wtorek, 20 czerwca 2017

Paulina Świst - Prokurator

Trzydziestoletnia, niezwykle atrakcyjna Kinga Błońska jest szczęśliwą kobietą. To znaczy – była. Od wielu lat dzieliła życie z tym samym mężczyzną, a zawodowo, jako błyskotliwa adwokat, odnosiła sukcesy na sali sądowej. Z dnia na dzień fortuna odwróciła się od niej: przyłapała męża na zdradzie i została zmuszona do poprowadzenia sprawy groźnego bandyty „Szarego”. Jak się okazuje, „Szary” to jej przyrodni brat, z którym od dawna nie miała, i nie chciała mieć, kontaktu. Wydarzenia ostatnich tygodni postanowiła odreagować w klubie. Pijana wylądowała w mieszaniu Łukasza – poznanego tej nocy mężczyzny. Takiego seksu nie miała nigdy w życiu. W najczarniejszych scenariuszach nie
zakładała jednak, że Łukasza będzie widywała, i to regularne. Okazało się, że "facet na jedną noc" jest tytułowym prokuratorem... oskarżającym jej przyrodniego brata. 





Muszę przyznać, że dawno nie miałam tak mieszanych uczuć do przeczytanej książki, jak w tym przypadku. Z jednej strony zachwyt, z drugiej pewne rozdrażnienie i rozczarowanie, z jednej oczarowanie autentyzmem, z drugiej całkowity zawód jeżeli chodzi o postacie, czy pewne elementy akcji, które wydały mi się zdecydowanie przerysowane na tle całości.

To, co przede wszystkim rzuca się w oczy to nowatorskie prowadzenie akcji - mamy tu bowiem nietypową sytuację, kiedy każde wydarzenie przedstawione jest z perspektywy zarówno głównej bohaterki, jak i głównego bohatera, na początku nie do końca mi się to podobało, to jednak wraz z rozwojem akcji okazało się super rozwiązaniem, dającym czytelnikowi pełny i dokładny obraz tego, co się wydarzyło wraz z komentarzami prawniczki i prokuratora.

To, co jeszcze zdecydowanie oczarowuje to duży autentyzm tego, co przygotowała autorka, o ile na początku wyda się wszystko zapowiadać dość szablonowo to całe szczęście później okazuje się, że pomysł nie był sztampowy i jednak parokrotnie autorka zaskakuje dużym realizmem zarówno postaci, światka przestępczego, który jak sie okazuje na rodzimym podwórku wygląda momentami niczym z zagranicznych filmów prawniczo kryminalnych. 

To, co zdecydowanie zachwyciło mnie mniej to główne postacie - zarówno Łukasz, jak i Kinga nie wzbudzili mojej sympatii, raczej momentami wzbudzali rozdrażnienie i złość, a szarpanie się ich w obopólnych relacjach było momentami irytujące, Może to nie jest nic nienormalnego w środowisku, w którym toczy się akcja, może takie "nowoczesne" relacje to dla niektórych codzienność, mi jednak nawet w wersji papierowej nie do końca przypadły do gustu, psując niestety odbiór całości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz