poniedziałek, 13 lutego 2017

Raymond Khoury - Decydująca rozgrywka

Wybitny naukowiec dr Ralph Padley jest umierający. Padley od lat skrywa mroczny sekret, który, jeżeli wyjdzie na jaw, może mieć fatalne skutki. W obliczu nieuniknionego końca wie, że ma ostatnią szansę, by tajemnica ujrzała światło dzienne. Na jego drodze stają jednak bardzo wpływowi ludzie, którzy zrobią wszystko, aby zamknąć mu usta.
Tymczasem agent specjalny FBI Reilly od miesięcy szuka mężczyzny, który porwał jego pięcioletniego syna. Poszukiwany mężczyzna jest jak duch - to urzędnik bez nazwiska i tożsamości, chroniony przez CIA, który na dodatek może mieć powiązania z ojcem Reilly’ego. Reilly - obserwowany, manipulowany i wrobiony w przestępstwa, których nie popełnił - musi uciekać. Musi też odkryć prawdę na temat swojej przeszłości. Aby chronić rodzinę musi zaryzykować wszystko i ujawnić tajemnice, które wstrząsną całym krajem. Czy zdąży zanim go dopadną?




Motyw rozliczenia/zamknięcia przeszłości to dość popularny wątek, tym razem do tego motywu-klucza sięgnął i Raymond Khoury. Dał Railleyowi możliwośc poznania i rozwikłania tajemnicy śmierci jego ojca i znalezienia porywaczy syna. To dużo, prawda? Kto nie skorzystałby z takiej okazji?
Jednak w odkryciu prawdy za wszelką cenę będą mu przeszkadzać ci, którzy postanowili nie dopuścić do jej ujawnienia. Do tego wysyłają w ślad za Reillim płatnego zabójce, któremu mimo, że przy pierwszej próbie nie udało się go zlikwidować, to skutecznie uniemożliwić mu prowadzenie własnego śledztwa, wrabiając go w zabójstwo. Przecież z więzienia nie da rady prowadzić swojego śledztwa...Czy agentowi uda się wydostać z aresztu i dotrzeć do prawdy?Kto mu pomoże, na kogo może liczyć, skoro bezwzględnemu zabójcy udało się już zlikwidować pomagającego Railliemu jego partnera z FBI.

Ciekawie skonstruowana akcja, dobrze rozwijająca się intryga, napięcie utrzymujące się przez całą książkę, ale całość niestety nie jest tak zachwycająca w odbiorze, jak mogłaby się wydawać. 
Dlaczego? To, co przede wszystkim utrudnia odbiór to fakt nieznajomości poprzednich książek z serii (to 5. tom cyklu Sean Reilly i Tess Chaykin), co powoduje, ze historia de facto jest niekompletna i przyjemność z lektury jest dużo mniejsza, dużej ilości rzeczy trzeba się domyślać i układać sobie własny scenariusz, co mogło się wydarzyć. Do tego poszczególne rozdziały mają inny sposób narracji -część z nich to narracja w pierwszej osobie - prowadzona przez Seana, reszta to narracja w trzeciej osobie. Zabieg niby fajny i ciekawy, ale dla mnie wsprowadzająca pewien element chaosu.
Te dwie rzeczy sprawiły, ze odbiór powieści suma sumarum był dużo gorszy niż zakładałam. 

1 komentarz: