieść to ten obrazek niczym z tandetnego Harlequina już nie zapowiadał niczego dobrego...
Niestety jak się okazało równie rozczarowująca jest treść tej książki.
Opowiadania przede wszystkim ciężko nazwać erotycznymi. Owszem w niektórych z nich pojawiają się jakieś fantazje czy ukryte pragnienia, ale że raczej są to zapowiedzi erotyzmu niż to, czego należałoby oczekiwać po książce promowanej pod hasłem "opowiadania erotyczne". Niestety tego, czego oczekujecie nie znajdziecie w środku.
Po drugie, moim zdaniem, brak w nich budowania napięcia, są takie powiedziałabym dość nijakie, ani podczas lektury wątki się nie rozwijają ani nie ma tak charakterystycznego dla opowiadań niedosytu w lekturze, który często odczuwam przy tego rodzaju formie literackiej.
Do tego wplątanie w niektóre z opowiadań wulgaryzmów i braku wyczucia stylu powodują, że niestety lektura nie zyskuje na wartości. Samo słownictwo nie do końca jest też właściwie dobrane, momentami nawet wyjątkowo mało wyszukane.
Wszystko to po prostu mało pikantne, nieerotyczne i bardzo powierzchowneNie mam możliwości porównania tej książki z innymi, podobnymi dostępnymi na rynku, jednak muszę przyznać, ze spodziewałam się dużo więcej i w trochę lepszym stylu.
Moja ocena 3/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zwierciadło.
Łooooo... czyli jednak nie ma się co za pozycję zabierać : /
OdpowiedzUsuńNo szkoda, szkoda...
Lubię czytać erotyki, chociaż ostatnio czuje nimi przesyt. Za powyższą lekturę i tak bym się nie wzięła, gdyż niezbyt lubię antologie. Zdecydowanie wolę dłużą prozę. Na dodatek twoja rzetelna recenzja przedstawia tę książkę w bardzo złym świetle, więc tym bardziej nie zamierzam jej czytać.
OdpowiedzUsuńJa też raczej fanką opowiadań nie jestem, tych byłam po prostu bardzo ciekawa ze względu na autorkę. Szkoda, że konfrontacja taka niekorzystna.
UsuńNic dodać, nic ująć. Szkoda, bo zapowiadało się fajnie.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydawało, szkoda niestety.
Usuń