czwartek, 29 marca 2018

Małgorzata Musierowicz - Ciotka Zgryzotka





Któż jest Ciotką Zgryzotką? Czy tylko Ida?
I co słychać w rodzinie Borejków? Czy nadal jest w tym samym składzie? A może nawet się powiększyła?
Kolejny tom niezawodnej „Jeżycjady”- jak zawsze dowcipny, wzruszający i ciekawy – rozśmiesza, podnosi na duchu i skłania do myślenia.
A przede wszystkim sprawia, że chce się radośnie żyć - pomimo wszelkich zgryzot!









Ostrzegam od razu - poniższa recenzja jest zupełnie nieobiektywna. Tak po prostu...ja jestem wierną/ślepą fanką Jeżycjady i generalnie podoba mi się każdy z jej tomów. Oczywiście jedne bardziej, drugie mniej, tym niemniej podobają mi się zawsze. Dlaczego? Po prostu lubię wracać do tego co znane, dobre, sprawdzone i lubiane.
Tak jest i tym razem, po raz kolejny zanurzyłam się w swoisty spokój, wewnętrzną harmonię Borejków i z ogromną przyjemnością przeczytałam kolejny tom, w którym to główną bohaterką autorka uczyniła Norę - córkę Patrycji i Baltony.
Niewątpliwie sam wątek perypetii i przygód nastolatki był dla mnie najsłabszy na tle całości i myślę, ze trochę zbyt, określając kolokwialnie, rozwleczony to jego finał jest zdecydowanie w znanym nam tonie, więc wielbiciele Jeżycjady nie powinni być rozczarowani. Idąc z duchem czasu, czy raczej zmian, autorka punkt ciężkości i ciepła, jak to u Borejków, przenosi już z ulicy Roosevelta - gdzie prym wiedzie młode pokolenie - do jakże rodzinnego domu Pulpecji, w którym to schronienie znajdują starsi bohaterowie, znani fanom od lat. 
Jakiś czas temu czytałam artykuł w starych, znalezionych na strychu Wysokich Obcasach, który poddawał całą serię miażdżącej krytyce. Główny zarzut pod adresem serii to rażąca idealizacja i odrealnienie. Że nie ma rozwodów, tragedii, prawdziwych problemów, chorób itp.
Owszem, po części jest to prawda, jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że chyba po to pojawiają się pokrzepiające powieści, by ludzie, których na co dzień dotykają sprawy trudne i problemy mogli na te kilka godzin się oderwać i z kubkiem dobrej herbaty spędzić czas z naszymi bohaterami. Ich spokój i ciepło, może też zabarwione pewną nutką odrealnienia, sprawia, że dobrze się do nich wraca i z napięciem oczekuje kolejnego tomu. Ja akurat nie oczekuję dramatów o scen szarpiących za serce, wolę wracać czytelniczo do tego, co sprawdzone i co mi daje nadzieję. W tym zadaniu Jeżycjada spełniła się i tym razem w całej rozciągłości. 


czwartek, 22 marca 2018

Jacek Skowroński, Maria Ulatowska - Autorka

A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, powstaje wspólna powieść, nie obyczajowa, charakterystyczna dla Marii Ulatowskiej, i nie czysta sensacja, typowa dla Jacka Skowrońskiego. Powieść, która łączy oba gatunki.
Nagle ludzie z otoczenia autorki poczytnych powieści zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach. Jej mozolna, chwilami monotonna praca pisarki zostaje zaburzona informacjami o następnych tragicznych wydarzeniach, a ona sama staje się celem wyrachowanego prześladowcy. Policyjna profilerka i prowadzący niekonwencjonalne śledztwo nadkomisarz usiłują przerwać łańcuch niewytłumaczalnych na pozór zbrodni. Tymczasem giną kolejne osoby.
Relacje osobiste między bohaterami komplikują się coraz bardziej, zegar tyka, różne tropy wiodą na manowce, a rozwiązania zagadki nie widać…





Ach, ta powieść to dla mnie całkowite zaskoczenie, jakże pozytywne. Twórczości autora nie znam, twórczość współautorki jak dotąd mnie nie zaskoczyła pozytywnie, tak w duecie wyszło bardzo dobrze, zaskakująco, świeżo i ciekawie. 

Profilerka to ostatnio dość modne i popularne stanowisko w powieściach. Tutaj również ono się pojawia - Ewa to niczym w zapowiedzi powieści - kobieta po przejściach, która wybierając niecodzienny zawód, obcując z przestępcami, zaglądając im w umysły wcale nie ułatwia sobie życia. Tym razem pomaga policji - w tym w szczególności nadkomisarzowi Pawłowi Zawadzie odszukać tajemniczego zabójcy, który powoli i konsekwentnie eliminuje osoby z otoczenia poczytnej autorki powieści historyczno-obyczajowych dla kobiet - Justyny Sobolewskiej.

Oprócz wątków związanych ze śledztwem autorzy wprowadzają całe mnóstwo elementów charakterystycznych dla powieści obyczajowej - mamy tutaj historię dawnej miłości Justyny Sobolewskiej, epizody z życia nadkomisarza i jego córki, wątek romansu nadkomisarza i profilerki - wszystkie one znacznie ubogacają powieść. Pozornie niewiele ich łączy z prowadzonym śledztwem, w rzeczywistości jednak okazują się doskonałym dopełnieniem pomysłowego finału (chociaż ten, muszę przyznać częściowo dało się odgadnąć...) i niczym brakujące puzzle w wielkiej układance stanowią nieodzowny element całości w ostatecznym obrazie.

To, co ciekawe to wielopłaszczyznowa narracja, prowadzona zarówno w pierwszej, jak i w trzeciej osobie poprzez różnych bohaterów, pokazująca to, co właśnie się rozgrywa w różnym świetle i niejako z różnych ujęć. 
Muszę przyznać, że naprawdę mnie zaskoczył ten duet autorski, fundując powieść trochę poza schematem, z ciekawym pomysłem na zbrodnię, zaskakującymi zwrotami akcji i dobrze rozbudowanymi wątkami obyczajowymi. 


 

Małgorzata J. Kursa - Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem





Kot Belzebub – czarny jak noc charakter znany wam z „Nieboszczyka wędrownego” – powraca w wielkim stylu!
Kiedy w Kraśniku ginie w tragicznych okolicznościach Bożena Szklarska, nikt nie ma pojęcia, że jej śmierć uruchomi lawinę kolejnych zgonów. Policja miota się bezradnie, próbując odnaleźć jakiekolwiek powiązania między masowo produkowanymi nieboszczkami i dopaść mordercę, ale najlepiej zorientowany w temacie jest czarny kot o wdzięcznym imieniu Belzebub. To on odkrywa kolejne nieboszczki i to dzięki niemu tępi dwunożni będą wreszcie mogli rozwiązać zagadkę kraśnickiej hekatomby. Trochę to potrwa, bo czy ludzie mają dość inteligencji, żeby zrozumieć kota?










Jeżeli ktoś już raz spotkał się z Belzebubem, to do lektury drugiej części powieści, której jest bohaterem nie trzeba będzie go namawiać...powiem tyle, że u mnie e domu rozgorzała walka, kto pierwszy przeczyta tą powieść. 

Belzebub bowiem to kot niezwykły - ma wyjątkowy talent do pojawiania się tam, gdzie nie powinien się znaleźć, bo albo przyczynia się do czyjeś śmierci - tom pierwszy, albo jak nikt inny znajduje kolejne martwe ciała - tom drugi... Oczywiście przyprawiając tym samym swoich właścicieli niemal o zawał serca. O ile jeszcze jeden trup to może przypadek, to o tyle kolejne stają się serią, a Lipscy tym samym zaczynają być dziwnie postrzegani przez funkcjonariuszy policji. Niby niewinni, a jednak tylko ich kot natrafia na kolejne ofiary...

Oczywiście podobnie, jak w pierwszej części jest z humorem i pomysłem. Autorka umieszczając bowiem kota w centrum wydarzeń i prowadzonego śledztwa wiedziała, co robi! Ciekawy pomysł na zbrodnię, nietuzinkowi bohaterowie i dużo humoru - polecam nie tylko fanom Belzebuba...

poniedziałek, 19 marca 2018

Ewa Zdunek - Mediatorka

Marta Kołodziej jest mediatorką. Zawodowo zajmuje się rozwiązywaniem cudzych problemów.
Na szczęście bohaterka może liczyć na pomoc zakompleksionej przyjaciółki Betki, kominiarza Zbigniewa, który nie ma szczęścia w miłości, oraz dosyć nieporadnego lekarza Roberta.
Życie nieustannie Martę zaskakuje i nie jest tak proste jak godzenie zwaśnionych stron podczas mediacji.

Tymczasem jej małżeństwo właśnie legło w gruzach, były mąż chce odebrać jej córki – Basię i Laurę, posuwając się do niegodziwych metod, matka sączy swój despotyzm niczym jad, a ojciec jest bujającym w chmurach wynalazcą.








Co wiadomo o życiu i profesji mediatorów sądowych? Nie za wiele, no może oprócz tego, że mają ciężką prace, bo godzić zwaśnione strony sporów wcale nie jest łatwo.
O tym, jak wygląda rzeczywistość możecie przekonać się podczas lektury najnowszej powieści Ewy Zdunek. Jej bohaterka Marta Kołodziej jest bowiem właśnie mediatorką.
O tym, jak trudne potrafią być mediacje i jak dziwne pomysły i pretensje mają ludzie pokaże ona czytelnikom przedstawiając kilka spraw, które prowadzi. Muszę przyznać, że po zapoznaniu się z nimi wiem dobrze, ze na mediatora nie nadaję się w ogóle ;)
Marta stara się znaleźć optymalne rozwiązania dla obu stron, wraz z przyjaciółką Betką rozwijają swoją firmę przyjmując najróżniejsze zlecenia.
Życie Marty to jednak nie tylko praca, ale jeszcze dość skomplikowane życie osobiste. Marta to matka dwóch dziewczynek - Basi i Laury, którymi opiekuje się samotnie, będąc po rozwodzie. Jej życie utrudnia były mąż, który posunie się nawet do próby zabójstwa Marty, żeby odzyskać córki (bynajmniej, jak się okaże nie chodzi mu o dobro dziewczynek...), oraz matka naszej bohaterki, która sądzi, ze potrafi się nimi zaopiekować lepiej niż jej córka. Obydwoje uprzykrzają Marcie życie, podkopując jej wiarę w siebie. Całe szczęście Marta może liczyć na przyjaciół Betkę oraz kominiarza Zbyszka, którzy starają się ją wspomagać w trudnych momentach. Jednak kiedy przyjaciele zajęci są nowymi partnerami, Marta popada w największe tarapaty i sama musi sobie poradzić w walce o dziewczynki... Walka ta okaże się walka dość niecodzienną, bo z porwaniem - a nawet dwoma, sensacyjną ucieczką i tajemnicą sprzed lat skrywaną przez matkę Marty. Na finiszu okaże się, że wielu naszych bohaterów jest de facto kimś innym, niż starają się to pokazać najbliższym. 
Ciekawa i barwna powieść prowadzi nas przez sale sądowe, pokoje do mediacji, aż w końcu zabiera na krótką i z ciekawym powrotem wycieczkę do Holandii, ciut niecodzienna, ale wciągająca historia, która obiecuje ciąg dalszy...

niedziela, 11 marca 2018

Kalina Sabat-Michalska - Kiedy opadnie mgła

Ta książka to największe zaskoczenie czytelnicze ostaniego czasu. Zupełnie niepozorna, ciekawie się rozkręcająca, o zupełnie innym przebiegu akcji niż można byłoby się tego spodziewać z opisu na okładce... taka nieoczywista i zaskakująca...




Warszawa 2016. Karolina, atrakcyjna 50-latka, matka 30-letniej Zuzanny, jest wziętą malarką. Wiedzie dostatnie życie, w którym wszystko ma swoje miejsce. Pewnego dnia odbiera ze Stanów
telefon, który przywołuje przeszłość sprzed lat. Znowu jest zakochaną do szaleństwa nastolatką, dla której nie liczą się żadne przeszkody i żadne zakazy. I znowu gotowa jest zapłacić za to wysoką cenę.






Ciężko jest opisać tę książkę nie odkrywając za wiele, pozostawiając czytelniczkom możliwość poznania całej prawdy o przeszłości Karoliny.

O czym jest ta powieść? O trudnej przeszłości i trudnym dzieciństwie Karoliny i jej brata Michała, którzy wcześnie osieroceni przez zmarłą na raka matkę, opuszczeni przez ojca muszą radzić sobie z trudnym dorosłym życiem już jako nastolatkowie.
To powieść o dojrzewaniu i młodości w trudnych latach PRLu przywołująca całe mnóstwo wspomnień o życiu w tych specyficznych czasach. 
To opowieść o zawiłej przyjaźni Karoliny, Michała i Artura, która ewoluuje przez lata, zmieniając swoje oblicza i odcienie tak, jak zmieniamy się my z upływem czasu.
To w końcu powieść o miłości... i to niejednej - młodzieńczej, szalonej, trudnej, dojrzałej, na całe życie i skomplikowanej. 
To historia, którą odkrywamy w różnych płaszczyznach historycznych, najpierw dowiadując się o efektach, dopiero później o przyczynach. Niczym obieranie pomarańczy...
Muszę przyznać, ze nie sądziłam, iż ta powieść wciągnie mnie bez reszty i ciężko będzie mi się oderwać od niej, spodziewałam się zupełnie czegoś innego - pewnego schematu i utartego szlaku, a dostałam historię inną, a zarazem trudną.
Może samo zakończenie jest najsłabsze względem całości, to jednak zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze. A sama historia na długo pozostaje w pamięci. 

Marc Scott - Kodowanie dla dzieci


Marzysz o tworzeniu własnych gier komputerowych? Chcesz wydać polecenie swojemu komputerowi, by odparł atak latających robotów? Czas zacząć naukę programowania!

Dowiedz się:
- jak stworzyć kosmiczną grę;
- jak zaprogramować złudzenie optyczne;
- jak wydawać polecenia gadającym duszkom.

To proste wprowadzenie w świat kodowania pomoże ci poznać języki programowania: Scratch i Python.







Mam niezwykłą przyjemność napisać kilka słów na temat książeczki, która wprowadza dzieci w świat całkiem 'dorosłych zabaw'.

Czym sie bawią dorośli ? zabawy modelami kolejki ? renowacja antycznych pojazdów ? ogródek ?

Oczywiście, że tak! z jednym drobnym "ale". Mamy dwudziesty pierwszy wiek i ten wiek zobowiązuje. Nikt nie zaszpanuje odrestaurowanym deloreanem jeśli nie będzie miał przynajmniej wyświetlania trzech różnych dat. Nikt nie zainteresuje się hodowlą roślinek, jeśli przynajmniej nie będzie miał elektrycznie sterowanego dozownika wody. A sterowanie zwrotnicami, szlabanami, dźwiękami i mnóstwem miniaturowej mechatroniki?

Można, a nawet trzeba w ten sposób się bawić, jeśli masz kilka dolarów w kieszeni, i głowę na karku możesz kupić sobie malutki, wielkości karty kredytowej, komputerek, polutować kilka kabelków, napisać kilka linijek programu i ... już!

Marc Scott - to nazwisko jednego z pracowników Fundacji Raspberry Pi. Sama idea kryjąca się pod kryptonimem "Raspberry Pi" jest niesamowicie intrygująca - programowanie i zastosowanie elektroniki do czegokolwiek chcesz nigdy nie było prostsze. Ów człowiek, Marc, napisał książkę, którą mam przed sobą. "Kodowanie dla dzieci" z drugim tytułem "Baw się i ucz ze Scratchem i Pythonem".

Niestety tytuł w wersji polskiej ogranicza potencjalnych odbiorców tej pozycji. Oryginalny wcale nie dyskryminuje dorosłych - "A Beginner's Guide to Coding". Ja będę polecał ją każdemu, bez względu na wiek, kto będzie chciał poznać smak kodowania, a jeszcze nie wie co to jest (reszta to profesjonaliści, którzy są w stanie zarabiać na swoich umiejętnościach pisania programów).

Książka jest bardzo kolorowa, dużo grafik, które nie przeszkadzają i nie rozpraszają (stąd może pomysł NK, że jest to książka dla dzieci - tylko), ale ubarwiają i sprawiają wrażenie, że tematyka jest bardziej przystępna. Niestety znam duże grono osób, które nawet nie spojrzą w stronę komputera, bo mylnie uważają, że przerasta to ich umiejętność pojmowania i zrozumienia.

Treść prowadzi nas najpierw przez Scratcha, a następnie przez Logo (w Pythonie) i odrobinę 'suchego' Pythona. Te zaledwie 64 stronic pozwoli Wam używać terminologii IT w rozmowie, zabłysnąć wiedzą o programowaniu, ale również NAPISAĆ WŁASNĄ GRĘ !

Oczywiście nie będzie to od razu Wiedźmin 3, ale pamiętajmy, że kilkadziesiąt lat temu, kiedy pierwsi programiści dopiero uczyli się pisać programy, gry były dużo prostsze. Owszem, wtedy potrzebna wiedza by to zrobić była ogromna, lecz dzięki tym pionierom, mamy teraz programy, w których sami możemy napisać kolejne programy z ogromną łatwością.

Polecam tę lekturę każdemu (oprócz, jak już pisałem, profesjonalistów - z mojej strony znalazłem kilka nieścisłości jak np. nazwanie debugowania testowaniem itp. ale to tylko semantyka i problemy z tłumaczeniem takich wyrażeń na język polski), nie dość, że bardzo przyjemnie się ją czyta, to jeszcze... puścice wodze fantazji, pomyślcie chwilę co moglibyście zrobić...

A tak przy okazji - jednym z pierwszych programów, jakie mój ojciec napisał, był program "prawo Ohma" pozwalający przeliczać zgodnie ze wzorem wartości. To było w czasach 8-bitowych atari. Dzisiejsze kalkulatory potrafią więcej, więc czemu my - albo nasz gatunek - nie moglibyśmy też się rozwinąć i chcieć dokonać czegoś więcej?

Książki pomagające maluchom radzic sobie z emocjami

Maluchy z trudem radzą sobie z emocjami i uczuciami. Ciężko jest im je określić, nazwać, a jeszcze trudniej sobie z nimi poradzić i wiedzieć, jak się zachować, jak np. dopada ich złość. Często dlatego też reagują zbyt emocjonalnie i wpadają w histerię, bądź wycofują się zupełnie. 

Dlatego też sięgnąć po książki, które pomagają im uporać się z uczuciami i nazwać to, co dzieje się w małych głowach i sercu.



Yasmeen Ismail - Narysuję to, co czuję 

Wesoły, smutny, zawstydzony, zakochany… Tyle jest różnych uczuć, że mały człowiek może się w nich pogubić. A wtedy najlepiej coś narysować! Razem z Kicią, Pieskiem i Osiołkiem, bohaterami tej interaktywnej książki dla najmłodszych, czytelnik doświadczy rozmaitych emocji. Wiadomo, że lepienie bałwana czy otwieranie prezentu to sama radość. Niektóre sytuacje wymagają jednak rozwiązania problemu. Kicia nie lubi deszczu, Osiołkowi upadły lody, Piesek czuje się samotny. Jak im pomóc? Książka Yasmeen Ismail uczy empatii, rozwija słownictwo i ćwiczy wyobraźnię. Z humorem i delikatnością wprowadzi malucha w świat uczuć.









Pierwsza, po którą sięgamy ostatnio to książka, która przedstawia uczucia w formie konkretnych zdarzeń - jedno uczucie i jedno zdarzenie na każdej ze stron - i do każdego z nich ma dla malucha konkretne zadanie do wykonania. Zadanie to to jednocześnie krótki wstęp opisujący w sposób przystępny dla malucha uczucie, którego doświadczają nasi bohaterowie. Zadanie to jest jednocześnie remedium, na trudną sytuację, w której znalazły się zwierzaki. Autor pokazuje w ten sposób maluchom, jak nazywa się uczucie, które odczuwają np. gdy zgubi się ich pluszak, upadną lody, czy kiedy czeka ich ciekawa podróż oraz jak można sobie pomóc i poradzić w konkretnej sytuacji.




Wściekłość i złość to jedne z najtrudniejszych emocji. Niestety często również i dla rodziców ;) Dagmar Geisler w książce " Jestem wściekły! Jak pokonać złość" pomaga i dzieciom i rodzicom uporać się z atakami złości, opisując to uczucie i pokazując konkretne przykłady i rozwiązania, które maluchy mogą zastosować wtedy, kiedy dopada ich złość. Książka, ta, co ważne, uświadamia młodym czytelnikom, że uczucia których doświadczają są zupełnie normalne i najważniejsze, żeby je zaakceptować i nauczyć sobie z nimi radzić - najlepiej tak, jak konkretnie przedstawia to autorka - tak, żeby innym nie zrobić krzywdy, a samemu rozładować nagromadzone emocje. 



Częścią poznawania świata przez dzieci jest mierzenie się z emocjami – często trudnymi, przykrymi, niełatwymi do zrozumienia i kontrolowania. Ważne, by w takiej nauce dziecko otrzymało pomoc od dorosłych i znalazło wskazówki, z których może korzystać. Niniejsza książeczka będzie doskonałym wsparciem w chwilach, gdy potrzeba oswoić szczególnie trudną emocję, jaką jest gniew. W przystępnej formie opowiada o tym, czym ów gniew jest, skąd się bierze i jak można go opanować... a także co zrobić, jeżeli się to już nie udało. Dzieci poznają wiele pożytecznych metod wyładowywania złości, które nie wyrządzają szkody innym, i zrozumieją, że odczuwanie wściekłości samo w sobie nie jest niczym złym i że odczuwa ją każdy. Polecamy rodzicom i wychowawcom, a także samym dzieciom.

piątek, 9 marca 2018

Justyna Bednarek, Jagna Kaczorowska - Ogród Zuzanny

Takiej książki mi było trzeba! Jakoś ostatnio nie miałam szczęście do książek obyczajowych - większość z nich była nudna, nijaka i przewidywalna. Tym razie niecodzienny duet zaserwował czytelniczkom książkę ciepłą, ciekawą i co najważniejsze pełną humoru i barwnych postaci. 

Urzekająca opowieść o uczuciach przekazywanych za pomocą sekretnego języka kwiatów Zuzanna i Adam poznali i pokochali się na studiach, jednak nie dane było im być razem. Adam wyjechał na studia za granicę, po jakimś czasie ożenił się i przejął zarząd nad majątkiem teściów. Zuzanna zaś rzuciła studia, krótko była mężatką, a od lat samotnie wychowuje dziecko. Jednak los jest przewrotny i – po trzynastu latach – spotykają się na nowo. Adam zamawia projekt ogrodu, którym zajmować się ma właśnie Zuzanna. Kobieta postanawia przekazać mu wiadomość ukrytą w roślinach. W końcu nie od dziś fascynuje ją wiktoriański język kwiatów, często „pisze“ w ten sposób wiadomości do swoich bliskich. Czy Adam zdoła zrozumieć ukryte przesłanie? Ogród Zuzanny to powieść o szczególnej atmosferze, z wyrazistymi, interesującymi bohaterami (także tymi drugoplanowymi, na dwóch czy czterech… łapach), pełna ciepła i humoru. Pierwszy tom cyklu.


W osobliwej i barwnej willi, nieco zaniedbanej i dano nieremontowanej, mieszkają trzy panie Czaplicz. Babcia - Cecylia - najbarwniejsza z nich dziewięćdziesięciolatka, która wierzy w tajemnicze moce i moc kwiatów, tęskniąca całe życie za ukochanym, który zginął podczas wojny; córka - Krystyna - poleśnie pragmatyczna, za fasadą surowości ukrywająca prawdziwe uczucia rozwódka i wnuczka - Zuzanna, matka nastolatka Wojtka, która poświęciwszy studia walczy pracując u wyzyskiwacza zarabia na życie i przeżycie dla pozostałych członków rodziny. Wydawałoby się, że każda z nich ma raczej małe szanse na przeżycie czegoś ekscytującego. Tymczasem los ma dla nich całkiem odmienne plany i nasze bohaterki czekają niemałe niespodzianki. Takie, ze z niecierpliwością czekam na kolejny tom!
Owszem sam wątek miłosny jest dość standardowy i znany już z innych powieści, ale mimo wszystko ciekawy, ubogacony przez autorki w skrywane tajemnice, miłosny język kwiatów i zaskakujące zwroty akcji. 
To, co zdecydowanie odróżnia tą powieść od jej podobnych to ogromna dawka humoru, którą zaserwowały nam autorki, która to nie pozwala się czytelniczkom nudzić ubarwiając akcję. Dołączmy do tego wyjątkowo barwne i plastyczne opisy, perypetii - często niecodziennych i prześmiesznych - naszych bohaterów i mamy powieść, do której warto wracać.
Co interesujące autorki niby mimochodem, ale jednak zwracają uwagę na różne zjawiska społeczno-obyczajowe - jak chociażby życie eko, praca imigrantów z Ukrainy w Polsce, czy los zamykanych w za ciasnych zagrodach psów. 
Wszystko to okraszone jest barwną plejadą bohaterów drugoplanowych, bez których powieść znacznie straciłaby na odbiorze i mamy powieść, która gwarantuje dobre spędzony wieczór!


czwartek, 8 marca 2018

Orly Wahba - Kindess Boomerang 365 sposobów jak zmienić świat i siebie

Wśród wielu noworocznych postanowień czasem wystarczy tylko jedno – codziennie spełnić drobny gest życzliwości. Pomóc zagubionemu turyście odnaleźć drogę, podziękować nauczycielowi za ciekawą lekcję, zrobić karmik dla ptaków, nawiązać rozmowę z kimś, kogo codziennie mijamy w drodze do pracy lub po prostu powiedzieć bliskiej osobie od dawna planowany komplement. Jeden niewielki uczynek może wprawić w ruch dobro, które prędzej czy później powróci do nas ze zdwojoną mocą. Bo, jak przekonuje Orly Wahba w swojej najnowszej książce, na otaczającą rzeczywistość każdy ma wpływ – tylko czasem o tym zapomina.

„Kindness Boomerang” to 365 codziennych gestów życzliwości, refleksji, inspirujących cytatów oraz historii. Książka napisana została w formie kalendarza. Jej autorka na każdej stronie zaprasza czytelników do rozmowy, dzieli się swoimi doświadczeniami, a przede wszystkim motywuje: efekt domina zaczyna się od jednego prostego aktu dobra – i nas samych.


Czasem bardzo mało potrzeba, aby zmienić tak dużo - frazes? Ależ skąd... każdy z nas wie, z jednak, czasem małe drobiazgi znaczą naprawdę wiele. Z garścią takich drobiazgów ( no może czasem ciut większych) przychodzi do nas autorka nietypowego poradnika. Poradnika, który poprzez drobiazgi chce skłonić nas do zmian i do dobrych uczynków, które czasem nieuświadamiane mogą zmienić całkiem sporo. Punktem wyjścia dla autorki jest życzliwość. To na niej opiera zadania dla czytelnika.  I tak podzieliła swoje zadania i refleksje na 365 dni w roku na różne rodzaje życzliwości - dla siebie (!), za kulisami, w domu, w związku, jako grzeczność, dla przyrody, w szkole, we wspólnocie. Może nie wszystkie z nich będą miały dla ciebie zastosowanie, ale są one skonstruowane tak, ze można je spokojnie ciut zmodyfikować i zastosować  w swoim życiu. Zadanie na każdy dzień składa się stricte z jego opisu, cytatu oraz refleksji dotyczącej często bardzo luźno zadania. Zadania są przeróżne - od tych zupełnie prostych, do takich, które wymagają od nas jednak trochę zachodu. Ale te proste właśnie skłaniają do refleksji, jak mało potrzeba, żeby było lepiej, żeby coś naprawić, wyjść komuś na przeciw lub po prostu pomyśleć o sobie. I muszę przyznać, że te dla siebie podobają mi się chyba najbardziej, bo w całym tym zabieganiu wskazują to, o czym często zapominamy, a to, co powinno być punktem wyjścia do całej reszty.. nie tylko zdań z tej książki...

