poniedziałek, 12 maja 2014

Margaret Mazzantini– Powtórnie narodzony

"Godność, solidarność i pragnienie macierzyństwa w piekle bratobójczej wojny.

Niezwykła historia miłości w oblężonym Sarajewie.

Gemma zostawia swoje wygodne, uporządkowane życie i razem z szesnastoletnim synem wsiada na pokład samolotu lecącego z Rzymu do Sarajewa. Na lotnisku czeka na nią Gojko, bośniacki poeta, przyjaciel z czasów jej pierwszego pobytu w tym mieście, przewodnik po nieznanej rzeczywistości i obcej kulturze. To dzięki niemu poznała przed laty Diega, fotografa z Genui, swą wielką miłość.

Po latach wraca do Sarajewa, by zmierzyć się ze wspomnieniami, z nadzieją że u nastoletniego syna uda się jej obudzić  poczucie przynależności do miejsca, w którym się urodził i które jest dla niej tak ważne."

Długo zabierałam się do tej książki, z jednej strony byłam jej ogromnie ciekawa, z drugiej bałam się, że jej "osławienie" jest przesadzone, a podczas lektury mogę się rozczarować. Tymczasem okazało się to całkowicie bezpodstawne i teraz trochę żałuję, ze dałam jej na siebie czekać ;)

Książka wciągnęła mnie w zasadzie od pierwszej strony, aż żałowałam, że nie mam tyle wolnego czasu, żeby poświęcić tej lekturze cały dzień. Po pierwsze uwiodła mnie narracja - zdania krótkie, rzeczowe a przy tym tak naszpikowane emocjami, że czasem miałam gęsią skórkę. Sensualność przebija się niemal z każdego słowa. Wszytko, co spotyka Gemmę jest przedstawione tak obrazowo i tak namacalnie, że ma się wrażenie, że znajdujemy się we wszystkich tych miejscach razem z nią.

Do tego historia Bałkanów, ta tragiczna, ta wcale nie tak odległa, którą ciągle jeszcze widać - dla kogokolwiek, kto chociaż raz był w Bośni i Hercegowinie lektura tej książki będzie pełniejsza, bo bardzo rzeczywista - zwłaszcza ta część akcji, rozgrywająca się współcześnie. Dla tych którzy nie byli - z pewnością będzie doskonałym bodźcem do tego, żeby się tam wybrać. Akurat w Sarajewie nigdy nie byłam, teraz po tej lekturze pragnienie wizyty w tym mieście się zwielokrotniło. 

Jest to również powieść o miłości - tej momentami szalonej, nieprzewidywalnej, ale prawdziwej bez względu na okoliczności. Z drugiej strony to historia o miłości "po przejściach", o odnalezieniu się po tragedii wojny i bolesnych przeżyciach w czasach normalności i codziennych problemów.
To także historia miłości matki do syna od samego początku naznaczona tragedią -czy jest to miłość większa, czy trudniejsza? Na pewno inna - jaka?O tym z pewnością opowie wam Gemma - ja nie będę zdradzać tej tajemnicy, ale jako matka, mimo, że z bardzo krótkim stażem, to jednak miałam podczas lektury dużo czasu na przemyślenia dotyczące takich relacji. Warto - nie tylko dla mam.

Dawno nie czytałam książki tak pełnej - w każdym aspekcie, książki tak nasyconej prawdą i emocjami, bolesnej, ale autentycznej, bez zbędnych frazesów, ubarwień, przerysowania.

Moja ocena 9/10




Za możliwość jej przeczytania dziękuję Wydawnictwu 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz