Jak udało mi się "upolować" w bibliotece ( na co zaprzyjaźniona Pani Bibliotekarka powiedziała: właśnie wróciła, wiedziałam, że się pani ucieszy...) wiedziałam, ze czekają mnie 2 bardzo ciekawe i wciągające w lekturę wieczory.
"Potężna eksplozja niszczy wystawę w Muzeum Brytyjskim. Badanie pozostałości
wybuchu ujawnia śladowe promieniowanie o sygnaturze odpowiadającej anihilacji
antymaterii. Piękna kustoszka muzeum Safia al-Maaz odkrywa zagadkowy zapis na
szczątkach antycznego posągu datowanego na rok dwusetny przed naszą erą
wskazówkę, która może posłużyć do rozwiązania jednej z największych zagadek
archeologii. Co łączy posąg z eksplozją i słynnym meteorytem tunguskima zapada
decyzja o zorganizowaniu ekspedycji do Omanu. Jej celem jest zaginione przed
tysiącami lat miasto (będące jak głosi legenda, kolebką królowej Saby) nazywane
przez beduinów Ubar, a przez poszukiwaczy Atlantydą Piasków. Oprócz Safii i jej
przyjaciółki Kary, której ojciec zaginął na pustyni wiele lat wcześniej, w
wyprawie uczestniczy awanturniczy archeolog Ohama Dunn oraz Painter Crowe, agent
DARPA, supertajnej agendy Ministerstwa Obrony USA. Jakie tajemnice kryje
mityczny Ubara- niewyobrażalne skarby, czy źródło energii zdolnej zniszczyć całą
planetę?"
Napiszę od razu, że to najgorsza jego powieść, którą przeczytałam. Powód jest w zasadzie jeden - tajemnicza antymateria, która była dla mnie na tyle abstrakcyjna, że dla mnie kobiety zbyt na nią rozsądnej.... jej częsta obecność na kartachtej właśnie powieści była dla mnie po prostu męcząca... Nawet wykład męża-fana tego rodzaju "klimatów" niewiele pomógł w tym zakresie. Dla mnie po prostu rzeczy abstrakcyjne są po prostu ZBYT abstrakcyjne i mnie męczą ;)
Cała reszta w stylu iście Rollinsowym - akcja ciekawa, w atrakcyjnych miejscach, odniesienia do historii regionu, w zasadzie ciągle coś się dzieje, nic się nie wlecze, ciagnie, nie czeka się czytając na kolejny zwrot, bo jest ich tyle, że się czasem wręcz nie nadąża....
Do tego dobrze wplatane w akcję wątki obyczajowe, tak, że proporcja pomiędzy nimi jest dokładnie taka, jak powinna być, żadna nie cierpi kosztem drugiej ;)
Rada dla tych, którzy nigdy Rollisa nie czytali - zabierając się za lekturę książki tego autora trzeba sobie zarezerwować czas, inaczej rodzi się w nas frustracja, że inne czynności mogą nas oderwać od lektury...
Moja ocena to 7,5/10 głównie ze względu na elementy fantasy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz