"Karmelowa jesień" to kontynuacja "Magicznego lata" (moja recenzja tutaj) i raczej ciężko będzie cieszyć się lekturą tej części nie znając poprzedniej ze względu na liczne odwołania i wątki powiązane z pierwszą częścią. generalnie muszę przyznać, że jest to pozycja z cyklu tych, z których raczej ciężko będzie się w ogóle cieszyć czytając, bo jest ona zdecydowanie słaba.
Życie Marianny było usłane różami. Jako jedynaczka mogła liczyć na wsparcie rodziny w każdym względzie. Zagraniczne studia, beztroskie plany na przyszłość, realizacja marzeń – to wszystko w zasięgu ręki. Wszystko zmienia się po tragicznej śmierci rodziców. Kiedy w niedługim czasie umiera również ukochana babcia, Marianna przechodzi załamanie.
Młoda, bogata, ale samotna i nieszczęśliwa nie potrafi poradzić sobie ze stratą najbliższych. Wkrótce odkrywa dokumenty, z których wynika, że jej ojciec regularnie przesyłał niejakiej Rosie Rosso pewną kwotę pieniędzy. Trop prowadzi do hiszpańskiej Sewilli, miasta, nad którym unosi się duch Krzysztofa Kolumba, ulice rozbrzmiewają flamenco, a dookoła czuć zapach aromatycznej paelli.
Dziewczyna poznaje życie od strony, której wcześniej nie znała…
Owszem mamy jesień, najbardziej depresyjny czas w roku - bury listopad za oknem, to książki lekkie i przyjemne powinny cieszyć czytającego. Teoretycznie można się domyśleć, że zakończenie będzie pozytywne, ale droga do niego to była dla mnie droga przez mękę, nic bowiem w tej książce się nie działo. Owszem zapowiadało się ciekawie - Marianna bowiem trafia do Sewilli i od razu ma przed sobą szereg zadań do wykonania, dzięki którym jak nietrudno się domyśleć poradzi sobie z depresją i smutkiem. Oto bowiem spotyka w mieszkaniu, które wynajmuje ducha (no cóż...) jego właścicielki, która podczas kolejnego ich spotkania prosi dziewczynę, żeby pomogła jej przyjaciółkom postawić na nogi upadającą restaurację. Do tego Marianna za cel stawia sobie pomoc poznanej w Sewilli Rosie - dziewczynie samotnie wychowującej synka, bez funduszy, z matką alkoholiczką. Owszem autorka wprowadza interesujące postacie - jak chociażby podporządkowany matce naukowiec z Polski, pojawia się wątek poniekąd kryminalny, to wszystko to nie sprawia, że lektura jest ciekawsza, bowiem brak tu napięcia, wyczekiwania, wszystko jest jakby bez polotu i blade. A szkoda, bo pomysł autorki można byłoby ciekawiej zrealizować.
A zapowiadało się ciekawie.
OdpowiedzUsuń