niedziela, 7 lipca 2019

Anna H. Niemczynow - Bluszcz

Julita przez wiele lat nosi maskę szczęśliwej żony i matki. Wierzy, że jej poświęcenie wystarczy do zbudowania trwałego małżeństwa oraz pełnej miłości rodziny. Elżbieta, bezdzietna, żyjąca samotnie lekarka, boryka się z myślami, które w jej głowie urastają do rangi problemu niepozwalającego cieszyć się z codzienności. Życiowe blokady przyjaciółek są efektem podjętych w młodości decyzji…
Bluszcz to powieść inna niż wszystkie. Anna H. Niemczynow porusza zakamarki duszy, które człowiek pragnie ukryć nawet przed samym sobą. Dotyka najtrudniejszych spraw, z jakimi niejednemu z nas przychodzi się zmierzyć. W sposób delikatny i subtelny pokazuje kierunki, których obranie może pomóc wydostać się z największych, na pozór nierozwiązywalnych trudności. Wywołuje uśmiech, daje nadzieję, emanuje spokojem i łagodnością.









To nie są bohaterki wzbudzające sympatię... 


To są kobiety, które irytują swoim zachowaniem, niemal od pierwszej strony, zachowujące się tak a nie inaczej, bo tak im kiedyś przykazane, swoim zachowaniem pokazując jednocześnie, jak wiele złego w głowach młodych kobiet potrafi zrobić złe/staroświeckie zachowanie.

Julita to zahukana pani domu, żona przy mężu, z którym przeżyła swoją inicjację seksualną, zachodząc od razu w ciążę. Przytłoczona konwenansami i wychowaniem brnęła w nieudane małżeństwo, niekochana przez męża. Całkowicie mu podporządkowana pozwoliła mu na zniszczenie tego, co było w jej życiu dobre. Przez lata znajdując usprawiedliwienia jego zachowania i godząc się z wszystkimi jego oczekiwaniami zapomniała o sobie.

Jej przyjaciółką jest ceniona pani doktor, pediatra, z sukcesami zawodowymi na koncie, ale bez męża i bez dzieci. Wychowana przez babcię w utartych ramach moralnych starszej pani, świętuje swoje czterdzieste urodziny jako dziewica.

Dla mnie fenomenem jest jedno w tej książce - fakt, jak bardzo wychowanie w wierze, opierającej się na molalności winy i kary potrafi wpłynąć na życie kobiet. W tym przypadku obu przyjaciółek - jednak tak bardzo wierzy w instytucję małżeństwa, że zapomina o prawie do szczęścia swojego i dzieci, udając przez lata, że jest dobrze, chociaż mąż despota upokarza ją na każdym kroku. Druga z nich kobieta sukcesu, która nie mogąc znaleźć właściwego mężczyzny, żeby przeżyć z nim swój pierwszy raz decyduje się, podszyta strachem, że nie można tego robić z byle kim, skazuje sie na samotność i frustrację z nij wynikającą.
Dopiero tragedia rodzinna, chociaż nie od razu, skłania Julitę do zmiany życia. Zmiana okaże się niełatwa, ale Julita w końcu (niestety gdzieś dopiero w połowie historii, wcześniej irytując czytelnika do granic swoim zachowaniem) znajdzie miejsce dla siebie. Spotykając po drodze młodzieńczą miłość. 

Ela, druga z przyjaciółek ostatecznie także zmierzy się, w nie do końca oczekiwany sposób ze swoim problemem, walcząc o swoistą normalność.

To nie jest łatwa historia, mało w niej pozytywnych elementów, pokazuje ona raczej we fragmentach bolesny realizm życia wielu kobiet, w tym nieszczęśliwych żon w szczególności. Oby przesłanie, które ze sobą niesie uchroniło chociaż kilka jej czytelniczek tkwiących w podobnych układach małżeńskich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz