Autor dostaje list od dawnego przyjaciela, zakonnika z Etiopii, który trafił na ślad pamiątki sprzed dwóch tysięcy lat. Odnalezienie jej – ze względu na pierwszego właściciela – byłoby światową sensacją. Mnich prosi przyjaciela o podjęcie poszukiwań. Autor jedzie do klasztoru św. Katarzyny na Synaju, gdzie odbiera kopertę z wierszem-szyfrem. Wynika z niego, że musi przebyć trasę z Jerozolimy do Efezu. Czyni to, ale dowiaduje się niewiele. Dopiero kolejne podróże, wizyty w klasztorach Prowansji i w kościołach Lalibeli w Etiopii stwarzają mu szansę na odnalezienie historycznego skarbu. Czy ją wykorzysta?
Nigdy nie lubiłam powiedzenia "nie sądź książki po okładce", bo po czym mamy osądzać książkę, którą mamy pierwszy raz w ręku? Poza tym jak w przypadku poznawania ludzi pierwsze wrażenie czasem się sprawdza innym razem nie.
Tym razem mamy do czynienia z pięknie wyglądającą, świetnie wydaną, pełną dobrych zdjęć i do tego cudnie pachnącą ;) Dobrze, że pierwsze pozytywne wrażenie pokrywa się z moimi odczuciami po przeczytaniu książki.
Muszę przyznać, ze chyba po raz pierwszy czytałam książkę, której akcja dzieje się trójtorowo - współcześnie, w latach wczesnego chrześcijaństwa i w czasach krucjat. A do tego do wszystkie miejsc, które poznajemy z historycznego ujęcia, trafiamy później wraz z głównym bohaterem-autorem i jego żoną. Do tego podróż tą umilają nam dołączone zdjęcia z miejsc, o których mowa. Muszę przyznać, że lektura w ten sposób zyskuje na wartości, bo gotowe obrazy mamy przed oczami, wyobraźnia musi tylko dopracować trochę wersję historyczną ;)
Po lekturze muszę przyznać, że ta część akcji rozgrywająca się w czasach wczesnego chrześcijaństwa podobała mi się najbardziej. Część miejsc dane mi było już kiedyś odwiedzić, te, które poznałam dzięki podróży Jana z Maryją zapragnęłam odwiedzić, sprawdzić, poszukać tajemnicy i magii. I własnie ten element - pewnego mistycyzmu, powrotu do korzeni, poszukiwania prawdy podobał mi się w tej powieści najbardziej. Był on na tyle nienachalny, że nie czytało się tej historii jak opowieści biblijnej, tylko jak wciągająca powieść z dodatkiem religii.
Do tego tajemniczy przedmiot, którego szuka autor, okazuje się być drewnianym osiołkiem, który dla Jezusa wystrugał przed wiekami Józef - w ten sposób tytuł, który interpretowałam zupełnie inaczej, okazuje się taki prosty, ale niepozbawiony tajemniczości.
Najmniej podobała mi się część współczesna - zwłaszcza początek i koniec powieści pozostawia wiele do życzenia. Oba wydają się ciut naciągane. A zakończenie nawet nierzeczywiste. Początek mnie zaskoczył o tyle, że ciężko mi sobie wyobrazić, jak można podjąć decyzję o podroży w nieznane tylko na podstawie takiego zagadkowego listu, od osoby, której nie znało się aż tak dobrze. do tego zabrakło mi wprowadzenia, kim są autor i jego żona, nie dowiedziałam się, dlaczego taką decyzje było im łatwo podjąć, bo nie dane mi ich było poznać na początku powieści. Niestety twórczość autora nie jest mi tak dobrze znana, żeby takie wprowadzenie nie było potrzebne.
Tym niemniej pomysł i wykonanie trójdzielnej akcji, poukładanej niczym tysiące puzli, gdzie ostatecznie każdy kawałek znajduje swoje miejsce, było wyjątkowo wciągające i nowatorskie. Do tego dobrze oddane tło historyczno-obyczajowe spowodowało, ze lektura była, pomimo wspomnianych minusów, udana.
Być może jakiś reżyser pokusi się o ekranizację tej powieści? Gdyby udało się zrobić to dobrze powstałoby z pewnością coś wyjątkowego.
Moja ocena 7,5/10
Odkąd zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, bardzo jestem jej ciekawa, więc na pewno przeczytam prędzej czy później. I liczę na to, że się nie zawiodę, mimo, że znalazłaś w niej kilka wad.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie to pozycja zupełnie inna, niż te historyczno-przygodowe, z którymi miałam do tej pory do czynienia.
Usuńjesli zainteresowała Cię kilkutorowość akcji, przeczytaj koniecznie "Tysiąc drzewek pomarańczowych" Kathryn Harrison. Bardzo lubię tę książkę, a akcja też dzieje się w przeszłości:)
OdpowiedzUsuń