czwartek, 6 lutego 2014

Arturo Pérez-Reverte - Ostania bitwa templariusza

"Czy stary, barokowy kościółek w Sewilli może zabijać? Jeśli nie, to czy haker, który włamał się do osobistego komputera Jana Pawła II, po prostu kłamie? A jeśli tak, to jak Kościół poradzi sobie ze świątynią-terrorystką?

Z Watykanu do Sewilli wyrusza agent specjalny w sutannie, ksiądz Lorenzo Quart. Zanim wyświetli zagadkę tajemniczych śmierci, pozna jedno z najcudowniejszych miast świata, pozna jego niezwykły folklor uliczny, pozna kilka fascynujących kobiet, wreszcie pozna smak dylematów, przed którymi stoi współczesne chrześcijaństwo na przełomie tysiącleci. Kolejny inteligentny thriller hiszpańskiego mistrza, jak zwykle z wielką sztuką w tle."






Autor mi nieznany, książka polecona przez Panią Bibliotekarkę okazała się strzałem w 10. Mimo, że spodziewałam się tak lubionego przeze mnie thrillera z "wątkami Rzymskimi", intrygami kościelnymi itp. dostałam książkę od której ciężko mi było się oderwać, bo okazała się zupełnie inna niż powieści, które do tej pory czytałam.
Sam spisek, wokół którego według moich oczekiwań miała toczyć się akcja, okazał się tak naprawdę wątkiem pobocznym, niejako drugoplanowym. A tajemnice, o których rozwikłanie został poproszony ksiądz Quart wielokrotnie zmienią nurt opowieści. Oczywiście, jak nietrudno się domyśleć, ich rozwiązanie będzie zaskakujące, ale takie troszkę z przymrużeniem oka. 

Książka jest przede wszystkim cudowną opowieścią o malowniczej i frapującej Sewilli i tak naprawdę to miasto jest głównym bohaterem powieści. Aż po lekturze ma się ochotę poszukać biletów lotniczych, żeby choć przez chwilę pochodzić wąskimi uliczkami miasta. Myślę, że dla tych, który byli kiedykolwiek w tym mieście lektura będzie maiła zupełnie inny wymiar, raczej wspomnieniowy i nostalgiczny. Dla mnie miała zdecydowanie zachęcający i reklamujący ;)
Autor z dużą drobiazgowością kreśli czytelnikowi całą plejadę bohaterów drugoplanowych. Z jednak strony to barwne i niespotykana, z drugiej niestety dla mnie taka ogromna dbałość o szczegóły w przypadku tego typu bohaterów była trochę męcząca i momentami przypominała opisy przyrody podczas lektury "Nad Niemnem", albo się je lubi, albo nie - ja fanką nie jestem.

To, co najciekawsze dla mnie to postać przystojnego księdza - Lorenzo Quart, który jako sekretny wysłannik rzymskiej kurii prowadzi nas nie tylko przez kolejne etapy poszukiwania prawdy i winnych w zleconym mu zadaniu, ale również poprzez swoje zachowanie, pokusy, które napotyka i przemyślenia dotyczące jego życia skłania do wielu refleksji. Nie wszystko jest takie jakim się wydaje. James Bond w stroju katolickiego księdza nie jest takim pospolitym bohaterem, jakiego spotykamy w wielu thrillerach - to postać nieidealna, ze swoimi słabościami, ułomnościami i tajemnicami, które ciekawią najbardziej.
To, co mi się nie podobało to obraz polskiego Kościoła, księży pracujących w Watykanie, jako skostniałych w poglądach, niesympatycznych fanów Świętej Inkwizycji. Ciekawe skąd autor znal taki ich obraz i czy dużo wspólnego ma on z rzeczywistością.


Moja ocena 7,5/10

2 komentarze:

  1. Nie jestem fanką książek tego typu, więc raczej się nie skuszę :( Ale najważniejsze, że podobała się Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego nie czytalam, a moze powinnam bo Klub Dumas byl genialny ;)

    OdpowiedzUsuń