czwartek, 26 września 2013

Bogna Ziembicka - Droga do Różan

"Romantyczna opowieść o miłości, przyjaźni i rodzinie

Dworek w Różanach to rodzinny dom Zosi Boruckiej, która żyje tam szczęśliwie z ojcem, swoją dawną nianią Zuzanną, wśród przyjaciół. Z pasją zajmuje się kwiatowym ogrodem oraz ekologicznymi uprawami. I marzy o założeniu rodziny z Krzysztofem, którego kocha od dawna.
Jednak życie bywa przewrotne – rodzina Boruckich traci ukochane Różany. W Krakowie Zosia zaczyna nowe, zupełnie inne życie. Czy zazna jeszcze radości i szczęścia? Spełni marzenia o miłości? Czy otuchę i wsparcie da jej Krzysztof czy Eryk – przyjaciel, który nie ukrywa, że chciałby być kimś więcej?

Romantyczna opowieść o miłości, przyjaźni i rodzinie. O tym, że chcemy kochać i być kochane. O przyjemności, jaką czerpiemy z drobnych rzeczy: zapachu świeżego chleba, smaku konfitury z czereśni, feerii barw różanego ogrodu, spotkań z bliskimi. O radości życia. O szczęściu."



Z uwagi na moje, jak się okazało jakiś czas temu, pewne intelektualne ograniczenia wynikająca z ciąży oraz panująca za oknem ponura aura sprawiły, że moje zapotrzebowanie na romantyczne, łatwe i przyjemne książki gwałtownie wzrosło, bo fajnie jest czytać, może być mało wymagająco... ;)

Co można powiedzieć o tej książce?Wbrew jej objętości nie tak dużo. Na pewno jest klimatyczne - mamy stary dworek, przemierzamy wraz z bohaterami magiczny Kraków, podróżujemy z Zosią w góry. Jest miło, bo z góry wiadomo, jakie będzie zakończenie. Bo to raczej typowa babska książka, po której wielkiego odkrycia raczej nie należy się spodziewać.
Fajny zabieg to przeplatane historie z życia trzech głównych bohaterek - Zosi, Marianny i Zuzanny, umiejscowione w różnych realiach historycznych i obyczajowych. Dobrze skonstruowana mozaika.

Niestety to, co sprawiło, że lektura do tak przyjemnych, jak się spodziewałam nie należała to głupota głównej bohaterki Zosi - całkowicie zaślepionej w bezsensownym uczuciu, zachowującej się jak nastolatka a nie dorosła kobieta. Parokrotnie podczas lektury pojawiało się w mojej głowie pytanie: "Czy ona się otrząśnie, czy dalej będzie żyć mrzonkami?". Niestety mrzonki pozostały do końca książki. Nie lubię infantylnych bohaterek, lubię takie, które owszem może się gubią, ale ostatecznie wykazują się zdrowym rozsądkiem. Tutaj tego brak, przez co cała historia jest jak dla mnie nie do końca wiarygodna, trochę naciągana i bazuje na tandetnej głupocie.

Klimat klimatem, zapachy z kuchni Zuzanny nęcą i pobudzają apetyt, bohaterom się zazdrości miejsc, w których przyszło im mieszkać, ale niestety wszystko to przyćmiła mi nie do końca udana główna bohaterka. Chyba raczej nie spotkamy się już podczas lektury kolejnej części.

Moja ocena 4/10

1 komentarz:

  1. W sumie też miałam mieszane uczucia do tej książki. Niby ją przeczytałam, ale wrażenia większego na mnie nie zrobiła. Lekka, prosta, dobra na odpoczynek po ciężkim dniu, ale nic poza tym.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń