Powiem szczerze, że dawno już żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak przeczytana ostatnio "Szmaragdowa tablica". Mimo, ze często , raczej z założenia dość sceptycznie podchodzę do powieści rozgrywających się w czasie drugiej wojny światowej- bo przeczytałam ich dziesiątki- to tutaj przyjemnie mnie autorka zaskoczyła, powiem więcej cześć historyczna powieści okazała się dużo lepsza niż ta rozgrywająca sie w teraźniejszości.
"Madryt, początek XXI wieku. Ana pracuje w Muzeum Prado, prowadzi spokojne życie u boku Konrada, bogatego niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki, aż do chwili, gdy pewien list napisany podczas drugiej wojny światowej naprowadza go na ślad tajemniczego obrazu Astrolog przypisywanego Giorgionemu, malarzowi epoki renesansu. Skuszony wielką wartością tego dzieła, Konrad przekonuje Anę, żeby zajęła się jego poszukiwaniem. Mimo piętrzących się trudności Ana odkrywa nie tylko zawiłe losy rodziny, która od pokoleń strzeże Astrologa, ale i niezwykłą prawdę, która całkowicie zmienia jej życie.
Paryż podczas niemieckiej okupacji. Major SS Georg von Bergheim, żołnierz elity i bohater wojenny, dostaje rozkaz: ma odnaleźć obraz Giorgionego znany jako Astrolog. Hitler jest przekonany, że dzieło kryje wielki sekret – kto go odkryje, będzie rządził światem.
Poszukiwania prowadzą majora do Sarah Bauer, francuskiej Żydówki. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, której konsekwencje będą zaskakujące dla nich obojga.
"Szmaragdowa tablica" to nie tylko napisana z rozmachem historia o poszukiwaniu zagadkowego dzieła sztuki, ale i niezwykła opowieść o zakazanej miłości, która zdarzyła się wbrew wszelkim przeciwnościom."
Wbrew zapowiedziom, nie jest to książka o miłości, albo inaczej - nie w przeważającej większości. Miłość to jeden z elementów tej jakże pasjonującej i ciekawej układanki, którą przedstawia nam autorka, a od której ciężko się oderwać. Podział akcji - na dwa osobne, oddzielone 60 latami historii- tory sprawie, że lektura jest bardzo ciekawa - to, co poznajemy w części teraźniejszej, za chwilę zostanie uzupełnione brakującymi elementami z przeszłości - tym samym czytelnik pewnych rzeczy dowiaduje się szybciej niż Ana. I co najważniejsze lektura wcale na tym nie traci, w jakiś magiczny sposób - im więcej wiemy, tym więcej chcemy, aż nie sposób się oderwać.
Wydawałoby się, ze miłość i wojna to temat w literaturze tak oklepany, że nie ma możliwości, żeby znaleźć dla niej jakąś nowatorską lukę i zaciekawić czytelnika - tymczasem tu się udało- zakazana miłość, wielka tajemnica, ukrywana od wieków, sekret, o którym nic nie wiadomo, a który zaczyna zagrażać tym, którzy go strzegą.
Jedyny minus, który mi się nie podobał to dużo słabszy poziom akcji rozgrywającej się współcześnie - chociażby ze względu język, którym posługują się współcześni bohaterowi - zdecydowanie odstający poziomem od całej reszty. To mi przeszkadzało podczas lektury.
Paryż lat wojennych to też bardzo ciekawy element całej powieści, który poznajemy przez pryzmat losów Sary. Miasto tak inne, niż historie znane nam z rodzimego podwórka -wydaje się, że dużo łagodniej traktowany niż znamy to z naszej historii, tym niemniej ciekawy, bo w tej powieści pozbawiony patosu, bohaterstw, które często narzucają polscy autorzy.
Trochę też brakowało mi rozwinięcia tajemnicy organizacji, która za wszelką cenę pragnęła odzyskać tajemniczy obraz - niby mity i opowieści o takiego rodzaju stowarzyszeniach są dość popularne, to jednak byłam ciekawa jaką wersję przedstawi nam autorka, tu trochę rozwinięcia tego tematu zabrakło.
No a wisienka na torcie okazało się zakończenie - ciekawe, odkrywające wiele kart, jednak nie wszystkie. I o dziwo ten niedosyt też wyjątkowo mi nie przeszkadzał.
Książkę pochłonęłam bardzo szybko, pozostał tylko żal, że to już koniec.
Moja ocena 9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz