niedziela, 30 września 2018

Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak - Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków







„Mały atlas motyli” to już drugi po „Małym atlasie ptaków” ogrodowy pamiętnik pary znakomitych ilustratorów. Znajdziemy tu przedstawicieli ponad dwudziestu polskich gatunków sportretowanych w niezwykłych technikach plastycznych – od kolażu z tkanin przez fotografie, akwarele i dziecięce 
rysunki aż po modele z liści i patyków. Dzięki tej pięknej i mądrej książce mały czytelnik dowie się, kim są modraszek wieszczek, zorzynek rzeżuchowiec, mieniak tęczowiec, a nawet zmrocznik przytuliak. To uroczy i inspirujący elementarz dla każdego początkującego motyloznawcy!





Jeżeli znany jest Wam duet autorki z książki o ptakach to będziecie wiedzieć, czego spodziewać się po książce dotyczącej motyli. Jeżeli nie znacie, to zdecydowanie poznać musicie!

Dlaczego?

Przede wszystkim ta książka to bardzo przystępny atlas motyli i ciem dla najmłodszych, który w prosty, ale niezwykle ciekawy sposób przedstawia najmłodszym świat małych stworzonek. Nie ukrywam, że dla nas był zdecydowanie wybawieniem. Po tym jak nieopatrznie kiedyś pokazałam synowi cytrynka, pojawiły się pytania o nazwy kolejnych ;) Najnowsza propozycja Państwa Pawlaków uratowała mój autorytet i wybawiła z nie lada opresji.  
Do tego forma, która jest bliska dzieciom - z jednej strony krótki i zrozumiały tekst, z drugiej przystępne rysunki i ciekawe patchworki, które zachęcają do plastycznej aktywności. Wszystko to daje nam ciekawą propozycję, do której z pewnością niejednokrotnie wrócimy - zwłaszcza wiosną, kiedy znów na żywo będziemy "polować" na ciekawe okazy :)

Marek Klat, Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Michał Pruski - Kamerdyner

Świat, którego już nie ma. Zakazana miłość wciągnięta w wir wielkiej historii. Losy trzech narodów na przestrzeni pięciu dekad. Nieznana, drastyczna zbrodnia.
Ona – niemiecka panienka z dobrego domu. On – kaszubski chłopak, który po śmierci rodziców trafia na wychowanie do pruskiego dworu. Ich miłość musiała być burzliwa. I była. Tak samo jak wielka historia, na której tle się rozegrała. Narastały konflikty między narodami, wybuchła I wojna światowa i kształt Europy uległ zmianie. Polacy mogli wreszcie świętować własną niepodległość, ale po krótkim czasie mieli znów ją stracić. Romans Mateusza Krolla i Marity von Krauss to opowieść niepodobna do innych. Złożona, pełna dramatycznych wyborów, ulotnych nadziei i cierpienia, ale przede wszystkim wierna faktom historycznym. Zarówno tym znanym powszechnie, jak i odkrywanym dla szerokiego grona czytelników po raz pierwszy przez autorów „Kamerdynera”.


To niewątpliwie fascynująca historia, która w czytelniku pozostawia zdecydowany niedosyt. Historia, osnuta na kanwie znanego schematu, jednak w realiach, które rzadko pojawiają się w powieściach.

Losy Kaszub i Kaszubów to tło, którego trudno szukać w powieściach dostępnych na polskim rynku czytelniczym.

Tym razem autorzy pokusili się o coś więcej niż tylko romans na tle historycznym, chociaż sam opis wskazywałby właśnie na takie rozwiązanie. Tymczasem jest to zdecydowanie powieść historyczno-obyczajowa z romansem uwikłanym w historię w tle. I muszę przyznać, że taka forma mi zdecydowanie bardziej odpowiada, bo książka podejmuje temat marginalizowany i mało chwytliwy - losy kontaktów polsko-kaszubsko-niemieckich na tle przemian i zmian początku XX wieku. Pruscy junkrowie, waleczni Kaszubki, wojna o grunty i walka o tożsamość - wszystko to składowe elementy powieści. Jeżeli dodamy do tego historię rodzenia się hitleryzmu na ziemiach Prus Zachodnich, wzmianki (niestety tylko) o losach Gdańska i historie o powstaniu i rozwoju Gdyni robi się z tego fascynujący obraz losów bohaterów i miejsc. 

Niestety jak dla mnie zbyt "pocięty", jakbyśmy oglądali odcinki większej historii, bez kilku z nich pomiędzy. Bo to zdecydowanie materiał na przynajmniej dwutomową sagę, która by pokazywała pełniejszy obraz i szersze losy bohaterów we wspomnianym półwieczu. Sam romans - jako wątek ciekawy - jednak dla mnie pozostaje tutaj zdecydowanie dodatkiem do frapującej całości. 


środa, 26 września 2018

Justyna Bednarek - Dusia i Psinek-Świnek. Wszystko w porządku

Magdalena Felicja (dla przyjaciół Dusia) bardzo lubi czekoladę. Ale może ją pałaszować dopiero wtedy, kiedy zje brokuły. Zdaniem mamy wszystko trzeba robić we właściwym porządku. A przecież każdemu zdarza się pomylić kolejność. Na przykład zaspanemu tacie, który najpierw kładzie na bułce serek, a potem smaruje ją masłem! Albo Patrykowi, koledze z przedszkola, który najpierw wciąga spodnie, a potem majtki… Na szczęście w świecie Psinka-Świnka, pluszowego prosiaczka, różne rzeczy dzieją się na odwrót, tyłem na przód i na lewą stronę. Najpierw podaje się ciasto, potem
drugie danie, a na koniec zupę… Brak porządku też jest w porządku! „Dusia i Psinek-Świnek” to seria książek dla najmłodszych o rezolutnej dziewczynce, która poznaje świat wokół siebie razem z mamą, tatą, najlepszym przyjacielem z przedszkola Tomkiem, a przede wszystkim ze swoim ukochanym Psinkiem-Świnkiem. Musicie jednak wiedzieć, że Psinek-Świnek nie tylko dodaje Dusi otuchy w trudnych życiowych momentach. Pluszak ma także własne tajemnice…

Wszystko po kolei - to przesłanie, które maluchom stara się przekazać autorka w najnowszej książce o przygodach Dusi i jej plusowego przyjaciela Psinka-Świnka.
Na przykładzie całkiem prostych - jak chociażby kolejność nakładania produktów na kanapkę, jak i ciut trudniejszych - następstwo pór roku - zmian w naszym życiu Dusia i jej znajomi z przedszkola zaznajamia się z prawdą dotyczącą właściwej kolejności rzeczy i wydarzeń. 
Niestety jak się okazuje nie zawsze właściwa kolejność odpowiada maluchom. No, bo przecież wiadomo, że lepiej zjeść najpierw czekoladę niż brokuła, wyjść na dwór pobawić się śniegiem niz słuchać nudnej bajki w przedszkolu, prawda?
Tutaj z pomocą przychodzą nam czerwony czajnik Tomka i Psinek Świnek, którzy to przedstawiają bajkę o śpiącej królewnie  w zupełnie odwrotnej kolejności, która sprawia, że nie ma ona teraz żadnego sensu. Dwójka naszych bohaterów postanawia więc odczarować bajkę, przywracając jej właściwą kolejność...?
Prosta historia z przykładami z przedszkolnego życia pomaga najmłodszym oswoić się z tematem następstwa i kolejności, pokazując co się stanie, kiedy majtki będziemy zakładać na spodnie ;)
Całe szczęście jest tu miejsce na mały wyjątek - czekoladę przed kolacją!
Polecamy gorąco!

poniedziałek, 24 września 2018

Dorota Milli - To jedno lato

Czasami to, co najważniejsze, jest tuż obok nas.


Lukrecja Lis, dziewczyna z charakterem, doradca klienta w warszawskim banku, po kolejnej porażce miłosnej postanawia odpocząć od miasta i jedzie do Dźwirzyna, rodzinnej miejscowości. 
Musi odczarować zły urok i stworzyć nowy plan na życie.
Luka myśli głównie o sobie, małymi miasteczkami gardzi, a ich mieszkańców uważa za nieudaczników. Pewnym krokiem przemierza chodniki nadmorskiego Dźwirzyna, unosząc wysoko zgrabną bródkę. Stukot Lukowych szpilek dociera do ucha lokalnego kierowcy busa bałtyckiego kurortu, przystojnego Huberta. Warszawianka staje się wyzwaniem dla pewnego siebie mężczyzny.
Oboje beztrosko korzystają z uroków polskiego wybrzeża smaganego pachnącą bryzą i pełnego urokliwych fal oblewających piaszczyste brzegi.
Ani Luka, ani Hubert nie spodziewają się jednak, czym stanie się dla nich to jedno lato, i dokąd ich zaprowadzi nadmorska plaża...
Piękna wakacyjna opowieść o uczuciu rodzącym się nad cudownym Bałtykiem, w otoczeniu sosnowego lasu, najpiękniejszych plaż i najsmaczniejszych gofrów z truskawkami...


To taka książka, które ja nazywam na raz ;) niby przyjemna, można przeczytać, ale już raczej na pewno się po nie nie sięgnie raz jeszcze. Bo po prostu nie ma po co.
To taka letnia historia o kobiecie, która przechodzi przemianę.. Lukrecja to kobieta, która od zawsze wychodziła z założenia, ze świat kręci się wokół niej i wszystko powinno być jej podporządkowane. Wyrywając się z małej nadmorskiej miejscowości do stolicy zamierzała podbić świat i zdobyć bogatego męża. Okazało się jednak, ze kandydat na męża, może bogaty, ale mało atrakcyjny fizycznie, zdradza ją dość często, a dziewczyna musi jednak dość często korzystać z pomocy finansowej rodziców, bez których warszawski wielki świat jest dla niej zbyt drogi.
Zawiedziona Lukrecja postanawia spędzić zaległy urlop nad morzem, w domu rodzinnym. Już podczas powrotu poznaje irytującego, ale na swój sposób interesującego Huberta, o którym początkowo nie myśli poważnie, bo to przecież tylko kierowca busa. 
Powrót w rodzinne strony zapoczątkuje szereg zmian w życiu naszej bohaterki. Najpierw jednak przyjdzie jej zmierzyć się z własną naturą i egoizmem, które to, a nie jak myśli Lukrecja klątwa z przeszłości, są powodem wielu jej porażek.
Miła lektura, dość przewidywalna i niestety mało odkrywcza. Taka w sam raz na raz :)


Maciej Szymanowicz - Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty

Niezwykły zbiór informacji na temat krasnoludków! Skąd się biorą i jak przemieszczają? Gdzie mieszkają i co mają w środku? Co jedzą i co robią w wolnych chwilach? Jakie sporty uprawiają? W których dziedzinach odnoszą największe sukcesy? I wiele, wiele więcej o krasnoludkach domowych,
leśnych, bajkowych, porannych, a nawet doniczkowych. Na szczegółowych ilustracjach obejrzycie między innymi ślimochód, wyścigi w miodzie po chlebku z twarożkiem, człowieka zakażonego krasnoludozą, niezwykłą wspinaczkę na słodkotysięcznik, a nawet bliskie spotkanie III stopnia z kosmoludkami. Dowiecie się, dlaczego giną smartfony, skąd naprawdę biorą się dziury w serze, dlaczego w mieszkaniu ciągle się kurzy i czy psy rzeczywiście szczekają bez powodu.





Przepadliśmy... rodzinnie... nie tylko dzieci!

To przede wszystkim jedna z ładniejszych książek tego typu, którą mieliśmy w rękach, a wierzcie mieliśmy ich dużo. To również taka propozycja, która zainteresowała całą rodzinę - niektóre fakty (czy raczej głupoty) zainteresowały i zatrzymały uwagę również rodziców, powodując uśmiech na ich twarzach.

To także książka dla maluchów -myślę, ze przede wszystkim w wieku przedszkolnym, która pokazuje świat widziany przez pryzmat krasnala. Wszytko, co nas otacza jest krasnalowe - podróże, olimpiada, kosmos, choroby, bajki, życie leśne i domowe. Ale również krasnale jawią się tutaj jako sprawcy przeróżnych, dziwnych zjawisk dnia codziennego, które to powodują, że pewne rzeczy dzieją się zupełnie niespodziewanie - jak chociażby poranna ociężałość i spóźnienie, czy bałagan w szufladach. I powiem wam, ze świat widziany, jako wynikowa działalności krasnoludków jawi się już całkiem inaczej.
Z resztą zobaczcie sami:



piątek, 21 września 2018

Anna Klejzerowicz - List z powstania

W ostatnich dniach walk powstańczych w pięknej willi na warszawskim Żoliborzu zostają zamordowani Maria i Juliusz Bońkowscy, którzy oczekują na wieści od swojej dzielnej córki Hanki, biorącej udział w powstaniu. Osierocają nie tylko Hankę, ale także młodszą córkę, Julię. To właśnie ona poniesie brzemię tamtych wydarzeń. Po wojnie, gdy na jaw wychodzi śmierć rodziców, a starsza siostra uznawana jest za zaginioną, Julia trafia do sierocińca. Nie przyjmuje jednak do wiadomości pogłosek o śmierci Hanki, na którą wciąż czeka. Poszukiwanie śladów zaginionej siostry, tropienie najmniejszej chociaż informacji o powstańczej łączniczce, staje się życiową misją Julii i jej córki – Marianny. Można nawet odnieść wrażenie, że kobiety balansują na granicy szaleństwa i opętania. Prawda, której z takim uporem szukają, staje się dla nich i dla ich bliskich śmiertelnie niebezpieczna. Przeszłość skrywa bowiem mroczne tajemnice.
Choć tak naprawdę główna akcja fabularna dzieje się na przestrzeni lat powojennych, to życie tych dwóch kobiet naznaczone jest wydarzeniami z sześćdziesięciu trzech dni Powstania Warszawskiego.


Ta powieść to dramatyczna historia o tym, jak bardzo miłość i przeszłość mogą skomplikować życie nie tylko twoje, ale i twoich potomków. Tutaj tajemnice i zagadki przeszłości spowodowały swoistą tragedię nie tylko tajemniczej i zaginionej głównej bohaterki - Hanki, ale również poszukującej przez lata prawdy jej siostry Julii oraz córki Julii Marianny.

Muszę przyznać, że ta bolesna historia na długo zostanie w mojej pamięci. 
Poszukiwania zaginionej siostry  i chęć odkrycia prawdy co się z nią stało determinują życie Julii, która podporządkowuje wszystko jednemu celowi - odkryciu prawdy co stało się z jej starszą siostrą. Tym pragnieniem (obsesją?) zaraża męża, a potem córkę, których to życie również zostaje podporządkowane właśnie temu celowi. 
Regularne spotkania z powstańcami, wyjazdy z Gdańska do Warszawy, grzebanie w przeszłości niestety okazują się być dla niech również niebezpieczne. A PRL-owskie służby również nie ułatwiają życia rodzinie Julii. Prowadząc swoistą walkę o prawdę, wspierane przez znajomego z Wielkiej Brytanii, zatracają to, co w życiu najważniejsze. Starach o własne życie, kiedy giną najbliżsi, podsycany obsesją poszukiwań budzi pierwotne lęki i depresje. Czy Mariannie uda się wyrwać z tej matni? I czy prawda okaże się warta poszukiwań?

Trudna powieść, w bardzo dobrym wykonaniu sprawia, że mimo braku poparcia dla decyzji tych kobiet, jednak się im kibicuje i podobnie jak one czeka na to, co uda się im odkryć...

poniedziałek, 17 września 2018

Krystyna Mirek - Pojedynek uczuć





Jak jeszcze może zaskoczyć nas życie? Trzydziestoletnia Maja mieszka ze swoim synkiem Krzysiem w apartamencie kupionym za namową ojca dziecka, prezesa dobrze prosperującej firmy. Spełnia się zawodowo, od lat jest w trwałym związku, czy może zatem chcieć czegoś więcej? Może tylko tego, by ta sielanka trwała wiecznie, a przede wszystkim żeby nie okazała się złudzeniem…
Pojedynek uczuć, napisany lekkim piórem, porusza ważne tematy. Humor, życiowa mądrość i akcja osadzona w realiach pracy w polskich firmach, które stawiają wiele kobiet przed trudnymi osobistymi wyborami. Lektura, która wzrusza i bawi, a jej bohaterowie na długo zostają w naszej pamięci.






To trochę taka powieść na bardzo leniwe popołudnie, popołudnie z małymi wymaganiami i z oczekiwaniami. Trochę niestety, bo ja ciągle szukam powieści Krystyny Mirek, która mnie zachwyci. Ta była, podobnie, jak i poprzednie przeciętna i pozostawiła pewien niedosyt. Okazała się bowiem być dość przewidywalna i szablonowa, z ciut irytującą w swojej naiwności główną bohaterką. 


Maja to pracoholiczka, która całe swoje życie podporządkowała pracy w firmie, w której spędza kilkanaście godzin dziennie. Mimo, ze w domu czeka na nią ukochany synek, codziennie pracuje do 19. W tym czasie synkiem opiekuje się zaufana opiekunka. Sytuacja komplikuje się, kiedy z domu Maji wyprowadza się ojciec chłopca, główny sponsor zarówno apartamentu, jak i opiekunki. Zdesperowana Maja zostawia Krzysia po przedszkolu samego. Kiedy wraca po pracy chłopiec śpi. W zapowiedzi na okładce wspominane jest spełnienie zawodowe, ale w treści powieści ciężko mówić o spełnieniu, raczej o bezmyślnym oddaniu pracy i wykorzystywaniu przez szefa tyrana.
Życie naszej bohaterki zmieni się diametralnie - zarówno to prywatne, jak i zawodowe, kiedy firmę dość niespodziewanie przejmie syn tyrana. Od tego momentu - całe szczęście postać naszej bohaterki ewoluuje i już nie jest tak niesamowicie irytująca w swojej bezradności i niezdecydowaniu. Druga część powieści jest zdecydowanie ciekawsza, pojawiają się nowi bohaterowie, rodzinne wątki dziewczyny są ciekawie rozbudowane, no i ostatecznie życie Mai wraca na właściwe tory. Niestety całość wypada dość przeciętnie.

niedziela, 16 września 2018

Sofia Lundberg - Czerwony notes

Porywająca powieść o sile uczuć i wspomnień.
Kiedy Doris była małą dziewczynką, dostała od ojca czerwony, oprawny w skórę, notes. Przez całe życie zapisywała w nim adresy i numery telefonów osób, które znała i kochała. Dziś, patrząc na wykreślone imiona tych, którzy odeszli, wspomina swą przeszłość – a ta była barwna: Doris pracowała jako gosposia w Szwecji, w latach 30. była modelką w Paryżu, a w przededniu wojny uciekła do Nowego Jorku.
Cotygodniowe rozmowy z młodszą o kilkadziesiąt lat Jenny, jedyną krewną, urozmaicają samotną codzienność 96-letniej Doris. I odświeżają jej pamięć. Za to Jenny ma okazję poznać liczne rodzinne sekrety…
Urocza i wzruszająca powieść, skłaniająca do refleksji nad tym, co powinniśmy przekazać następnemu pokoleniu. A także o niespodziankach, które może przynieść los nawet najstarszym z nas.




Czerwony notatnik to niezwykle klimatyczna opowieść. To historia może ciut podobna do recenzowanej przeze mnie niedawno powieści, której akcja rozgrywa się w dużej mierze podczas powstania warszawskiego, bo watek niespełnionej miłości jest podobny - tutaj również wojenne historie bohaterów nie pozwoliły im cieszyć się szczęściem - ale to również, czy raczej przede wszystkim historia Doris, którzy z perspektywy przeżytych dziewięćdziesięciu lat postanawia spisać swoją historię dla Jenny swojej przyszywanej prawnuczki. 

Punktem wyjścia do rozważań jest czerwony notes, który to otrzymała jako mała dziewczynka od swojego ojca. Miała w nim zapisywać imiona i nazwiska tych, których spotkała w życiu. Teraz po latach większość z zapisanych nazwisk ma komentarz zmarł lub zmarła... Dramatyczne losy Doris, trudne wybory, których musiała dokonać i takie, do których zmusiło jej życie, pokazane są na tle zmieniającej się historii od początku wieku XX do teraźniejszości. Nazwiska z notesu stanowią idealne uzupełnienie historii kobiety. Niektórzy pojawiają sie na chwilę, inny zostają z Doris na dłużej, mimo tego w historii naszej bohaterki więcej jest dramatu i smutku niż szczęścia i radości. 
Wielka miłość poznana krótko przed wojną, ucieczka ukochanego, niedoręczony na czas list, za wiele niedomówień... wszystko to sprawiło, że swoisty brak szczęścia w życiu Doris był wypadkową tamtych wydarzeń, tak jakby nigdy się z nimi nie pogodziła i nie zamknęła tamtego rozdziału. 