środa, 7 marca 2018

Guido van Genechten - Chce mi się kupę

Pieskowi chce się kupę. I to JUŻ. Ale na jego nocniczku siedzi młodsza siostra! A to dlatego, że z jej nocniczka korzysta Myszka. Piesek biega od nocniczka do nocniczka, lecz wszystkie są zajęte! Sprawa robi się coraz pilniejsza… Przezabawna książka ucząca higieny i korzystania z toalety. Czasami wystarczy przypadek, żeby opanować ważną umiejętność. Dla wszystkich, którym się chce…




Jako, że korzystanie z nocnika i samodzielność w materii wiadomej to wyjątkowo ważkie zagadnienia, czasem maluchom i ich rodzicom przyda się pomoc nie tylko w przeniesieniu się na nocnik, ale i na dużą toaletę. Kolejny etap rozwoju bowiem okazuje się również dla niektórych maluchów wielką przeszkodą. Co robić, kiedy wszystkie dostępne w pobliżu nocniki są zajęte?
Trzeba zmierzyć się z tematem iście dorosłym, czyli po raz pierwszy samemu skorzystać z tego udogodnienia. Jak się okazuje nie jest ono tak straszne jakby się mogło wydawać. Nasz bohater bowiem poradził sobie z tym bez trudu i zadowolony z siebie obwieszcza wszystkim maluchom poznającym jego historię, ze nie jest to tak trudne, jak się na początku mu wydawało, ośmielając tym samym małych czytelników, by poszli w jego ślady. Bo on nie dość, że sam zrobił, co miał w planach na dorosłej toalecie to jeszcze po sobie posprzątał i umył łapki.



Większość rodziców wie, jakie to dla malucha trudne i skomplikowane zadanie ;) Sam pomysł super, książka zajmuje się tematem ważkim, ale pomijanym, bo jak wiadomo nocnik to etap przejściowy, a dorosła toaleta docelowy. Jednak autor mógłby ciut rozwinąć temat, bo jak wynika z mojego doświadczenia ;) nie zostały poruszone dwie kwestie, które często uniemożliwiają osiągniecie celu:
-zapalanie światła i
-obecność podstawki, 
a które to w decydującym starciu okazują się często kluczowe...wiem, sprawdziłam ;)

poniedziałek, 5 marca 2018

Fiona Barton - Dziecko



Pasjonujący thriller psychologiczny, który pokazuje, jak szokująca prawda może kryć się za gazetowymi nagłówkami…Kiedy w wieczornej gazecie ukazuje się krótka informacja o tragedii sprzed lat –odnalezionym na placu budowy szkielecie noworodka, większość czytelników tylko przebiega po niej wzrokiem. Jednak trzy obce sobie kobiety nie mogą zignorować zamieszczonej treści.
Jednej z nich tekst przypomina o najgorszym wydarzeniu z życia.
Inna obawia się, że jej najpilniej skrywana tajemnica może zostać ujawniona.
Dla trzeciej zaś, dziennikarki, to pierwsza wskazówka w śledztwie prowadzącym do ujawnienia prawdy.
Historia dziecka musi zostać opowiedziana…






Wciągający thriller, w którym cztery kobiety walczą o ukrycie, bądź znalezienie prawdy o dziecku, którego szczątki znaleziono podczas prac budowlanych.

Kate to dziennikarka, która ujrzawszy w gazecie wzmiankę o tajemniczym znalezisku postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę i znaleźć odpowiedź, co to za dziecko i jak się znalazło w tym właśnie miejscu. Oprócz podstawowego pytania będzie musiała również odszukać jego matkę i rozwikłać tajemnicę śmierci sprzed lat. Co ciekawe w powieści - widać, że autorka sama pracowała jako dziennikarka - Kate pokazuje czytelnikom drugie oblicze dziennikarzy. Skutecznych dziennikarzy, którzy wiedzą, jak podejść rozmówce, by zdobyć informacje, z drugiej strony okazując ludziom współczucie i empatię.
Emma to kobieta po przejściach, która  po traumatycznej przeszłości, przy pomocy leków i dużo od niej starszego męża odzyskuje względny spokój, zajmując się domem i pracą. Okazuje się jednak, ze tajemnic z przeszłości dziewczyna ukrywa znacznie więcej, a artykuł w gazecie burzy i tak chwiejną równowagę, którą osiągnęła. Co jeszcze ma do ukrycia Emma i czy zdobędzie się na odwagę, by wyjawić wszystkie sekrety?
Jude to matka Emmy, z którą to po latach nawiązała ponowny kontakt. Jude to kobieta, która do szczęście potrzebuje mężczyzny - najlepiej konkretnego Willa, jej miłości sprzed lat. Zauroczenie trwa do dziś, a ślepa miłość przesłania kobiecie prawdę, jednocześnie przykrywa wszystkie złe decyzje z przeszłości.
Angela to kobieta, której w szpitalu, po porodzie ukradziono dziecko. Starta ta naznaczyła jej dalsze życie, mimo matczynego spełnienia i szczęśliwej rodziny przy boku bolesna strata co jakiś czas, najczęściej przy wzmiankach, jak ta o odnalezionych szczątkach daje o sobie znać, zaburzając normalne funkcjonowanie kobiet i jej rodziny. Niewyjaśnione zniknięcie powoduje, że kobieta odcina się od innych, ciągle rozpamiętując to, co się zdarzyło. 

Publikacja o znalezisku wstrząsa życiem tych kobiet, prawda głęboko ukryta zmieni życie każdej z nich. Super thriller, który trzyma w napięciu do ostatniej strony, sprawiając, że ciężko się oderwać. Tajemnice i sekrety się niemal mnożą, a ich odkrycie zaskoczy wielu czytelników. Do tego ciekawa narracja - prowadzona z różnej perspektywy przez każdą z naszych bohaterek i mamy powieść, która zaskakuje, zaciekawia i pozostaje w głowie na długo.

czwartek, 1 marca 2018

Katarzyna Kozłowska - Feluś i Gucio idą do przedszkola



Feluś ma trzy lata i właśnie pierwszy raz idzie do przedszkola. Razem z rodzicami przygotowuje się na to wydarzenie. Wspólnie wybierają plecak i kompletują wyprawkę. Chłopiec pakuje też swojego najwierniejszego kompana, misia Gucia – razem wyruszą w nieznane. Dowiedzą się, jak wyglądają sale, co będą robić, w jakich zajęciach i wydarzeniach będą uczestniczyć. Feluś ma mnóstwo pytań. Czy spotka znajome dzieci? W czym pomoże mu pani? A co będzie, jeśli nagle zatęskni za mamą?
Jeśli zbliża się moment, w którym i Wasze dziecko pójdzie do przedszkola, ta książeczka pomoże całej rodzinie oswoić się z nową sytuacją. Ciepłe i pogodne ilustracje pokazujące wnętrze przedszkola i wybrane chwile z przebiegu dnia zachęcą do radosnego wyczekiwania, a wspólne czytanie stanie się pretekstem do rozmów. Dzięki temu Wasze dziecko będzie spokojniejsze i z radością powita nowych kolegów.



Temat pójścia do przedszkola i regularnych wizyt w tym miejscu to nasz chleb powszedni... teraz już dużo smaczniejszy niż jeszcze rok temu ;)
Ale  z doświadczenia wiem, że pierwsza tak ogromna zmiana w życiu dziecka, jak regularne chodzenie do przedszkola, rozłąka z rodzicem, babcią, czy innym znanym opiekunem na cały dzień jest psychicznie i emocjonalnie ogromnym wyzwaniem dla malucha.

Żeby łatwiej zaznajomić się z tematem dobrze jest zacząć do tej zmiany przygotowywać dziecko wcześniej. O tej wielkiej zmianie opowiada też książka "Feluś i Gucio idą do przedszkola". 
Feluś i jego przyjaciel miś Gucio wyruszają po raz pierwszy do przedszkola. Książka już od pierwszej strony zaznajamia młodego czytelnika/obserwatora z tym, co będzie się działo - mamy tutaj więc pobudkę, przygotowania, wizytę w szatni, buziak dla mamy, powitanie, posiłki przedszkolne, toaleta, zajęcia, spacer, drzemkę, język angielski, święta i uroczystości przedszkolne, powrót do domu.

Na każdej ze stron autorka zwraca uwagę na to, co najważniejsze w danym wydarzeniu, opowiada, czym dzieci będą się zajmować, co robić, jak się zachować itp. A wszystko przystępnym językiem dopasowanym do wieku, dla którego książka jest przeznaczona. 



Co bardzo ważne książka zawiera również strony poświęcone sytuacjom trudnym - tęsknocie za rodzicami, czy konfliktom w grupie. Książka zawiera również wstęp dla rodziców pomagający także im, a pośrednio maluchom, uporać się ze zmianami w sposób bezstresowy. Do tego ciepłe i piękne ilustracje i mamy książkę, jakiej trochę brakowało, kiedy my oswajaliśmy temat rok temu. Owszem podobnych propozycji jest kilka na rynku, jednak ta według mnie najpełniej i w sposób wyjątkowo przystępny podchodzi do tematu.
Jedyne, co można jej zarzucić to product placement pewnej firmy produkującej m.in. plecaki dla dzieci ;) Rysunki łudząco podobnych, do tych, które m.in. my mamy są tu trochę nie na miejscu.