Co się dzieje z Jeżycami?
Kim jest ta dziewczyna?
I dlaczego Józef Pałys stracił dla niej głowę?
Kolejny tom "Jeżycjady"- jak zwykle wesoły, liryczny i krzepiący
Są takie książki, przy których trudno zdobyć mi się na obiektywizm. Po prostu je lubię, nawet bardzo. Zawsze wyczekuję na kolejny tom z utęsknieniem i pomimo przewidywalności, niedociągnięć, czy nawet pewnej oczywistości czytam i czytam, wracam i wracam...
Bo mi z nimi dobrze, bo tam się odnajduję. A atmosfera towarzysząca lekturze nie zmienia się, mimo, że to już 20. tom.
Tym razem wraz z Borejkami przenosimy się na wieś, w okolice Kostrzyna, gdzie w domu Pulpy i Floriana od upalnego lata w mieście chronią się prawie wszyscy członkowie rodziny.
Prawie, bo Ida ze skręconą nogą ląduje całkiem niedaleko - gospodarstwie agroturystycznym prowadzonym przez dwie starsze panie i ich wnuczkę Dorotę. Pokłócona z mężem i synem, strzelając prawdziwego focha ukrywa się przed światem i jak się okazuje pomagając innym sama wraca do pewnej równowagi. Ściąga do siebie również przeżywającego miłosny zawód Igasia, który pomimo niechęci do wszystkiego, co wiejskie powoli odnajduje się w sielankowej rzeczywistości. Pomaga mu w tym, trochę na przekór, Dorota. Która jak się okazuje temperamentem i poukładaniem życiowym idealnie pasuje do niepotrafiącej usiedzieć bezczynnie w miejscu Gabrysi. Jednak los postawił jej na drodze Idę oraz jej syna...Co wyniknie ze spotkania Józinka i Doroty? Przekonajcie się sami.
Może książka szczególnie odkrywcza nie jest, akcja jest czasem dość przewidywalna, to do Borejków zawsze miło mi się wraca, a pewne rzeczy niezmienne jak miłość seniora rodu do kubka z krasnalem, dają gwarancje przyjemnie spędzonego popołudnia.
Idealna lektura na jesienne wieczory. Moja nieobiektywna ocena to 7,5/10
Borejków kocham i nigdy nie przestanę wracać do 'jeżycjady' :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłam Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńAh, mam ochotę przeczytać. Może święty Mikołaj mi przyniesie ;)
OdpowiedzUsuńMikołaj mi nie przyniósł, więc kupiłam sama ;) i nadal lubię jezycjadę. Z nią jak z książkami J.Chmielewskiej - znam na pamięć, ale i tak chętnie wracam co jakiś czas :)
OdpowiedzUsuń