Niesamowicie klimatyczna opowieść na tle losów Europy i Ameryki XX wieku. Barwne miejsca, charakterystyczne postacie, nietuzinkowe historie układają się w opowieść z czerwonego notesu, przyciagajacą czytelnika niczym magnes. 

wtorek, 11 września 2018

Gabriela Gargaś - Minione chwile

Anna pozostawia wszystko za sobą i wyjeżdża do Szkocji, by uleczyć złamane serce. Tam znajduje pracę w posiadłości Lady Abigail, mając nadzieję, że to koniec jej problemów. Jednak w murach starego dworu w West Lothian odżywa przeszłość, a przyczajone demony wychodzą z ukrycia.
Historia starszej pani wstrząsa młodą dziewczyną. Lady Abigail kochała kiedyś ze wzajemnością młodego, polskiego oficera, Waldemara Leśniewieckiego. Jednak wszystko sprzysięgło się przeciw tej miłości. W młodym oficerze zrodziły się bunt i niezgoda na niesprawiedliwość. Przegrany – zwycięzca opuścił Szkocję i wrócił do ojczyzny. Jednak jego losy potoczyły się zupełnie inaczej, niż by sobie tego życzył. Uciekając przed podejrzeniami o szpiegostwo powrócił do Szkocji, by na nowo złączyć swój los z Abigail. Jednak czy to ona była mu przeznaczona?

Dwie kobiety, jeden mężczyzna i wielka miłość we wszystkich jej odcieniach – od namiętności do śmiertelnej nienawiści i kary za zdradę. Burzliwe losy rodziny McGregorów ujrzą światło dzienne na tle chłodnych wrzosowisk, wysokich klifów i starych budowli, opowiadających swoje własne, przejmujące historie.



To historia jakich tak naprawdę mało, bo to historia dla jednej z kobiet - bohaterek powieści bez happy endu... Młodsza - nieszczęśliwie zakochana pierwszą, niespełnioną miłością, ciągle licząca podświadomie na to, ze on do niej wróci ucieka do Szkocji, by tam odnaleźć równowagę i złapać dystans do tego, co ją spotkało. Niestety spotkanie z dawnym ukochanym udowadnia Annie, że nie wszystkie drzwi do przeszłości łatwo zamknąć.
Starsza - pracodawczyni Anny, która wiedziona sentymentem do Polaków zatrudnia kobietę do opieki, czy raczej wysłuchania jej historii. 
Lady Abigail opowiada Annie o swojej wielkiej miłości do polskiego żołnierza przebywającego w Szkocji podczas drugiej wojny światowej, którego poniekąd siłą, poniekąd wpływami ojca zatrzymała przy sobie, unieszczęśliwiając tym samym troje ludzi na całe życie. 
Czy historia Lady Abigail sprawi, że Anna zawalczy o swoje szczęście? Zacznie spełniać marzenia?
Może pomoże jej w tym zaprzyjaźniony współlokator, który życzy Annie jak najlepiej?
Ta powieść to również historia o emigracji - tej dawnej wojennej i powojennej oraz całkiem współczesnej. Obie ukazane są przez autorkę wraz ze swoimi blaskami i cieniami. Tymi drugimi zwłaszcza. Najciekawsze to zdecydowanie losy oficera Leśniewskiego - bohatera wojennego, który nie może wrócić do ludowej ojczyzny, a na wyspach go nie akceptują, pracować musi zaś w zawodzie poniżej swoich kwalifikacji i umiejętności. Brzmi znajomo? Schemat się powtarza?

sobota, 8 września 2018

Sylwia Trojanowska - Sekrety i kłamstwa

Magdalena po latach wraca do rodzinnego domu, żeby pogodzić się z najważniejszą osobą jej dzieciństwa – charyzmatycznym i apodyktycznym dziadkiem. Ludwikowi zależy na tym, by ukochana wnuczka z nim zamieszkała, lecz ona stawia warunek – chce w końcu poznać jego skrzętnie skrywaną przeszłość. W opowieściach Ludwika losy rodziny splotą się z burzliwą historią Szczecina z czasów drugiej wojny światowej. Jaką tajemnicę chronił przed światem? Magdalena, wędrując po śladach z przeszłości, odwiedza miejsca znane z młodości i na nowo buduje relacje z dawnymi sąsiadami. Czy w rodzinnym mieście czeka na nią również miłość?
Sylwia Trojanowska odkrywa tajemnice, o których nikt już nie pamięta. „Sekrety i kłamstwa” to mieszanka emocji, uśmiechu i wzruszeń zapisanych w pożółkłym rodzinnym albumie.









Poruszająca historia z bolesną przeszłością w tle. Magda to sierota wychowywana przez kochających dziadków. Jednak w pewnym momencie swojego życia - zakochana w swoim przyszłym mężu, którego nie akceptował apodyktyczny dziadek - zdecydowała się na wyprowadzkę i zarwanie kontaktów z dziadkiem. Po latach, uciekając od bolesnej przeszłości za namowa ciotki postanawia choć na krótko wrócić do rodzinnego Szczecina. Spotkanie z dziadkiem jest trudne, ale jego słaby stan i obietnica wyjawienia tajemnic z przeszłości sprawia, że poszukująca życiowego spokoju kobieta postanawia zostać na dłużej. 

W tym czasie dziadek zaczyna opowiadać wnuczce o bolesnych tajemnicach z przeszłości - Szczecinie lat wojennych i powojennych. To zdecydowanie najciekawsza i najbardziej emocjonująca część powieści. Mi historia tego miasta z tego okresu była zupełnie nieznana. O ile chociażby losy Wrocławia są czytelnikom znane, to Szczecin jako bohater na tle tego szczególnego czasu nie pojawia się na kartach książek. Bolesne losy Polaków i Niemców splatają się w sposób nie zawsze oczywisty także i tym mieście. Bolesne decyzje, podszyte strachem determinują życie jego mieszkańców, naznaczając ich egzystencję na następne lata.

Życie w Szczecinie ma dla Magdy całą serię niespodzianek - nową pracę, nową miłość, odkrywane tajemnice...Niespodzianki, jak się okazuje nie zawsze jednak będą przyjemne.

Muszę przyznać, że historia Magdy, początkowo mogłaby wydawać się dość sztampowa, okazała się być zaskakująca i wyjątkowo ciekawa - zwłaszcza w odniesieniu do przeszłości zarówno miasta, jak i dziadka dziewczyny. To pierwszy tom cyklu, jestem ciekawa, co autorka zaproponuje zarówno czytelnikom, jak i naszym bohaterom w kolejnym tomie. 




czwartek, 6 września 2018

Magdalena Majcher - W cieniu tamtych dni

Rodzinna tajemnica.
Powstańcza miłość.
Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny - matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia - jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane stają się kluczem do poznania tajemnicy, kładącej się cieniem na losach całej jego rodziny...

Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?

Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?

Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...


Powiem szczerze spodziewałam się tkliwej opowiastki z powstańczym wspomnieniem w tle, o wielkiej miłości na gruzach Warszawy, tragicznej śmierci jednego z zakochanych itp. Myślałam, ze to będzie kolejna powstańcza historia, dość oklepana, jakich w sumie wiele się pojawiło w literaturze, mniej lub bardziej powielających schemat. 
Jakie było moje zaskoczenie, kiedy scenariusz tej historii rozgrywa się nieustannie w mojej głowie odkąd skończyłam lekturę tej powieści. Nie jest to bowiem historia jakich wiele... jest to historia o dramatycznej miłości, scenariuszu co by było gdyby, wdzięczności za media społecznościowe, które kilkadziesiąt lat temu uratować mogłyby niejedną miłość.
Wczoraj moja babcia opowiadała mi, że mężowie dwóch moich ciotek odnaleźli je dzięki Czerwonemu Krzyżowi. Emilia nie miała tego szczęścia.
Z jednej strony to opowieść o tragicznej miłości, bolesnej stracie, podwójnej bo i ukochanego i dziecka, z drugiej, co wydaje sie być zdecydowanie ważniejsze to opowieść o tragicznym życiu, które potoczyło sie niejako w następstwie tego, czego ktoś nie odnalazł, bo nie tam szukał, bo nie powiedział, kiedy było można więcej o sobie, czy o szczęściu, które pojawiło się pod sercem. Trudno oceniać wybory, łatwiej zdecydowanie odnotować tragedię całej rodziny, której głowa nie potrafiąc poradzić sobie z niezamkniętą przeszłością, nie pozwoliła cieszyć się teraźniejszością i docenić to, co życie miało do zaoferowania.
To jedna z tych powieści, które rodzą pytania o alternatywne scenariusze... czy lepsze, czy gorsze...nie wiadomo. Z pewnością inne. 
Pozostając pod wrażaniem polecam gorąco!

Kevin Kwan - Bajecznie bogaci Azjaci

Gdy Rachel Chu przyjęła zaproszenie Nicka, by spędzić wakacje w jego rodzinnym Singapurze, cieszyła się, że wreszcie pozna jego bliskich. To przecież normalna kolej rzeczy: kochają się, mieszkają razem w Nowym Jorku, jest im ze sobą dobrze. Kto wie, może za jakiś czas zostanie jego żoną?

Nick zapomniał jej jednak powiedzieć o pewnym drobiazgu… a może raczej o kilku. Otóż: jego rodzina mieszka w bajecznym pałacu z ogrodem wielkości całej dzielnicy, lata prywatnym odrzutowcem, w którym mieści się ajurwedyjskie studio jogi i spa, przyjaźni się z królami, a Nick – tak się składa – uchodzi na najlepszą partię w Singapurze, na którą ostrzą sobie wypielęgnowane pazurki wszystkie tamtejsze bogate damy. Oj, będzie się działo!

Myślicie, że bogatych ludzi widzieliście w Dynastii? To nic nie widzieliście! Opisane przez Kevina Kwana bogate rody z Chin, Singapuru czy Tajwanu to istna Dynastia na sterydach: wszystko jest tu lepsze, większe i droższe. I jak w takiej scenerii ma sobie poradzić biedny, choć bardzo inteligentny Kopciuszek? 



To jest bardzo bogata książka... pod absolutnie KAŻDYM względem... Wyobrażacie sobie, jak to jest być bajecznie bogatym? Wielokrotnie? Po przeczytaniu tej książki wszystko to, co wydawało ci się bogactwem w twoich marzeniach, już nim nie będzie. 

Bo przede wszystkim jest to książka o bogactwie, może nie nazwałabym jej współczesną, chińską wersją Dynastii, bo jest zdecydowanie dużo lepsza, zwłaszcza w warstwie społeczno-obyczajowej, ale niewątpliwie ukazuje świat, do którego dostęp mają tylko nieliczni. Drogie ciuchy, prywatne odrzutowce, sprzedawanie akcji, czy nieruchomości przy podwieczorku to tutaj norma. Tak odległa, że zastanawiasz się, czy to w ogóle jest możliwe, a jednak... Współczesne bogate chińskie rodziny tak właśnie żyją. Niestety oprócz bogactwa pojawiają się tutaj też i wynikające z przepaści nie tylko finansowej, ale i obyczajowej wobec innych uprzedzenia względem tych, których na takie życie po prostu nie stać. Nie ukrywam, że przedstawiona rzeczywistość luksusowego życia w Chinach wraz z jej tłem społecznym i obyczajowym stanowi dla mnie największą zaletę tej powieści. O ile o bogatych i snobistycznych rodach chociażby angielskich książek jest całe mnóstwo, o tyle chińskie rodziny - to już swoiste novum. 

Do tego świata przybywa Rachel - zamerykanizowana Chinka, zakochana w Nicky, o którego rodzinnym bogactwie nie wie nic... Rzeczywistość okazuje się być zupełnie zaskakująca, a skrywana przez ukochanego prawda o stylu życia i statusie majątkowym jego rodzinny szybko wychodzi na jaw stając pomiędzy zakochanymi. Czy ten swoisty mezalians we współczesnych Chinach ma szansę na happy end? Przekonajcie się sami, napiszę tylko tyle, ze będzie zabawnie i zaskakująco również dla was.

To, co mi przeszkadzało podczas lektury to niestety całe mnóstwo obcych wyrażeń i sformułowań, owszem tłumaczonych na końcu każdej strony, ale ich nagromadzenie plus komentarze i wyjaśnienie od tłumacza powodowały, często większe skupienie podczas lektury na dole strony niż na jej zawartości.