"Zamieć śnieżna i woń migdałów to urocza nowela w stylu Agathy Christie, luźno
powiązana z serią o Fjällbacce. Na tydzień przed świętami Martin Mohlin z
komisariatu ulega namowom swojej narzeczonej, aby wziąć udział w rodzinnym
przyjęciu. Zgodnie z wolą patriarchy rodu Rubena, członkowie rodziny Liljecronas
zbierają się na niewielkiej wyspie Valön, położonej w sąsiedztwie Fjällbacki. Z
powodu zamieci śnieżnej połączenie z lądem zostaje zerwane i gdy Ruben nagle
osuwa się na ziemię podczas świątecznej kolacji, Martin musi interweniować.
Wkrótce nie ma już wątpliwości, że Ruben został zamordowany. Skoro wyspa była
skutecznie odcięta od reszty świata, mordercą musi być ktoś spośród zebranych
tam krewnych…
Ale jaki mógłby być motyw tej zbrodni? I kto potrafił
zamordować z zimną krwią?"
Gdyby ktoś zaczął swoją przygodę z Camillą od tej pozycji z pewnością chętnie sięgnąłby po kolejne książki tej autorki. Jeżeli jednak ktoś - tak jak ja - przeczyta ją po tych wszystkich ochach i achach związanych z lekturą całej serii pewnie będzie ciut rozczarowany. Czym?Przedewszystkim objętością... to taka bardziej nowela, niż powieść, akcja rozgrywa się bardzo szybko - autorka pewnie wyszła z założenia ile można pisać o rodzinie odciętej od świata przez śniezycę, w której niespodziewanie pojawia się trup?Przecież znalezienie mordercy powinno być w zasadzie proste, bo ograniczone ilośćią osób i aurą, która skazuje podejrzanych do przebywania pod jednym dachem z policjantem, który za punkt honoru postawił sobie znalezienie sprawcy. I jak można się domyśleć przy okazji wychodzą na jaw mroczne tajemnice z przeszłości, ożywają ze zdwojoną siłą animozje i konflikty wśród członków rodziny.
Jeden plus - mimo małej objętości autorce udało się zaskoczyć w finale. Uczyniła to w swoim, dobrze znanym stylu...szczegółów nie zdradzę, żeby umilić lekturę tym, którzy tej książki jeszcze nie czytali.
Jednak - tak jak prowadzący śledztwo Martin ciągle wspomina Patricka i zastanawia się, jak ten zachowałby się w takiej sytuacji- tak samo ja myslami wracałam do lektury poprzednich kryminałów tej autorki i do bardziej przedsiębiorczego i pomysłowego Patricka również. Niestety książce brakuje jakiegoś polotu, rozwinięcia, niektóre motywy zdają sie być nawet trochę naciągane. Według mnie brak również przyjemności i tego dreszczyku, który towarzyszy lekturze dobrych kryminałów.
Moja ocena 4/10
U mnie ta książka wciąż leży na półce i wypartuje mnie z utęsknieniem. Choć nie przeczytałam jeszcze wszystkich części Camilli - to na tę na pewno się skuszę. Wiem też jedno - muszę "odpoczywać" między książkami tej autorki, tak jak właśnie teraz, ale myślę sobie, że właśnie taka "chudziutka" pozycja pomoże mi podtrzymać zamiłowanie do Lackbergowych kryminałów ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałm, że musiałam odpoczywać pomiedzy lekturą kolejnych części...z jednej strony ochota ogromna, z drugiej rozsądek mówił "poczekaj" ;)
UsuńKsiążkę mam w planach, porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie :)
UsuńJestem istotą śniegu, lodu i mrozy, dlatego fabuły w których dominują te elementy, wybitnie mocno działają na moją wyobraźnię i niestety nie mogę sobie odmówić przyjemności ich przeczytania, nawet jeśli brakuje im polotu :-)
OdpowiedzUsuńJa też po nią siegnęłam, mimo, że wiedziałam, że ci, którzy ją czytali zazwyczaj byli rozczarowani.
UsuńJeszcze nie zaczęłam przygody z autorką ale wiem, że ta część wiele osób rozczarowuje. Do tego jeszcze wydanie, które ewidentnie naciąga klientów. Wszystko do bólu porozciągać, żeby się wydawało, że jest co czytać.... Jeśli się zdecyduję to pewnie w formie ebooka i to w promocji ;-)
OdpowiedzUsuń