Kiedy Łucja pierwszy raz zobaczyła pałac rodziny Kreiwetsów, od razu poczuła, że w starych komnatach zdarzyło się coś wyjątkowego. Małe miasteczko, urokliwy Różany Gaj, nad którym górowały malownicze ruiny, także skrywało niejeden sekret. Tajemnice aż prosiły się o odkrycie.
Łucja uciekła od zgiełku wielkiego miasta, od bolesnych wspomnień, by ukojenie odnaleźć właśnie tam. Przeprowadzka miała być próbą odzyskania siebie. Nie mogła wiedzieć, że w czarującym zaciszu na prowincji będzie musiała zmierzyć się z poważnymi wyzwaniami. Kiedy umierająca przyjaciółka prosi ją, aby odnalazła ojca jej małej córeczki, Łucja nie podejrzewa, że zadanie to zaprowadzi ją w nieoczekiwanym kierunku.
Okazuje się, że miłość czeka na nas tam, gdzie nigdy byśmy się jej nie spodziewali.
Poruszająca powieść Doroty Gąsiorowskiej to przesycona emocjami, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, magiczna historia, od której nie można się oderwać.
Wydawałoby się, ze historia jakich wiele - rozczarowana życiem czterdziestoletnia rozwódka wyjeżdża na prowincję, by tam odnaleźć prawdziwe szczęście -brzmi znajomo, prawda?
W ogromnym natłoku powieści o ucieczce kobiet na prowincję jawiącą się niczym raj dla zbolałych dusz poszukujących szczęścia, trudno znaleźć powieść, która wypróżniałaby się czymś na tle innych. Co wcale nie oznacza, że nie sięgam po takie powieści-po prostu lubię powieści o dobrym, często przewidywalnym zakończeniu. Takie, które czyta się z przyjemnością, takie które nastrajają pozytywnie i czasem się do nich nawet wraca.
Taką właśnie powieścią jest debiutancka powieść Doroty Gąsiorowskiej. Bardzo miło spędziłam z Łucją dwa wieczory, lektura była wyjątkowo przyjemna, pełna emocji i wzruszeń.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka, spodziewałam się pewnej oczywistości, czy przewidywalności znanej mi z powieści tego typu, tymczasem okazało się, że autorka nie poprzestała na banałach i ckliwej historii. Starała się opisać Łucję - kobietę po prawdziwych przejściach, z niepoukładaną przeszłością, z gromadzącymi się w niej negatywnymi emocjami i wspomnieniami.
Nic w tej powieści jak się okazuje nie jest aż tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, a sam wątek miłośny nie przesłania tego co się wokół niego dzieje.
Mimo nagromadzenia emocji i wzruszeń książka pozostaje autentyczna i prawdziwa, a to trudne, bo przy takich kumulacjach można otrzeć się o kicz. Tutaj tego nie ma.Jest autentyczność, dużo przemyśleń, rozważań, które sprawiają, że to, o czym się czyta na dłużej pozostaje w pamięci, a sama książka niekoniecznie musi być traktowana jako babskie czytadło.
Jedyne, co nie do końca mi odpowiadało, to jakby urywane zakończenia poszczególnych rozdziałów, pewien brak kontynuacji, podsumowania itp.
Mimo tego moja ocena to 8/10
Książkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuń