Wieczór wigilijny, za oknem cisza. Pada śnieg, dom pachnie piernikiem i goździkami, na stole dodatkowe nakrycie, może zaraz ktoś przyjdzie...
To wszystko znajdziecie w najnowszej książce Anny Ficner-Ogonowskiej.
Hania pragnie spędzić wigilię z najbliższymi osobami w swym rodzinnym domu. Chce, by było jak dawniej... Zapowiada się wspaniały czas, pełen miłości, mądrych rozmów, rozkochanych spojrzeń i wyśmienitych dań.
Lektura tej magicznej opowieści, w której tradycja staje się jedną z bohaterek, z pewnością rozgrzeje serca i sprawi, że te Święta, choć obchodzone zimą, będą ciepłe i prawdziwie wyjątkowe.
Idealna książka do czytania w bożonarodzeniowy wieczór; doskonały prezent pod choinkę.
Byłam bardzo ciekawa jak
i czy w ogóle autorka może mnie zaskoczyć książką o objętości 140 stron. Ale w
związku z tematyką jakże adekwatną teraz i zachęcającą okładką postanowiłam nie
nastawiać się negatywnie przed lekturą.
Jak nietrudno się
domyśleć fajerwerków się nie doczekałam - bo czego oczekiwać po kolejnej
książce z serii, której dotychczasowe tomy były zachęcająco obszerne, a ta
kończy się zanim dobrze się zaczęła. Akcja toczy się zaledwie w ciągu kilku
przedświątecznych dni i dotyczy przygotowań przedświątecznych Hanki i jej
najbliższych. Gdyby to był element większej całości byłoby ok, a tak to była to
po prostu namiastka kolejnego odcinka, który okazał się być tylko epizodem.
Klimat przyjemny –
świąteczne oczekiwanie, prezenty, nastrój radości dodatkowo wzmocniony
oczekiwaniem na dziecko, którego spodziewa się Hanka i Mikołaj. Taki powrót do
znanej nam rzeczywistości z poprzednich powieści autorki. To w zasadzie jedyny
plus. Nie wyobrażam sobie na pewno czytania tego tomu bez znajomości poprzednich-wtedy
już w ogóle lektura w moim odczuciu traci na wartości.
O ile w poprzednich
tomach brakowało mi na końcu książek jakiegoś zestawienia przepisów zawartych w
powieści tak tutaj mile byłam zaskoczona – przepisy na potrawy wigilijne
znalazły się jako dodatek. Może spodziewałam się po nich większej
innowacyjności, to jednak dobrze, że pojawiły się w ogóle.
Za duże rozczarowanie,
przerost formy nad treścią i większe nadzieje niż rzeczywistość wystawiam ocenę
3,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz